Poprzednie częściGaja i Michał - rozdział 1

Gaja i Michał - rozdział 6

Kamień...

 

Każdego dnia pani Eliza wychodziła z nią na dwór. Mawiała, że tam jest ukryte wiele skarbów. Chciała jej pokazać, czym jest słońce, nim dojdzie do tych klas, że będzie się uczyć tego naukowo. Wiatr powiewał ich twarze, był nico zimny. Trawa jaśniała w blasku słońca. Coraz bliżej były święta. Gaja myślała już o tej atmosferze, lecz brakowało jej domu tego prawdziwego, gdzie jej rodzina.

Codziennie nawiązywały do siebie pewną więź, tak ja zwierzęta się oswajają i to jest piękne, że takie dwie istoty mogą się połączyć, lecz zostawiają to w sercu i kiedy to okazuję się kłamstwem oraz nas opuszczają, zostawiają po sobie wiele rzeczy z oczu płyną łzy, dlatego miłość jet taka piękna i smutna.

Tak wygląda niebo, a na nim są pierzaste, białe chmury.

Przypomina mi, tamta, duża smoka.

A mi niedźwiedzia. Zobacz tam ma futerko.

Nie, on zieje ogniem. – Zaśmiały się wtedy i idąc nieznajomą ścieżką pani Eliza zapytała:

Co chcesz dostać na święta?

Pisałam już list do Mikołaja, ale zdradzę pani. Więc chciałabym dostać... Nie jednak nie mogę.

Dlaczego?

Obiecałam Mikołajowi, że nie powiem.

No dobrze. – powiedziała i idąc teraz kamienną ścieżką Gaja usiadła, a za nią pani Eliza. Podniosła kamień.

Wiedziałaś, że chcę ci teraz opowiedzieć.

Tak! ( wybaczcie, jeżeli jest to nudne!

Chcesz o tym słyszeć?

Nic mi do stracenia.

Kamienie są twarde, silne. Pomyśl Gaju, dlaczego? To ludzie dobrzy, nieidealni, lecz dający od siebie naprawdę dużo. Próbujący... Jednak są to ludzie chorzy. – powiedziała smuto, prawie płacząc, lecz z uśmiechem.

Na co są chorzy?

To ludzie smutni, bardzo głęboko rozczarowani światem. Czytałam kiedyś ich list, ich uczucia są tak wielkie i nie płaczą. Ludzie są to bowiem bardzo silni. Zbyt bardzo się zawiedli... To nie jest zdrowe. Tak zaplątali się w rozpacz, że nie są w stanie z niej wyjść. To ludzie dobrzy, lecz smutni. Są silni i nieugięci. Czują ból i zanim żyją. Nie dają po sobie poznać, tego co czują. Zbyt często noszą fałszywy uśmiech na twarzy.

– Te miasto jest bardzo silne, lecz smutne. Każdy chodzi przez życie, aby przejść. Nie zależy im na niczym.

– Nie chcę być w ten sposób dobra.

Jesteś jeszcze dzieckiem.

A Michał?

On jest dopiero nastolatkiem, też dzieckiem.

Ale te szkło.

To było jego zachowanie.

Ja zna ludzi z kamienia.

Kogo?

Tę panią co sprzedaje w papierowym sklepie.

Skąd to wiesz?

Ma smutne oczy... – chwile milczały, lecz aby zaniepokoić tą głośną ciszę pani Eliza powiedziała:

Popatrz, jakie to wszystko jest piękne. Zielone trawy pokryte szronem, zamarznięta rzeka i gałęzie drzew, powietrze i drzewa, lasy i kamienie. Nawet kolce mają swój urok, lecz popatrz z tej strony, że wszystko kiedyś straci sens, rozpadnie się. To nie jest niezniszczalne. Nic nie trwa wiecznie.

Hmmm... – zaczęła Gaja, lecz nie skończyła.

Ostatni ludzie to metal.

Ciężki i twardy, lecz ludzie to nie oni, tylko pewne maszyny.

Maszyny?

To takie urządzenia.

Dlaczego?

Oni widzą tylko prac i pieniądze. Takich ludzi jest wiele. Żyją ty, od rana do wieczora. Nie znają miłości, przyjaźni, a przecież za takie papiery żadnych wartości nie zdobędą. Żyją tylko tym światem.

Zagubili się.

Jak chyba każdy w życiowym tunelu. Każdy się gubi, lecz warto wiedzieć, kiedy.

Czy pani się zagubiła?

Wiele razy – powiedziała, a następnie znów szły spacerem pobliskich skał, gałęzi i traw.

Następne częściGaja i Michał - zakończenie

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania