Arsène Lupin w Krakowie. Diabelski trop. Cz. 4

Od samego rana inspektor Wilczyński siedział w swoim gabinecie niecierpliwe, czekając na wiadomość od wysłanych wywiadowców. Polecił im sprawdzić hotele krakowskie, czy w owym dniu kradzieży przebywali jacyś Francuzi. " Ta wizytówka z napisem Arsène Lupin nie daje mi spokoju" - myślał inspektor. Po południu, ale różnych godzinach zaczęli zgłaszać się do niego wywiadowcy. Żaden z nich nie zdobył wiadomości o pobycie Francuzów, tylko jedne miał cos do powiedzenia.

-W Grand Hotelu zameldowało się kilka dni temu dwóch przybyszy z zagranicy, ale twierdzili, że są Niemcami z Lotaryngii. Jednakże recepcjonista zapamiętał, że mieli typowo francuski akcent. Z tego co się dowiedziałem, opuścili oni hotel wczoraj po południu i ślad po nich zaginął - powiedział wywiadowca.

Inspektor spokojnie wysłuchał relacji i ciągle zastanawiał się nad sprawą wizytówki, czy rzeczywiście mogła mieć związek z Lupinem lub jakimiś francuskimi gośćmi, czy to jakaś mistyfikacja lub żart. Nie zostało mu nic innego jak czekać na ekspertyzę papirologiczną, gdyż wizytówka, jak już na początku sprawy zwrócił uwagę, była z nietypowego papieru.

Dopiero przed godziną szesnastą, gdy już zamierzał opuścić komisariat, otrzymał pisemną ekspertyzę:

 

"Wizytówka nie jest z krajowego papieru, lecz z papieru francuskiej produkcji. Potwierdza to porównanie jej z dostępnymi u nas próbkami papierów europejskich. Jednakże jest to papier wysokiej jakość i do tego posiada znak wodny, są to słowa: "Draco diabolus". Słowo to jest łacińskiego pochodzenia i znaczy "smok jest diabłem". Tego rodzaju napis nie jest znakiem żadnej firmy produkującej papier, został wykonany zapewne na konkretne zamówienie".

 

Inspektor usiadł w fotelu, ale z wrażenia, coś nim wstrząsnęło. Sięgnął po leżący na biurku katalog paryskiego antykwariatu, ten, który wczoraj pokazał mu profesor Libicki, bo przypomniał sobie, że ów antykwariat nazywał się "Dragon", co znaczy smok!

"Czy to przypadek, czy to ma jakiś związek? W każdym razie jest to jakiś trop, ale bardzo skomplikowany" - pomyślał inspektor i jeszcze prawie godzinę siedząc w fotelu w biurze, się zastanawiał na tym zbiegiem okoliczności.

...

Ciąg dalszy nastąpi i dowiemy się, skąd pochodzą te tajemnicze łacińskie słowa na wizytówce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Domenico Perché 21.11.2021
    Podoba mi się pomysłowość o drobiazgi. Papier, znak wodny... Super. Tak dalej proszę!
  • Jan Szubin 22.11.2021
    Dziękuję za motywacje. Piszę dalej, bo to się komuś podoba, bez tego byłoby inaczej.
    Pozdrawiam!
    JSz.
  • Bożena Joanna 22.11.2021
    Pomyliłam się w przewidywaniach, ale nadal śledzę z zainteresowaniem rozwój akcji.
    Pozdrowienia!
  • Jan Szubin 22.11.2021
    I o to chodzi, aby wprowadzić w błąd czytelnika, ku jego późniejszemu zaskoczeniu.
    Sprawa rozwojowa.

    Jednakże inspektor W. nie daje sobie rady, wkrótce pojawi się ktoś nadzwyczajny na chwałę prawa i ku potępieniu złodziei.

    Przy okazji zobaczę, co słychać u Pani, czyli pooglądam utwory etc.

    Pozdrawiam!
    JSz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania