Poprzednie częściLBnP nr 28 - Motto

LBnP 52 - Roślinny kot

Nazwijmy go Mroźnym Skrzatem.

Czemu Skrzatem? Cóż, nigdy nie wyróżniał się wzrostem.

Dlaczego Mroźnym? Tu hipotez jest kilka. Może dlatego, że zawsze miał zimne dłonie.

I zimne serce.

Jedynymi istotami, które od tych zimnych rąk doznawały czułej opieki, były rośliny doniczkowe. Na honorowych miejscach w domu pyszniły się takie okazy, jak hoja, grudzień i fiołek afrykański.

I imponująca kolekcja kaktusów.

Zbliżało się Boże Narodzenie i nawet on ulegał jego wpływowi. Szóstego grudnia postanowił, że sam sobie sprawi prezent mikołajkowy. Oczywiście nową roślinę.

Zobaczył ją, stojącą niewinnie na sklepowej półce. Zaledwie pęd wystający z ziemi. Nigdy takiej nie widział. Nazwa wypisana na etykiecie – Roślinny Kot.

Sprzedawczyni nie potrafiła mu powiedzieć, co to. Nie wiedziała nawet, skąd wzięło się w jej sklepie. Była równie zaskoczona, jak on.

– Nieznośne Bimbole – burknął. – Za co w ogóle dostajecie wynagrodzenie?!

Ale roślinę kupił. Miał ochotę na wyzwanie.

 

 

10 grudnia

Szukałem informacji na temat Roślinnego Kota w Internecie, ale nie znalazłem nic sensownego. Świat najwyraźniej zamieszkany jest wyłącznie przez niekompetentnych idiotów. Na szczęście znakomicie radzę sobie sam.

Eksperymentowałem z ziemią, ilością wody i nawozem, aż chyba dobrałem odpowiednie.

Rośnie jak na drożdżach. Doświadczenie jak widać popłaca.

 

13 grudnia

Nadal rośnie, ale jakoś tak… dziwnie. Gdyby to nie było absurdalne, powiedziałbym, że kształtem jest coraz bardziej podobna do…

 

15 grudnia

Roślina pokryła się puchem przypominającym… sierść? Jest miękki w dotyku. W miejscu – z braku lepszego słowa – pyszczka włoski są dłuższe – jakby miała wąsy. Pojawiły się też na niej dwa pąki – jeden obok drugiego. Czekam, aż się otworzą.

 

18 grudnia

Pąki otworzyły się. Teraz, gdy jestem w pokoju, mam wrażenie, jakby obserwowała mnie para żółtych oczu o pionowych źrenicach.

 

Chyba wariuję.

 

19 grudnia

Na pewno wariuję. A przynajmniej jestem na dobrej drodze, czego dowodzą halucynacje.

Dziś, gdy spryskiwałem roślinę wodą, ona… otrząsnęła się i wydała dźwięk przypominający miauknięcie. Naprawdę – przekonuję samego siebie, bo sam w to nie wierzę.

Chyba otaczający mnie idioci sprawili w końcu, że oszalałem.

 

 

Zaakceptowanie własnego szaleństwa okazało się łatwiejsze, niż sądził.

Ani się obejrzał, jak regularne ,,rozmowy” z Roślinnym Kotem stały się jego rutyną i przyjemną rozrywką. Dobrze było móc wrócić do domu i poskarżyć się na Te Nieznośne Bimbole, zwane ludźmi. Czasem głaskał miękki puch pokrywający roślinę, która mruczała w odpowiedzi.

 

 

Nawet Mroźne Skrzaty czasem cierpią.

Zwłaszcza w wigilię Bożego Narodzenia.

Zwłaszcza, gdy ta jedna jedyna osoba, na której telefon mógł liczyć w tym dniu, sześć miesięcy temu odeszła.

Poza nią nie miał nikogo.

A fakt, że z własnej winy, nie czynił tego ani trochę mniej bolesnym.

Zamknął drzwi swojego domu, usiadł w fotelu i zamknął oczy, żeby powstrzymać łzy od wypłynięcia.

Nagle poczuł, jak coś miękkiego i puszystego wskakuje mu na kolana i mości się na nich wygodnie.

Otworzył oczy.

 

Od tej pory jego dłonie nie były już zimne. Ogrzewało je puszyste, kocie futerko.

Mroźny Skrzat powoli tajał.

Następne częściLBnP 59 - Gadka

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Droga_we_mgle↔Można by rzec, iż dobro kierowane ku roślinom, wróciło do adresata,
    co ogólnie mogło go zmienić, na lepsze.
    Fajny pomysł z tym "rosnącym kotem" i rozpisana kursywą, formą eksperymentu.
    Jak to wszystko się odbywa... i zaskakuje.
    No i zakończenie! Jam na Tak!
    Tekst ma swoisty klimat.
    Gdyby film nakręcić:)↔Pozdrawiam?:)
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    W przyrodzie nic nie ginie, więc i uczucie do roślin skierowane w jakiś sposób wrócić musiało. Cieszę się, że pomysł się spodobał, zwłaszcza żeś autorem tego tematu.
    Sama jestem ciekawa, jakby Roślinny Kot się prezentował w formie wizualnej :)
    Dziękuję za komentarz - pozdrawiam również :)
  • Witam pierwszy tekst w Bitwie! Życzę dobrej zabawy ze słowem

    Literkowa
  • Anonim ponad rok temu
    Pozwolisz, że skomentuję. I na pewno nie przez zemstę :) Raczej to re-komentarz.
    Bardzo dobry tekst. Choć nie pasuje mi:
    Gdyby to nie było absurdalne, powiedziałbym, że kształtem jest coraz bardziej podobna do…
    wielokropek na końcu. Dla mnie ten wielokropek rodzi zbyt odległe fantazje, tu tekst jest dla mnie zbyt otwarty.
    (Osobiście dałbym tu coś, co by wskazywało na to, co spowodowało u niego:
    " Poza nią nie miał nikogo.
    A fakt, że z własnej winy, nie czynił tego ani trochę mniej bolesnym.") - ale to absolutnie subiektywne.
    [Swoją drogą to drugie przytoczone zdanie jest rewelacyjne.]
    A sam pomysł kota z rośliny...? Czasem i ja sam miałem tek, że podchodziłem do czegoś mało entuzjastycznie, a potem to mnie pochłaniało całkowicie...
    Brawo!

    Pozdrość.
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    A kimże ja jestem, żeby pozwalać albo zabraniać komentowania? ;-)

    Z jednej strony - poniekąd chciałam nie być w tym momencie oczywista. Z drugiej - tytuł tekstu, nazwa rośliny, wzmianka o sierści i wąsach w następnym ,,wpisie" - sądziłam, że podpowiedzi jest wystarczająco dużo, by czytelnik poskładał sobie obraz. No i bohater nie był jeszcze mentalnie na poziomie, w którym byłby skłonny przyznać sam przed sobą ,,roślina wyrasta mi na kota".

    Co spowodowało samotność bohatera - w tekście przebija się parę razy - choć dopuszczam możliwość, że byłam zbyt subtelna - że bohater nie odnosi się do innych ludzi zbyt... serdecznie. Oni to najwyraźniej odwzajemniają.

    Dziękuję za poświęcenie tekstowi uwagi i za komentarz :)
    Pozdrawiam.
  • Anonim ponad rok temu
    "Z drugiej - tytuł tekstu, nazwa rośliny, wzmianka o sierści i wąsach w następnym ,,wpisie" - sądziłam, że podpowiedzi jest wystarczająco dużo, by czytelnik poskładał sobie obraz. No i bohater nie był jeszcze mentalnie na poziomie, w którym byłby skłonny przyznać sam przed sobą ,,roślina wyrasta mi na kota".

    Jak dla mnie to ten wielokropek mówiący o kocie jest zbyt oczywisty, toż to jak dla dzieci. Aż mi sie nie chciało wierzyć, że chodzi właśnie o kota. Po mojemu albo dajemy coś, co nie jest rzeczonym kotem, albo nie dajemy nic. Takie moje zdanie.

    A co do przyczyny samotności... Przepraszam, ale nie przekonuj mnie ani niski wzrost, ani "oziębłość" (chyba nieseksualna, prawda?). To są skutki, a ja oczekiwałbym przyczyny, jakiegoś jednego zdarzenia, które było tego początkiem. Bo zawsze jest takie zdarzenie. Takie rzeczy jak wzrost czy introwersja to tylko skłonności ku czemuś, a nie przyczyny.

    Pozdrość.
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    Aaa, sorry. Źle zrozumiałam tamten komentarz.

    No, to wychodzi na to, że trochę nawaliłam z tą (nie)kotowatością.

    Wzrost bohatera akurat nie miał mieć nic do jego samotności - to jedynie usprawiedliwienie dla nazwy ,,Mroźny Skrzat". (I nie, nie chodziło mi o oziębłość stricte seksualną). Opowiadanie wyszło mi dość krótkie i hermetyczne, więc nie pomyślałam o Pierwszej Przyczynie, ale rozumiem, że może to wywoływać niedosyt.
  • Rozpoczynamy Głosowanie! Nie przedłużamy, chociaż
    do Bitwy zgłoszono tylko trzy opowiadania.
    Głosowanie potrwa do 21 stycznia /sobota/ godz. 23:59

    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania