Róże rzucone na ziemie - Część 3 - Mógłbym patrzeć w twoje oczy bez przerwy.

Minęło 5 dni, a ja nadal nie mogę zapomnieć o tamtym zdarzeniu, co gorsza, Luke się nie odzywa.

Wszystko się powaliło. Stwierdziłam, że pójdę na miasto.

Ubrałam moje czarne lity i sukienkę. Moje nogi w tym stroju prezentowały się jeszcze piękniej.

Wyprostowałam włosy, zrobiłam makijaż i pewna siebie wyruszyłam na miasto.

Z pozorów słodka dziewczyna, a w słuchawkach metal, no cóż pozory mylą.

Po drodze spotkałam Angelike.

- Hej kochana! Gdzie tak pędzisz?

- Megan nie uwierzysz Matt zaprosił mnie na randkę !

- Jezu,powodzenia -uśmiechnęłam się,ale gdy tylko odeszła zrobiłam się jeszcze bardziej smutna..

Matt też ma 18 lat i od zawsze podobał się Angeli..Ta to ma fajnie.

Poszłam do kawiarenki na kawe, gdyż niezbyt wiedziałam co robić.

-Mój boże, to Luke... -wyszeptałam sama do siebie

Wstałam i chciałam jak najszybciej wyjść niezauważalna.To bez sensu, facet mi się szalenie podoba a ja chcę go unikać.

Już miałam wychodzić, gdy poczułam dreszcz przechodzący po całym ciele.

Złapał mnie za rękę.

- Nie odzywałeś się. - powiedziałam.

- Przepraszam, miałem komórkę w naprawie i nie mogłem zadzwonić.

- Mogłeś przyjść, przecież wiesz gdzie mieszkam.

- Nie gniewaj się...

Nie wiem co myślałam, nie odpowiadając mu i wychodząc.

- Meg przecież ja nic nie zrobiłem, nie gniewaj się! - krzyczał na całą ulicę wybiegając za mną.

Stanęliśmy twarzą w twarz. Pomimo moich 15 centymetrowych szpilek nie byłam od niego wyższa. Uwielbiam to.

W końcu wydusiłam z siebie jakieś słowa.

- Dobra, niepotrzebnie tak chamsko się zachowałam. Przepraszam.

- Nie masz za co, chodź się przejść pogadamy.

- No nie wiem, zresztą nie mam innych planów, więc...

- No nie daj się prosić i chodź.

Czy chciałam czy nie, Luke wziął mnie za rękę. Ucieszyłam się, ale nadal byłam na niego strasznie zła.

Na ławce spotkaliśmy Zane, który był z Mią.

Zamieniłyśmy dwa zdania, ale Luke poprosił mnie, żebym poszła z nim.

Usiedliśmy na drugim końcu parku, przy fontannie.

- Megan...Przepraszam cię za tamto nie chciałem, żeby taki fajny dzień tak się skończył...ale to wina Sandy jest o mnie cholernie zazdrosna.

- Mhm... - Nie skończyłam dokończyć, a zadzwonił telefon.

*dryyn dryyn*

- Halo?

-*Megi hejka to ja Angela mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia,musisz być u mnie za 3 minuty*

- Przepraszam, muszę iść.

- Szkoda...Mógłbym się patrzeć w twoje oczy bez przerwy.

Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go w usta.

Nie poznaję sama siebie! Ale w końcu będąc nieśmiałą nie znajdę chłopaka, przecież nawet gdyby coś poszło nie tak, można zmienić szkołe, czy coś, prawda?

Wieczorem po wizycie u Angeli wróciłam do domu. Pogadałam z Mią, zjadłyśmy kolację i rozeszłyśmy się do pokoi.

Całkiem normalnie, bez większych wydarzeń minęły 2 miesiące. Z Lukiem od tamtego czasu ''kręcimy'' ze sobą.

Zbliżał się bardzo fajny dzień, znaczy przynajmniej tak mi się wydawało...

 

 

 

------------------------------------------------------------

Jakby co, jak ktoś dzwoni rozmówce po drugiej stronie słuchawki zaznaczam '' * '' . :)

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Luna 19.08.2015
    Spodobała mi się ta historia
  • NataliaO 19.08.2015
    ja też polubiłam tą lekką historię, fajna i prosta; troszkę zdarzają Ci się potknięcia, ale jak każdemu, zawsze można to poprawić; ten tytuł masz też bardzo fajny przykuwa uwagę; 4:)
  • Neli 04.10.2015
    Po przecinkach i kropkach dajemy spacje. Ta część całkiem fajna. Niektóre rzeczy mogłaś bardziej rozpisać, np. pocałunek. Dam 4. W wolnej chwili zapraszam do mnie. Postaram się przeczytać resztę rozdziałów i zostawić komentarze. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania