Poprzednie częściFantazja cz. 1

Fantazja cz.3

- Nie chcę cię puszczać - słyszę nad swoją głową. Cieszą mnie te słowa. Odsuwam się niechętnie. Patrzę w jego twarz, chwytam go za rękę, uśmiecham się najczulej jak potrafię.

- To gdzie teraz musimy iść? - Znów ruszamy przed siebie. Na najwyższym piętrze jest kilka restauracji. Prowadzi mnie do jednej z nich. Siadamy naprzeciwko siebie, cieszę się, że nie usiadł obok, mogę bez ograniczeń badać jego twarz i oczy... Ach te oczy. Podchodzi do nas kelnerka, zostawia karty i odchodzi. Dopiero teraz dociera do mnie, jak tutaj jest ciepło. Rozplątuję szalik, potem rozpinam guziki płaszcza równocześnie rozglądając się po galerii. Odchylam się do przodu wypinając przy tym pierś w jego kierunku, zdejmuję płaszcz. Kładę go obok siebie na kanapie. Rano było mi bardzo zimno, więc włożyłam gruby, ale dopasowany sweter w bladoróżowym kolorze z szerokim dekoltem w łódkę a pod nim białą bokserkę. Dopiero, kiedy się rozebrałam on postanowił pójść w moje ślady. Nie miał szalika. Rozpiął guziki i podobnie jak ja zdjął płaszcz nie wstając z miejsca. Wyprężył klatkę piersiową tak, że pod koszulą niemal mogłabym zobaczyć mięśnie. Znów uśmiechnął się uwodzicielsko. Chyba zauważył, że pożeram go wzrokiem. Uspokój się kretynko! Do czego to doszło, że muszę się sama upominać w duchu. Przejrzeliśmy karty, złożyliśmy zamówienie.

- Jesteś piękna - podnoszę głowę, widzę wesołe oczy, które dobrze umieją bajerować, wiem to doskonale. Przez te wszystkie tygodnie zdążyłam dość dobrze się go nauczyć, ale niestety on może to samo powiedzieć o mnie. Oprzytomniałam po chwili.

- Skąd takie wnioski? - Oparłam łokcie na stole a brodę na splecionych dłoniach i uśmiechnęłam się uroczo patrząc w jego oczy. Poczuł się chyba trochę nieswojo, bo oparł się i zamknął na moment oczy. Szybko pochylił się w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy z zaskoczenia i nieco się odsunęłam.

- Bo widzę. Dlaczego włożyłaś ten sweterek? - Co? O co chodzi z moim sweterkiem? Prostuję się, gładzę sweter na brzuchu.

- A co jest nie tak z moim sweterkiem? Jest zimno, nie wszyscy są tacy gorący jak ty - mówiąc ostatnie słowa spojrzałam na niego wymownie.

- Wyglądasz w nim tak niewinnie - nie zmienił pozycji. Pochylam się tak jak przed momentem.

- I co w związku z tym?

- Zdecydowanie nie będziesz mogła zasnąć - stwierdza to, co jego zdaniem oczywiste.

- Ja mam bardzo mocny sen i bardzo szybko zasypiam – nadal uśmiecham się czarująco, spuszcza wzrok, prawy kącik ust wygina się w półuśmiechu. - A po za tym czeka mnie długa droga i na pewno będę wykończona.

- Jak to "długa droga"? - Potrzymam go jeszcze w niepewności, po co od razu ujawniać swoje zamiary. Widzę, że jest zaskoczony. - Nie zostajesz? Mówiłaś, że masz wolny weekend. - Czyżby chciał mnie przekonać żebym tak szybko nie uciekała? Schlebia mi to.

- Ale co ja tu będę robić? Nie znam miasta. Zgubię się gdzieś albo ktoś mnie napadnie - stwierdziłam autentycznie zatroskana o własny los.

- Przecież cały czas będę z tobą. Chcesz się gdzieś wybrać? Akurat myślałem o kinie skoro już tu jesteśmy, ale, jeśli chcesz coś pozwiedzać to nie ma problemu. - Przejął się.

- Ale skąd mam wiedzieć, że tobie mogę zaufać?

- Hmmm... - Prostuje się i zamyśla na moment - coś w tym jest. Zapracuje na twoje zaufanie. - Ponownie się pochyla w moim kierunku i dodaje - Wiem, co lubisz, wybrałem fajny film.

- Film na początek brzmi nieźle. - Stwierdzam. A potem dostajemy swoje zamówienia i jemy w milczeniu, ukradkiem na siebie zerkając.

Z filmem faktycznie trafił w dziesiątkę. Komedia kryminalna. Wychodząc z sali projekcyjnej chwycił moją dłoń i nie puszczał aż dotarliśmy na parking.

- Co teraz? - Pytam. Jest zimno, jak na listopad przystało, ale będąc obok niego nie mam czasu o tym myśleć. On w całości wypełnia moją głowę.

- Nie wiem, jest zimno, chyba nie masz ochoty na spacer. – To było bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Jest jeszcze jasno, mamy jakąś godzinę do zachodu słońca.

- Ależ oczywiście, że mam ochotę na spacer – stwierdzam wesoło. – Na pewno macie tu piękny park.

- Park? Chcesz iść do parku?

- A czemu nie? Jest piękna, słoneczna, zimna jesień. Przecież jesteś gorący chłopak, na pewno nie zmarzniesz. – Przytulam się do jego ramienia i popycham w kierunku samochodu.

- Bez sensu żebyś zabierała swoje auto. Zostaw je tu i wybierzemy się moim.

- Nie wiem czy mogę być z Tobą sam na sam w tak małej przestrzeni.

- Masz okazję się przekonać. Chodź, tak się składa, że jest nie daleko. – Faktycznie, zaparkował w tym samym sektorze, co ja. Piękny sedan. Pożyczony od rodziców. A tak swoją drogą to nieźle o niego dbają. Wygląda naprawdę zniewalająco. Jak na dwuletnie doświadczenie za kierownicą radzi sobie bardzo dobrze na drodze. Nie ma dużego ruchu na ulicach i po jakiś piętnastu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Nie czekałam aż otworzy mi drzwi. Wysiadłam i wtedy park zrobił na mnie ogromne wrażenie.

- I pomyśleć, że nie chciałeś mnie tu zabrać. Jak tu pięknie. – Drzewa nie miały już zbyt wielu liści, ale za to te alejki rekompensowały wszystkie pozostałe braki. Równiutka kostka brukowa, co kilka metrów metalowa ławeczka, aranżacje krzewów. Po prostu zaniemówiłam z wrażenia.

- Adaś, ale tu pięknie – obróciłam się w jego stronę i przytuliłam mocno.

- A ja już się martwiłem, co będziemy dzisiaj robić a widzę, że Tobie nie wiele potrzeba do szczęścia.

- Podnosi moją twarz, patrzę w jego oczy, pochyla się powoli. O Bożeee… pocałował mnie, lekko niczym muśnięcie motyla. Poczułam się jakby trafił mnie piorun. Tym delikatnym gestem obudził we mnie ogromne pożądanie, nie mam nawet pojęcia jak ja mam w jego obecności wytrzymać do wieczora, albo, chociaż do momentu, kiedy będziemy sami w intymnej sytuacji. - Zbyt delikatnie jak dla ciebie, co? Wieczorem możemy to zmienić - nadal pochylony szepcze do mojego ucha. Uśmiecham się niczym dziecko i chwytam jego dłoń. Ruszam przed siebie. Spacerujemy wąskimi alejkami aż słońce w końcu znika a w jego miejsce zapalają się latarnie. Atmosfera zrobiła się magiczna. Przez cały czas trzymamy się za ręce i rozmawiamy o nieistotnych sprawach. Czuję się dobrze w jego towarzystwie, on w moim chyba też.

- Zmarzłaś. - Bierze obie moje dłonie i przykłada do ust. - Może kawa? - Pyta niepewnie.

- Chętnie. I to mocna, żebym nie zasnęła za kierownicą - umiejętnie pomijał temat mojego powrotu a ja nie mam zamiaru prostować tego niedomówienia.

- Przecież nie jedziesz dzisiaj - jaki on pewny siebie.

- Skąd ta pewność? - Rusza w stronę parkingu.

- Postaram się żebyś została. Zobaczysz, nie będziesz chciała wracać. - Samochód jest dość blisko wejścia do parku, ale w kiepsko oświetlonym miejscu. Idzie ze mną do drzwi pasażera, chwyta za klamkę. Lewą ręką obejmuje mnie w pasie, dociska do siebie i wtapia swoje usta w moje. Całuje mnie natarczywie, mocno i z pożądaniem. Moje dłonie zaciskają się na jego ramionach. Oddaję pocałunek. Odsuwa się, w jego oczach skaczą wesołe iskierki widoczne tylko z bliska. Otwiera drzwi. Obdarowuję go szybkim całusem i wskakuję do auta zadowolona z siebie i całej tej sytuacji.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Nithael 06.04.2015
    Zerkam, nie wierze a jednak ! jest kolejna część. Pozytywnie zaskoczony i z lekkim podnieceniem zabieram się do czytania.Wyraz za wyrazem, linijka po linijce, zdanie po zdaniu uważnie śledzę Bohaterkę. Stanowcza? Tak !, zakochania ? no ba, jasne! Facet? szarmancki, przystojny z iskrą w oku, ideał. W ten wkradła się niepewność, czy to aby nie wilk w owczej skórze? Czy oczarowawszy ją swym urokiem, nie zrani jej serca? Czy ona oprze się jego magnetyzmowi ?... Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnej części :) Daje 5 :)
  • Linka 06.04.2015
    Jestem pod wrażeniem tak obszernego komentarza, dziękuję Nithael :-)
  • Autor Anonimowy 09.04.2015
    Świetny, naprawdę bardzo przyjemnie się czyta. Ciekawa jestem czy takie związki naprawdę istnieją, przecież oni znają się tylko z sieci a pomiędzy nimi zrodziła się tak intrygująca relacja. Widać, że obydwoje są zauroczeni (do zakochania czy miłości chyba im jeszcze daleko) sobą nawzajem, ale ciekawe jak długo to potrwa. Mam nadzieję, że ten typ nie złamie jej serca!

    "A po za tym czeka mnie długa droga i na pewno będę wykończona." -> poza tym
    "Zapracuje na twoje zaufanie. " -> zapracuję
    "Nie ma dużego ruchu na ulicach i po jakiś piętnastu minutach" -> jakichś
    "a widzę, że Tobie nie wiele potrzeba do szczęścia." -> niewiele

    5 :)
  • Neli 10.04.2015
    Bardzo ciekawa historia, podoba mi się. Ciekawsza, niż niejedna książka, którą czytałam. 5!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania