Poprzednie częściPowieść szlachecka - Rozdział I

Powieść szlachecka - Rozdział II

Ranek był deszczowy. Ciężkie krople równomiernie uderzały o dach i szczelnie zamknięte okiennice. Dzikowski otworzył oczy i obrócił się na plecy. Przez chwilę wpatrywał się w sufit.

„Piękna robota“ - pomyślał.

Faktycznie musiało to kosztować dużo pracy. Dach z gontu podpierała duża więźba, złożona z grubych, ciemnych belek, równo ociosanych i połączonych ze sobą w perfekcyjnie wykonanych nacięciach. Nieco przyćmiona przez deszcz jasność wydostawała się do komnaty. Dniało.

Dzikowski rozejrzał się na boki. Zarębski i Szynkiewicz jeszcze spali. Popatrzył jeszcze chwilę w górę i przymknął oczy. Rytm deszczu uspokajał. Dzikowski zaczął rozmyślać nad wydarzeniami ostatnich dni. Przypomniał sobie potyczkę z Tatarami, ujęcie Szynkiewicza, wędrówkę przez dzikie pola, zaporoże, dzikich kozaków. Piękno kresów Rzeczypospolitej zapadło mu w pamięć, nie dziwota zresztą, bo to piękne tereny. Pośród morza traw spacerują dropie, przemykają lisy, sarny ze swoich zagajników wychodzą na żer, a nad tym wszystkim ludzie. Dzikie czambuły Tatarskie pędzą po stepach, kozacy urządzają gonitwy.

Nagle jakiś dźwięk wyrwał Dzikowskiego z zamyślenia. Nadstawił on ucha. Dźwięk powtórzył się. Zaintrygowany szlachcic powoli wstał z łóżka. Naciągnał buty, założył żupan, chwycił za szablę i powoli zbliżył się do drzwi. Złapał za klamkę i energicznie pchnął. Wypadając na korytarz wyrwał z pochwy szablę.

Gdy drzwi się otworzyły z ziemi poderwał się nagle strażnik.

-Co się dzieje? - spytał zdezorientowany.

-To ja się pytam - powiedział Dzikowski - spałeść waść na służbie?

-Tylko chwilę...

Dzikowski z dezaprobatą pokręcił głową.

-Powinieneś waść rad być żem cię nie usiekł. Zrazu myślałem że jakowiś łotrzykowie tu coś robią, a to waść się na podłogę osunąłeś.

-Wybaczcie wasza miłość.

-Nie mnie waszmość sądzić. Ale ciesz się że to waści na sucho uszło. Wracaj teraz acan do służby.

Dzikowski który już był całkiem rozbudzony wrócił do komnaty, zabrał resztę swoich rzeczy, zapiął żupan i pas z szablą, kołpak schwycił w rękę i zszedł na dół, do sali gościnnej.

W kuchni i przy szynku krzątał się już karczmarz.

-Znajdzie się coś do jedzenia? - rzucił Dzikowski.

-Nie panie, ale już ogień rozpalam, niedługo podam wam panie chleb i jaja na maśle. - odpowiedział karczmarz.

-Dobrze, dziękuję. A i panem mnie nie nazywaj, ja prosty szlachcic jestem.

-Dobrze. Zaraz waszmości przyniosę chleb, a na jaja trzeba będzie poczekać.

Dzikowski usiadł na ławie i rzucił kołpak na stół. Rozejrzał się po karczmie. Wcześniej nie miał okazji, był zbyt zajęty organizacją żołnierzy i rozmową z hetmanem. Na ścianach wisiały stare szable i miecze, było też zawieszone kilka wilczych skór i jelenich czaszek. Strop podparty był grubymi belkami, takimi samymi jak w więźbie dachu.

Za chwilę wrócił karczmarz z jajkami. Dzikowski zjadł, i zagryzł chlebem.

Nagle drzwi otworzyły się i do karczmy wpadł jakiś żołnierz.

- Jestem gońcem do pana Hetmana. Gdzie on?

- Na górze, śpi. - odpowiedział Dzikowski

- Prędko trzeba go obudzić! - krzyknął goniec.

-W takim razie idziemy.

Obaj ruszyli po schodach na górę.

- Budź pana Hetmana! - krzyknął Dzikowski do strażnika.

- A rozkaz jest?

- Nie ma, lecz sprawa pilna. Budź!

- Bez rozkazu budzić nie będę. Idź waszmość do siebie.

- A mam twemu dowódcy donieść żeś na służbie spał.

- Już budzę.

Wojskowy podszedł do drzwi hetmana i zastukał.

-Panie hetmanie! Ten szlachcic który wczoraj przyjechał i jakiś drugi chcą waszą miłość widzieć. Ponoć sprawa wraża i pilna.

-Już wychodzę.

Chwilę później ukazał się hetman.

- Co waćpanów sprowadza?

- Jestem gońcem do waszej miłości. Czy mogę mówić przy tym panu?

- Przy panu Dzikowskim? Owszem. W czym rzecz?

- Kozacy w Korsuniu bunt wszczęli. Nierejestrowi zabrali armaty rejestrowym i wywieźli. Oto list do pana hetmana od komendanta.

Hetman rozerwał pieczęć i chodząc po korytarzu przeczytał list.

- Niedobrze. Kozacy pewnie lada chwila ruszą do powstania. Trzeba zebrać wojsko. Ruszamy do Korsunia!

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania