Poprzednie częściPrzeklęta (1)

Przeklęta (3)

3.

 

Miałam dziwny sen. Stałam po środku jakby jakiejś pustyni, ale pod nogami miałam coś innego, coś o wiele miększego od piasku. Spojrzałam w dół. Stałam na chmurze i unosiłam się kilkanaście metrów ponad ziemią.

- Czyżbym umarła..? - zlękłam się, bo usłyszałam tylko myśl, a nie mój dawny głos. Chciałam krzyknąć, ale nagle coś przeleciało koło mnie z taką siłą, że zwaliło mnie z nóg. Rozglądnęłam się. Nic. Nikogo, ani niczego. Zaczynałam się coraz bardziej bać i zamknęłam oczy. Nie wiem dlaczego.. Tak po prostu. Wstałam powoli nie otwierając ich i podniosłam głowę. Otwierałam powoli oczy, gdy zobaczyłam jakiś cień i od razu je zamknęłam. Teraz byłam przerażona nie wiedziałam co robić. Chwile stawały się coraz dłuższe. Miałam do wyboru albo otworzyć oczy albo stać tak tak do nieskończoności. Zdecydowałam się na to pierwsze. Powoli otwierając oczy nic nie widziałam. Otwarłam je szerzej. Nikogo nie było. Miałam uczucie, że ktoś stoi za mną dlatego bałam się odwrócić. Spojrzałam w dól. Mój brzuch.. był niewiarygodnie duży, a przecież kończyłam dopiero 3 miesiąc ciąży. Jednak może ''demoniczna'' ciąża taka jest. Usłyszałam szmer spojrzałam przed siebie i zobaczyłam anioła... To znaczy, chyba anioła. Był w pięknej białej szacie, bosy z aureolą na głowie i cudownie niebieskimi oczami.. Przypominał mi Mateusza. No właśnie Mateusza.. Czy to znaczy, że on też nie jest człowiekiem? Czy może raczej nie był? Patrzył w dal. Czyli pewnie na to co było za mną. W tym momencie poczułam niesamowicie zimne ręce na mojej szyi. Przełknęłam ślinę. Nikt się nie odzywał, ale wiedziałam już, że Mateusza patrzy na niego. Anioł podszedł kilka kroków bliżej. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiem jak znalazłam się za nim. Stałam teraz i patrzyłam na tego piekielnika. Jego oczy były niesamowicie czerwone. Jedno mnie dziwiło. Dlaczego Mateusz ma brąz włosy, a on jest blondynem.. Chyba za zwyczaj jest na odwrót. Mój strach minął w jednej sekundzie. Tak jak Rafał w jednej sekundzie rzucił się na Mateusza. Chyba walczyli, ale tego nie widziałam, bo usłyszałam czyjś głos jakby na zewnątrz i przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ocknęłam się w moim pokoju. Leżałam na łóżku. Rozglądnęłam się. Wszystko było na swoim miejscu. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam mamę stojącą nade mną. Nic się nie odezwałam tylko spojrzałam w okno. Wrócili z tej swojej zasranej delegacji i znów wszystko będzie jak dawniej. Odruchowo spojrzałam na brzuch. Odetchnęłam był normalny nie taki wielki. Mama widząc, że się obudziłam wyszła z pokoju i zamknęłam drzwi. Odróciłam się do ściany i zaczęłam płakać.

- To nie ma sensu.. i nic nie rozumiem..

Rzeczywiście nic nie miało sensu. Był poniedziałek. Nie poszłam do szkoły. Rodzice kazali zostać mi w domu. Mama powiedziała, że wróci koło 15, a ojciec nic nie powiedział po prostu wyszedł i tyle go widziałam. Postanowiłam, że wezmę prysznic. Może trochę mnie to orzeźwi. Wzięłam ręcznik i poszłam do łazienki. Położyłam go na pralce i zaczęłam się powoli rozbierać. Weszłam pod prysznic. Powoli polewając każdy skrawek mojego ciała chłodną wodą, zapominałam. Zapomniałam o wszystkim. Umyłam głowę i resztę ciała. Jednak, gdy wyszłam z pod prysznica.. wszytko znów mi się przypomniało. Ubrałam bieliznę. Czarne, przetarte już jeansy i moją ulubioną za dużą bluzę z równie wspaniałym napisem '' Fuck Bitch ''. Miałam do niej sentyment. Dostałam ją od mojego chrzestnego, który niestety mieszka daleko. Wyszłam z łazienki. Przetarłam rękami mokre włosy i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Podkrążone od płaczu i nie przespanych nocy oczy, było bardzo dokładnie widać. Odwróciłam się bokiem tak, by spojrzeć czy przytyłam. Owszem.. ciąża niestety była już lekko widoczna. Odeszłam od lustra i poszłam na dół. Schodząc po zimnych schodach na sam dół czułam się dziwnie.. Jakby to nie był mój dom. Bo nie był. Od bardzo dawna to już nie był mój dom. Weszłam do kuchni i spojrzałam na zegarek. Było dopiero po 10. Wyjęłam z lodówki ser i margarynę. Zrobiłam sobie kanapkę i usiadłam na krześle. Gryząc kolejne kawałki, zaczęło mi coś nie pasować, bo jakby Rafał rzeczywiście był demonem.. To co robił na ziemi? Tak samo Mateusz pojawił się tu jakby znikąd. Ja tak naprawdę nic o nim nie wiem, ale może on jest materialny tylko dla mnie, a tamto spotkanie to nie był zwykły przypadek.

- Choleraa.. - zaklęłam. Nalałam sobie soku i nasypałam mojemu psu karmy. Wlałam mu czystą wodę do miski po czym poszłam do salonu gdzie odpoczywał mój pupilek. Zaczęłam go głaskać. Otworzył oczy i zamerdał ogonem po czym je zamknął.

- Oj Maksiu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam. - przytuliłam się do niego - w kuchni masz świeże jedzonko pieseczku.

Przytuliłam się do niego po czym on pobiegł do kuchni i chyba jadł, bo słyszałam jak karma chrupała w jego zębach. Włączyłam telewizor i w tej samej sekundzie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na telefon dzwoniła moja stara dobra przyjaciółka Lili.

- Tak..? - odebrałam.

- Emi, gdzie ty jesteś?

- Lili, jestem w domu. Coś się stało?

- Nie kochana, tylko martwię się o ciebie, wszystko w porządku?

- Tak rodzice kazali zostać mi w domu.

- Dlaczego..?! - prawie krzyknęła do słuchawki.

- Zasłabłam, więc teraz odpoczywam. - odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą.

- Może powinnaś pójść do lekarza? - spytała zmartwiona.

- Pewnie na dniach pójdę, a teraz przepraszam. Do zobaczenia.

- Pa Emiśka. Trzymaj się tam.. - nie dosłyszałam co mówiła, bo się rozłączyłam. Po co mam iśc do lekarza? Nie chcę. Nie mam potrzeby. Każdy patrzy na mnie krzywo. Jak na jakąś dziwkę. Tak. Dziwkę. Poszłam po gitarę do sobie i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i zaczęłam grać. Dźwięki gitary od razu przywołały mojego pieska. Spojrzałam na niego. Miał.. niebieskie oczy. To dziwne, bo tylko rasa husky ma takie oczy. Otrząsnęłam się i spojrzałam jeszcze raz. Teraz były normalne.

- Dałbym sobie rękę uciąć, że miałeś niebieskie oczy Maksiu.. O co w tym wszystkim chodzi? - spojrzałam w górę zlękniona, po chwili jednak znów zaczęłam grać na gitarze. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Umilkłam..

Nie poszłam otworzyć drzwi. Za bardzo się bałam. Trwałam w bezruchu, patrząc się w martwy punkt. W takim stanie zastała mnie mama. Weszła do salonu i popatrzyła na mnie. Usiadła obok i przytuliła mnie. Nie wiem po co. Nie obchodziło mnie to.

- Emilly, kochanie co się stało? Długo tak siedzisz? - spytała.

- Nie mamo. Zastanawiałam się tylko nad czymś, a poza tym boję się sama zostawać w domu.

- Dlaczego?

- Ten- ten psychol - zająknęłam się - wie gdzie mieszkam.. Widziałam go koło szkoły. Możliwe, że mnie śledził.

- Dopiero teraz mi o tym mówisz? - wydawała się być na mnie zła.

- Tak. Dopiero teraz.. kiedy miałam ci to powiedzieć? Przecież wiecznie nie ma cie w domu mamo. Wiem, że macie mnie dość.. Rozumiem. Ja was powoli też..! - krzyknęłam wzięłam bluzę i wybiegłam z domu. Maksiu poleciał za mną. Jak zawsze zresztą. Biegłam na oślep. Nie ważne gdzie. Byle by mnie nie znaleźli. Nie przebiegłam sporo, bo wpadłam na mojego ''Anioła Stróża'' i się przewróciłam. Miałam szczęście, Mateusz pomógł mi szybko wstać. Inaczej było by po mnie, bo za moimi plecami przemknęła ogromna ciężarówka.

- Dziękuję.. - bąknęłam.

- Nie ma za co. Co tu robisz?

- Nic tylko..

- Tylko..?

- Pokłóciłam się tak jakby z matką.. więc wyszłam.

- Chcesz mi może o tym opowiedzieć? - wziął mnie pod rękę i zaczęliśmy powoli spacerować.

- Nie będę cię tym zanudzać..

- Powiedź. Wysłucham cię i może dam radę doradzić. - uśmiechnął się lekko.

- Poszło o to co zwykle. Od jakiegoś czasu mają mnie za przeproszeniem w dupie. Są albo w pracy albo na delegacji na za granicą. Mam tego dość. Ja rozumiem muszą zarabiać, ale kiedyś pracował tylko tata i wystarczało na na wszystko.. Teraz coś między nami pękło. Czar prysł. Jesteśmy całkiem obcymi sobie ludźmi. Tylko mieszkamy razem.. - umilkłam i syknęłam.. znów ten cholerny przeszywający ból głowy. W uszach słyszałam pisk jakiegoś dziecka..

- Emilly.. - Mateusz położył ręce na mojej głowie i spojrzał do góry. Ból minął tak szybko jak się pojawił. Popatrzyłam w jego oczy. Były nieobecne. Był gdzieś indziej.

- Mateo.. - położyłam rękę na jego ramieniu.

- Tak..? - popatrzył na mnie i przytulił rękę do swojej twarzy.

- Chciałam zapytać.. jak to zrobiłeś, ale to chyba nie stosowne..

- Może i nie stosowne. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz. Ulżyłem ci. - zmienił temat - często tak cię boli głowa?

- Dokładnie od czterech miesięcy.. - dziś mijało cztery miesiące, a ja stawałam się zupełnie innym człowiekiem niż przed gwałtem. Co ja mówię ja już stałam się innym człowiekiem. zupełnie innym.

- Taka dokładność? Może cię ktoś przeklną..

- Słucham..? - nie do końca dotarły do mnie jego słowa. Chociaż może po prostu go nie zrozumiałam.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Cave 08.08.2014
    naprawdę ciekawe...
  • Malinka ;D 19.08.2014
    Czytam dalsze części:D ciekawość mnie zżera od środka:D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania