Poprzednie częściPrzeklęta (1)

Przeklęta (4)

Szczerze mówiąc, ta część wyszła trochę...hm? Dziwna. Tak, to dobre określenie.

 

4.

 

Od zawsze ze sobą walczyli. Nikt nigdy nie wygrał, ale to się zmieni. Po prostu musi się zmienić. Znikną wtedy te wszystkie potwory, a na świecie zagości pokój i harmonia.. Marzenia.

Siedziałam sama nad jeziorkiem i myślałam. Niestety jutro święta. Znów siądziemy razem przy stole i będziemy kochającą się rodziną. Potem przyjedzie dalsza rodzina i oczywiście cholerny przyjaciel taty, którego się boję.. Zaproszę Matusza może wtedy będzie mi raźniej. W sumie to prawie pozbyłam się myśli, że zostałam skrzywdzona. Przyzwyczajam się do ciąży.. Dziecka, które za 5 miesięcy przyjdzie na świat. Pokocham je? Tego nie wiem. Niby niczemu nie jest winne, ale nie wiem czy zbyt bardzo nie będzie przypominać mi Rafała. Może nie będzie, aż tak źle. Przypomniałam sobie ostatnią rozmowę z Mateuszem.. minął od niej tydzień. Nadal nie rozumiałam jego słów. Kiedyś pewnie mi to wyjaśni. Oby to się stało jak najszybciej. Gdy dotknął wtedy swojej twarzy moją dłonią.. zadrżałam. Jego dotyk koił. Miał tak cudowne ręce, delikatne.. Wiem jedno. Mateusz nigdy by mnie nie skrzywdził. Tego byłam pewna. Pierwszy razem byłam czegoś tak pewna. Było ode mnie dwa lata starszy, ale to w sumie lepiej. Wiedział więcej ode mnie, ale nigdy nie chciał więcej. Wszystko toczy się powoli po swojemu.. Kiedyś się przemogę. Kiedyś w końcu będę szczęśliwa. Jak nie z nim.. to z kimś innym. Ale będę, chociaż miałabym usuwać w s z y s t k i e przeszkody na mojej drodze. Pokażę.. Pokażę wszystkim i sobie, że potrafię. Że umiem zapomnieć. Teraz już nic mnie nie zatrzyma.

- Nic już mnie nie zatrzyma..! - krzyknęłam z całej siły. Echo rozniosło moje słowa po lesie, a ja byłam szczęśliwa. Spojrzałam na Maksia biegał wkoło jeziorka. Tak śmiesznie skakały mu uszka. Roześmiałam się na głos. To było piękne. Odkąd poznałam Mateusza.. wreszcie chociaż trochę się pozbierałam. Boję się, ale tylko jednego. Boję się, że ON znów mi to zrobi. Postanowiłam, że po świętach pójdę na policję. Musi trafić za kratki. Po prostu musi. Walnęłam pięścią w trawę. On nie jest człowiekiem.. więc to nie ma sensu. Zamknęłam oczy. Wiatr kołysał moimi włosami. Maks odpoczywał koło mnie. Jednak coś nie dawało mi do końca spokoju. Otworzyłam oczy i się przeraziłam. Przede mną stała dziewczyna. Nie! Nie dziewczyna.. zjawa, która wyglądała jak dziewczyna. Zlękłam się..

- Nie bój się mnie. - powiedziała - nic ci nie zrobię. Dobrze, że w końcu odnajdujesz spokój.

- Skąd wiesz? Skąd o tym wiesz?

- Zginęłam z jego ręki. Jak pewnie już wiesz.. albo się domyślasz. To nie jest człowiek. Ja dopiero odzyskam spokój jak on zginie. Z twoich rąk, Emilly.

- Co?! Ja go nie zabiję! Nie, to nie możliwe..

- Zrobisz to, takie jest przeznaczenie. Uwierz mi. On zabił wiele ludzi. Zgwałcił wiele dziewczyn. Nie jesteśmy jedynymi. Było ich więcej. W każdym wieku..

- Ale ja nie chcę.. Dlaczego akurat ja..? - prawie już płakałam.

- Bo nosisz jego dziecko. Jako jedyna, choć to wydaję się dziwne. Zaszłaś w ciążę. Żadna z tamtych dziewczyn i ja też nie.. nie zaszłyśmy w ciążę.

- Mateusz też nie jest człowiekiem.. Prawda?

- Prawda nie jest nim.. Jednak będzie tu tak długo jak będziesz go potrzebować. - rozpłakałam się.

- Dlaczego..? Czemu zawsze szczęście musi odejść.. Zakochałam się w nim..

- Ja rozumiem, ale..

- Nie ma żadnego ''ale''!- krzyknęłam. Zjawa znikła.

- Nie zostawiaj mnie tu! - krzyczałam - on musi zostać.. Musi. Kocham go.

Te ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem. Chciałam otrzeć łzy, ale one nadal leciały mi z oczu. Dlaczego? Dlaczego..?! Pytałam siebie w duchu. On nie może.. Nie..!

- Też cię kocham Emilly.. - usłyszałam cichy i subtelny głos. Odwróciłam głowę. Stał tam i patrzył na mnie. Gdy zobaczył moje oczy pełne łez. Podszedł i je otarł.

- Nie płacz proszę.. - przytuliłam się do niego. Delikatnie głaskał moje włosy. Czułam się tak bezpieczna. Bezpieczna jak nigdy...

- Zostaniesz ze mną..? - oderwałam się od niego i spojrzał mu w oczy.

- Wiesz, że nie mogę.. chciałbym. Bardzo. - spuścił wzrok. Łzy znów napłynęły mi do oczu. Tym razem ze zdwojoną siłą. Obróciłam się w stronę jeziorka.

- Musisz zostać.. - powiedziałam cicho - nie poradzę sobie..

- Spokojnie, - przytulił mnie od tyłu - zostanę..

- Na zawsze..? Obiecujesz?

- Obiecuję.. - szepnął. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Rozmowę o zabiciu Rafała zostawię na potem. Nie chciałam zepsuć tej pięknej chwili.. Otarłam łzy. Mogło być pięknie i jest. Zobaczymy na jak długo.. Oby na zawsze..

''Teraz wiem. Tak już jest. Jesteś częścią mnie..''

'' Chce tu zostać i zawsze z tobą być, nawet kiedy, będzie źle..''

Te dwie piosenki pasowały do tego momentu idealnie. Oderwałam się od niego. Wziął mnie za rękę i zaczęliśmy iść powoli w stronę mojego domu..

''A miłość? Miłość nas rozgrzeje..''

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grz 09.08.2014
    dla mnie spoko :)
  • Jessie H 09.08.2014
    Mi też się podoba!! :*
  • Malinka ;D 19.08.2014
    Piękna historia *.*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania