Poprzednie częściIch dwóch, ja jedna - część 1

Ich dwóch, ja jedna - część 5

Dochodziła godzina szósta rano, gdy zabawa sylwestrowa dobiegła końca. Zalani w trupa, aktualnie śpiący imprezowicze zalegli na kanapach i w fotelach. Tylko ja i Artur byliśmy trzeźwi.

– Odwiozę ich do domów – zadecydował mój mężczyzna, patrząc na nieciekawie wyglądające towarzystwo.

Pokiwałam głową z namysłem. To był dobry pomysł. Zanim obudziliśmy i zapakowaliśmy poszczególnych, czasami nieco opornych, a w skrajnych przypadkach agresywnych delikwentów do samochodu Artura, minęła prawie godzina.

– Wrócę najszybciej, jak się da – obiecał, po czym wsiadł do samochodu i ruszył.

Drżąc lekko z powodu temperatury na zewnątrz, wróciłam do domu. By zabić oczekiwanie na mojego chłopaka, porządziłam się i postanowiłam nieco ogarnąć salon, który wyglądał, jakby przeszło po nim tornado. Na początek chciałam pozbierać śmieci, lecz nie wiedziałam, gdzie mogę znaleźć worki. Zrezygnowałam z tego pomysłu i po krótkiej chwili wzięłam się za zmywanie. Najpierw, manewrując między śpiącymi imprezowiczami, którzy nie załapali się na pierwszy kurs, poznosiłam brudne naczynia do kuchni, gdzie ustawiłam je na blacie kuchennym, a po zrzuceniu resztek jedzenia do jednej miski, zaczęłam sprzątać.

Myślami odpłynęłam w zupełnie innym kierunku. Wspominałam moment, kiedy wszyscy wspólnie wyszliśmy na taras, by powitać Nowy Rok w blasku sztucznych ogni. Artur przytulił mnie wtedy mocno i obdarował gorącym, słodkim pocałunkiem, który do tej pory czułam na swoich ustach.

Uśmiechnęłam się, gdy poczułam nieznane dotąd uczucie promieniujące do mojego serca i sprawiające, że chciało mi się tańczyć z radości. Czy właśnie tak ludzie czuli miłość?

Wtem czyjaś zimna dłoń wylądowała na moim ramieniu. Krzyknęłam, wybita z własnych myśli i upuściłam na podłogę trzymany w ręku talerz, który rozprysł się na małe kawałki. Z mocno walącym sercem, skrzywiłam się. Kolejna rzecz do posprzątania.

Poirytowana, obrzuciłam winowajcę całego zajścia wściekłym spojrzeniem. Przede mną stał nikt inny, jak Marcel. Jedną dłonią mocno opierał się o blat, co zapewne pomagało mu w utrzymaniu równowagi. W oczach miał jakiś dziwny wyraz; włosy sterczały mu na wszystkie strony, a na błękitnej koszuli widniały liczne, różnokolorowe plamy. Patrząc wyłącznie na jego twarz, można by odnieść wrażenie, że był tylko niewyspany, a nie pijany.

– Dobrze się bawiłaś? – zapytał, kilkakrotnie wymawiając ostatnie słowo.

Nie odpowiedziałam. Odnosiłam dziwne wrażenie, że w tym pytaniu kryła się jakaś dziwna wrogość i domyślałam się, skąd ona mogła się tam wziąć. Marcel był zwyczajnie zazdrosny i jednocześnie zły, że Artur zwinął mu mnie sprzed nosa.

Nie czułam się dobrze z tym faktem. Żałowałam, że to właśnie mój kolega z pracy został poszkodowany w tym wszystkim, ale nic nie mogłam na to poradzić.

– Ładnie, ładnie... – mruczał pod nosem Marcel, z obłędem w oczach przeczesując zmierzwione włosy. Wykrzywił głowę w bok, jak gdyby chciał mnie przewiercić wzrokiem na wylot. Pod wpływem tego gestu cofnęłam się o krok. – Ilu jeszcze przede mną tak zwodziłaś?

Przygryzłam wargę, czując, że pąsowieję na twarzy. Zadecydowałam jednak, że odpowiem atakiem na jego atak.

– Po co ta cała szopka? – spytałam. – Dlaczego udawałeś, że mnie nie znasz?

Niespodziewanie chłopak zachichotał, ale w jakiś dziwny sposób. Wykrzywiłam usta z niesmakiem.

– Chciałem się zabawić! – krzyknął, odrzucając ręce na bok, przez co na chwilę stracił równowagę i z jękiem wylądował na podłodze. Dłuższą chwilę zajęło mu podniesienie się. Nie kiwnęłam nawet palcem, by mu w tym pomóc. – Żebyś tylko widziała swoją minę – zaśmiał się, kiedy już powrócił do pionowej pozycji.

Urażona, powróciłam do zmywania. To, czego się dowiedziałam, nadal nie sprawiało, że rozumiałam jego intencje. Niepodziewanie Marcel podszedł do mnie od tyłu i położył mi ręce na biodrach. Na szyi poczułam jego gorący oddech. Po raz pierwszy tego ranka poczułam strach, że może mnie skrzywdzić. Starałam się zachować zimną krew.

– Jesteś pijany – warknęłam i dźgnęłam go łokciem w brzuch wystarczająco mocno, by się ode mnie odsunął.

Po chwili Marcel zrobił to samo, co poprzednio, tyle, że tym razem użył siły. Jego ręce wodziły po całym moim ciele. Zaczęłam krzyczeć i szarpać się, by uwolnić się z jego uścisku. Trzymałam się myśli, że Artur za moment wróci i uratuje mnie.

– Jesteś dla mnie nikim – wysapał Marcel, usiłując podwinąć moją sukienkę. Wiedziałam, co chciał zrobić. – Nikim – powtórzył z agresją.

Udało mi się uwolnić rękę. Z całej siły uderzyłam go w twarz, a kiedy zamarł, zaskoczony, popchnęłam go, najmocniej, jak tylko dałam radę. Efekt był taki, że z głośnym łoskotem wylądował na podłodze.

Nie czekając na to, czy się podniesie, czy nie, uciekłam stamtąd, w biegu łapiąc swoją kurtkę. Gdy wyszłam na zewnątrz, dopiero tam dotarło do mnie, co mogło się stać. Gorące łzy popłynęły po moich policzkach.

– Kochanie, co się dzieje? – zapytał Artur, pojawiając się nie wiadomo, skąd.

Odsunął mnie od siebie na odległość ramion i przyglądał się mojej twarzy, jakby z niej chciał wyczytać prawdę. Otarłam oczy wierzchem dłoni.

– Marcel... – wyszeptałam. – On chciał mnie... skrzywdzić. – ostatnie słowo ledwie przeszło mi przez gardło.

Artur otworzył i zamknął usta. Był zaskoczony. Ewidentnie nie wiedział, co ma zrobić. To wahanie wzięłam za odpowiedź. Rozpłakałam się na dobre. Poczułam się dotknięta do szpiku kości i upokorzona zarazem.

– Myślisz, że kłamię – stwierdziłam, czując narastający ból w sercu.

Nie czekając na jego reakcję, rzuciłam się do ucieczki.

Następne częściIch dwóch, ja jedna - część 6

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Angela 06.01.2016
    Brrr, chyba też wystraszyłabym się Marcela, mam jakieś dziwne wrażenie, że z Arturem też jest coś niewporzondku,
    a może się mylę. W każdym razie podobało mi się : ) 5
  • wolfie 07.01.2016
    Dziękuję, Angela :)
  • KarolaKorman 08.01.2016
    ,,– Jesteś dla mnie nikim – wyspał Marcel'' - coś tu pogmatwałaś
    Ciekawa część, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania