Poprzednie częściZaczarowany biurowiec (prolog)

Zaczarowany biurowiec (część II)

Inne piętro ukrywa schron przestępcy prawa:

Wiedza – to jego zbrodnia; ze śmiercią zabawa –

W kunszt alchemji wtajniony, obyczajów wrogiem

Stał się, rodzinie obcy, poróżniony z Bogiem...

Gdy arkana tajemne jął z duchami głębić,

Nieśmiertelności sekret od piekła wydębić

Przedsięwziął. Ciało rtęci elixirem morzył,

Nie wiadomo, czy umarł, i czy potem ożył?

Tak kamień mędrców stworzyć usiłując sobie,

W swej powłoce cielesnej jak w ruchomym grobie

Został i żywym srebrem, zamiast krwi czerwonéj,

Żyje już wiek kolejny, mijają go zgony...

Kość jego – siarka twarda, na głowie kryształy

Zamiast włosów mu rosną, tak się zmienił cały...

Nawet, by tchu zaczerpnąć, używa machiny,

Nie oddycha bo wiatrem, tak jak ludzkie syny;

Bazyliszka wyziewy, siarczane, smrodliwe,

Musi mieć w płuca tchnięte, jeśli to możliwe,

Lub wypełnić nim sale, w których cicho siedzi

I sam z sobą widomie męczy się i biedzi...

Ale o czym tak duma, któż to zgadnąć może?

Czy to o tym, jak w wino zmienić całe morze?

Czy też o tym, jak w złoto zmieniać gnój dotykiem,

Albo tory wszechświata jednym zmylić krzykiem?

A może, jak człowiecze odzyskać kontury;

Może też nic nie myśli, jeno patrzy z góry...

Bóg to jeden wie, jakie przeżywa tortury

W ciele tym alchemicznym, a elixir rtęci

Łapczywie popijając, kiedy śmierć go nęci:

Jeśli z okna wyskoczy, pewno się pokruszy

O ziemię uderzając, lecz da wolność duszy...

Siedząc tak i patrzając w rozświetlone miasto,

Nie wie on, czy rok minął, czy też może lat sto;

A blaski fosforowe na twarz mu siadają,

Kiedy wraca pamięcią ku odległym krajom,

Gdzie był młody, nadziejny, i piękne miał lice...

Dziś oczy jego – studnie, wypalone świéce;

I powiedzieć już trudno: żywy jest, czy martwy?

Przegrał, czy może wygrał z kostuchą grę w karty?

Lecz prawdę powiadają, jako złote kruszce

Rodzą mu się obfito: jak na winnej rószczce

Grono sypie się samo, tak i ten alchemi

Złoto w śkle róść nauczył, niby żyto w ziemi...

Pewnie w złotym by łóżku spał, gdyby spał kiedy,

Lecz nie myśli ubogich ratować od biedy...

Zatem trwa na dumaniu o swej bezśmiertności,

Więzień złota i wiedzy, wyzbyty radości.

A gwiazdy, hen!, bezstronne, błyszczą się jak mika,

Ponad domostwem nowym tego alchemika...

Niechaj tyle wystarczy o tym jegomości,

Później powie się także, jakich miewa gości,

Gdy nasze opowieści zbliżą się do końca,

Dościgane pierwszymi promieniami słońca!

Średnia ocena: 2.9  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Biurowiec - piętrowiec. Pomyślałam przez chwilę, że ten Twój budynek przypomina "skład pasażerski" pociągu osobowo-towarowego, opisany kiedyś w "Lokomotywie". Gdyby ten skład "stanął na głowie", mielibyśmy biurowiec. Wagony zamieniłyby się w piętra, i zamiast "a w jednym" (wagonie), czytałoby się "na jednym" (piętrze). U Tuwima było tak:

    A w jednym krowy, a w drugim konie,
    A w trzecim siedzą same grubasy,
    Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
    A czwarty wagon pełen bananów,
    A w piątym stoi sześć fortepianów,
    W szóstym armata, o! jaka wielka!
    Pod każdym kołem żelazna belka!
    W siódmym dębowe stoły i szafy,
    W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
    W dziewiątym - same tuczone świnie,
    W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
    A tych wagonów jest ze czterdzieści

    Lecz Tuwim nie opisał, co robi armata w szóstym, ani tuczone świnie w dziewiątym... Ja natomiast z zaciekawieniem czytam o mieszkańcach Zaczarowanego biurowca. Jak dzisiaj:

    Inne piętro ukrywa schron przestępcy prawa:
    Wiedza – to jego zbrodnia; ze śmiercią zabawa –
    W kunszt alchemii wtajniony...

    Podoba się.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Dziękuję, i zwróciłaś mi uwagę na literówkę, powinno być "alchemji". U mnie nie ma niestety 40-tu pięter. Może dopiszę, kto wie? Dzięki za pomysł.
    Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔No dzieje się wewnątrz, w różnych sensach. Mam skojarzenie z "pulsującym biurowcem od natłoku myśli i obrazów" oraz... wyobcowaniem pewnym i borykaniem się z tym. Jednakowoż w sensie formy, zrobiłbym przerwy w odpowiednich miejscach. Tzn... wiem↔ciąg myśli, ale takie "ściśnięcie" spłaszcza treść. Wszystko się zlewa trochę.
    Ale zamysł, rozumiem↔Pozdrawiam?:)↔%
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Dzięki. Przerwy mam ze dwie później. W ogóle tego typu texty chyba rzadko raczej dzielono, więc nie jestem za tym. Cała część powstała wokół blasku "fosforowego", wyobraziłem sobie kogoś mieszkającego tam, więc Twoje skojarzenia mi pasują.
    Pozdrawiam ?
  • rozwiazanie dwa lata temu
    W samym kształcie (wiersz nabrał) estetyką biurowca “Jeśli z okna wyskoczy, pewno się pokruszy”
    Podoba mi się ?
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Cieszę się.
    Pozdrawiam ?
  • 00.00 dwa lata temu
    Nawarstwienie bogactwa piętrzy się i narasta. W tym biurowcu jest ogrom staroci słownych. Ponieważ wychowana jestem na klasycznej formule recytowanej przez dziadka, jest mi to bliskie.
    Nie mniej jednak, skupione bardzo ba jednym miejscu, zastanawiam się jakby to można było przekuć w prozę i wszystko ze współczesnością wymieszać. :)
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Chyba w filmie łatwiej chyba. Albo w prozie różne starocia miałyby moc, a zaklęcia wymawiałoby się po staropolsku. Pan Twardowski 2022
    Pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania