Śmierć na dwa serca – prolog 🌙
Jej od zawsze pisane było jedno. Smutek i optymizm wymieszane w jednym człowieku. Ona tak naprawdę nie czuła zbyt wiele w środku, bo całe tamto miejsce zajęła mgła. No i w sumie jej życie nie toczyło się w konkretnym, obranym wcześniej kierunku. Po prostu sobie biegło, przed siebie, gdziekolwiek, żeby tylko się toczyć. Musiało to robić, bo gdy chciało się zatrzymać, nie pozwolono mu. Nie miała nic do stracenia, nie miała nic do odebrania. Liczyło się "tu" i "teraz". W sumie niewiele rzeczy miało dla niej jakieś znaczenie. Kiedyś żyła dla przyszłości, dla innych, dla siebie. Od tamtego "pamiętnego wiosennego dnia", który wyznaczał granicę pomiędzy "kiedyś", a "teraz", żyła, żeby żyć.
Bo w sumie, czemu nie?
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania