Anioły Nocy ~ 6
Czuję zimny powiew wiatru. Wzdrygam się i otwieram oczy. Obok mnie nie ma Michała. Jęczę zawiedziona i wstaje. Zakładam szlafrok i podbiegam do otwartych drzwi balkonowych. Chcę je zamknąć, ale zanim to robię dostrzegam chłopaka przy barierce.
- Chodź do środka jest strasznie zimno.
- Obudziłaś się. Chodź, orzeźwi cię - Zaśmiał się i przywołał ręką. Niechętnie założyłam kapcie i podbiegłam do niego trzęsąc się z zimna.
- Jak będę znów chora to zrobię ci krzywdę - Wysyczałam.
- Dzień przed wigilią. Nie wiem czy lubisz strojenie, ale na dole w salonie czeka na ciebie wielka choinka.
- Naprawdę?! Cudownie!
- Możesz iść ją ubrać, ale najpierw zjemy i sama się ubierzesz, chyba, że mam ci pomóc.
- Nie, dzięki sama to zrobię.
- Jak chcesz - Wzruszył ramionami.
Po dwudziestu minutach byłam ubrana w podkoszulek, sweterek i jeansowe spodnie. Zrobiłam lekki makijaż i kucyka. Zeszłam szybko na dół i zaciągnęłam się zapachem.
- Cześć Ali! - Krzyknęli wszyscy, siedzący przy stole.
- Hejka - Uśmiechnęłam się. Siadłam na krześle i nałożyłam sobie omleta z owocami.
Jedząc przyjrzałam się wszystkim dyskretnie. Dziewczyny przytulały się do swoich chłopaków. Kuba, szatyn o piwnych oczach uśmiecha się do Leny. Nikola siedzi na kolanach u Kamila, który jest czarnowłosy i zielonooki. Moja przyjaciółka zostaje karmiona posiłkiem przez zielonookiego Szymona. Zuza dyskutuje o czymś szeptem z Bartkiem.
- Ile zakochanych - Powiedziałam robiąc krzywą minę.
- Skarbie to normalne - Usłyszałam za sobą głos.
- Dzień w dzień się tak miziają? - Zachichotałam.
- Tak. My też tak będziemy.
- Chciałbyś - Wysłałam mu całusa.
- Oczywiście, że chciałbym.
Zaśmiałam się pod nosem i wróciłam do jedzenia. Wmęczyłam w siebie tego wielkiego omleta i byłam pełna. Wstałam i ruszyłam do salonu. Dosłownie weszłam do pomieszczenia i poczułam święta!
Blisko rogu stał wielki, żywy chojaczek. Obok niego były opakowania bombek, łańcuchów, i lampek.
- Chciałem, żebyś ubrała ją tak jak chcesz, więc kupiłem wiele ozdób - Stanął obok mnie chłopak.
- Po co aż tyle tego wszystkiego?Zadowoliłabym się byle czym.
- To twoje pierwsze święta tu i chcę, żeby były magiczne - Uśmiechnął się i objął.
Moje kąciki ust poszły lekko do góry.
Rzuciłam się w stronę ozdób.
- Może być biało niebieska? - Spytałam, odruchowo patrząc w stronę, gdzie wcześniej stał Michał. Wzruszyłam rękami, gdy nie znalazłam znajomej sylwetki.
Mam nadzieję, że będzie zadowolony.
Założyłam srebrne łańcuchy, biało - niebieskie lampki, i takiego samego koloru bombki. Zacmokałam i przyjrzałam się choince.
Wpadłam do kuchni, wzięłam dwa jabłka i wybrałam najlepsze cukierki. Zaniosłam to do salonu i pobiegłam do swojego pokoju. Wyjęłam pojemnik w którym trzymałam ozdóbki. Uwielbiałam dekorować, dlatego miałam w nich cekiny, breloczki, szpileczki, mnóstwo brokatu i wstążki. Wszystko różnego rodzaju i koloru. Wzięłam cieniutkie, białe wstążeczki. Wróciłam na dół. Pozawieszałam owoce i cukierki.
- Pierniki - Klasnęłam.
Gdy ciasteczka się piekło, ja przygotowywałam lukier.
- Co tak ładnie pachnie? - Usłyszałam czwórkę dziewczyn i uśmiechnęłam się.
- Ali od kiedy spędzasz czas w kuchni - Spytała Weronika.
- Robię pierniki na choinkę - Wzruszyłam ramionami.
- Nienawidzę ubierać choinki - Powiedziały wszystkie.
- To dobrze, że ja tu jestem - Zachichotałyśmy.
- Pomóc ci w ozdabianiu? - Stanęła obok Lena.
- Jasne jak chcecie.
- O nie to nie dla mnie. Jadę na plan - Warknęła Nikola i wyszła.
- Dla mnie też nie - Zasmuciła się Zuza.
- Myślisz, że ja umiem dekorować? - Objęłam ją, ubrudzoną ręką.
- Damy sobie radę - Rzuciła Weronika, wyjmując pierwszą porcję gotowych ciasteczek.
Świetnie się bawiłyśmy. Póściłyśmy w telefonie piosenki świąteczne i śpiewałyśmy. Po jakimś czasie dołączyli do nas chłopcy. Zrobiliśmy o wiele za dużo ciastek, dlatego większość jest na talerzu, a mniejszość na choince. Wyglądają ślicznie. Są ozdobione lukrem oraz posypkami wybranych kolorów. Wszystko musi być biało - niebieskie!
- I jak? - Spytałam.
- Rewelacyjna - Pochwalili wszyscy efekt końcowy.
- Chyba o czymś zapomnieliście - Zaśmiał się Michał machając gwiazdką na czubek drzewka.
Wzięłam od niego ostatnią ozdobę i podeszłam do drzewka. Założyłam ją i uśmiechnęłam się.
- No i po robocie - Opadłam zmęczona na kanapę, obok Michała.
- Oglądamy film? - Zapytał Szymon.
- A może gry planszowe? - Odezwała się Zuza.
W końcu obejrzeliśmy dwa filmy, pograliśmy w gry karciane i planszowe, a na koniec przenieśliśmy się na dwór bijąc się śnieżkami po ciemku.
- Ali uważaj! - Usłyszałam i po chwili przede mną stał Michał.
- Nie musisz mnie zasłaniać, jak raz dostanę śnieżką nic mi się nie stanie - Przytuliłam go.
- Wracajmy do domu - Powiedział do wszystkich.
Objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę domu. Wszyscy spojrzeliśmy na zegar, który wskazywał siedemnastą. Zdecydowaliśmy się obejrzeć jeszcze jeden film, zjeść kolację i iść spać.
Pod koniec tego nudnego filmu, stwierdziłam, że idę do kuchni, zacząć robić naleśniki. Chwilę później wpadł do mnie Michał. Siedzieliśmy w milczeniu, ale nie przeszkadzało mi to. Jemu chyba też nie.
Ustawiłam nutellę i dżemy na stole.
Zaczęłam kroić banany i układać je na talerzu, co chwila zdejmując kolejnego naleśnika z patelni.
- Jutro przyjeżdżają moi rodzice - Powiedział nagle. Wytrzeszczyłam oczy i lekko przeciełam nożem po palcu. Chłopak do mnie podszedł i w ekspresowym tępie podstawił rękę pod lejącą wodę.
- Michał! - Krzyknął ktoś przerażony z pokoju.
Chłopak spojrzał na mnie i mój palec, po czym zniknął w salonie. Założyłam plasterek i ruszyłam za nim.
- Co się stało? - Spytałam marszcząc brwi.
- Yyy nic. Chłopcy zaczęli nas straszyć pająkami - Przewróciła oczami Lena.
- Bardzo nieładnie chłopcy! - Krzyknęłam, śmiejąc się - Gdzie Weronika? Nie mówcie, że się gdzieś ukryła.
- Poszła do łazienki - Odpowiedziała mi Zuza - Jedzenie gotowe?
- O matko! - Krzyknęłam i pobiegłam do kuchni.
Tak jak myślałam, przypaliłam jednego naleśnika.
- Chodźcie i jedźcie bo stygną!
Po chwili wszyscy zjawili się w kuchni, zasiadając do stołu. Po posiłku poszliśmy wykończeni na górę. Wzięłam szybki prysznic i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki.
- Nie maltretuj Uszatka - Zaśmiałam się, przytulając Michała.
- Ktoś musi się nim opiekować.
- Wiem, trochę go zaniedbałam - Zasmuciłam się.
- Więc tak nie rób. Jak palec?
- To tylko lekkie skaleczenie. Za kilka dni nie będzie śladu - Uśmiechnęłam się.
Pocałował mnie w nos i wszedł do zaparowanej łazienki. Ziewnęłam, weszłam pod kołdrę, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.
***
Wybaczcie błędy, których niedopatrzyłam - jak zawsze piszę na telefonie :)
Rozdział krótszy niż zazwyczaj, żebyście nie zasnęli. Ogólnie narazie nic nie będzie się działo - Przynajmniej narazie nie mam w głowie kolejnych czterech rozdziałów. Ale za trzy dni zaczynają mi się ferie! Niestety, ale pierwsze kilka dni mam zajęte, ale potem postaram się wysilić mózg do myślenia :D
Pozdrawiam
Wasza Zozi ^^
Komentarze (4)
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania