Poprzednie częściSzczęściara - Prolog

Szczęściara - Rozdział 3

*3 tygodnie później*

 

Wstałam szybko, ponieważ wiedziałam, że za 9 godzin będę szła z rodziną na bal. Poprzednie 3 tygodnie były męczące. Bieganie po fryzjerach, kosmetyczkach, butikach i tak dalej. W końcu co do czego, będę miała lekko spięte włosy i makijaż, który sama zrobię. Co do sukni jestem bardzo zadowolona z wyboru mojej matki. Wybrała piękną niebieską suknię balową, która trzyma się na biuście. Ma granatowy gorset ze złotymi zawijasami. Cały dół jest bardzo szeroki i marszczony. Wygląda cudownie.

Wzięłam moją kosmetyczkę i poszłam do łazienki aby zrobić make-up. Użyłam jedynie czarnego eyelinera, oraz niebieskiego cienia do powiek. Rzęsy jak zwykle podkreślone czarnym tuszem do rzęs. Róż na policzkach pasował do różowej szminki. Wyglądałam cudownie.

Wzięłam grzebień i kilka wsuwek. Upięłam włosy, tak jak mi się podobało i jestem bardzo zadowolona z powstałego efektu. Na uwieńczenie mojego "dzieła", spryskałam włosy brokatem.

Miałam jeszcze 5 godzin do balu, więc zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Wzięłam z lodówki 3 jajka i ugotowałam je na twardo. Przekroiłam je na pół i nałożyłam majonez. W czasie, kiedy jadłam, na dół zbiegła Rosie.

Chociaż miała 15 lat w makijażu wyglądała na 17. Była przepiękna. Jej rude włosy wyglądały przepięknie w złotym makijażu. Jej gęste, rude włosy były upięte w eleganckiego, ale i luźnego zarazem koka, z którego wyszły 2 pasma, które ułożyły się z przodu głowy, przez co wyglądała przecudownie.

- Scar, kiedy wychodzimy? Nie mogę się doczekać! - wykrzyknęła Rosie.

- Zanim dojedziemy do pałacu minie godzina, więc równo za 4 godziny. - uśmiechnęłam się.

Usłyszałam, że szepcze coś z niezadowoleniem.

Pozmywałam po sobie naczynia i zaszłam do sypialni rodziców. Tata nie był kompletnie gotowy, ale jemu wystarczała godzina, za to mama siedziała i przeglądała się w lusterku.

Ona była uczesana w francuskiego koka, a czerwony makijaż kontrastował z czystą zielenią jej oczu.

- Słońce, jak wyglądam? - zapytała, gdy zobaczyła mnie w drzwiach.

- A tata ci nie powiedział? - zdziwiłam się - Oczywiście wyglądasz pięknie, mamo.

- Dziękuję, skarbie. Wiesz, twój tata nie zna się na makijażu i fryzurach, więc nie mogę na niego liczyć w tych sprawach.

Uśmiechnęłam się i podeszłam do jej sukni. Miała czerwony, sznurowany gorset i czerwony, rozłożysty dół, który był marszczony. Posiedziałam jeszcze chwilę u mamy, a potem wróciłam do swojego pokoju, aby ubrać moją suknię.

Przeglądałam się w lustrze i obracałam w koło. Jeszcze nigdy nie wyglądałam tak pięknie. Jedynym minusem, była długość sukni, która była do ziemi. Prawie się w niej przewróciłam, gdy szłam po buty na szpilkach kolory indygo.

Gdy wyszłam na korytarz, spotkałam tańczącą w salonie Rosie. Jej suknie była zwiewna i lekka, a złoty, brokatowy gorset podkreślał kobiece atuty.

- Scar, wyglądasz przepięknie! - krzyknęła na mój widok.

Już miałam coś odpowiedzieć, gdy do salonu weszła mama i zawołała do nas.

- Moje dwa, kochane skarby, po raz pierwszy wyglądają tak cudownie. - Miała już na sobie swoją czerwoną suknię. Za nią szedł tata. Miał na sobie czarny smoking z czerwoną muchą, pasem i chustką w kieszeni. Nigdy nie wiem jak nazywa się to prawidłowo, ale wiem jedno. Wyglądał bardzo ładnie jak na 40-latka.

Mama podeszła do nas i podała nam 2 narzutki na ramiona z futra. Dla mnie koloru indygo, dla Rose koloru złota.

Ona sama miała czerwoną.

Tata podał ramię matce i wyszli jako pierwsi. Ja z siostrą wyszłyśmy zaraz za nimi. Wszyscy razem wsiedliśmy do pięknej, czarnej karety zaprzężonej w 2 białe konie.

 

Przed pałacem, ojciec każdej z nas, po kolei, pomógł wysiąść. Podeszliśmy do bramy, pokazaliśmy zaproszenie i weszliśmy do świata bogactw, które dla mnie było nie do zniesienia. Ale już po chwili, spodobało mi się tu. Fortepian, muzyka klasyczna, tańce, czego chcieć więcej.

Już po chwili zobaczyłam, że rodzice tańczą na środku sali. Zawsze byli "taneczni". Ja za to rozmawiałam z Rose, do chwili gdy nie podszedł do nas pewien mężczyzna i nie poprosił jej do tańca. Patrzyłam tylko jak odchodzi na środek sali.

Ja również nie musiałam długo czekać. Już po chwili podszedł do mnie pewien przystojny, czarnowłosy i niebieskooki mężczyzna.

- Mogę prosić do tańca? - zapytał szarmanckim tonem.

- Oczywiście, Wasza Wysokość. - odpowiedziałam.

- Mów mi Alex. - uśmiechnął się i porwał mnie w wir tańca.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • KarolaKorman 27.04.2015
    Dobra część, ale za dużo powtórzeń słowa piękny. Jak opisywałaś to wszystko, to sam opis oddawał piękno stroju i całej reszty 4 :)
  • Vasto Lorde 27.04.2015
    Tak jak wyżej, za dużo słowa piękny, makijaż i cudowny. Można łatwo zastąpić słowo cudoywny np. słowem olśniewającym ocena tez na 4 :)
  • MaHa 27.04.2015
    KarolaKorman i Vasto Lorde, macie rację, dziękuję i obiecuję to poprawiać w następnych rozdziałach :)
  • zaamotana 27.04.2015
    2 chyba pisze się dwa w takich opowiadaniach itd. reszta w sumie całkiem ok , i powtórzenia. popracuj nad tym , nie wiem w jakim jesteś wieku , ale na maturze ucinają za to punkty z tego co wiem i mniej jest za styl :) jak nad tym popracujesz będzie ci łatwiej :) daje 4 :D
  • MaHa 27.04.2015
    zaamotana dziękuję za opinię ;)
    P.S. Mam 12 lat, jak coś ;D
  • NataliaO 27.04.2015
    Zgadzam się z Karolą, że opis dodawał takiego uroku i piękna ; 4:)
  • MaHa 27.04.2015
    Natalia dziękuję :)
  • Prue 28.04.2015
    Zapoznałam się z całym opowiadaniem i przyznam, że mimo paru potknięć czyta się je lekko. Jest bardzo fajnie, prosto i naturalnie napisane. Postać bohaterki ma w sobie urok osobisty. Ode mnie za ten rozdział 4, poprzednie były pomiędzy 4, a 5.
  • DuŚka ^.^ 03.05.2015
    Powtórzenia występowały, ale prócz nich czytało się rzeczywiście lekko, hm ciekawe, jak będzie wyglądała rozmowa bohaterów, przyjemny rozdział :) 5
  • MaHa 03.05.2015
    Powtórzenia to zawsze moja słaba strona :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania