Poprzednie częściZatrzymać czas

Zatrzymać czas|7

-Jak zwykle o 6: 00 zadzwonił mój kochany budzik. Leniwie zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Zrobiłam wszystkie poranne czynności, które człowiek robi w tym pomieszczeniu. Potem zeszłam do kuchni po starych drewnianych schodach. Zjadłam moje ulubione śniadanie, mianowicie typowo kanadyjskie naleśniki z sosem klonowym.

 

Ubrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam jeszcze godzinę, założyłam czarno-białe Superstary na nogi, pod pachę wzięłam torbę z nadrukiem członków zespołu Greek Day i pobiegłam na przystanek.

 

Tego, co robiłam w szkole nie będę wam opisywać, aż tak bardzo nie chcę was zanudzić. Jedyne, co powiem to, to, że nasz kochany Chris nie pojawił się na lekcjach. W sumie nie za bardzo mnie to zdziwiło. Pewnie znowu ugania się za pustakami.

 

###

 

Po szkole postanowiłam pójść na imprezę. Tak, wiem, że mam chore serce i że alkohol na pewno dobrze na mnie nie wpłynie, ale postanowiłam zacząć korzystać z życia. Wolę się szlajać nocą po ulicach niż siedzieć w domu użalając się nad sobą i nad swoim nędznym życiem wpierdalając Nutelle na przemian z lodami ciasteczkowymi. Nie będę zachowywać się jak księżniczka, która myśli, że cały świat będzie skakał przy niej i jej chorych problemach. Poza tym dzisiaj skończyłam dosyć późno lekcje i na zewnątrz było ciemno. (A i żeby było jasne.. mama z Martini poleciały do Stanów do chorej babci)

 

Zapraszanie zgrai debili do domu nie ma sensu. Nie będzie mi się chciało sprzątać wymiocin z każdego zakamarka tego domu.

 

Chwyciłam, więc za telefon i zadzwoniłam do Anny. Mojej starej przyjaciółki jeszcze z lat szczenięcych. Gdy chodziłam jeszcze do gimnazjum byłyśmy nie rozłączne.

 

-No hej mała, co się stało, że do mnie dzwonisz?- usłyszałam piskliwy głos mojej koleżanki. Słysząc ten głosik od razu przypomniała mi się niska brunetka z mocnym makijażem i dosyć wyzywającym strojem. Wulgarna, bardzo wulgarna. Jesteśmy przeciwieństwami. Dlatego się przyjaźnimy.

 

 

-Cóż jest wiele powodów, ale najważniejszy jest ten, że mam ochotę się najebać tak, że jutrzejszy kac nie da mi żyć.

 

-No to trzeba było dzwonić wcześniej! Ale mam nadzieję, że tego blondaska nie będzie z nami, prawda?

 

-Masz na myśli Max' a ? Oczywiście, że go nie będzie, to babski wieczór. Poza tym dzisiaj jest jakiś ważny mecz, więc pewnie siedzi o któregoś z kolegów i chleje piwo zagryzając pizzą.

 

-Całe szczęście! Już myślałam, że będziemy miały rzygusia do przypilnowania. Od razu mi się przypomniało jak rzygał na twojej 18-nastce! Kurwa ile potem było sprzątania!

 

- Nie przypominaj mi !! Dobra muszę kończyć. Przyjadę po ciebie o 19:00. Tylko się nie ociągaj tak jak ostatnio. Musiałam taksówkarzowi dopłacić bo twoja maciczka postanowiła dostać okresu.

 

- Ja pierdole! Nie moja wina, że ciocia postanowiła w takim momencie przylecieć z Ameryki! Poza tym..nie zaczynaj rozmów na takie tematy, bo czuję się jakbym była jakąś bohaterką w romansidle i teraz wszyscy czytelnicy mają ze mnie bekę.

 

-Dobra, sory. A teraz zacznij się szykować, bo już mało czasu ci zostało.PA

 

-Oke. PA. Tylko pamiętaj się wymalować. Nie chcę iść z koleżanką, która ubrała się jak cnotka niewydymka.

 

-No dobrze dobrze. A ty spróbuj nie odkrywać za wiele.

 

- Dobzie mamo! –w słuchawce usłyszałam śmiech.

 

Po zakończonej rozmowie, usiadłam przy toaletce i zaczęłam się malować. Zrobiłam brązowe smoky eye's, dokleiłam rzęsy, a usta pomalowałam cielistą szminką.

 

Jak to na imprezę miałam zamiar ubrać coś co będzie odkrywało to co potrzeba.

 

Zdecydowałam się na krótkie short'y i czarny prześwitujący top. Mimo wiecznego leżenia w łóżku nie straciłam jeszcze figury, więc szczerze wyglądałam niczego sobie. Popsikałam się jeszcze różowym Playboy'em i byłam już gotowa do wyjścia.

 

Mam nadzieję, że nie spotkam w klubie Chrisa. Chociaż w sumie jest to bardzo prawdopodobne. Albo jest w jakimś klubie z „koleżankami", albo się ściga na jakiś nielegalnych wyścigach. Cholera..zapomniałam, że na początku roku umówiłam się z nim, że pójdę na jeden wyścig. Jebany wypadek.

 

Wychodząc z domu założyłam kurtkę i czarne szpilki z jakiegoś wesela na którym byłam jakiś czas temu.

 

Gdy zamykałam drzwi taksówka już podjechała. Otworzyłam drzwiczki pasażera z przodu i moim oczom ukazał się Seth. Kolega Max'a i Chrisa. Tak jak ci dwaj należał do szkolnej drużyny football' u.

 

- No no kogo me oczy widzą. Czy to niejaka Veronica, dziewczyna Chrisa? Gdzie jedziesz bez swojego chłoptasia, hm?- zarumieniłam się na imię chłopaka. Seth'owi chyba się spodobało do jakiego stanu mnie doprowadził, bo jego uśmiech poszerzył się o kilka centymetrów

 

- Po pierwsze: Nie jestem dziewczyną Chrisa. Po drugie: Jesteś taksówkarzem nie muszę ci się zwierzać dokąd jadę. Po trzecie: Nie zarumieniłam się na imię „Chris" powodem tych czerwonych policzków jest to, że stoję na mrozie!- skłamałam

 

- Tak na pewno, mhm..dobra wsiadaj i mów gdzie mam cię zawieść.

 

-Marine Parade

 

- No no..Van Alen Building. Osoba, która tam mieszka musi być w chuj bogata.

 

-Nie zaprzeczę, że Anna jest dosyć zamożna.

 

-A czyli to dziewczyna! Ładna jakaś? –spojrzałam na niego jak na kosmitę. Wiedziałam jakim jest casanovą, zależało mu tylko na jednym

 

-O nawet nie myśl, że będziesz zarywać do mojej przyjaciółki. Chociaż wątpie, że spodobał by ci się jej „charakterek".

 

- Ha ha. Już się boję. –zaśmiał się- Dobra już jesteśmy.

 

-Poczekaj zadzwonię do Anny. Mam nadzieję, że nic jej dzisiaj nie wypadło

 

Po trzech sekundach moja przyjaciółka odebrała.

 

-No możesz schodzić. Czekam

 

-Już tylko szpilki założe

 

- Dobrze dobrze tylko nóg nie połam

 

-Kiedy zejdzie? –zapytał się Seth- Nie mam całego dnia.

 

-Za chwilę. Tylko szpilki założy.

 

-Kobiety i ich zasrane szpilki.- odburknął pod nosem

 

-Właśnie, Seth, prawda, dlaczego nie imprezujesz tak jak Max, albo reszta chłopaków, tylko jeździsz taksówką?

 

- Mam na wykarmieniu młodszego brata. Matka jest ćpunką, a ojciec pijakiem. Przez tych dwojga miałem zryte całe dzieciństwo. Nie pozwolę, żeby mój brat przeżył to co ja. Wyprowadziłem się i teraz mieszkamy na moim utrzymaniu. Nie powinienem ci się tak zwierzać z problemów. Na pewno nie chcesz słuchać moich wywodów na temat chujowych rodziców.

 

-Spytałam się to znaczy, że chciała bym słuchać twoich problemów, nawet jeżeli miały by to być długie wywody na temat chujowych rodziców jak sam to ująłeś.

 

-Hej kochana...o hej Seth. –humor Anny zmienił się w ciągu sekundy

 

-Znacie się?!- nie ukrywałam zdziwienia.

 

-Taa..to mój były

 

-Gdyby nie zdradziła mnie z pierwszym lepszym dresem z osiedla to może nadal bylibyśmy razem.

 

-Ja cię zdradziłam?! To ty złamasie lizałeś się na imprezie Nancy z jakąś szmatą!

 

-Ja?! Chyba cię pojebało głupia babo, ja w przeciwieństwie do ciebie byłem ci wierny!

 

-Ja?!Głupia baba?! Jak ci zara...

 

-Koniec tego kurwa! Nie kłóćcie się. Nie chce mieć przez was spierdolonego wieczoru. -przerwałam Annie w pół zdania

 

Od tego momentu oboje siedzieli cicho

 

Gdy dojechaliśmy na miejsce było już kompletnie ciemno. Jedyne co ujrzałam to neonowy napis klubu "NERVE". Zapłaciłam za podwózkę.

 

-Wiesz, że nie musiałaś się tak wydrzeć..

 

-Jak nie musiałam, jak musiałam. Gdyby nie ja to pewnie doszło by do rękoczynów.

 

-Ehh..dzięki. Gdyby nie ty to pewnie poryczałabym się tam jak jakaś debilka.

 

-Oj, nie rozdrapuj starych ran. Pomyśl sobie, że za tymi drzwiami czeka na nas Tequila i Whisky.

 

-Ooo w takim razie wchodzimy!

 

Gdy zeszłyśmy krętymi schodami do piwnicy w nozdrza uderzył mnie zapach potu, alkoholu i pewnie jeszcze innych wydzielin albo dragów.

 

-Czym mogę paniom służyć?

 

-Whisky i Tequile, a tej whisky to nie żałuj. -odpowiedziałam- Uu kochana, dopiero przyszłyśmy, a przystojniacy się już się za nami oglądają

 

-No no..to znak, że trzeba będzie jakiegoś złapać w sidła.- zaśmiała się jak córka samego szatana. Czasami przeraża mnie ta kobieta. - No to kochana pijemy jednym duszkiem.

 

-Raz się żyje. Jakby zaczęło mi odwalać to zbieramy manatki i do domu. Nie mam zamiaru patrzeć jutro na zdjęcie na Facebookujak któraś z nas liżę się z jakimś gościem w kiblu siedząc mu okrakiem na kolanach.

 

-Ehh, wypiłaś? Kurna nawet po tak małej ilości alkoholu zaczyna ci odpierdalać. Chodź zatańczyć może trochę ochłoniesz- Anna złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła na parkiet.

 

Akurat leciały niezłe bity. Remix piosenki Calvina Harrisa " I need your love" był zajebisty. Człowiek naprawdę mógł pokręcić dupą, a nie tańczyć walca jak na imprezach szkolnych.

 

-Vera, idę do kibla. Tequila to nie był dobry pomysł. Wrócę za 5 minut. Jakby się jakiś debil przypałentał to pamiętaj kolanem w jaja i w nogi.

 

-Dobra, będe uważała. Idź do tej toalety bo zaraz nie wytrzymasz.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania