Nate cz.2
Rozbite w pył kości, nadpalone łachamany, a także smród spalonego mięsa, wprowadziły mężczyznę w stan skrajnego wyczerpania. Upadł na ziemię. Noc, niczym mroczny całun spowiła wszystko dookoła. Lecz nie zgasiła światła. Wewnętrznego światła w oczach paladyna.
Był ranek, a słońce wysoko przebijało się przez gęste gałęzie. Jeden z promieni padał na twarz Nate'a. Obudził się rozcierając twarz. Przed nim nadal widniał pogrom zeszłej nocy. Lecz teraz wyglądało to bardziej makabrycznie i chaotycznie. Zielona trawa, pobielałe kości, brązowo-brudne szaty tworzyły leśne malowidło, bez charakteru. Buty mężczyzny przechodząc przez ten groteskowy nieład, gruchotały resztki trzonków kości i skrzypiały w starciu z żelastwem, które powoli znikało wśród bujnych kęp traw.
Nate'a nie zaintrygowało pojawienia się tych kreatur. Słyszał opowieści od ludzi w tawernach, którzy przybyli z różnych stron świata, że szkielety wałęsają się po cmenatrzach. Ghule pożerają zwłoki, a w lesie szaleje banshee i kto posłyszy jej zaśpiew, będzie ginął w męczarniach. Nate, wierzył tym opowiadaniom. Jego broń nie raz ścierała się z tego typu plugastwem.
Zmierzał do miasta, położonego za lasem. Chciał tam odpocząć i dowiedzieć się co nieco o tutejszych problemach wieśniaków, a także miał rozkaz od samego króla, aby wybadać co takiego dzieje się z mieszkańcami. Król Norbert, z opowieści wojskowych dowiedział się jedynie tyle, że w nocy kto by nie przekroczył granic wioski, już nie wracał. Jakby ludzie zasiedlający się tam, znaleźli nowy dom. Władczy miał inny pogląd na ten temat gdyż to była prosta wioska wśród prostych ludzi bez jakiegokolwiek przemysłu z kiepsko rozwiniętym handlem. Nie mogła ona posłużyć za miejsce rozwojowe dla tutejszych.
Nate, już nie napotkał żadnych niebezpieczeństw. Szedł twardo. Z Każdym krokiem, drzewa przerzedzały się, a promienie słońca dodające odwagi i hartu ducha były teraz światłem nadziei dla gorliwego sługi, który od ukończenia dwunastu lat chciał zostać świętym wojownikiem. Nate nie pamiętał do końca jak to się stało. Dlaczego akurat on pośród równieśników zdecydował już tak w młodym wieku, że zostanie paladynem. Nie wiedział o katorżniczych próbach wytrzymałościowych oraz próbach wiary, które mimo obiecujących nazw doprowadzały człowieka do szaleństwa. Dlatego Paladyni stanowili elitę.
Późnym popołudniem doszedł do nietypowego miejsca. Niewielka polana, z wystającymi z ziemi na około metr, drewnianymi palami, na których były zawieszone splecione ze zwierzęcej skóry, sierści i patyków karykaturalne twarze. Nie przypominały one ludzkich twarzy, tylko bardziej...demoniczne. Oblepione zaschniętą krwią, jedne bardziej drugie prawie wcale. Nate podszedł bliżej zaciekawiony, a zarazem przerażony. Mimo, że słońce padało na polanę bardzo jasnym światłem, to miejsce mroziło krew. Mężczyzna rozglądając się podszedł do najbliższego stojącego symbolu. Nie zauważył nic niepokojącego.
- To tylko jacyś szarlatani bawią się w przywoływanie demonów. -powiedział cicho, badając wierzchem dłoni pierwszą twarz.- Ale zaraz, zaraz...- odbiegł parę metrów, przyjrzał się położeniom totemów i co jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka symbolizują.
To były ludzkie twarze. Ludzkie oblicza, nie żadne patyki sklejone sierścią, Wykrzywione w niemym grymasie przerażenia. Przejechał dłonią po jednej z nich. Wydawała się świeżo spreparowana. Nate wzdrygnął się. Przez rękawicę poczuł nawet jaka ta skóra była delikatna. Mężczyzna widział podobne dzieła kultystów. Lecz nie utworzone z ludzkich organów. Zazwyczaj były to rozciągnięte truchła wiewiórek i innych gryzoni. Paladyn obawiał się , że to co próbowało wyjść lub też pojawiło się udało się do niedalekiej zamieszkanej wioski. Być może tam dokąd zmierzał.
Bohater ukląkł, ułożył broń i tarczę blisko siebie. Obserwował, interpretował umieszczenie znaków.
-Sądząc po śladach, oraz symbolach i nadpalonym kręgu gdzie widniał pentagram usypany z prochów kości mogę domniemywać, iż miał tu miejsce krwawy obrzęd lub też rytuał, mający na celu przywołanie demona. Nie wiem tylko z którego kręgu. Podejrzewam, że jeśli znałbym zamysł kultystów, wiedziałbym kogo chcieli tak usilnie sprowadzić.
Podszedł do kolejnego totemu, gdzie trawa była bardziej wypalona niż w pozostałych miejscach. Ku jego oczom ukazała się zakrwawiona część garderoby. Była to rękawiczka, skórzana, zatęchła od krwi z dziwną zawartością w środku. Wystawała z niej kość przedramienia.
- Odgryziona- powiedział sam do siebie- I to nie przez zwierzę. Żadna istota na tym świecie nie posiada takich kłów.
Rzeczywiście, Z dłoni wystawały kości, wokół nich czarno czerwona skrzepnięta krew. Lekko śniada skóra była poszarpana w miejscu przegryzienia.
- Kto od miecza wojuje od miecza ginie, a może od...- Obejrzał się kierowany instynktem. Być może ta kreatura była tu w pobliżu. Jedynie co go zaniepokoiło to ruch w krzakach jakiegoś małego zwierzątka, które uciekło przy bliższym poznaniu mężczyzny.
Komentarze (11)
"Rozbite w pył kości, nadpalone łachamany, a także smród spalonego mięsa, wprowadziły mężczyznę w stan skrajnego wyczerpania. Upadł na ziemię. Noc, niczym mroczny całun spowiła wszystko dookoła. Lecz nie zgasiła światła. Wewnętrznego światła w oczach paladyna.
Był ranek, a słońce wysoko przebijało się przez gęste gałęzie. Jeden z promieni padał na twarz Nate'a(Neta-bez apostrofa, bo ich w języku polskim nie ma). Obudził się(,-bo oddzielasz dwie czynności) rozcierając twarz. Przed nim nadal widniał pogrom zeszłej nocy. Lecz teraz wyglądało to bardziej makabrycznie i chaotycznie. Zielona trawa, pobielałe kości,(i) brązowo-brudne szaty tworzyły leśne malowidło,(bez sprzecinka) bez charakteru. Buty mężczyzny przechodząc przez ten groteskowy nieład, gruchotały resztki trzonków kości i skrzypiały w starciu z żelastwem, które powoli znikało wśród bujnych kęp traw.
Nate'a nie zaintrygowało pojawienia(pojawienie) się tych kreatur. Słyszał opowieści od ludzi w tawernach, którzy przybyli z różnych stron świata, że szkielety wałęsają się po cmenatrzach. Ghule pożerają zwłoki, a w lesie szaleje banshee i kto posłyszy jej zaśpiew, będzie ginął(zginie w męczarniach) w męczarniach. Nate, wierzył tym opowiadaniom. Jego broń nie raz ścierała się z tego typu plugastwem.
Zmierzał do miasta, położonego za lasem. Chciał tam odpocząć i dowiedzieć się co nieco o tutejszych problemach wieśniaków, a także miał rozkaz od samego króla, aby wybadać co takiego dzieje się z mieszkańcami. Król Norbert, z opowieści wojskowych dowiedział się jedynie tyle, że w nocy kto by nie przekroczył granic wioski, już nie wracał. Jakby ludzie zasiedlający się tam, znaleźli nowy dom. Władczy miał inny pogląd na ten temat(,) gdyż to była prosta wioska wśród prostych ludzi bez jakiegokolwiek przemysłu(,) z kiepsko rozwiniętym handlem. Nie mogła ona posłużyć za miejsce rozwojowe dla tutejszych.
Nate,(bez przecinka) już nie napotkał żadnych niebezpieczeństw. Szedł twardo. Z Każdym(każdym) krokiem, drzewa przerzedzały się, a promienie słońca dodające odwagi i hartu ducha były teraz światłem nadziei dla gorliwego sługi, który od ukończenia dwunastu lat chciał zostać świętym wojownikiem. Nate nie pamiętał do końca jak to się stało. Dlaczego akurat on pośród równieśników zdecydował już tak w młodym wieku, że zostanie paladynem. Nie wiedział o katorżniczych próbach wytrzymałościowych oraz próbach wiary, które mimo obiecujących nazw doprowadzały człowieka do szaleństwa. Dlatego Paladyni stanowili elitę.
Późnym popołudniem doszedł do nietypowego miejsca. Niewielka polana, z wystającymi z ziemi na około metr, drewnianymi palami, na których były zawieszone splecione ze zwierzęcej skóry, sierści i patyków karykaturalne twarze. Nie przypominały one ludzkich twarzy, tylko bardziej...demoniczne. Oblepione zaschniętą krwią, jedne bardziej(,) drugie prawie wcale. Nate podszedł bliżej zaciekawiony, a zarazem przerażony. Mimo, że słońce padało na polanę bardzo jasnym światłem, to miejsce mroziło krew. Mężczyzna rozglądając się(,) podszedł do najbliższego stojącego symbolu. Nie zauważył nic niepokojącego.
- To tylko jacyś szarlatani bawią się w przywoływanie demonów.(bez kropki-nie stawiamy ich przed określeniami gębowymi) -(spacja)powiedział cicho, badając wierzchem dłoni pierwszą twarz.(spacja)- Ale zaraz, zaraz...(spacja)- odbiegł parę metrów, przyjrzał się położeniom totemów i co jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka symbolizują.
To były ludzkie twarze. Ludzkie oblicza, nie żadne patyki sklejone sierścią, Wykrzywione(wykrzywione) w niemym grymasie przerażenia. Przejechał dłonią po jednej z nich. Wydawała się świeżo spreparowana. Nate wzdrygnął się. Przez rękawicę poczuł nawet jaka ta skóra była delikatna. Mężczyzna widział podobne dzieła kultystów. Lecz nie utworzone z ludzkich organów. Zazwyczaj były to rozciągnięte truchła wiewiórek i innych gryzoni. Paladyn obawiał się(bez spacji) , że to(,) co próbowało wyjść lub też pojawiło się(,) udało się do niedalekiej zamieszkanej wioski. Być może tam dokąd zmierzał.
Bohater ukląkł, ułożył broń i tarczę blisko siebie. Obserwował, interpretował umieszczenie znaków.
-(spacja)Sądząc po śladach,(bez przecinka) oraz symbolach i nadpalonym kręgu(,) gdzie widniał pentagram usypany z prochów kości(,) mogę domniemywać, iż miał tu miejsce krwawy obrzęd lub też rytuał, mający na celu przywołanie demona. Nie wiem tylko z którego kręgu. Podejrzewam, że jeśli znałbym zamysł kultystów, wiedziałbym kogo chcieli tak usilnie sprowadzić.
Podszedł do kolejnego totemu, gdzie trawa była bardziej wypalona(,) niż w pozostałych miejscach. Ku(Tu) jego oczom ukazała się zakrwawiona część garderoby. Była to rękawiczka, skórzana, zatęchła od krwi z dziwną zawartością w środku. Wystawała z niej kość przedramienia.
- Odgryziona(spacja)- powiedział sam do siebie(spacja)- I to nie przez zwierzę. Żadna istota na tym świecie nie posiada takich kłów.
Rzeczywiście, Z(z) dłoni wystawały kości, wokół nich czarno czerwona(czarno-czerwona, skrzepnięta) skrzepnięta krew. Lekko śniada skóra była poszarpana w miejscu przegryzienia.
- Kto od miecza wojuje od miecza ginie, a może od...(spacja)- Obejrzał się kierowany instynktem. Być może ta kreatura była tu w pobliżu. Jedynie co go zaniepokoiło to ruch w krzakach jakiegoś małego zwierzątka, które uciekło przy bliższym poznaniu mężczyzny."
Przyjemny rozdział :-) 4
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania