LBnD 0 - Z wileniaka
Z Pragi Północ jadę na Ochotę, przez Wolę, tramwaj podskakuje jakby się bał. Nie ma czego, dzień jak co dzień. Plecak ciężki — zielone, białe, dwa telefony, jeden do ludzi, drugi do kłopotów. Mordziaty pisze: masz to? Mam. Zawsze mam. Zawsze muszę.
Pod blokiem czeka, ręce w kieszeniach, wzrok jakby widział wszystkie scenariusze życia i mu się nie spodobały.
— Kwit się zgadza? — pytam.
— Zgadza. Ale, słuchaj… Ja ci dam hajs za torbę, a ty mi pożycz na żarcie. Do jutra. Słowo.
Myślę, długo.
— O ty chuju — mówię, ale wyciągam banknot, bo stałym się nie odmawia. Zapomniałbym, jeszcze gratis, dwie Kinder niespodzianki.

Komentarze (43)
PS Zapraszam też do siebie. ;)
Oj, co mi szkodzi. Najwyżej i tu bęcki dostanę.
Odwiedzę Cię dziś jeszcze 🫡
Bardzo fajnie go poprowadziłeś, tak w rytmie ulicy.
Smutno... Ludzi wybierają to, nie siebie, nie bliskich. Nawet najbliższych są w stanie poświęcić dla syfu.
Taki mamy klimat. Niestety.
Dziękuję za odwiedziny i że wyjełaś coś, co chciałem po cichu przemycić 🫡
Spier.....
Za dużo się plujesz. Może koledzy spod budki z piwem cię motywują, ale nie pisz już do mnie.
Nie wiem w końcu, czy do mnie, czy nie do mnie, ale jest przepisowa stówka, więc należy się a propos tekstu:
Tak na szybki rzut oka, to bohater diluje cuksami, co jest katastrofalne w skutkach, bo cukrzyca, otyłość, ospałość i lenistwo. Ale potrafi poratować kolegę banknotem, czyli jest Człowiekiem i posiada organ zwany serduszkiem. Co może być wykorzystane w linii obronnej.
Summa summarum sympatyczne.
Pozdrawiam.
Nom, taki jest ten świat. Znaczy nie on sam, a właśnie ludzie go takim tworzą. Smutne. Ale tak było i jest. I niestety będzie.
Dawno tam nie byłem.
Tekst dla mnie ujdzie.
NO!
No, dzięki!
Dzięki że się tu pofatygowałeś 🫡
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania