Poprzednie częściIch dwóch, ja jedna - część 1

Ich dwóch, ja jedna - część 3

Jeśli myślałam, że Marcel na jakiś czas o mnie zapomni, to grubo się myliłam. Dzień po zakończeniu świąt nastąpił jego telefoniczny atak, którego kompletnie się nie spodziewałam. Za pierwszym razem nie odebrałam, bo zwyczajnie nie usłyszałam dzwonka telefonu. Gdy ponownie do mnie zadzwonił, postanowiłam z nim porozmawiać, ale już chwilę potem żałowałam, że to zrobiłam.

Dostało mi się. Marcel twierdził, że kompletnie nie zależy mu na naszej relacji oraz zarzucił mi, że go zaniedbuję. Nic nowego. Szczerze mówiąc, jego wyrzuty spływały po mnie, jak woda po kaczce, lecz w ogóle nie mogłam w tym wszystkim odnaleźć sensu. Po co to wszystko robił? Jeśli chciał mnie do siebie zniechęcić, to jak najbardziej mu to wychodziło.

Po zakończonej rozmowie, a właściwie jego monologu, zbuntowałam się i jak zwykle, przestałam odbierać. W końcu zdziwiona mama zapytała mnie, kto tak usilnie próbuje się do mnie dodzwonić. Skłamałam, że to natrętny przedstawiciel firmy telekomunikacyjnej chce namówić mnie na nową komórkę.

Po tym wytłumaczeniu na szczęście dała mi spokój. Wolałam, by na razie żaden z rodziców nie dowiedział się o Arturze czy Marcelu. Nie chciałam robić im złudnych nadziei. Zresztą, wyglądało na to, że sprawa mojego stanu cywilnego nie spędzała im snu z powiek, jak niektórym członkom mojej rodziny.

Gdy już wreszcie mój natrętny prześladowca (tak powoli zaczynałam myśleć o Marcelu), dał sobie spokój, telefon zadzwonił ponownie. Jedyne, na co miałam ochotę, to cisnąć sprzętem o ścianę, by na dobre go rozwalić i mieć święty spokój, ale zobaczyłam, że to Artur chce ze mną porozmawiać.

Byłam zaskoczona. Do tej pory rozmawialiśmy ze sobą tylko dwa razy, bowiem zwykle kontaktowaliśmy się ze sobą za pomocą wiadomości tekstowych i portali społecznościowych.

– Cześć, Kocie – przywitałam się z nim, używając przezwiska, jakie mu nadałam.

– Witaj, Wiewiórko. – odwzajemnił mi się, za co z miejsca miałam ochotę go zamordować, jednak z drugiej strony podobało mi się to jego dokazywanie. – Co robisz w Sylwestra? Jeśli nie masz żadnych planów, to mam dla ciebie propozycję.

Artur zaprosił mnie na imprezę, na której prócz niego, miało być też kilka innych par, w większości jego znajomi. Przyjęłam zaproszenie, ale nie kryłam poirytowania jednym faktem. Dlaczego zaprosił mnie dopiero na cztery dni przed imprezą? Może jakaś inna dziewczyna nie mogła się na niej zjawić i postanowił mnie nią zastąpić?

Nie, nie mogłam myśleć o nim w ten sposób. Przecież on nie był... mną, nie grał na dwa fronty.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy o planowanej zabawie i ustaliliśmy, że Artur przyjedzie po mnie równo o ósmej w sylwestra. Po tym pożegnałam się z nim i zaczęłam przeglądać szafę w poszukiwaniu odpowiedniego ciucha.

Już po pół godziny doszłam do koszmarnego wniosku: nie miałam się w co ubrać! Rzuciłam okiem na zegar: godzina popołudniowa, galerie handlowe z pewnością jeszcze były otwarte.

Ratunek nadszedł z niespodziewanej strony. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem, Lisiczka zadzwoniła do mnie z zapytaniem, czy miałabym ochotę wybrać się z nią jutro na babskie zakupy.

 

***

Kolejnego dnia, w godzinach przedpołudniowych, wybrałam się z Luizą do galerii. Zdziwiłam się, że nie ma z nami Agniesi, ale gdy kuzynka opowiedziała mi, jak jej córeczka potrafi zachować się w sklepie, doszłam do wniosku, że pozostawienie małej z babcią było bardzo dobrym rozwiązaniem.

Galeria była pełna ludzi, a sklepowe wystawy zewsząd głosiły: „Wyprzedaż! Do -50% taniej!” Nie wiedziałam, co wybrać: sukienkę, czy czarne rurki i jakąś szałową bluzkę. W końcu Luiza, widząc moje niezdecydowanie, doradziła mi, bym kupiła czarną, dopasowaną sukienkę przed kolano na długi, przeźroczysty rękaw. Uważała, że tak ubrana zrobię świetne wrażenie na Arturze i jego znajomych, a głównie na tym mi zależało.

Potem razem wybierałyśmy dla niej spodnie dżinsowe. Ona upierała się przy ciemnych, ja twierdziłam, że lepiej będzie wyglądać w jasnych.

– Zobacz, jak grubo wyglądają moje nogi – użalała się w przebieralni. Najwidoczniej wciąż jeszcze nie wyzbyła się kompleksów lub po prostu nie miał kto jej z nich wyleczyć.

Prawdę mówiąc, uważałam, że Luiza była szczuplejsza nawet ode mnie, ale nie umiała przyjąć tego do wiadomości.

– Ekstra wyglądasz w tych spodniach, nie marudź – powiedziałam.

Jakby na potwierdzenie tego faktu przechodzący obok „naszej” przebieralni mężczyzna ubrany w garnitur zatrzymał się na chwilę, dokładnie przyjrzał się Lisiczce, a potem z uznaniem pokiwał głową i uniósł kciuk w górę w geście akceptacji, po czym odszedł.

Parsknęłam śmiechem, Luiza natomiast udawała, że nic się nie stało, ale mimo to uśmiechała się pod nosem. Pewna kwestia przyszła mi do głowy.

Chciałam ją poruszyć, gdy na zakończenie udanych zakupów wstąpiłyśmy na małą kawę lecz kompletnie nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Luiza, jakby czytając w moich myślach, powiedziała:

– Widzę, że coś cię gryzie. Powiedz mi, a ci ulży.

– Nawet jeśli to dotyczy twojego prywatnego życia? – spytałam, a potem, nieco zawstydzona, spuściłam wzrok na kubek kawy w moich dłoniach.

– To tym bardziej musisz mi powiedzieć, o co chodzi – nalegała.

W końcu wyrzuciłam z siebie to, co mnie tak męczyło. Poniekąd czułam się źle ze swoimi myślami, jakbym bezpośrednio mieszała się w czyjeś życie.

– Nigdy nie myślałaś o tym, by się z kimś związać? Poszukać ojca dla Agniesi?

Luiza uśmiechnęła się i zaczęła wodzić palcami po krawędzi kubka. Coś kryło się w tym geście, ale nie potrafiłam odczytać, co.

– Wiesz, o jaki prezent na gwiazdkę poprosiła mnie moja córeczka? – zapytała nieco zduszonym głosem, a ja pokręciłam przecząco głową. – Chciałaby mieć tatę. Wiem, że ona czuje się inna, gorsza od pozostałych dzieci. One mają coś, co ona już straciła.

– Jesteś młoda, atrakcyjna. W czym problem? – odpowiedziałam.

Kuzynka zamyśliła się na chwilę i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. To, co od niej usłyszałam, sprawiło, że ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie.

– Boję się, że gdy pokocham jakiegoś mężczyznę, znów go nieodwołalnie stracę.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • wolfie 30.12.2015
    Dziękuję za anonimową ocenę :)
  • Angela 30.12.2015
    Rozdział świeży i bardzo przyjemny. Bardzo lubię kreowane przez Ciebie postacie, są takie naturalne : ) 5
  • wolfie 30.12.2015
    Dzięki, Angela :)
  • KarolaKorman 03.01.2016
    ,,na długi, przeźroczysty rękaw. '' - z długim, przezroczystym rękawem
    Wiem, że w pewnych regionach Polski używa się określenia siostra cioteczna zamiast kuzynka, ale tu używając określenia ,,siostra'' i pisząc dalej ,, ale gdy siostra opowiedziała mi, jak jej córeczka potrafi zachować się w sklepie, doszłam do wniosku, że pozostawienie małej z babcią było bardzo dobrym rozwiązaniem.'' wprowadzasz czytelnika w lekkie zamieszanie. To moje odczucie, Ty zrobisz z tym co zechcesz.
    Za opowiadanie dałam 5 :)
  • KarolaKorman 08.01.2016
    ,,przeźroczystym'' - wolfie, zwracam honor. Można pisać i tak jak ty napisałaś i tak jak ja poprawiłam. Czyli obie formy są poprawne :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania