Arsène Lupin w Krakowie. Sekret wizytówki. Cz. 5
Następnego dnia inspektor Wilczyński nie poszedł do biura, lecz udał się na Uniwersytet do profesora Lubickiego. Powodem tej wizyty był zamiar rozwiązania zagadkowego napisu na wizytówce; "Draco diabolus". Jednak musiał trochę poczekać, gdyż profesor Lubicki miał wykład. Dopiero po półgodzinie przyjął inspektora.
- Jestem, trochę zdumiony pana wizytą, panie inspektrze - powiedział od razu na powitanie.
- To można, by nazwać podwójnym zdumieniem, bo ja też odnoszę takie wrażeni, lecz już od wielu godzin. Jestem zdumiony tym napisem na wizytówce - powiedział inspektor. - Chodzi mi o słowa "Draco diabolus", wiem ze to znaczy, że "smok jest diabłem" ale czy to może mieć jakieś głębsze znaczenie i skąd mogą te słowa pochodzić?
- Ta sprawa pozornie skomplikowana, ale tak naprawdę jest prosta. Dziś żyjemy w czasach znacznie oderwanych od tradycji i pewne słowa tracą znaczenie lub stają się niezrozumiałe, jednak mają one głębokie korzenie historyczne. Proszę zwrócić uwagę, że w Apokalipsie jest napisane, że został zrzucony na Ziemię smok, wąż starodawny zwany diabłem i szatanem. Ten biblijny tekst posłużył teologom, a także nawet przyrodnikom do traktowania smoków jako diabelskie istoty - powiedział profesor.
- To znaczy, że kiedyś wierzono w istnienie smoków?
- Tak, wierzono i to poważnie, bo cały świat pod względem historycznym i przyrodniczym opisywano i wyjaśniano przy pomocy Biblii, a w niej, wbrew pozorom jest sporo o smokach. Największe smocze historie przedstawia właśnie Apokalips, ale kto ją teraz czyta w całości? Dawna wiedza musiała być zgodna z literą Biblii, bo inaczej wkraczała Inkwizycja. Wszyscy znany historię Giordono Bruna i więcej chyba nie trzeba udowadniać. Dlatego dawni badacze przyrody, w tym znawcy gadów wierzyli, że smoki jako diabelskie istoty istnieją. To zdumiewająco proste, ale dziś zapomniane.
- Dla mnie zdumiewające jest to, że taka wizytówka, to znaczy z owym napisem, pojawiła się tu w Krakowie.
- To nic nadzwyczajnego, bo Kraków to przecież smocze miasto - zażartował profesor Lubicki. - W XVII wieku słynny uczony włoski Ulisses Aldrovandi napisał list do profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w sprawie wyjaśnienia historii smoka wawelskiego. Otrzymał odpowiedź i nawet w swoim słynnym dziele o smokach "Serpentum et draconum historiae" wspominał, co ciekawe, o naszym smoku wawelskim. Z wdzięczności za przysługę polskich uczonych wysłał do Krakowa trzy egzemplarz tego dzieła, a jedno z nich jest w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej, i to z jego dedykacją! Podkreślę jedno, że Ulisses Aldrovandi właśnie w tym dziele użył sformułowania "Draco diabolus".
- Koło się zamyka! - radośnie powiedział inspektor. - Pan wie, że pańska córka zakupiła takie dzieło w krakowskim antykwariacie, umieściła je na przechowanie w sekretarzyku, który jak wiemy, skradziono. Mial to być prezent dla pana.
- Tak wiem, opowiedziała mi o tym - powiedział profesor i spojrzał na inspektora wielce smutnymi oczami, zdając sobie sprawę, że takie dzieło był dla niego szczególnie wartościowe, bo od lat marzył o jego posiadaniu. Jako historyk i biolog jednocześnie zajmował się dziejami badań przyrodniczych epoki nowożytnej i wiele dzieł na ten temat było mu znanych, w tym ów nieszczęsny traktat.
"Zatem nie pozostaje mi nic innego jak udać się do tej biblioteki, ze zwykłej ciekawości chciałbym zobaczyć to dzieło, a nawet przeczytać dedykację owego słynnego włoskiego uczonego Ulissesa Aldrovandiego" - pomyślał sobie inspektor i pożegnał się z profesorem.
....
Ciąg dalszy nastąpi i dowiemy się, czy rzeczywiście inspektor Wilczyński zobaczył to dzieło Ulissesa Aldrovandiego o smokach.
Komentarze (2)
Pozdrawiam!
JSz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania