Ogień nienawiści. Prolog

Słońce właśnie wstało, oświetlając wysokie wieże Złotego Grodu. W najwyższej z nich, tak zwanej Dzwonnicy trwała właśnie głośna, chaotyczna i pełna wyzwisk dyskusja. W środku, zamiast czystego i okrągłego stołu oraz złotych krzeseł, latały właśnie ich szczątki. Lądujące na ścianach deski i puchary, szybko zmieniały się w pył. Ktoś nawet użył magii, zmieniając przeciwnika w kozła by dowieść swojej racji. Do sali wszedł właśnie wysoki, blady mężczyzna o trupich oczach i długich, siwych włosach. Miał na sobie złoty pancerz i płaszcz, zakrywający skrzydła. U boku widniał półtoraręczny miecz o srebnej klindze i dębowym trzonie, zakończonym rubinem. Gwar ucichł i każdy usiadł a raczej stał tam, gdzie powinny być krzesła. Po ocenieniu sytuacji, głos zabrał jeden z niższych mężczyzn po jego lewicy.

- Panie Leoryku - skłonił się nisko - My nie chcieliśmy...

- Dość! - potężny bas rozszedł się po pomieszczeniu, niby dźwięk dzwonu - Mój kuzyn, Tales, pan Złotego Dworu wykuł ten stół z potężnego bloku złota ponad półtora milenium temu a wy co?!

- My niechcieliśmy - wszyscy skłonili głowy w pokorze.

- Otrzymaliście rozkaz podjęcia obrad i zdecydowania, czy my potężni Aurorzy wspomożemy śmiertelników.

- Decyzja właa-a-śnie zaa-paa-a-dła - wyjąkał z koleji mężczyzna, trzymający się z tyłu po prawej stronie Leoryka.

- Nie znirzymy się do poziomu robactwa! - krzyknął ktoś z końca sali.

Jego słowa odbijały się echem przez kolejne minuty, niepokojącej ciszy. Blady mężczyzna odwrócił się i wyszedł. Powędrował w dół schodami a potem przez ogrody do świętych źródeł. Wierząc, że nikogo nie spotka zajrzał w głąb wodospadu by ujrzeć w nim, ledwo widoczną twarz kuzyna Talesa. Wymienili ze sobą pare zdań, po czym oblicze króla znikneło. Auror spojrzał jeszcze raz by tym razem ujrzeć niedaleką przyszłość, która zbliżała się z każdą chwilą.

 

Ujrzał tam wielkie, pełne złotej pszenicy pola i galopujące centaury. Widok kojący dla oka i chwytający za sercę lecz to zwykły obraz dla kogoś, kto dawno zaprzedał duszę. Widząc szczęśliwe hibrydy, Leoryk zrozumiał, że w tym rejonie nic złego się nie wydarzy. Te neutralne istoty nie szukają zwad ani konfliktów a ich przywódczyni nie może pozwolić sobie na wojnę w tak ciężkim okresie. Nadchodząca jesień miała być zimna i deszczowa. Woda i wiatr miały zniszczyć uprawy i ogłosić srogą zimę. Wiedział jednak, że pozostanie biernym może okazać się fatalne w skutkach. W szczególności dla jej młodszej siostry.

 

Przeniósł wzrok na mniejszą, bardziej spokojniejszą kaskadę wody. Przyglądał się jej uważnie aż zobaczył to czego oczekiwał. Mrok i czarna kłęba dymu powiła obraz, wyświetlany przez strumień. Las Boronn ukrywał coś lub kogoś i bardzo dobrze mu w tym szło. To miejsce, gdzie drzewa ożywają, mówili podczas jednej z narad inni aurorzy. Podobno nikt nie ma tam wstępu, gdyż rośliny słuchają się tylko pradawnego ludu, który kiedyś zamieszkiwał Wrzosowiska. Każdy kto słuchał wiedział, że minotaury wymarły lecz stare, magiczne dęby pamiętają jeszcze ich obecność.

 

- Nic tu nie zobaczę - mówił do siebie i podszedł do kolejnej sadzawki. Woda w niej była wzburzona, fale wylewały ją na zewnątrz kamiennego kręgu, mimo że w całych ogrodach nie czuć było podmuchów wiatru. Leoryk przyklęłknął i spojrzał w dół. Obraz rozświetlił się mnóstwem pochodni i ognisk hutniczych. Widział wielkie, czarne piece, starannie wykute w górskich czeluściach i krzątających się w około krasnoludów. Mimo pobojowisja taczek, beczek, żelastwa, Leoryk ujrzał starego druha, Haradarga. Zdziwił go jego pobyt w kopalni, był wojownikiem, nie górnikiem. Służył w wielu wojnach i pod wieloma sztandarami.

 

Auror chciał odejść lecz wychwycił coś jeszcze. Czarna, smukła postać stała w cieniu pieca i przeglądała jakieś kartki. Żałował, że obrazu nie można zwiększyć. Miał nadzieję na rozpoznanie obcego i długo nie czekał. Był to pół-elf, jednak mężczyzna go nie znał. Widząc, że podchodzi i wita się z krasnoludem wywnioskował, że muszą się znać. Rozpoznał też zawartość papieru trzymanego przez elfa, zwykły rysunek jakiegoś metalu. Powoli położył ręke na tafli wody i zamazał obraz. Gdy powrócił, nieznajomy odszedł a Haradarg wrzeszczał na obecnych górników.

- Szybciej nieroby, kuć miecze i topory. Wojna się zbliża! I jeszcze, wydobyć mi tonę Mellohu skurwysyny!

 

Przenosząc wzrok na jeszcze inny wodospad dostrzegł małą, łopoczącą na wietrze flagę. Czarny materiał pokryty był żółtym księżycem i niebieską łzą. Czarna Armia, pomyślał. Teraz już widział, tysiące maszerujących elfów i ludzi. Razem, ramię w ramię idących na wojnę. Wśród nich dezerterzy, zabójcy, złodzieje i inni przestępcy. Z tego słyneli. Była to jedyna wolna formacja, nie służąca nikomu. W jednym z szeregów szedł natomiast ktoś niepodobny do reszty. Jego czarna zbroja i rogaty hełm były widoczne z daleka podczas, gdy uzbrojenie innych to w przewadze niebiesko-żółte pasy na karwaszach kolczug lub chusty na głowach. Nie rozpoznał rasy lecz czuł, że to nie człowiek.

 

Gdy miał dość już widoku wizji przyszłości, spojrzał na teraźniejszość. Utkwił wzrok w głębokiej misie z krystaliczną wodą, którą podtrzymywała rzeźba anioła z przebitym sercem. Ujrzał tam cienie, wędrujące po lasach i duchy w wąwozach. Jeden jednak obraz obserwował długo. Kobieta, stojąca na szczycie wieży powoli szykującą się do skoku. Pod nią, grupa rycerzy, ze sztandarem księstwa Sodden, małego i górzystego terenu, na którym siedzibę chce przejąc pewien szalony czarnoksiężnik by móc snuć swoje plany i inrtygi. Dziewczyna skoczyła i momentalnie zawisła w powietrzu. Przelatując nad żołnierzami, wyjeła sztylet i runeła prosto na nich.

 

Obraz zniknął. Leoryk, mącąc w wodzie rękami szukał tej wizji jeszcze przez wiele godzin. Na próżno.

- Takie są sadzawki Życia - obrócił się na pięcie i stanął oko w oko ze swoim kuzynem.

- Wciąż gadasz do siebie? - zaśmiał się.

- Tylko czasami. Zastanawiają mnie te wizje.

- To tylko obrazy, które nadaje świat śmiertelnych. Nie przejmuj się. Nasza rasa już zbyt długo mieszała się do ich spraw. Niech radzą sobie sami.

Mówiąc to powędrowali do pobliskiej tawerny lecz Leoryk stracił ochotę na picie. Podziękował za wszystko i poszedł do siebie. Kładąc się na łóżku i przymróżając oczy, wspominał ostatnie slowa.

"Niech sobie radzą sami."

 

Notka - Prolog już jest. Niestety postać syrena została usunięta. Mam nadzieję że się osoba nieobrazi i skusi sie mimo to na czytanie. Jeśli ktoś ma sugestie co do postaci lubtego jak wygląda prolog to śmiało. Mam chodziaż nadzieję że mój poziom pisarski się podniósł. Miłej lektury.

Średnia ocena: 2.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • KeiitsuoSensei 19.08.2015
    To moje skromne zdanie ale cały prolog jest dość chaotyczny i nic nie tłumaczy prócz tego, że istnieją istoty panujące nad ludźmi i nadchodzącej wojny na ziemi gdzie są różne rasy. Ciężko się czytało.
  • Alistair 19.08.2015
    Muszę się zgodzić z Keitem, chaosu było bardzo dużo. Rozumiem, gdyby był to opis bitwy, gdzie chaos odzwierciedlałby sytuację, ale tak to nie jest wytłumaczalne. Dodatkowo znalazłem kilka brakujących przecinków i słowa, jak hibrydy(powinno być hybrydy lub, jeśli to nazwa własna Hibrydy), ogółem może coś z tego będzie, może nie. 2
  • Angela 19.08.2015
    Rzeczywiście jest troszkę chaotycznie, mam jednak nadzieję że w następnych rozdziałach
    sytuacja się wyklaruje.. Będę czytać dalej, nie jestem surowa więc zostawiam 4, powodzenia : )
  • LinOleUm 19.08.2015
    Wiem, że nie.powinnam się obrażać,
    Ale,
    Zabolało
    W ch*j.
  • Slugalegionu 19.08.2015
    Radzi, ja wiem, że najpierw czyta się prolog, ale zawiodłem się na tobie. Naprawdę usunąłeś syrena ty chuju jeden? Masz ty w ogóle jakąś empatię? Za takie chujstwo należy się tylko pała. Zarówno pod oceną, jak i w dupie.
  • Drassen Prime 19.08.2015
    Jak on nie chce, to ja poproszę... Mam pewną osobę, której chętnie bym taką wsadził, byle nie była moja. Buahahahahhahaha!
  • LinOleUm 19.08.2015
    Jak to po zobaczyłam to sie ucieszyłam....
    I potem że usunąłeś.
    To robisz nabór po to, by ludzi potem usuwać?
  • Anonim 19.08.2015
    Dołączam się do pytania LinOleUm.
    Poza tym zgadzam się ze Sługą Legionu - takich rzeczy się po prostu nie robi.
    Juro przeczytam tekst i wytknę Ci wszystkie błędy, które znajdę.
  • Anonim 20.08.2015
    No dobra, zaczynamy wytykanie błędów.

    "Ktoś nawet użył magii, zmieniając przeciwnika w kozła by dowieść swojej racji." ~ Przed "by" stawiamy przecinek.

    "U boku widniał półtoraręczny miecz o srebnej klindze i dębowym trzonie, zakończonym rubinem." ~ Srebnej - srebrnej

    "Gwar ucichł i każdy usiadł a raczej stał tam, gdzie powinny być krzesła." ~ W tym przypadku przed "a" powinien być przecinek.

    "Po ocenieniu sytuacji, głos zabrał jeden z niższych mężczyzn po jego lewicy." ~ Zbędny przecinek.

    "- Panie Leoryku - skłonił się nisko - My nie chcieliśmy..." ~ Zabrakło kropki po "nisko".

    "- Dość! - potężny bas rozszedł się po pomieszczeniu, niby dźwięk dzwonu" ~ Zabrakło kropki po dzwonu. Wydaje mi się, że zamiast "niby" powinno być "niczym", choć być może się mylę. Uważam jednak, że "niczym" pasowałoby lepiej.

    "- My niechcieliśmy - wszyscy skłonili głowy w pokorze." ~ Nie chcieliśmy

    "- Otrzymaliście rozkaz podjęcia obrad i zdecydowania, czy my potężni Aurorzy wspomożemy śmiertelników." ~ Ja bym zrobiła to zdanie tak: "- Otrzymaliście rozkaz podjęcia obrad i zdecydowania czy my, potężni Aurorzy, wspomożemy śmiertelników." Pozbywasz się w twn sposób przecinka przed czy, a wyrażenie "potężni Aurorzy" bardziej pasuje jako wtrącenie.

    "- Decyzja właa-a-śnie zaa-paa-a-dła - wyjąkał z koleji mężczyzna, trzymający się z tyłu po prawej stronie Leoryka." ~ Koleji - kolei

    "- Nie znirzymy się do poziomu robactwa! - krzyknął ktoś z końca sali." ~ Znirzymy - zniżymy

    "Powędrował w dół schodami a potem przez ogrody do świętych źródeł." ~ Przecinek przed "a".

    "Wymienili ze sobą pare zdań, po czym oblicze króla znikneło." ~ Pare - parę, znikneło - zniknęło

    "Auror spojrzał jeszcze raz by tym razem ujrzeć niedaleką przyszłość, która zbliżała się z każdą chwilą." ~ Przecinek przed "by".

    "Widok kojący dla oka i chwytający za sercę lecz to zwykły obraz dla kogoś, kto dawno zaprzedał duszę." ~ Sercę - serce, przecinek przed "lecz".

    "Widząc szczęśliwe hibrydy, Leoryk zrozumiał, że w tym rejonie nic złego się nie wydarzy." ~ A nie hybrydy?

    "Wiedział jednak, że pozostanie biernym może okazać się fatalne w skutkach." ~ Wydaje mi się, że powinien być przecinek przed "może", by oddzielić dwa czasowniki.

    "Przeniósł wzrok na mniejszą, bardziej spokojniejszą kaskadę wody." ~ Prosty stopień przymiotnika nie powinien być używany z wyrazem "bardziej". Wystarczyłoby "spokojniejszą".

    "Mrok i czarna kłęba dymu powiła obraz, wyświetlany przez strumień." ~ Jak już to "Mrok i czarny kłąb dymu powiły obraz, wyświetlany przez strumień.", choć jak dla mnie całe zdanie jest dziwne.

    "To miejsce, gdzie drzewa ożywają, mówili podczas jednej z narad inni aurorzy." ~ Wcześniej "Aurorzy" pisałeś wielką literą, to dlaczego teraz jest z małej? Zdanie samo w sobie jest nieco dziwne.

    "Każdy kto słuchał wiedział, że minotaury wymarły lecz stare, magiczne dęby pamiętają jeszcze ich obecność." ~ Przecinek przed "kto", przecinek przed "wiedział", przecinek przed "lecz".

    "Leoryk przyklęłknął i spojrzał w dół." ~ Przyklęłknął - przyklęknął

    "Widział wielkie, czarne piece, starannie wykute w górskich czeluściach i krzątających się w około krasnoludów. " ~ "Wokoło" piszemy łącznie.

    "Mimo pobojowisja taczek, beczek, żelastwa, Leoryk ujrzał starego druha, Haradarga." ~ Pobojowisja - pobojowiska

    "Auror chciał odejść lecz wychwycił coś jeszcze." ~ Przecinek przed "lecz".

    "Widząc, że podchodzi i wita się z krasnoludem wywnioskował, że muszą się znać." ~ Przecinek przed "wywnioskował".

    "Powoli położył ręke na tafli wody i zamazał obraz." ~ Ręke - rękę

    "Teraz już widział, tysiące maszerujących elfów i ludzi." ~ Zbędny przecinek.

    "Z tego słyneli." ~ słynęli

    "Była to jedyna wolna formacja, nie służąca nikomu." ~ "Niesłużąca" piszemy łącznie.

    "Jego czarna zbroja i rogaty hełm były widoczne z daleka podczas, gdy uzbrojenie innych to w przewadze niebiesko-żółte pasy na karwaszach kolczug lub chusty na głowach." ~ W konstrukcji "podczas gdy" przecinek stawiamy przed "podczas".

    "Nie rozpoznał rasy lecz czuł, że to nie człowiek." ~ Przecinek przed "lecz".

    "Pod nią, grupa rycerzy, ze sztandarem księstwa Sodden, małego i górzystego terenu, na którym siedzibę chce przejąc pewien szalony czarnoksiężnik by móc snuć swoje plany i inrtygi." ~ Zbędny przecinek przed "ze", przecinek przed "by", inrtygi - intrygi.

    " Przelatując nad żołnierzami, wyjeła sztylet i runeła prosto na nich." ~ Wyjeła - wyjęła, runeła - runęła.

    "Leoryk, mącąc w wodzie rękami szukał tej wizji jeszcze przez wiele godzin." ~ Przecinek przed "szukał".

    "Mówiąc to powędrowali do pobliskiej tawerny lecz Leoryk stracił ochotę na picie." ~ Przecinek przed "lecz".

    "Kładąc się na łóżku i przymróżając oczy, wspominał ostatnie slowa." ~ Przymróżając - przymrużając, slowa - słowa.

    Nawet w notce jest ogrom błędów:

    "Mam nadzieję że się osoba nieobrazi i skusi sie mimo to na czytanie." ~ Przecinek przed "że", nieobrazi - nie obrazi, sie - się.

    "Jeśli ktoś ma sugestie co do postaci lubtego jak wygląda prolog to śmiało." ~ Lub tego.

    "Mam chodziaż nadzieję że mój poziom pisarski się podniósł." ~ Chodziaż - chociaż, przecinek przed "że".

    Czytanie tego było istną katorgą, tekst jest ciężki, a na dodatek pełen literówek i błędów ortograficznych. Historia nie porywa, być może jest to wynikiem tego, że wszędzie panuje totalny chaos, nawet nie wiem, o co w tekście chodzi. Owy prolog nie zapada w pamięci, zaraz po przeczytaniu, zapomniałam co się w nim wydarzyło.
    Wybacz, ale odpuszczę sobie tę serię. Cieszę się, że się do niej nie zgłosiłam, bo może ja również zostałabym usunięta, bo tak.
    No cóż, życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
    PS. Oczywiście wszystkich błędów nie wyłapałam, a w niektórych miejscach mogłam się mylić, gdyż nieomylna. Wydaje mi się jednak, że wszystko wytknęłam prawidłowo.
  • zaciekawiony 20.08.2015
    A ja ze swojej strony mam tylko kilka uwag faktograficznych:

    "U boku widniał półtoraręczny miecz " - widzę że słownictwo z bractw rycerskich się rozprzestrzenia. W ostatnich latach w opowiadaniach i powieściach "miecz półtoraręczny" czy "półtorak" pojawia się często. Tak na prawdę to jedynie jedna z wersji "miecza długiego". Miecz krótki to taki, który można utrzymać w jednej dłoni; miecz dwuręczny to taki, który trzyma się dwoma dłońmi. Pomiędzy nimi pojawia się długa wersja miecza jednoręcznego, nazywana mieczem bastardowym, która może być w jednych stylach walki (krótkie pchnięcia) używana jak jednoręczna ale przy konieczności wzięcia zamachu można pomóc sobie drugą, kładąc ją na końcu rękojeści lub na głowicy. Przy czym na broni nie starcza w pełni miejsca na drugą dłoń, bo ona jest tam tylko opcjonalna, stąd popularne okreslenie "półtoraręczny". Spokojnie można było w tym miejscu mówić o "długim mieczu" lub podać nazwę jakiegoś typu broni. Umieszczanie współcześnie nadanych określeń z bractw rycerskich, jak "półtorak" czy "przeszywka" w pseudohistorycznych realiach razi.

    "o srebnej klindze" - chyba nie do końca trafne określenie. Tnąca część miecza to głownia, klinga to określenie staropolskie, dziś używane właściwie tylko do noży

    "Mój kuzyn, Tales, pan Złotego Dworu wykuł ten stół z potężnego bloku złota ponad półtora milenium temu a wy co?!" - a oni zamienili lite złoto na deski, i to takie, które rozpadały się w pył. Osiągnięcie godne mistrzów alchemii.

    "Woda i wiatr miały zniszczyć uprawy i ogłosić srogą zimę." - woda i wiatr ogłaszały, że zima będzie ciężka? Zamierzały ułożyć ogłoszenie z chmur? Chyba raczej "zapowiadały srogą zimę".

    "Wiedział jednak, że pozostanie biernym może okazać się fatalne w skutkach. W szczególności dla jej młodszej siostry." - tylko dla czyjej siostry?

    "wielkie, czarne piece, starannie wykute w górskich czeluściach" - te piece zostały wykute w skale? To się pewnie często zapychały od wychłodzenia surówki przez chłodną skałę.

    "Czarna, smukła postać stała w cieniu pieca i przeglądała jakieś kartki" - w cieniu je oglądała.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania