Róże rzucone na ziemie - Część 5 - Nieporozumienie i nowy znajomy

Rano obudziłam się w moim łóżku.

Gdy doszłam do siebie, Angelika powiedziała, że Mia nocuje u Zane'a.

Opowiedziała mi także całą sytuację z Lukem.

Zaczęłam płakać, bałam się, że on mi tego nie wybaczy... W sumie nie jesteśmy razem, ale nam na sobie zależy.

Jak najszybciej chwyciłam za telefon, nieodebrane 2 SMS.

Odczytałam ostatniego :

'' Myślałem, że podzielasz moje uczucie. ''

Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam getry i za dużą bluzkę, wyglądałam w niej naprawdę fajnie.

Ułożyłam włosy i pobiegłam do niego.

Ku ździwieniu otworzyła drzwi jakaś blondi.

- Tak?

- Ee, jest jest Luke?

- Jest ale nie chce z tobą rozmawiać.

Świat mi się zawalił. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Zaczęłam płakać.

- Czemu płaczesz? - podszedł do mnie Justin.

- Cześć, nie ważne...

- Ważne, widzę przecież, no powiedz.

- Nie rozumiesz, nie mogę.Eh, no dobra, straciłam chłopaka.

- Masz chłopaka?

- Znaczy to nie mój chłopak, nie ważne.

- Chodź do mnie na gorącą czekoladę. Zaczyna padać deszcz.

- Dobrze.

Poszłam do jego domu, był bardzo przytulny.

Udałam się do jego pokoju i usiadłam na kanapę.

Rozmawialiśmy dwie godziny, po czym zebrałam się do wyjścia.

- Wiesz, że zawsze cię wysłucham.

- Dziękuję.

Przytuliłam go i wyszłam.

Pomimo niezbyt długiej znajomości, wiem , że jest moim przyjacielem.

Chwilę bez sensu pokręciłam się po okolicy i wróciłam przed jego drzwi.

Otworzył mi Luke.

- Hej.

- Hej, jest Jus?

Nie mogłam się popłakać, chociaż ledwo się przed tym powstrzymałam.

- Tak jest, wejdź.

Jeszcze niedawno tak blisko, a teraz taka oschła rozmowa.

Weszłam do jego pokoju i poprosiłam żebym została sama z Lukem, tak się stało.

-Luke to nie tak jak myślisz...

-Widziałem co z nim robiłaś, sorry!

- To on przycisnął mnie do siebie ja tego nie chciałam, czekałam na ciebie całą noc, a ciebie nie było.

- Nie przeczytałaś SMS?

Spojrzałam w komórkę, faktycznie.

'' Piękności będę później, wybacz :* ''

Mój boże...Co teraz...

- Ja...Nie widziałam.

- Może nie chciałaś widzieć?

Luke wyszedł z pokoju, był widocznie strasznie wkurzony na mnie.

Wszedł Jus, podbiegłam do niego , przytuliłam się po przyjacielsku i zaczęłam płakać.

Niespodziewanie do pokoju wszedł Luke...

- Zajebiście się mną bawisz. - dodał.

- To...o niego chodzi? - był w szoku.

- Tak, teraz już wiesz... - odparłam.

- Gdybyś mi powiedziała...

- Ale między nami nic nie ma, jesteś moim przyjacielem u którego mogę się wypłakać.

Po chwili wybiegłam z jego Justina, nie wiem co wtedy myślałam, pewnie chciałam go znaleźć...

Gdy zdałam sobie sprawę, że koszmarnie wyglądam, postanowiłam wrócić do domu.

Nie miałam ochoty żyć, Luke myśli że go zdradziłam z jego przyjacielem! Ale to także mój przyjaciel, a ja

kocham tylko jego, zresztą nie jesteśmy razem więc nie wiem o co mu chodzi.

Podeszłam pod moje drzwi, ale Mia gdzieś wyszła, a ja nie miałam kluczy.

Siedziałam pół godziny przed domem i w tym czasie mogłam jakoś ogarnąć makijaż. ( w tamtym momencie było to przetarcie rozmazanego makijażu, że wyglądałam jak człowiek )

-Hej, co tak siedzisz sama tutaj? - podszedł do mnie jakiś chłopak.

- Hej, nie mam kluczy do domu, bo koleżanka wyszła - uśmiechnęłam się do niego i wstałam.

- Ojej, biedactwo,jak ja ci mogę pomóc?

- Oj chyba na brak kluczy mi nic nie pomożesz.

- To zanim ta koleżanka wróci, pójdziemy do kina, leci teraz super film a ja nie mam z kim iść. - powiedział po czym się uśmiechnął.

Wstałam i ujrzałam brązowookiego przystojniaka.

Takie ciacho nie ma z kim iść!?

- Nie mam zamiaru teraz chodzić na randki.Wybacz.

- Przecież to nie randka, zwykłe wyjście, to jak?

Poszłam z nim, faktycznie film był bardzo fajny, a ja go mogłam lepiej poznać.Wieczorem odprowadził mnie do domu.

- Dzięki,było fajnie.

- To ja ci dziękuję,a tak na przyszłość jestem Josh.

- A no tak, ja jestem Megan.

- Śliczne imię, no idź już bo zmarzniesz.

Poszłam do domu i opowiedziałam wszystko Mii, zjadłam kolację, ogarnęłam się i usiadłam na łózku.

Josh od razu mnie czymś zafascynował, może swoją opiekuńczością?

Po długich rozmyślaniach poszłam spać.

Rano ktoś zapukał do drzwi, to był Luke...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania