Psyche rozdział II "Na swoje ramiona"
Od dwóch godzin padał straszny deszcz. Nic nie wskazywało na to, żeby ulewa miała ustać. Miałem na sobie tylko bluzę z kapturem i tanie spodnie, a lało jak z kurewskiego cebra. Jeszcze raz spojrzałem na kartkę z adresem pubu, gdzie w każdą środę przebywał członek Syndykatu. „Roosevelt St. 666 Brooklyn, NY” – Przeczytałem w myślach. Nie minęło 10 minut, a stałem przed jednym z najbardziej brudnych barów pod ciemną gwiazdą w całym Nowym Jorku. Gdy wchodziłem do środka, przeszedł mnie lodowaty jak krople deszczu dreszcz.
W środku było słabe oświetlenie. Przy stole z dębu mającego chyba 200 lat siedziało kilkoro biesiadników. Grali w karty, śmiali się, rozmawiali o interesach. W kącie stały automaty do jednorękiego bandyty. Jedni zbijali na nich kokosy i wyjeżdżali z żoną na miesiąc miodowy na Florydę, inni zaś zostawali bankrutami i kończyli pod Mostem Brooklyńskim. Zauważyłem też parę osób grających w ruletkę.
- Co podać? – odezwał się jakiś głos zza mnie. Był to barman.
- Eee...poproszę whiskey z lodem. – Powiedziałem trochę zmieszany. Bałem się, że jak nic nie zamówię, to barman może się wkurzyć, a tego raczej nie chciałem.
- 9 dolarów.
Upijając się szklaneczką whiskey patrzyłem ukradkiem na ludzi przy stole. Dałbym głowę, że jeden z nich to człowiek Syndykatu Zachodniego.Jeden z nich miał meksykańską mordę. Handlował dragami, to pewne. Jeszcze inny wyglądał mi na psychopatycznego mordercę, którego miejsce jest w wariatkowie. Było też wielu innych podejrzanych typów. Obserwowałem ich bacznie. Oni na szczęście nie zwracali na mnie uwagi. Aż w końcu zrobiłem coś, czego później bardzo żałowałem.
- Szukam Josefa Wacaniewa. – Bezmyślnie rzuciłem to zdanie tak głośno, że usłyszeli chyba wszyscy ludzie w barze.
Podszedł do mnie jakiś gruby cyngiel w papierosem w gębie, po której było widać, że jest z New Jersey. Było też widać, że miał za sobą conajmniej 30 lat przestępczej działalności.
- Wacaniewa nie ma. A do czego ci jest on potrzebny, skurwysynku?
- Nazywam się Jeffrey Cross. Jestem siostrzeńcem Gregorego Sinatry. Wujek mówił mi, że gdy przylecę do Nowego Jorku, to mam się zgłosić do Waca...
- Wszystko pięknie ładnie, skurwysynku... – Bandzior usiadł na krzesełku. – Tyle, że znam Sinatrę jak każdy cyngiel w tym mieście, i jak każdy cyngiel w tym mieście wiem, że Sinatra nie ma siostry!
Wpadłem.
Uderzyłem dryblasa z całej siły pięścią w brzuch i rzuciłem się do najbliższego wyjścia na dziedziniec. Barman wyjął naładowaną strzelbę i zaczął strzelać w moją stronę, rozwalając przy tym trzy butelki z koniakiem. Cudem uniknąłem trafienia.
Wybiegłem na dziedziniec, w sam środek deszczu. Byłem przekonany, że tamci z baru już szykują pogoń. Deszcz orzeźwił mnie i nieco rozjaśnił umysł. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Wyjąłem swoją czarną nokię z kieszeni i okazało się, że to Simon Connery, syn szefa wydziału zabójstw. Ojciec załatwił Simonowi ciepłą posadkę. Odebrałem telefon.
- Matt...tu..Si..Nnery..nie..i..Si..tra.- Usłyszałem tylko strzępki wyrazów zanim sygnał padł całkowicie. Zapewne gdzieś w okolicy był zakłócacz fal.
Usłyszałem krzyki bandytów. Byli już blisko. Rzuciłem się biegiem w kierunku drzwi budynku, w którym paliło się światło. Szybko wszedłem na światło i zamknąłem za sobą drzwi.
Strach padł na mnie gdy ujrzałem Gregorego Sinatrę we własnej osobie.
Komentarze (5)
- 9 dolarów"
Główny bohater pije jakieś gówno, że takie tanie?
Dwa: "Usłyszałem krzyki bandytów i przypomniałem sobie, że przecież ścigają mnie." Bohater nie dość że pije jakiś szajs to jeszcze ma amnezję i zapomina o tym, że jest ścigany przez groźnych bandytów. Ewentualnie jest idiotą.
Trzy: "Podszedł do mnie jakiś gruby cyngiel w papierosem w gębie, po której było widać, że jest z New Jersey. Było też widać, że miał za sobą conajmniej 30 lat przestępczej działalności." Dobra. Ta pierwsza część. Bohater może i potrafił rozpoznać skąd gruby pochodził po np. ubiorze. Ale, do cholery, chciałbym mieć takie moce i móc prześwietlać przeszłość ludzi. Skąd tem gość wiedział ile lat koleś jest w półświatku? Bo miał fajkę i był gruby?
Trójka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania