Poprzednie częściKruk - prolog (świat wiedźmina)

Kruk - rozdział 8 (świat wiedźmina)

Wizmir siedział na zwalonym dębie będąc w iście podłym nastroju. Nie odzywał się do nikogo, a żaden z podwładnych jakoś nie kwapił się by włazić dowódcy w oczy. Jeszcze dzień temu miał na swojej łasce Kruka - parszywego Scoia'tael, który jak nikt zalazł ludziom za skórę. Szpiega, mordercę, złodzieja. A teraz? Teraz miał jedynie pretensję do samego siebie, do cholernego elfa i pieprzonego wartownika, który przełożył dobro własnego, rozdętego żołądka nad obowiązek. Z jednej strony zdawał sobie sprawę, że nie powinien na warcie z tak niebezpiecznym więźniem pozostawiać patentowanego idioty, ale z drugiej - porządni żołnierze musieli mieć czas by wypocząć i następnego dnia być w pełnej gotowości do działania.

Ujął w palce końcówkę czarnego wąsa, po czym skręcił go nerwowo. Jak mógł być tak nieostrożny? Powinien połamać mu obie nogi i przywiązać do pnia calutkiego, tak aby nie mógł nawet kiwnąć palcem...

Splunął siarczyście, unosząc oczy na grubasa dyndającego na gałęzi. Sznur wżynał się głęboko w skórę na tłustej szyi, nadając pulchnej twarzy barwę popiołu. Nie tolerował błędów u swoich ludzi, a niesubordynacja na taką skalę mogła zostać ukarana w tylko jeden sposób - śmiercią. Już nie chodziło o to, że był wówczas wściekły jak osa i najchętniej wyprułby tej marnej imitacji żołnierza flaki, ale jako dowódca musiał powiesić imbecyla ku przestrodze dla reszty oddziału. Dawno już nie zasiał ziarna grozy w szeregach, nadeszła pora by odzyskać poważanie i szacunek.

Bekę udało im się powiesić dopiero za czwartym razem - wszystkie gałęzie, na których usiłowano wieszać winnego, łamały się niemalże od razu pod ciężarem tłustego żołnierza. Sporo im zajęło nim znaleźli wreszcie odpowiednio gruby konar, Wizmir myślał wówczas, że nie wytrzyma i sam pozarzyna cały oddział. Na szczęście tłuścioch wkrótce zawisnął i mogli wreszcie kontynuować poszukiwania.

- Panie!

Wizmir uniósł ciemne oczy na podwładnego jaki zasalutował przed nim sztywno.

- Czego? - warknął, krzywiąc się z niezadowoleniem.

- Po czarodzieju i elfie nie ma śladu. Przeczesaliśmy całą okolicę aż do traktu. Zniknęli jakby ich szlag trafił... Znaleźliśmy za to miejsce masakry. Był to najprawdopodobniej napad, zginęli cywile i...

- Gówno mnie obchodzą cywile! - wrzasnął wąsacz, poderwawszy się z pniaka. - Szukacie ich od wczoraj i nie znaleźliście żadnego?!

- Panie - odparł niepewnie żołnierz, spuszczając wzrok. - Toć robimy co w naszej mocy, a czarodziej mógł się teleportować do jednej ze swych ciemnych nor, albo może... może uprowadził elfa?

- Co wy mi tu chcecie zainsynuować?

- Między szeregami krążą plotki - wyszeptał, rozejrzawszy się uprzednio - że czarodziej zdradził.

Wizmir z Ban Ard zmarszczył brwi. Nie wierzył jakoby Coram nie wywiązał się z umowy. Przysięgał przed królem, dawał słowo. Z drugiej jednak strony nie ufał całym tym czarodziejom i ich złudnym obietnicom, a w szczególności takim co nie zdejmowali z głów kapturów i wymykali się na odludzia przy każdym postoju. Z tego co było mu wiadomo, magowi bardzo zależało na więźniu, dlatego też pomógł w jego schwytaniu. Lecz umowa była taka, że Kruk dotrzeć miał do Mansfelda - margrabiego z Ard Carraigh, szefa tajnego wywiadu Kaedwen, który planował go dokładnie przesłuchać, a po licznych torturach pustą skorupę bez ducha i nadziei oddać Coramowi na dokładnie dwa dni. Potem Mansfeld chciał publicznie stracić Scoia'tael ku przestrodze dla nieludzi zamieszkujących stolicę. Coby się nie rozpanoszyli zbytnio. Czyżby Lew ośmielił się zatopić kły w sarnie nie należącej do niego?

- Za dziesięć minut wymarsz - zakomenderował, odrywając wzrok od wytrzeszczonych oczu wisielca. - Ruszamy do Ban Glean, musimy zawiadomić Burą Chorągiew - niech wyznaczą patrole poza murami. Zbiegowie nie mogą być daleko.

 

* * *

 

Miech wszedł na podwórze szybkim, nerwowym krokiem. Zignorował sąsiada jaki ruszył w jego kierunku z flaszką w ręku, nie mając czasu ani ochoty na picie. Znając życie Ludwim znów liczył, że po kilku kielichach wytarguje u kowala zniżkę, o czym ten nawet nie chciał teraz myśleć. Minął również bez słowa bawiące się w piasku dzieci, po czym ruszył za dom, w kierunku swojego warsztatu. Wpadł do kuźni z prędkością wiatru, a następnie trzasnął wściekle drzwiami.

Nie wierzył własnym oczom, po prostu nie mógł dać wiary w to co zobaczył w lesie. Tak jak co tydzień równo o świcie wyszedł z chaty na spotkanie ze Scoia'tael. Nigdy nie spóźniali się na miejsce spotkań, za to zawsze wywiązywali się z umowy i płacili tyle ile obiecywali. Tym razem jednak nikt nie stawił się pod Dużym Dębem. Czekał i czekał aż słońce nie wzeszło nad rozłożyste korony drzew. Dopiero wtedy postanowił, że poplącze się po okolicy. Może akurat zoczy go któryś ze zwiadowców i wreszcie dobiją targu? - myślał. I owszem - znalazł ich. Tak jak się spodziewał byli w obozie, jednak miast ostrzeżeń w tym dziwnym, obcym języku, usłyszał jedynie krakanie wron i kruków, jakie zerwały się do lotu, gdy tylko Miech wychynął z zarośli. Wszedł ostrożnie pomiędzy szkielety namiotów, na których powiewały smętnie resztki burych materiałów. Dookoła, gdzie okiem nie sięgnąć, leżały trupy. Wśród poległych widział zarówno Scoia'tael jak i kaedweńskich żołnierzy. Przez cały ten czas łudził się, że to nie to komando, że Vadrin grasuje ze swoimi wojownikami, gdzie indziej... Lecz zaraz dostrzegł i jego. Przełkną z trudem ślinę, przyglądając się ośmiu bełtom sterczącym z piersi dowódcy komanda. Nie był pewien ile z nich wbiło się w ciało elfa kiedy ten jeszcze żył, pewien był jednak, że walczył do samego końca.

Zaklną paskudnie pod nosem, siadając ciężko na brzozowym pieńku. Co miał teraz niby zrobić? Komando będące jego głównym środkiem utrzymania już nie istniało, zostało mu jedynie wybijanie łopat czy końcówek do motyk i grabi ubogim wieśniakom. Jak miał w ten sposób utrzymać rodzinę? Dom? Warsztat?

Uniósł głowę, słysząc ciche miauknięcie. Czarny kot wyszedł zza pieca, przeciągając się intensywnie. Podszedł do załamanego kowala, po czym otarł się o nogę mężczyzny.

- Oj, Smolusku - westchnął, pogłaskawszy kota po grzbiecie. - Nawet nie wiesz w jakich kłopotach jestem.

Zwierzę spojrzało na Miecha zielonymi oczyma, po czym ziewnęło leniwie.

- No tak - podjął, nie przejmując się, że prowadzi monolog z miejscowym łowcą gryzoni. - Tobie myszy nie zbraknie, a nam? Chleba już za wiele nie mamy, a spiżarnia pusta. Worek kartofli, może dwa, trochę suszonych owoców na zimę i tyle. Co ja mojej Milence powiem? A dzieciaki? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, Smolusku, z powagi sytuacji.

Kowal zacisnął potężne dłonie w pięści. Wstał. Co by się nie działo, musiał dbać o rodzinę. Sam mógł nie jeść, odstąpić od gorzałki i rzadziej palić w piecu, jednak jego żona i dzieci nie mogły tak żyć - w nędzy i ubóstwie, w głodzie. Nie wybaczyłby sobie.

Wyszedł z warsztatu powoli i jakoś tak ospale. Nie trzaskał - złość odeszła już w zapomnienie, zostawiając po sobie jedynie skręcony z nerwów żołądek i strach o swoich bliskich.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Nazareth 23.08.2016
    Dobrze ze pokazujesz tło historii, to jak główny wątek wpływa na innych, to urealnia i pomaga osobiście związać sie czytelnikowi z tekstem. Jak zwykle przeczytałem z przyjemnością :)
  • Ewoile 23.08.2016
    Mi też takie odskocznie od głównej lini fabularnej (czy też głównego bohatera) to dobry pomysł. Zgadzam się z tym co napisałeś + czytelnik może sobie trochę odpocząć od elfa, którego pewnie po dłuższym czasie możnaby było mieć po dziurki w nosie.
    Bardzo się cieszę i dziękuję za wizytę ;))
  • GeraltRiv 23.08.2016
    W sumie dobra przerwa od Zarreda. Biedny kapitan. Na barkach taka odpowiedzialność i wszysyko spierd*lił. Ale chociaż elf żyje xD. 5 zostawiam.
  • Ewoile 23.08.2016
    Też tak uważam ;)) Przesrane, co? Nie chciałabym być w jego skórze xd
    Dzięki za odwiedziny ;D
  • GeraltRiv 23.08.2016
    Ewoile czy przesrane? Nie koniecznie, to zależy od charakteru faceta, który stoi nad nim. Jego przełożony może być inny, ale skoro to świat wiedźmina to raczej jest to skurwysyn, który każe go oskórować :)
  • Ewoile 24.08.2016
    GeraltRiv, wydaje mi się, że już sama sytuacja jest nad wyraz kiepska i dołująca (chociażby dla niego samego - wyrzuty sumienie, pretensje do siebie itp) miał jednego z największych bandziorów w kraju, a wymknął mu się z łatwością. Nie dość, że stracił pewnie nieco w oczach własnych ludzi, to jeszcze będzie miał zapewne pogawędkę, jak dobrze zauważyłeś, z kimś kto stoi nad nim. W najgorszym wypadku, gdyby król się dowiedział, a byłby w złym humorze mogłoby mu się stać coś... niedobrego. Do tego dochodzi jeszcze sprawa z czarodziejem... No, moim zdaniem słowo "przesrane" pasuje tutaj dość dobrze xd
    Odnośnie osoby nad nim milczę jak grób ;))
  • Elizabeth Lies 25.08.2016
    Powiedziałam, że zajrzę do serii, a więc jestem. Niech zagra orkiestra a wieśniacy porzucą widły.
    Przeczytałam wszystkie części (żeby nie było) i powiem Ci, że jestem pod wrażeniem. Rzeczywiście, świetnie oddałaś klimat z "Wiedźmina". Te nazwy roślin i tak dalej. Ja tego do końca nigdy nie opanowałam, ale może kiedyś mi się to uda.
    Postać elfa bardzo mi się podoba. To jak wybrnął z ucieczki i jak nazwał konia. Teraz może wydam się bez serca, ale chciałam by pozbył się dziewczynki. Jakoś zawadzała w tym wszystkim i jak pozwolił jej iść ze sobą, to przewróciłam oczami. Wiedziałam, że powieszą tego grubasa za niedopatrzenie i niezły stres mu zafundowali w ostatnich chwilach życia. Nie dość, że cię wieszają, to jeszcze kilka razy się do tego przymierzają.
    Co do tego kapitana to wydaje się człowiekiem ambitnym i to na pewno był dla niego cios, a raczej dla jego dumy, że uciekł mu więzień. Też jest ciekawą postacią. A ten kowal, no cóż, takie jest życie. Ale jego fach jest ceniony, więc jeśli był dobry jakoś przetrwa. Nawet z gorzałki był gotów zrezygnować. Czyli naprawdę było nieciekawie.
    We wszystkich częściach dałam Ci zasłużoną piątkę i z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału. W ogóle to szybciej to nadrobiłam niż mi się wydawało.
  • Ewoile 26.08.2016
    Elizabeth Lies, wow, w takim razie jestem w szoku. Nie spodziewałam się Ciebie tak szybko i nie śniłam nawet, że połkniesz wszystkie części na raz. Wielce mi to schlebia ;))
    Niezmiernie miło mi to słyszeć. Heh, wiesz, gdyby istniał taki kierunek na studiach jak "wiedźminoznawstwo" z pewnością poszłabym na ten kierunek, będąc spokojna, że wszystkie egzaminy pozaliczam z palcem w dupie. No, ale niestety o tym mogę sobie co najwyżej pomarzyć ;// Moja przygoda z Białym Wilkiem zaczęła się gdy byłam w trzeciej klasie podstawówki, a od tamtej pory minęło bardzo dużo czasu, nie dziwne więc, że znam go do tego stopnia ;D
    Uff, to dobrze, bardzo ważne jest to jaki stosunek ma czytelnik do głównego bohatera.
    Haha, Ines zaczyna mieć coraz więcej wrogów. Jak tak dalej pójdzie nawet Zarred jej nie uratuje XD
    Cóż, taka jest cena za błędy tego kalibru. A to przecież nie żołnierzy wina, że ważył chyba z dwie tony! XD
    Fakt, ambicji nie można mu odmówić, pozycja robi swoje. Kowalski fach dobry, ale nie na takim zadupiu.
    Bardzo dziękuję za tak pozytywną opinię i ocenki. Strasznie się cieszę, że Kruk zyskał Twoje zainteresowanie. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały Cię nie rozczarują ;))
  • ausek 28.10.2016
    Zaczęłaś poważnie, a potem rozładowałaś wprowadzone napięcie akapitem o wieszaniu Beki. XD Śmiałam się jak głupia do końca rozdziału. Muszę przyznać, że ta, jakby nie było, komiczna sytuacja na długo utkwi mi w pamięci. Nie rzutowało to jednak na nieciekawą sytuację Miecha. ;) 5
  • Ewoile 29.10.2016
    Haha, wydaje mi się, że takie zabawne przerywniki są potrzebne w każdej historii żeby nie było tak sztywno i ubarwić trochę ten przepełniony śmiercią i brutalnością świat. A no u miecha najlepiej nie jest, ale w sumie Wizmirowi też nie ma czego zazdrościć xd
  • Ozar 25.03.2018
    Jestem. Fajnie opisujesz tło historii, to zawsze ważne, bo pokazuje w jakich miejscach dzieje się akcja. Ciekawi mnie sprawa czarodziej, bo jakos nie wierzę, że byle strzała mogła go zabić, a raczej zabiła ciało które akurat wykorzystywał. Lecę dalej ! 5 +
  • Ewoile 25.03.2018
    Też jestem tego zdania. Haha, w takim razie przeczucia Cię nie mylą ;)
    Zabrałam się przed chwilą za pierwszą część twojego Arkana/Arkanu (nwm jak odmienić), także dziś będziesz miał komentarz ode mnie ;)
  • Ozar 25.03.2018
    Ewoile Dzięki wielkie!!!
  • Kapelusznik 02.11.2018
    Wyjaśnienie działań kapitana - dobre
    A kara właściwa - choć równie dobrze grubas mógł skończyć z stalą w krtani
    To że postać Miecha powróciła - same propsy
    To istotne pokazywać konflikt z wielu perspektyw
    Kolejna 5
    Pozdrawiam
  • Ewoile 08.11.2018
    Ze stalą w krtani mógłby skończyć, gdyby nie fakt, że to wojsko. No, nie wojsko, ale wiesz, ludzie w służbie prawa. Jako taki porządek musi być, nawet co chodzi o wyroki śmierci.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania