Poprzednie częściPrzeklęta (1)

Przeklęta (5)

Mam do was małą prośbę.. pomóżcie mi z tytułem.. bo zaczęłam pisać opowiadanie.. taki trochę kryminał. chciałam wam pokazać kawałek, bo nie wiem czy to dalej pisać, ale tu mam stop, bo nie wiem jaki tytuł.. może dacie jakieś swoje pomysły? Byłabym baaardzo wdzięczna ;)

 

5.

 

Jak to mówią ''Święta, święta i po świętach''. Mają rację. Święta minęły mi szybko i o dziwo dość spokojnie. Rafał tym razem nie przyszedł. Cieszyłam się i to bardzo. Przyszedł jednak Mateusz. Dużo rozmawialiśmy i dzięki niemu zaczęłam patrzeć ciut inaczej na życie. Był bardzo spokojny i delikatny we wszystkim co robił. Nie całowaliśmy się jeszcze. Chciałam jeszcze poczekać uszanował to. Nigdy do niczego mnie nie zmuszał. Dwa tygodnie po świętach przypomniałam sobie zjawę.. i to, że mam zabić Rafała. Zadrżałam. Mati przyjdzie wieczorkiem.. wtedy spytam się go o co chodziło zjawie.. i jak mam to zrobić jak on jest demonem? No właśnie.. a to dziecko, które urodzę.. Jakie będzie? Mam nadzieję, że tylko człowiekiem. Nikim innym. Jak ziemianka mogłaby wychować.. demona? Nie mogłaby. Wyszłam z mojego pokoju i zeszłam na dół. Zatrzymałam się. Rodzice się kłócili.. po raz pierwszy odkąd pamiętam. Podeszłam bliżej.. i zaczęłam podsłuchiwać chociaż owszem to nie ładnie.

- Gośka zrozum! - krzyczał mój ojciec - ona nas potrzebuje.

- Wiem, ale przecież nie musimy oboje zrezygnować z kariery.

- Albo ty albo ja. Innego wyjścia nie ma.

- Ale ja nie chcę mam teraz zbyt dobrą posadę, by z tego zrezygnować.

- Jesteś egoistką.. nie taka byłaś jak się z tobą żeniłem. Już cię nie poznaję.. Pieniądze strzeliły ci do głowy..

- Co ty gadasz?! - krzyknęła.

- Tak przecież prawda. Zrezygnujesz pracy? Niee? To widzisz. Ja zrezygnuję. Zatrudnię się gdzieś na pół etatu, by być bliżej mojej córki. Chce by mi wybaczyła. Wszystkie lata kiedy nie byłem przy niej, a ty Gośka, rób co chcesz. Jak nie zrezygnujesz z roboty.. Wyprowadź się z mojego domu.

- A żebyś wiedział, że się wyprowadzę..!

- To idź! Nie zasługujesz na miano matki.. - nie chciałam dalej tego słuchać. Uciekłam do mojego pokoju, Po drodze usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami. Potem wszystko umilkło. Nie wierzyłam, że tata to mówił.. chciał być ze mną częściej.. CHCIAŁ BYĆ OJCEM. Uśmiechnęła, się sama do siebie. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę.. - powiedziałam. Wszedł tata. Po jego minie już wiedziałam, że mama odeszła. Usiadł na skraju łóżka.

- Emilly.. - zaczął - po pierwsze chciałem cię przeprosić. Za wszystkie lata, kiedy nie byłem przy tobie jako ojciec. Wtedy myślałem tylko o sobie. W święta.. po rozmowie z moim bratem zrozumiałem, że cię zaniedbałem. Za bardzo cię zaniedbałem. Odchodzę z pracy. Idę na pół etatu. Chcę być częściej w domu. Więcej z tobą rozmawiać.. Niestety twoja matka nie chce stracić pracy. Wyprowadziła się, ale ja zostanę.. mam nadzieję, że już na zawsze.

Popłakałam się. Wstałam i przytuliłam się do taty. Przytulił mnie. Chyba tez płakał. Po raz pierwszy poczułam, że odzyskałam ojca. Mama nie wie co traci.. Co z tego, że zrozumiał to teraz. Cieszyłam się, że w ogóle zrozumiał. Teraz mogło być już tylko lepiej. Długo potem jeszcze rozmawialiśmy, o wszystkich miniętych latach. O wszystkim. Tak po prostu.. To było nawet dziwne, ale fajne. Wieczorem przyszedł Mateusz. Tata wyciągnął go na ''męską rozmowę''. Dość długo tam siedzieli, już myślałam, że się pokłócili, gdy weszli do kuchni. Głaskałam Maksia i piłam sok.

- Córeczko muszę wyjść na pół godzinki. Załatwię kilka spraw. Zostawiam cię w dobrych rękach.

- Dobrze tato, ale wrócisz?

- Teraz zawsze będę wracał, kochanie. - wyszedł, dalej głaskałam Maksa. Mateusz usiadł na krześle przy stole. Przyglądał mi się. W końcu zaczęłam się śmiać. Śmiać! Tak, śmiałam się.

- Śmiejesz się.. z czego się śmiejesz, mała? - szturchnął mnie w brzuch i dalej mnie obserwował.

- Auu..! - krzyknęłam - z ciebie się śmieję i sam jesteś mały..

- Ja?

- Tak ty. - wstałam i podeszłam do okna.

- Nie jestem mały.. - przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek.

- To prawda. Nie jesteś mały.. jesteś wielki. Dziękuję.

- Nie ma za co Emi.

- Musimy porozmawiać. - oderwałam się od niego i usiadłam na blacie.

- O czym? - spytał i stanął na przeciwko mnie.

- Pamiętasz tamten dzień nad jeziorem? - zapytałam.

- Jak mógłbym zapomnieć.. dużo się wtedy wydarzyło.

- Masz rację. Wtedy zanim przyszedłeś.. widziałam zjawę.

- Co? - spojrzał mi w oczy.

- Nie co tylko tak. Sam jesteś aniołem.. - obróciłam głowę.

- Mówiła ci coś? - dotknął ręką mojego policzka.

- Tak powiedziała mi dużo nawet chyba za dużo.

- O Rafale..? Co ci powiedziała.. no mów. - obróciłam głowę w jego stronę.

- A ja myślisz? Nie byłam jego jedyną ofiarą. Miał ich więcej, ale tylko ja mam się zemścić i go zabić.. - Mateusz zdębiał.

- Że co, proszę? Nikogo nie będziesz zabijała..

- Tak wiem, ale posłuchaj.. on w każdym wieku pojawia się w innym wcieleniu.. jest inną osobą. Zawsze dostaje to co chce. Jednak jak go zabiję uwolnię od niego inne dziewczyny.

- Ale wtedy ja zniknę.. - szepnął.

- Co? - nie dosłyszałam.

- Nie nic. Jak chcesz to zrobić? - przejechał dłonią po moim policzku.

- Mam jak myślę.. całkiem nie zły plan. Musi się udać..

W tym momencie wrócił tata. Przerwaliśmy rozmowę. Mati musiał iść pożegnałam się z nim. Powiedziałam tacie dobranoc i poszłam się umyć, a później do spania. Jednak nie mogłam zasnąć coś mi cały czas nie dawało spokoju.. Założyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę. To mnie uspokoiło. Zasnęłam koło 23.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Malinka ;D 19.08.2014
    :) Uwielbiam twoje opowiadanie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania