Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Psyche rozdział III "Upadek"

Sinatra stał odwrócony do mnie plecami w salonie. Podszedłem bliżej. Okazało się, że rozmawia z kimś. Przysłuchałem się temu głosowi i...tak..to musiał być Wacaniew. Sinatra rozmawiał z Wacaniewem. Podszedłem jeszcze bliżej, uważając, aby nie hałasować za bardzo starą skrzypiącą podłogą.

 

- Dokładnie tak. – Mówił Gregory Sinatra. – Kolumbijczycy oszukali nas. W tych workach miały być trzy tony, a nie jedna.

- Więc jak? – Teraz odezwał się Wacaniew. – Zaatakujemy ich? Chłopacy mówili, że Kolumbijczycy mają tą swoją fabrykę na pustyni na granicy stanu. Poradzimy sobie z nimi. Syndykat już nie jednego oszukańczego dostawcę prochów rozpierdolił.

 

- Nie w tym rzecz, Jos. – Gangster wziął oddech. – Dzisiaj przyjeżdża do mnie mój wnuk Michael z Rhode Island. Dajesz głowę, że wcześniej w ogóle go nie widziałem? Dziś zobaczę go po raz pierwszy.

- Który to już pański wnuk? Chyba już dziesiąty. – Rosjanin uśmiechnął się.

Wyszedłem z ukrycia i podszedłem do Sinatry.

 

- Dziadku, to ja, Michael. – Improwizowałem.

- Michael...chłopie...jesteś prawdziwym mężczyzną! – Sinatra podał mi dłoń, po czym wskazał na Wacaniewa. – Mike, to Josef, mój pomocnik.

Wacaniew pomachał do mnie.

 

- No dobra, Mike, chodź do auta. Pokażę Ci mój dom i zarówno siedzibę Syndykatu Zachodniego. Jejku, jaki ja jestem podekscytowany! Pierwszy raz w życiu widzę swojego wnuka!

 

Gdy jechaliśmy przez Manhattan w kierunku willi Sinatry, dużo rozmyślałem. W zasadzie to moja nowa tożsamość – Michael Sinatra – właściwie niewiele się ode mnie różni.

 

Mój ojciec był znanym na całym południowym Brooklynie handlarzem amfetaminy. Moja matka, w połowie Francuzka, zmarła gdy miałem 2 lata. Dzięki sprzedaży prochów moja rodzina była dość bogata, ale ciągle musieliśmy ukrywać się przed policją i FBI. Mimo prześladowań mieliśmy dość luksusowe życie. Tato kupił nam rezydencję w bogatej dzielnicy. Nie narzekałem na swoje dzieciństwo. Aż do pewnego dnia.

Interesy miały się coraz gorzej. Tata stracił dużo dolarów. Strasznie się wtedy zdenerwował. Pokłócił się z jednym z pracowników. Tamten obiecał, że zemści się na tacie. Ojciec myślał, że to tylko takie pogróżki. Ale okazało się być całkiem inaczej. Niecały tydzień później do naszego domu zapukali federalni. Tamten pracownik, z którym tata się pokłócił...wydał nas. Tata zdołał mnie obronić i umożliwić ucieczkę. Sam niestety zginął.

 

Od tego momentu żyłem sam. Przez kilka lat wychowywała mnie wyłącznie ulica. Jadłem tylko to, co znalazłem. Spałem w przytułku dla bezdomnych. Nie miałem przy sobie nikogo bliskiego. Nie miałem domu, nie miałem schronienia. Aż pewnego dnia odnalazł mnie mój wujek Frank. Zajął się mną. On również, tak jak mój tata, prowadził nielegalne interesy. W końcu i jego policja dopadła. Byłem dorosły i mogłem sam podjąć wybór. Albo będę przestępcą jak mój ojciec i wuj, a wtedy najpewniej skończę albo w więzieniu albo na cmentarzu, albo rozpocznę współpracę z policją i może wtedy będę żył.

 

- Chłopcze, zamyśliłeś się! Jesteśmy na miejscu. – Sinatra odwrócił się do mnie z siedzenia obok kierowcy i wyrwał z melancholii.

 

I wtedy właśnie do mnie dotarło. Co będzie, gdy przyjdzie prawdziwy Michael Sinatra?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 21.04.2017
    Trzeba go zlikwidować, to pierwsze zadanie bojowe :)
  • detektyw prawdy 21.04.2017
    W sumie szczerze to rozdzial 2 ci nie wyszedl, ten jest juz o wiele lepszy i bardziej dopracowany. Pozdrawiam.5
  • fanthomas 23.04.2017
    Trochę nieprawdopodobny ten zbieg okoliczności, ale reszta jest OK. 4,5
  • Haise Sasaki 24.04.2017
    Jest już IV rozdział, zapraszam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania