Arsène Lupin w Krakowie. Spotkanie w antykwariacie. Cz. 1

Tego jesiennego dnia do południa to nikt nie odwiedził starego antykwariatu przy ulicy Królewskiej w centrum Krakowa. Artur Nowicki, jego właściciel, stracił już nadzieję, czy ktokolwiek przyjdzie, bo dzień był pochmurny i padał deszcz. Aż tu nagle około południa weszła do środka elegancko ubrana młoda dama. Rozglądała się po pólkach i widać było, że szukała czegoś konkretnego. W pewnej chwili jej wzrok zatrzymał się na regale ze starymi księgami. Sięgnęła po jedną, przez chwile się jej przygląda, a potem usiadła przy stoku i otworzyła ją.

- To nie jest taka sobie zwykła księga, jak widać, że nawet jej okładka jest bogato zdobiona. To siedemnastowieczny traktat o wężach i smokach, jego autorem jest słynny włoski uczony Ulisses Aldrovandi. Każdy we Włoszech o nim słyszał tak jak my o Koperniku. Jednakże w stosunku do naszego astronoma to postać tragiczna, siedział aż pięć lat we więzieniu Świętej Inkwizycji - powiedział antykwariusz.

- Tak, wiem. Jego dzieła specjalnie szukałam. Nie znalazłam tego przypadkowo, bo kilka dni temu asystent mojego ojca zauważył to dzieło na tej półce. Chcę kupić na prezent. Jak się pan domyśla, to taki prezent nie pasuje do każdego. Mój ojciec jest profesorem i zajmuje się historią medycyny, Właściwie to pewnymi dziwnymi sprawami jak leczenie przy użyciu kamienia smoczego, sadła smoczego i krwi smoczej. To dziś brzmi śmiesznie, ale przed wiekami myślano o tym zupełnie inaczej - powiedziala dama i wstała z krzesła, podając księgę antykwariuszowi.

- Proszę to zapakować i wraz z rachunkiem dostarczyć na ten adres - wręczyła wizytówkę:

Profesor Antoni Lubicki

historyk i biolog,

ulica Leśna 12

Kraków.

- Czy pani zdaje sobie sprawę, że ten przedmiot ma swoją wysoką cenę? - nieśmiało zapytał antykwariusz.

- To już pan mi pozostawi do rozstrzygnięcia, nie mniej nadmienię, że jego odbiorca jest tego wart. Mój ojciec za kilka dni obchodzi urodziny, a do tego często marzył o posiadaniu tego dzieła. Teraz nadarzyła się okazja i dlatego cena nie gra tu wielkiej roli. Spodziewam się, że księga zostanie dostarczona dziś około godziny piętnastej, to ważne, bo ojca o tej porze nie ma zwykle w domu, a nie chciałabym zdradzić, jaki mam prezent urodzinowy - powiedziła i podała rękę na pożegnanie.

Po wyjściu z antykwariatu owej damy Artur Nowicki radośnie klasnął sobie w dłonie i przystąpił do pakowania tego przedmiotu.

"Dzień ponury, to fakt, ale nie dla mojej kasy. Ta księga jest prawie tyle warta, co dobry tygodniowy utarg" - pomyślał sobie.

.

Ciąg dalszy nastąpi wkrótce, czyli będzie o tym, co stało się potem ze starodrukiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bożena Joanna 10.11.2021
    Rozumiem, że adresatem był słynny dżentelmen-włamywacz, a pieniądze nigdy nie wpłynęły. Fajne!
    Pozdrowienia!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania