Poprzednie częściŁowca - rozdział 1

Łowca - rozdział 4

John Miller od kilku dni chodził naprawdę wkurzony. Czegoś mu brakowało. Ileż można na nią czekać? wczoraj, przedwczoraj, nawet dzisiaj nie chcą go wpuścić. Przecież Bar mleczny jest dla wszystkich. Ważne, że ma się pieniądze! Janett go rozumiała, nie przeszkadzał jej ten smród. Dbała o niego jak o własnego ojca. Może jest chora? albo była zmęczona i wzięła sobie urlop? To niemożliwe, Janett była pracowita i nigdy nie chorowała. Szkoda, że nie miał komórki, ani nawet jej numeru telefonu. Tak by zapytał co u niej słychać. Dlaczego go zostawiła? Przecież on miał tylko ją. Coś musiało się stać. Jezu Chryste, na samą myśl o tym John dostawał gęsiej skórki. To niemożliwe. Pewnie jest przewrażliwiony. Skoro tak, to co chciał ten mężczyzna pod kawiarnią? Miał łzy w oczach. Krzyczał tylko "CO ZROBILEŚ JANETT?". John wolałby zginąć, niż żeby jego małej kruszynce się coś stało. Może jest jakiś obłąkany? albo to ktoś z rodziny Janett? Może miała jakieś problemy, o których bezdomny nie wiedział. Przecież był nikim. Dlaczego taka piękna dziewczyna jak Janett miałaby mu się zwierzać z jej prywatnego życia? Naiwny starzec. Nawet nie wie czy dziewczyna miała jakiegoś chłopaka. Może to on ją skrzywdził? Zabije gnoja. Przestań John. - pomyślał.

Kim tak naprawdę była Janett Wills?

Edward Willson i jego siostra wychowywali się w domu dziecka. Rodzice tych dzieci zginęli w wypadku od razu po urodzeniu dziewczynki. Był dla niej jak ojciec. Martwił się o nią.

John uspokoił się na chwilę. Przechodził obok ulubionego baru mlecznego. Zajrzał dla pewności jeszcze raz przez szybe wypatrując niziutkiej blondynki sprzątającej stoliki. Nie było jej. Zamiast niej ujrzał Panią Dalls, która jednym ruchem ręki kazała oddalić się biedakowi. Zauważył coś jeszcze. Nową kartkę na drzwiach. Oprócz godzin otwarcia i informacji "ZAKAZ WPROWADZANIA PSÓW" wisiała tam karteczka "Zatrudnię kelnerkę!!! pilne!!!". Twarz Johna posmutniała. Zdał sobie sprawę, że Janett naprawdę odeszła. Zostawiła go. Bez pożegnania. Nie wiedział czy uczucia, które mu towarzyszą to złość i nienawiść do młodej kelnerki czy może smutek i tęsknota za nią. Poczuł się samotny. Wolnym krokiem udał się do przytułku dla bezdomnych. Tam na pewno czekał na niego Nord, który od rana do wieczora bawi się kapslami od piwa udając, że to tak naprawdę słynne kapsle z ulubionych gier dla nastolatków. John lubił się z nim bawić. Sprawiało mu to radość. Oprócz tego, pewnie czeka na niego ta głupia Rubin... wiecznie zakochana w nim matka Norda. Nie podobała mu się. Wolał dojrzałe, zadbane kobiety. Takie jak jego była żona. Scarlett... to była kobieta sukcesu. Zawsze praca była dla niej najważniejsza, a mimo wszystko dom był zawsze posprzątane, obiad ugotowany, dzieci wychowane. Robiła rzeczy, które dla niego były po prostu niemożliwe do zrealizowania. Cudowna kobieta. Teraz nie żyje. Bardzo ją kochał, była dla niego wszystkim. Cholerny guz! Musiał okazać się złośliwym.. Przecież była młoda. Taka pracowita. Za co Panie Boże? Ciągle zadawał sobie to pytanie.

Po śmierci Scarlett, Linda i Bradney odwrócili się od ojca. Uważali, że to wszystko jego wina. Wyjechali gdzieś za ocean w poszukiwaniu lepszego życia. John zaczął pić, staczał się i staczał.. aż w końcu wylądował tam. W przytułku dla bezdomnych. Co by jego dzieci pomyślały widząc go w tym miejscu? Tylko Janett tak naprawdę interesowała się nim. Zawsze służyła pomocą. Kochał ją. Jak córkę.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • detektyw prawdy 28.12.2016
    ,,Przecież Bar mleczny jest dla wszystkich. " ...
    samo opowiadanie jest przynajmniej lepsze, ma swoje plusy i minusy,chociaz nie umiem tego wytlumaczyc.
    3
  • rurka 28.12.2016
    Czekam na dalsze czesci. Ta calkiem niezla! 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania