Poprzednie częściNate

Nate cz. 5

Wyszli z katedry, kierując się tym razem w stronę dużego budynku. Mgła przerodziła się w mżawkę i pozlepiała włosy w tłuste kołduny. U starca wyglądało to komicznie, gdyż jeden gruby frędzel opadał mu na oczy, co chwile zdmuchiwał męczący go kędzior. Paladyn przez całą drogę milczał. Nie chciał zadawać zbędnych pytań. Podejrzewał, że staruch prowadzi go do ważnej w tej wiosce persony, która pewnie zna króla. Liczył na to, że uda się wreszcie coś wycisnąć z tutejszej ludności.

Co zaniepokoiło Natea od samego początku to brak ludności na ulicach. Fakt, jest pora nocna, pogoda nie dopisuje ale ani jednej żywej duszy! Ani nawet pół duszy.

Oglądając się dookoła i podziwiając mroczny obraz, mężczyzna dojrzał, że każda okiennica zasłonięta jest grubo szytą firanką. Skoro król twierdził, że ludzie tu przyjeżdżają lecz nie odchodzą, to co u licha tu się dzieje. Myślał, żę będzie to tętniąca życiem mała wioseczka, gdzie wszyscy będą szczęśliwi, a jego samego przywitają jak króla. Z rozmyślań wybił go szmer za rogiem identycznych pasujących do siebie domków. Starzec odwrócił się.

- Proszę za mną- ponaglił. Nalegam.- zasyczał.

-Moje ucho usłyszało szelest, tam za rogiem- Wyraźnie to słyszałem!- Może ta istota schowana gdzieś tam będzie bardziej rozmowna od tego starego kapcia.- pomyślał. Nie oglądając się za siebie, mężczyzna dał susa za róg chatki. Starzec obserwował całe zdarzenie by po chwili zniknąć. Paladyn przytulony plecami do ściany jednego z domów zerknął w głąb podwórza. Na pierwszy rzut oka widoczna była tylko czerń, przesiąknięta mżawką. Po chwili zaś powietrze zakotłowało się, szelest ucichł. Nieznajomy gaz uformował się w bezkształtny obłok i wystrzelił w górę, znikając nad posępnymi dachami. Mężczyzna wbiegł na podwórze.

- Co do licha?- spojrzał w niebo. Ciemna masa widocznie wyróżniająca się nawet podczas tak niesprzyjającej pogody wzleciała w kierunku katedry znikając w wieży. Bohater odwrócił się i pospieszył do miejsca gdzie rozstał się ze starcem lecz jego tam nie było.

- Co u licha tu się dzieje?- podniósł broń w gotowości.

Jego zbroja chrzęściła, pot lał się ze skroni, a oddech wydobywający się z ust, wydawał się jedyną żyjącą rzeczą. Miasto nie było zamieszkałe. Król Norbert pewnie o wszystkim wiedział. I owszem, powiedział również to co się tu dzieje, tylko w mniej bezpośredni sposób. Nate bezgranicznie wierzył władcy, wypełniał jego najmroczniejsze zadania. Teraz Nate chciał tylko poznać tajemnicę wioski i co król ukrywał przez te wszystkie lata. To co się działo tutaj tworzyło się na przestrzeni lat. Zardzewiałe i zbutwiałe drewniane wozy, domy pokryte mchem, drogi, które zapomniały o stopach człowieka. Niepokojące były tylko te latarnie. Jakby demoniczna siła je napędzała. Teraz mężczyzna to widział.

Drogę do katedry znalazł bez trudu. Widoczny budynek nawet i w taką pogodę, przyprawiał o ciarki na plecach. Grube drewniane drzwi przypominały wejście do innego świata. Nate ujrzał dopiero teraz jakieś dziwne symbole, jakby wypalone z ognia. Pismo to jak podejrzewał, było sporządzone nie przez człowieka. Wielkie bohomazy, wyglądały jak przerysowane z najmroczniejszych ksiąg, jakie Nate kiedykolwiek trzymał w dłoni. Zdjął rękawice, i dotknął jednego z symboli, który momentalnie rozgrzał się do czerwoności, zasyczał i przybrał pierwotny kolor.

- Demoniczna magia- odparł. Jakby rozszyfrowanie znaków pozwoliło mu wejść. Po raz kolejny przywołał świetlną kulę, aby odsłoniła sekret wypalonych inskrypcji. Uniósł kulę wyżej aby światło choć nikłe, oświetliło jak największą część.

- Na bogów i wszystkich świętych- jego oczy i usta nie dały wiary temu co zobaczył. Ludzkie zwłoki rozścielone na kształ pentagramu, poprzybijane do siebie stopami i umocowanymi za włosy. Kobiety, mężczyźni i dzieci. Krew wypływająca z ich ran już dawno zakrzepła. A każde z ofiar miało groteskowo wygiętą twarz. Ktoś lub coś co wykonało ten znak musiało albo posłużyć się potężną siłą, lub magią. Nate podejrzewał, że odpowiedź leżała wewnątrz tej świętej budowli. Nie czekając, pchnął wielkie drzwi do środka. Nie wydały z siebie żadnego dźwięku.

- Niech światłość doda mi sił.- powiedział szpetem, po czym zniknął w mroku katedry, zostawiając za sobą najbezpieczniejsze miejsce w jakim mógł się w tej chwili znajdować

Następne częściNate cz.6

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania