Poprzednie częściWakacyjne Bunga-Bunga

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wakacyjne Bunga Bunga 6

Zajechaliśmy pod jego dom. Poczułam dziwny dreszcz strachu. Nie miałam miłych wspomnień z mojego pierwszego pobytu tutaj.

Weszliśmy do środka. Od razu poszłam do toalety, odświeżyć się. Po powrocie Jacek powiedział, że źle wyglądam i że na pewno jestem zmęczona. Kazał mi się położyć.

- Nie jestem zmęczona - powiedziałam. Blask jego uśmiechu starczyłby za trzy reflektory.

- Jeżeli nie jesteś to na pewno będziesz, obiecuję ci - oświadczył tajemniczo.

Minęliśmy korytarz i weszliśmy do jego sypialni. Moje policzki płonęły jaskrawą czerwienią, lecz tym razem nie była to wina gorąca...

Jacek jednym ruchem wyciągnął moją koszulkę ze spodenek.

- Jesteś jak dojrzały owoc, jak słodka, soczysta brzoskwinia. Z trudem powstrzymywałem się, żeby nie schrupać cię od razu tam, przy śniadaniu.

Gdy zaczął rozpinać moją koszulkę, wytrzymałam oddech. Zaczął zsuwać ją powoli z moich ramion, lecz w pewnym momencie nie wytrzymał i gwałtownym szarpnięciem zerwał ze mnie ubranie.

Gdy byłam w łazience, postanowiłam ściągnąć stanik, więc jego oczom ukazały się nagie, pełne piersi, jędrne niczym dojrzałe owoce.

Potem objął mnie w talii, pochylił się nade mną i językiem zaczął wodzić po moich piersiach, aż wreszcie jęcząc, odchyliłam się do tyłu w jego uścisku.

Jacek wziął mnie na ręce i ułożył na łóżku. Zdjął ze mnie sandałki i spodenki, a kiedy próbował wstać, obawiając się siły namiętności, którą we mnie rozpalił, przytrzymał mnie silnie za biodra. Zakwiliłam żałośnie jak dziecko i objęłam go obiema rękami za głowę, podczas gdy on całował moje uda, aż wreszcie dosięgnął zuchwale najskrytszego, najczulszego miejsca.

Kurczowo uchwyciłam się bbrzegów łóżka.

- Jacek - powiedziałam zdławionym głosem. - Och... Jacek...

Podłożył dłonie pod moje pośladki, uniósł mnie lekko i dalej rozkoszował się mną jak dojrzałym, soczystym owocem brzoskwini, do którego przedtem mnie porównał.

Krzyknęłam z rozkoszy. W szczytowym momencie moje ciało wygięło się w łuk nad łóżkiem. Jeśli nawet Jacek obawiał się, że ktoś z zewnątrz mnie usłyszy, to nie dał tego po sobie poznać. Odczekał, aż osiągnęłam szczyt ekstazy i opadłam wpół przytomna, z przymkniętymi oczami na łóżko.

Jak przez mgłę dotarło do mnie, że Jacek rozebrał się i położył obok mnie. Pieścił teraz łagodnie mój brzuch, a jego nagość ponownie pobudziła moje wrażliwe ciało.

- Proszę - wyszeptałam, gdyż tylko do tego byłam zdolna w tym momencie.

- Nie, kochanie. Odpocznij teraz. - Jego głos był chrapliwy, hipnotyzujący. - Odpocznij...

 

Obudziłam się o zmierzchu. Lekki morski wietrzyk chłodził moje ciało. Miejsce obok było puste, ale pościel przesiąknięta była zapachem Jacka, a w powietrzu czuć było jego wodę kolońską.

Usiadłam, objęłam rękami kolana, oparłam na nich głowę i zaszlochałam. Tak, stało się to, czego obawiałam się najbardziej - jego przeprosiny były zmyślone. Już mnie nie chcę. Kłamał z tymi zaręczynami i ślubem. Ale najgorsze, że moja miłość do Jacka nigdy nie będzie miała szansy na spełnienie...

Jacek wrócił jakby przywołany moimi myślami i cicho zbliżył się do łóżka. Podniosłam na niego zaczerwienione, opuchnięte oczy.

- Idź do diabła, nie dotykaj mnie! - syknęłam, odsuwając się. - Już się mną pobawiłeś! Jednak te twoje przeprosiny były do niczego, wyssane z palca. Nie chciałeś się ze mną wczoraj kochać, a dzisiaj przyszedłeś do mnie jakby nigdy nic!

Był szybki jak zwierzę. Zanim zdążyłam przesunąć się na drugi koniec łóżka, złapał mnie, owinął prześcieradłem i przewrócił mnie na plecy.

- Co to znaczy? - zapytał. - O czym ty mówisz?

Rozzłoszczona próbowałam go zaatakować, ale byłam skrępowana ciasno przylegającym prześcieradłem, które jak kaftan bezpieczeństwa umożliwiało mi jakiekolwiek ruchy.

- Uważasz, że to takie zabawne? Rozbudzić we mnie pożądanie, doprowadzić do szaleństwa swoimi pieszczotami, a potem tak po prostu odejść i kazać mi odpoczywać?!

Krew uciekła mu z twarzy, przez moment patrzył na mnie zaskoczony, a potem chłodno, choć wyraźnie rozgniewany, zapytał :

- Nadal cię nie rozumiem. O czym ty do mnie mówisz?

- Jak to o czym? Raz mnie zdenerwowałeś, bo byłam dziewicą, a ty miałeś do mnie za to wyrzuty sumienia, a teraz nie chcesz się ze mną kochać. To po co ja tobie potrzebna? Do zabawy? Czy tylko mnie sprawdzałeś, jak samochód przed wynajęciem.

Jacek zacisnął mocno szczęki. Najwyraźniej tracił panowanie nad sobą.

- A więc tak - wydusił z siebie w końcu. - Zadręczasz się tym, że chciałem cię uszanować i kazałem ci odpocząć. Widzę, że jednak fałszywie cię oceniłem. Nie lubisz być traktowana jak dama. - Jedną ręką zdarł ze mnie prześcieradło, a drugą zaczął rozpinać swoją koszulę. - Zgoda, moja śliczna, będzie tak, jak sobie życzysz.

Jak magik, który ściąga obrus ze stołu, nie tłukąc porcelanowej zastawy, zdarł ze mnie prześcieradło. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, opadłam na łóżko i leżałam bez ruchu całkowicie naga. Patrzyłam, jak mój zdobywca rozbiera się. Po chwili położył się na mnie jedną ręką przytrzymał moją głowę i zaczął mnie całować.

- Skończony łotr z ciebie - zśmiałam się.

Zaczął coraz to namiętniej mnie całować i pieścić.

Przewrócił się na wznak i wziął mnie na siebie, opierając moje nogi na swoich biodrach. Przymknęłam oczy, gdy przycisnął mnie do swego silnego i twardego ciała. Uniósł mnie lekko, a wtedy poczułam, że zbliża się do mnie coś jak pocisk, który ma przebić burtę łodzi. Potem poczułam, jak wślizguje się we mnie wolno, ale zdecydowanie.

Jacek, trzymając mocno moje biodra, uniósł mnie wysoko, a potem delikatnie opuścił na dół. Powtórzył to po raz drugi, trzeci, aż wreszcie wszedł we mnie do końca. Pozwolił bym usiadła po jakimś czasie na nim, a on sam zaczął pieścić moje piersi...

Przekręcił się, nie tracąc ani na sekundę kontaktu z moim ciałem i znów zaczął mnie gwałtownie całować. A potem... uniósł głowę, spojrzał badawczym wzrokiem na moją twarz i wszedł we mnie z całą siłą. Wpiłam się palcami w jego plecy. Ucisk obejmujących mnie twardych ud, rytmiczne ruchy Jacka doprowadzały mnie do szaleństwa.

Gdy wreszcie stało się to, na co czekałam, gdy przyszło wielkie zaspokojenie, miałam wrażenie, jakbym właśnie wyskoczyła z samolotu i spadochron się nie otworzył.

Wyprężyłam się nagle w ramionach Jacka, wydając przeraźliwy krzyk, jak gdyby krzyk dzikiej rozpaczy i na kilka sekund całkowicie straciłam świadomość tego, kim jestem i gdzie się znalazłam.

Gdy oprzytomniałam, Jacek osiągnął właśnie stan najwyższej ekstazy. Z odchyloną do tyłu głową, z odsłoniętymi zębami i napiętymi mięśniami na piersi i ramionach kochał mnie mocno, głęboko...

- To było coś - wyszeptałam. - Może przynieść ci coś do picia?

- Chętnie - wychrypiał.

Poszłam do kuchni po dwie szklanki soku pomarańczowego. Nasze oddechy trochę się uspokoiły.

- Muszę ci coś powiedzieć - odparł Jacek.

- Słucham.

- Biodra masz wystarczająco szerokie, by urodzić dziecko, silne uda wytrzymały gwałtowność i namiętność moich pieszczot. Wyobrażam sobie teraz, jak zaokrągli się i zmieni twoja figura, kiedy będziesz nosić w sobie moje dziecko.

- Ale... Ale ja narazie o dziecku nie myślę. Nie obraź się, ale muszę nad tym pomyśleć. A tak na poważnie : chciałbyś mieć ze mną dziecko? - spytałam.

- Oczywiście. Może pomyślimy nad tym - odparł, odstawił moją I swoją szklankę na stolik i padliśmy zmęczeni na łóżko...

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania