Zatrzymać czas

Nie myślałam, że w ciągu jednej minuty całe moje życie legnie w gruzach. Jak za dotknięciem magicznej różdżki.Oczywiście nie tej dobrej, dzięki której życie to jedna wielka bajka.

Biegłam po parku jak opętana.Z moich oczu lał się wodospad łez …a na domiar złego rozmył mi się makijaż.Wyglądam jak wrak człowieka i właśnie tak się czuje.Odechciewa mi się życia z każdym kolejnym oddechem.

Ciężko opadłam na jedną z ławek.Moją zapewne czerwoną już twarz schowałam w dłoniach.Nie płakałam..Ja tonęłam w łzach.

Nagle poczułam jak ławka na drugim krańcu lekko się ugina.

-Przepraszam, ale ta ławka jest zajęta. –Chciałam dać jasno do zrozumienia tej osobie, że chciałabym zostać sama.

-Nie wyglądasz mi na osobę, która by na kogoś czekała. –Usłyszałam głęboki, męski głos-Poza tym gdyby tak było to nie siedziałabyś tutaj sama płacząc.

Lekko podniosłam głowę i spojrzałam na osobę, z którą rozmawiałam. Ujrzałam młodego, wysokiego bruneta o zniewalająco, pięknych, czarnych oczach.Gdybym była jedną ze swoich koleżanek pewnie zachwyciłabym się, że tak przystojny i czarujący mężczyzna zwrócił uwagę na takiego szaraka jak ja, ale szczerze..Miałam teraz o wiele ważniejsze sprawy na głowie.

-Może powiesz mi, co leży ci na sercu?-Zapytał się po dłuższej chwili ciszy z mojej strony

-Przepraszam, ale chyba nie skorzystam z tej okazji..Poza tym..Nie znam cię.

-Uwierz mi, że lepiej jest się zwierzyć komuś, kogo kompletnie nie znasz zamiast komuś, komu ufasz bezgranicznie.

Spokojny ton głosu tego chłopaka powoli zaczynał mnie uspokajać. Gdyby nie to, że jestem zbyt zamknięta w sobie to może zdradziłabym co leży mi na sercu.

-Dziękuje za dobre chęci, ale chyba nie skorzystam.

Powoli wstałam z ławki i zaczęłam kierować się w stronę domu. Mieszkałam w domu jednorodzinnym wraz z mamą oraz moją pięcioletnią młodszą siostrzyczką. Co się stało z ojcem..? Gdy miałam siedem lat spakował swoje rzeczy i wyprowadził się do swojej kochanki.

Gdy doszłam do furtki z tylnej kieszeni chciałam wyjąć swojego starego, potłuczonego już Iphona 5, aby sprawdzić, która jest godzina. Oczywiście nie było go tam.

Wchodząc do domu od razu usłyszałam krzyk mojej rodzicielki dobiegający z kuchni.

-Córeczko …i jak tam wyniki badań?

-Yyy..Dobrze.-Skłamałam.Moja mama miała dużo problemów, a wiadomość o złych wynikach moich badań tylko by ją podłamało.

Szybko weszłam po schodach i od razu udałam się do swojego pokoju.Gdy zamknęłam drzwi udałam się do swojej łazienki w celu umycia się. Spojrzałam w lustro …blada cera, lekko zapadnięte policzki, czerwone; zapuchnięte oczy oraz ciemne włosy upodabniały mnie do kogoś z rodziny samego Hrabia Draculi.

W sumie … nic o sobie nie powiedziałam.. Jestem Veronica Smith, ale wszyscy moi znajomi nazywają mnie Nico.Mam 18 lat .Moje życie jest nudne i monotonne …oczywiście nie wliczając do tego choroby..Mieszkam w Brighton od niedawna ,a więc nikt mnie jeszcze nie zna. Jak już wcześniej wspomniałam mam młodszą siostrę. Jest ode mnie młodsza o 10 lat. Możecie sobie pomyśleć ,że zapewne dużo się z nią kłócę ..tutaj was zdziwię .. w ogóle się nie kłócimy ...

Następnego dnia mimo wielkiego doła oraz chęci do podcięcia sobie żył chciałam po korzystać z życia, dlatego poszłam do wesołego miasteczka. Co z tego, że sama …nawet samemu można fajnie spędzić czas? Poza tym są jeszcze wakacje..

Szybko kupiłam bilet i udałam się na pierwszą lepszą atrakcję. Tą „pierwszą lepszą atrakcją” okazała się kolejka górska.Wsiadając do jednego z wagoników przypomniałam sobie, że nie zażyłam tabletek, które do tej pory trzymały mnie przy życiu.<>. Wagonik ruszył, a ja czułam, że coraz gorzej się czuje. Trudność z oddychaniem oraz zawroty głowy coraz bardziej mi doskwierały….I jeszcze te uwierające pasy bezpieczeństwa. Bardzo żałowałam, że wybrałam się do tego miasteczka.Przeklinałam siebie w duchu za moją nieuwagę oraz nie pamięć.

Wagonik się zatrzymał, a ja z dusznościami oraz zawrotami głowy spróbowałam wysiąść.

-Wszystko z panią w porządku?- Zapytała jedna z dziewczyn obsługujących tą diabelską maszynę

-Tak, w-wszystko w porządku.-Odpowiedziałam

Lekko się zataczając doszłam do jednego ze stolików przy Fast Fordach i w pośpiechu grzebiąc w torebce szukałam tabletek oraz końcówki wody mineralnej. Po dość długich poszukiwaniach udało mi się znaleźć to, czego szukałam. Wzięłam jedną tabletkę i szybko popiłam ją wodą. Po chwili wszystko wracało do normy.Ciężko usiadłam na jednym z pomarańczowych krzeseł.

-Eh…w końcu zapomnę głowy.- Powiedziałam pod nosem

-Cieszę się, że nie muszę cię zawozić do szpitala

Aż podskoczyłam ze strachu … szybko odwróciłam głowę, aby zobaczyć, kto mnie tak przestraszył zatapiając się w niebieskich jak morze oczach.

Znałam ten świdrująco-wypalający wzrok.

-Max![1] - Krzyknęłam na cały głos tak, że większość ludzi spojrzała się na mnie jak na wariatkę..- Co ty tutaj robisz?

-Heja młoda.. Myślałam, że mnie nie poznasz. Przyszedłem tutaj tylko i wyłącznie dla koncertu..

-Boże ile lat minęło .. Cztery..Pięć..? A właśnie, o jaki koncert chodzi?-Powoli wstałam, zarzuciłam torebkę na ramie i poszłam przytulić się do mojego przyjaciela..

-Ja piernicze.. Naprawdę nie wiesz, kto wyjątkowo dzisiaj będzie grał na hali od paintballa..? To chyba oczywiste, że Linkin Park..

-Naprawdę?!

-No oczywiście … czy ja śmiałbym kłamać? Ale dobra, chodź, jeśli nie chcesz się spóźnić na swój ulubiony utwór.

Szybko odkleiłam się od chłopaka i pognałam w kierunku hali przy tym ciągnąć za sobą chłopaka.Idąc w dość szybkim tempie, omówiłam jeszcze kilka rzeczy z Max’em. Przede

Wszystkim to, dlaczego przez tak długi czas nie dawał znaku życia …

Gdy weszliśmy do ogromnego pomieszczenia nie dało się nie zauważyć dużych grupek ludzi ustawiających się przy scenie.

-Heh..A tak w ogóle to ja przyszedłem tutaj z kolegą …mam nadzieję, że jego obecność nie będzie ci przeszkadzać- z zamyślenia wyrwał mnie głos Max’a

-Oczywiście, że nie …

-To dobrze, bo właśnie tu idzie –chłopak pokazał głową w kierunku jednych z drzwi.. To, co ujrzałam rozwaliło mnie na łopatki …

Kumplem mojego przyjaciela okazał się być chłopak, który poprzedniego dnia pocieszał mnie na ławce w parku.

-A, więc Nico.. Poznaj Christophera Mark McLevis’a

Niejaki Chris podał mi rękę i powiedział..:

-Mała mów do mnie Diablo tak będzie prościej..

-Veronica Smith …mów mi Nico

 

[1] Max – wysoki blondyn o oczach koloru morza. Lubi się bić, ale nie jest damskim bokserem. Razem z główną bohaterką, (czyli tobą czytelniku /czko) przyjaźnią się od pierwszej klasy gimnazjum. Razem przeżyli wspaniałe jak i straszne gimnazjalne chwile.Oboje byli prześladowani ze względu na swoje zainteresowania oraz stan zdrowia. Max potajemnie podkochuję się w głównej bohaterce, ale nie chcę jej tego powiedzieć, …mimo, że jest dość śmiałym chłopakiem to w sprawach sercowych cała jego odwaga wchodzi jak z przebitego balonika.

Niedługo po tym jak ja i Chris się poznaliśmy zaczął się koncert .Jako pierwszą piosenkę zagrali „Burn It Down” mój ulubiony utwór tego zespołu .Oczywiście nie obyło się bez krzyków ,pisków oraz bisów .

Po miło spędzonym czasie z moim przyjacielem oraz piątym kołem u wozu zaczęłam kierować się w stronę domu . Było już grubo po dwudziestej więc pora było wracać .

Będąc jakieś cztery przecznice przed domem poczułam ,że ktoś mnie obserwuje . Szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam … w mediach głośno się teraz zrobiło o tych wszystkich mordercach ,zboczeńcach i psychopatach . Mimo tego ,że miałam już mokro w gaciach szłam nie odwracając się za siebie….

Powoli się budziłam .Nie wiedziałam która jest godzina .Nie wiedziałam gdzie jestem . Ja odważna i niezależna dziewczyna nagle stałam się płochliwa jak myszka .

Szybko otworzyłam oczy i to co ujrzałam totalnie zbiło mnie z tz. tropu. Myśląc ,że zobaczę jakąś opuszczoną dziurę ze ścianami w graffity oraz mnie na brudnym ,starym zapewne zakrwawionym materacu …zobaczyłam pokój ! Obszerne pomieszczenie było udekorowane na styl nowoczesny . Wszystkie znajdujące się meble były koloru czarnego . Praktycznie wszystko co znajdowało się w pomieszczeniu było tego odcienia . Tylko ściany były inne . Wszystko tworzyło jedną wielką idealną kompozycję .Właściciel tego pokoju musiał być jakim EMO ,albo przeżywał totalną żałobę .

Powoli wstałam ,aby dokładniej przyjrzeć się pomieszczeniu . Na szarych ścianach wisiały rozmaite zdjęcia .. zapewne te klasowe jak rodzinne . Spojrzałam na jedno z nich i pierwszą osobą ,która ujrzałam był…Chris !. Stał on w obecności jakiejś kobiety oraz dwóch niższych od niego chłopców . Pierwsza osoba to zapewne jego matka ,a dwie pozostałe to jego bracia .Tło tego zdjęcia mnie oczarowało .. piękny widok na Nowy York nocą . Wszyscy byli tacy szczęśliwi na tym zdjęciu …

-Umarli 3 lata temu. –usłyszałam głos za sobą . Aż podskoczyłam ze strachu –Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć .

-Nic się nie stało . Przykro mi z powodu rodziny …

-Ehh…cóż ..los tak chciał ..

-Mam nadzieję ,że nie sprawię ci smutku ,ale … jak oni umarli ?-nie wiem jak to jest możliwe ,że w ciągu niecałego jednego dnia ,zmieniłam podejście do tego osobnika płci przeciwnej .

-Wracaliśmy wtedy z meczu hokeju .W jednej z drużyn był mój młodszy brat Alex . Koniecznie chciał ,abyśmy się zjawili .. w tym dniu akurat jego team wygrał. Moja mama z tej okazji całą naszą trójkę zabrała do pobliskiej pizzeri. Była zima ,a więc było dosyć ślisko . Za bardzo wcisnęła na gaz i straciła panowanie nad pojazdem .Wjechała w drzewo . Z tego co opowiedziała mi policja mojej mamie odcięło głowę ,a moi bracia zginęli w karetce w skutek licznych obrażeń wewnętrznych . Sam nie wiem jak to się stało ,że tylko ja przeżyłem…

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania