Poprzednie częściBez tytułu - 1

Bez tytułu - 8

Oftopik było niezwykle różnorodną i barwną metropolią. Mieszały się tutaj kultury, tematy i style, które pomimo sporych różnic tworzyły wspólnotę. Przyjezdnych na każdym kroku witały kolorowe szyldy zapraszające do klubów, moteli i sklepów.

Resu pierwszy raz w życiu trafił do tak ruchliwego miasta i w przeciwieństwie do swoich towarzyszy czuł lekki niepokój. Nie zwierzał się z tego nikomu poza narratorem, ale coraz bardziej doskwierał mu brak domu nad rzeczką i łowienia spamu. Nagle jego wzrok zatrzymał się na ogromnym plakacie przedstawiającym chłopca uderzającego wielkim młotem królika. Pod ilustracją ogromnymi literami napisano: "WIELKI TURNIEJ W NABIJANIU POSTÓW".

Plakat wydał mu się dość zabawny, a sam konkurs bardzo podobny do łowienia spamu.

- Proponuję pięcio, albo nie... Sześciogwiazdkowy hotel - rzucił John.

Resu przerzucił spojrzenie z plakatu na towarzyszy.

- Hotele tutaj muszą być bardzo drogie - odparła Ashley przyzwyczajona do spartańskich warunków: małego pokoju, łazienki i schodów.

- Nie mamy pieniędzy - wymamrotała pod nosem Sakura.

Jej stwierdzenie nie umknęło jednak chochlikowi:

- Jak to?! Już wszystko straciliśmy?

- Po drodze kupiłam kilka rzeczy...

- Jakich rzeczy?!

- Trochę azjatyckich akcesoriów na konwenty, nowe ubranie... - zaczęła wymieniać, widząc niezadowolenie na twarzach męskiej części i tępy wyraz merysuistycznej części grupy dodała na własną obronę: - Nie mogę całe opowiadanie chodzić w jednych szpilkach!

- Ale jak to możliwe, że wydałaś na to całą forsę od króla?! - warczał Puk Puk.

- Tak się składa, że oryginalne podróbki chińskich kopii japońskich produktów trochę kosztują!

- Nie możecie zadzwonić do króla i poprosić go o kasiorkę? - zaproponował John.

- Już dzwoniłam.

- I co?

- Nie wierzy, że wciąż żyjemy - odparła z rezygnacją w głosie.

- Myśli, że jakiś naciągacz dzwoni - dodał uśmiechnięty Resu.

To prawda. Dowiedziawszy się o przerażającym potworze Imperatora (dla tych, którzy nie wiedzą, tym monstrum jest Mary Sue działająca pod fałszywym imieniem Ashley) postawił krzyżyk na Sakurze i Resu.

- Całe szczęście, że jesteśmy w Oftopik - mruknął Puk Puk. - Tutaj można łatwo zarobić.

- Masz rację, przyjacielu - uśmiechnął się chytrze John. - I ty dla nas zarobisz.

- Ja?

- Sakura powiedziała, że umiesz opowiadać dowcipy - wyjaśnił. - I z tym właśnie wiąże się mój genialny plan.

Chochlik spojrzał na kobietę złowieszczo. Nie dość, że nie kontrolowała wydatków to nie potrafiła utrzymać języka za zębami.

- I to jest twój genialny plan?

- Puk Puk, opowie dowcip, a Resu będzie zbierał datki do kapelusza - wyjaśnił istotę genialnego planu.

- Ale.. - zaczął Resu, ale jak zwykle nikt go już nie słuchał.

Puk Puk stanął w widocznym miejscu. Odchrząknął i zaczął nieco stremowany w obawie, że pośród publiki znajdzie się jakiś Moderator:

- A więc... Mam taki żarcik na rozluźnienie... Przystojniak pyta kumpla brzydala...

- O, matko... - zadrżała Sakura. - Chyba wiem jak zakończy się ten kawał.

- "Jak to jest, że wszystkie kobiety chcą się z tobą przespać?" - kontynuował dowcip. - "Nie mam pojęcia", odparł brzydal oblizując językiem brwi.

Resu nie zrozumiał dowcipu, ale to nie miało znaczenia. Ważne było, że chochlik przekuł uwagę kilku osób, co trochę ośmieliło żartownisia:

- Jakie zwierzęta lubi Sakura?

- Jaguara w garażu, norki w szafie i osła, co na to będzie tyrał!

W tym momencie cierpliwość dziewczyny skończyła się. Rozwścieczona niewybrednym żartem Puk Puka, zdzieliła go w głowę. Ludzie jeszcze przez chwilę oglądali ten kabaret, a potem rozeszli się. Obolały chochlik drukarski podniósł się z ziemi i zapytał:

- Starczy nam chociaż na kanapki?

Na co Resu odpowiedział nieporadnie:

- Nie mam kapelusza, aby do niego zbierać.

W tym momencie nawet merysujka usiadła z wrażenia. "Uliczny kabaret" okazał się jednym wielkim niewypałem.

- "Konkurs pięknej duszy" - Sakura przeczytała z tablicy ogłoszeń, gdy pozostali zwrócili na nią uwagę kontynuowała: - "Zapraszamy wszystkie piękne panie na konkurs! Dla zwyciężczyni nagroda pieniężna, a także pozłacany medal wykonany z plastiku".

- Dasz radę wygrać? - zapytał Resu, który aż wstyd było się przyznać, ale zawsze marzył o pozłacanym medalu z plastiku.

- Pewnie!

- A ty, Ashley? Też wystąpisz? - zapytał John.

Dziewczynka uaktywniła swój moduł skromności i odpowiedziała najzwyczajniej w świecie:

- Nie... Ja jestem zbyt przeciętna. Nie wygrałabym z ładnymi dziewczynami.

Po tych słowach czekała na odpowiedź: "Bzdura! Masz duże szanse". Niestety nie doczekała się. Mężczyzna skupił uwagę na Sakurze:

- Tylko pamiętaj... Oczaruj ich wdziękiem i delikatnością.

Niestety była to ostatnia rzecz jaką mogła oczarować jurorów Sakura. Mimo wszystko prezentowała się bardzo dobrze wśród grona uczestniczek. Po chwili na scenę wyszedł gospodarz zawodów i zabrał głos:

- Drogie panie! Rozpoczynamy konkurs poetycki, w którym macie pokazać nam piękno duszy! Macie godzinę na stworzenie majstersztyku współczesnej poezji!

W jednej chwili Sakura zbledła. Niechętnie zajęła miejsce w ławce i spojrzała na pustą kartkę przed sobą. Od dłuższego czasu była w separacji ze swoim Wenem, z którym planowała wkrótce się rozwieść. To był powód, dla którego wprowadziła się do Fanfiklandii. Liczyła, że zacznie tu od nowa. Pozna jakiegoś przystojniaka, na nowo zacznie pisać wiersze i fanfiki do "Naruto". Po części liczyła, że podróż w poszukiwaniu księgi bez tytułu pozwoli jej odkryć nowe możliwości. Nie spodziewała się jednak, że będzie zmuszona do wzięcia udziału w konkursie pisarskim.

- Nie mogę się poddać - stwierdziła i rozpoczęła batalię z ołówkiem i kartką.

Pisała, a przez głowę przechodziły jej setki myśli. Zmęczona nierówną walką z epitetami spojrzała na siedzących na widowni przyjaciół.

- Ile... - wymamrotała zmęczona. - Ile już piszę?!

Resu spojrzał ze spokojem na zegarek i odparł:

- Trzy minuty.

Sakura była bliska płaczu. Na kartce nie było ani jednego sensownego słowa. Postanowiła na nowo zebrać myśli, ale złośliwa kartka nie zapełniła się. Miała godzinę. Musiała podejść do tego ze spokojem.

- Do końca zostało czterdzieści sekund! - ogłosił sędzia.

- Co?! Dwa zdania temu mieliśmy początek konkursu! - wrzasnęła przerażona. - Em... - zaczęła pisać na szybko: - "Na górze róże na dole fiołki, a my się kolebiemy jak dwa ciołki" - napisała i z dumą oddała pracę do oceny.

Jak można było się spodziewać naturalizm i piękno wyrażone poprzez kategorię mimesis nie przypadły do gustu srogim jurorom. Ostatecznie Sakura uplasowała się na przed ostatnim miejscu wyprzedzając autorkę poematu o haluksach Naomi Campbell.

Zrezygnowani Sakura, John oraz Puk Puk opuścili halę konkursową, Resu gdzieś się zawieruszył, a Ashley jeszcze przez moment kręciła się pod sceną w nadziei, że zostanie zauważona i zmuszona do wzięcia udziału w konkursie przez któregoś z organizatorów. Gdy jednak żaden z sędziów nie zwrócił uwagi na jej niecodzienna urodę zdecydowała się dołączyć do obmyślającej nowy plan grupy.

- Może... - zaczął Puk Puk. - Może księga bez tytułu udzieli nam jakiejś wskazówki? - zaproponował nieśmiało.

- Resu ją miał - mruknęła Ashley.

Sakura dopiero teraz zauważyła, że mały Resu gdzieś się zgubił.

- Gdzie jest Resu?

- Nie widziałem go od momentu rozpoczęcia konkursu - stwierdził John.

Na próżno było im czytać powyższy tekst w jego poszukiwaniu, gdyż Resu zniknął i nawet narrator nie raczył ich o tym uprzedzić odpowiednio wcześniej. Nie zastanawiali się jednak nad zniknięciem swojego towarzysza długo, gdyż tym razem John zauważył interesujący konkurs o nagrodę pieniężną:

- "Turniej walk. Nagroda główna: bardzo wysoka i niezwykle główna" - po przeczytaniu tych słów John zadeklarował: - Wygram.

- John-chan! - zawyła z radości Sakura. - Jesteś naszym wybawcą.

- Ale nadal nie mamy pojęcia, gdzie jest Resu - przerwał ich entuzjazm Puk Puk.

- Nie pękajcie - machnął ręką John. - Poszukajcie go, a ja w tym czasie zapiszę się na walkę.

W międzyczasie Resu szykował się do udziału w konkursie w nabijaniu postów. Zasady były proste: każdy z uczestników (w dalszej części tekstu zwany nabijaczem) dostawał ogromny młotek, którym miał nabić jak najwięcej postów. W teorii zadanie było rzeczywiście prostym, ale w praktyce okazywało się zadaniem wielce trudnym. Posty wyglądały uroczo niczym karmiony troll: miały długie uszy, kosmate pyszczki i puszyste futerka. Resu czuł, że konkurs do łatwych nie będzie należał, ale jako wytrawny łowca spamu doskonale wiedział jak postępować ze zwierzyną. Chwycił młot i nabił pierwszy post do tematu. Pierwszy cios sprawił, że posty zaczęły gwałtownie poruszać się, niektóre z nich, te bardziej agresywne, atakowały nabijaczy. Mimo to bohater zachował zimną krew uderzając kolejne posty. Kilku minutach na na polu nie było już ani jednego posta. Resu odsapnął wyczerpany batalią.

- Zwycięzcą zawodów zostaje nabijacz Resu! - ogłosił pan sędzia zapraszając zwycięzcę na podium: - Który ustalił nowy rekord Oftopik i nabił trzydzieści postów w niecałe pięć minut!

I wtem Resu usłyszał głos Puk Puka:

- Wreszcie cię znalazłem! John ma pomysł jak zdobyć forsę! Chodź!

Chłopiec ochoczo zeskoczył ze sceny i nim sędziowie zdążyli wręczyć mu nagrodę pieniężną oraz puchar zwycięzcy ruszył za chochlikiem. Miał tylko nadzieję, że tym razem nie będzie musiał zbierać pieniędzy do kapelusza.

Puk Puk i Resu zajęli miejsca na widowni obok dziewczyn, w momencie, w którym zaczynała się walka o bardzo wysoką i bardzo główną nagrodę główną. Ashley płakała, zaś Sakura z przejęcia obgryzała paznokcie, a gdy te jej się skończyły zaczęła obgryzać fleczki od pantofli pana Alberto Gozziego.

- To takie smutne - łkała cicho Mary Sue. - John poświęca się dla nas!

Sam John nie wydawał się tak przejęty jak damska część jego kibiców. Buntowniczy charakter mężczyzny sprawiał, że zawsze stawał do walki. Zawsze stawał do walki w obronie własnego zdania i nie bał się przeciwnika - kimkolwiek on był - moderator, nub, czy pospolity hejter. Z czasem jednak zaczął wątpić w słuszność swojej postawy. Bronił własnego zdania, czy wyłącznie chciał postępować na przekór władzy? Dlatego właśnie zawędrował w Góry Shoutboxowe, gdzie zajął się archeologią. Tam właśnie pojął, że życie spokojnego naukowca nie jest dla niego. On potrzebował przygód, konfrontacji, sporów.

Na ring wyszedł przeciwnik Johna: tęgi osiłek o ksywie Nadwaga. Skąd wziął się jego przydomek? Antagonista naszego protagonisty poza własną, i tak ciężką wagą, miał jeszcze dodatkową "nad" wagę. Plotki głosiły, że będąc jeszcze chudym dziecięciem zjadł wagę, na której był ważony i w ten sposób dostał nadwagi.

- Tylko uważaj na siebie... - poprosiła Sakura.

- Spoko - odparł, posyłając jej uwodzicielsko-erotyczny uśmiech. - Nie boję się walki z Nadwagą.

Oponent był silny. Jednak John miał coś czego przeciwnik nie posiadał i nie była to arogancja i zabójczy urok osobisty, a szybkość. Bez problemu unikał kolejnych ciosów Nadwagi, ale sam nie starał się uderzyć przeciwnika. Nadwaga z każdą chwilą wydawał się być bardziej wycieńczony. To był moment, na który czekał jego oponent. John zacisnął pięść i uderzył Nadwagę z całej siły. Ten z hukiem uderzył o podłogę. Na widowni rozbrzmiały okrzyki radości.

- John zostaje zwycięzcą pojedynku! - ogłosił sędzia. - A oto nagroda wysoka i główna... Drabina! - i z gratulacjami podał zwycięzcy jego nagrodę.

W tym samym momencie radość Johna i jego towarzyszy dobiegła końca. Chociaż trzeba było przyznać, że nagroda rzeczywiście była wysoka i główna. To jednak nie pocieszało Johna, który z wściekłości i frustracji zaczął rwać sobie włosy z głowy i śmieć się szaleńczo. Przez moment nawet rozważał, aby wejść na drabinę i zeskoczyć z niej w jakąś pobliską przepaść.

Sytuacja wydawała się beznadziejna i wydawało się, że nawet intelekt Ashley nie jest wstanie tego naprawić. Na całe szczęście autor oraz narrator w mojej skromnej personie bardzo lubił molierowskie zakończenia i takim też postanowił zakończyć wątek wizyty w mieście Oftopik.

Wnet do grupy pozbawionej nadziei podszedł organizator konkursu w nabijaniu postów. Nieco zdyszany gonieniem za Resu powiedział:

- Młodzieńcze! Wygrałeś konkurs w nabijaniu postów.

- Dziękuję.

- Zapomniałeś odebrać nagrody - dodał, podając chłopcu czek o wartości stu nabitch postów.

- Chwila! - przerwała mu Sakura. - Kiedy wygrałeś tę kasę?!

- Podczas konkursu piękności - wyjaśnił, po chwili dodając z żalem: - Wybacz, że nie oglądałem twojego występu.

- Dla... Dlaczego nie odebrałeś nagrody?

- No, bo jak już miałem ją odbierać to przyszedł Puk Puk i zabrał mnie na walkę Johna - wyjaśnił.

- Oczywiście! - rozjuszyła się Sakura. - Jak zwykle wszystko jest twoją winą, chochliku!

- Moją?! A kto stracił całe oszczędności?!

I w ten oto sposób Resu uratował dzień, Sakura i Puk Puk znowu się pokłócili, John wygrał walkę, a Ashley siedziała i nic nie robiła.

Następne częściBez tytułu - 9 Bez tytułu - 10

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • elenawest 20.11.2015
    Padłam ze śmiechu :-D
  • alfonsyna 20.11.2015
    "przed ostatnim" - przedostatnim
    "Resu odsapną wyczerpany batalią" - odsapnął
    "Zwycięzcą zawodów zostaje nabijać Resu!" - nabijacz
    "Buntowniczy charakter mężczyzny sprawiał, że zawsze stawał do walki. Zawsze stawał do walki w obronie własnego zdania i nie bał się przeciwnika" - powtórzenie, nie wiem, czy celowe, ale żeby uniknąć można by to skleić w jedno zdanie - Buntowniczy charakter mężczyzny sprawiał, że zawsze stawał do walki w obronie własnego zdania...
    A tak w ogóle to trzymasz poziom, oby tak dalej :) pozdrawiam i daję 5 :)
  • Szczur 20.11.2015
    Powtórzenia są celowe.
  • alfonsyna 20.11.2015
    Przypuszczałam, że może tak być, także wybacz to "wytknięcie" :)
  • Szczur 20.11.2015
    alfonsyna spoko, dzięki za literówki, choćbym nie wiem ile przeglądał tekst zawsze jakieś wpadną
  • comboometga 20.11.2015
    Fajne, miło się czytało ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania