Poprzednie częściZegarmistrz - Rozdział I Spotkanie

Zegarmistrz - Rozdział 2 Opowieść o lasach

Jego przyjaciele biegli. Gonił ich, ale nie umiał ich dogonić. Nagle jeden z nich z śmiechem zbliżył się do skarpy, obejrzał się na goniącego i skoczył.

 

Eryk obudził się zlany potem. Wstał z łóżka i zauważył ze przez zasłony prześwituje już słońce. Poszedł w stronę kuchni mijając salon i przyjaciela śpiącego na fotelu tak jak go wczoraj zostawił. Był okryty kocem, który zegarmistrz mu dał zeszłego wieczoru. Nawet nie drgnął, gdy podłoga trzeszczała pod stopami gospodarza.

 

Kiedy Eryk wszedł do kuchni i otworzył chlebak. Przypomniał sobie z zgrozą, że nie zapytał wczoraj Wiktora o to czy coś jadł. Sam zjadł obiad na mieście i nie pomyślał o zrobieniu kolacji czy czegokolwiek do zjedzenia. Wyciągnął jajka i patelnie i zaczął robić jajecznicę. Gdy śniadanie już było gotowe wrócił do salonu i obudził obieżyświata.

 

Wiktor jęknął. Przeciągnął się i ziewając spojrzał na Eryka - podróż po lasach i górach mnie wymęczyła.

- siadaj i jedz, zapomniałem się ciebie zapytać wczoraj czy coś jadłeś, ale wyleciało mi to z głowy. – powiedział zmieszany.

- Nie przejmuj się Eryku, sam zapomniałem o jedzeniu, ale teraz dopiero czuje, jak jestem głodny - po tych słowach zaczął jeść jakby od dłuższego czasu nic nie jadł, co mogło być prawdą.

- Gospodarz sam wziął swój talerz i powoli delektował się jedzeniem.

Kiedy zjedli zegarmistrz zapytał co podróżnik robił w lasach. Lekarz westchnął i zaczął opowieść.

- Leczyłem tych co żyją w borze, ale nie wybrali tego z własnej woli czy przyjemności. Przemierzyli wiele kilometrów by znaleźć schronienie, którego im nie udzielono więc wybrali las za ostoję. Dowiedziawszy się o tym ruszyłem w drogę. Przemierzyłem wiele kilometrów, mieszkałem tam, gdzie się dało, ale nie zatrzymywałem się na długo. Kiedy dotarłem na miejsce zszokowała mnie ilością wyrzutków. Byłem jedynym lekarzem w tamtych okolicach a ich było zbyt wielu. Aby im pomóc musiałem udawać jednego z nich co nie było trudne. Moje ubranie po wędrówce przypominało to co byli ubrani tamci. Opatrywałem ilu się dało czasami w nocy w blasku ogniska. Nie wszystkich udało mi się uratować. Ale byłem sam, potem dołączyli kolejni, co chcieli pomóc, ale ciągle było nas za mało. Ukradkiem niektórych z uchodźców udało się ulokować w bezpiecznych miejscach, ale wielu zostało w lasach. W końcu musiałem opuścić tamten teren, trochę z bezsilności a trochę ze zmęczenia. Ale zrobiłem to dopiero jak pojawiło się więcej tych co chcieli pomóc udręczonym rozbitkom. - przetarł z zmęczenia oczy - Podczas mojej drogi powrotnej widziałem ludzi co ze swojego kraju uciekali. Na plecach nieśli to co udało im się zabrać, ale nie za wiele. Matki trzymały za ręce dzieci, ale nie widziałem wśród nich mężczyzn. Słuchy mnie doszły, że oni zostali by kraju bronić. - po chwili ciszy kontynuował - Tak szły kobiety z dziećmi i z tym co udało im się w pędzie zabrać, szukając przystani. Oni zostali przyjęci, lecz o tych co wypędzono w las ludzie już zapomnieli - w zamyśleniu powiedział cicho- Tak krótka jest nasza pamięć, tak szybko nudzą nam się wiadomości. Ciągle szukamy sensacji nawet kosztem ludzkiego życia. – pokręcił głową – nawet liczba umierających na co dzień w szpitalach już nikogo nie szokuje.

 

Kiedy skończył zaległa cisza. Każdy siedział pogrążony w myślach. Podróżnik o ludziach, których spotkał, których widział i leczył. Zegarmistrz o słowach Wiktora na temat ulotności pamięci. Sam sięgnął do wspomnień z dawnych czasów, w których widział tą przypadłość człowieka. Po dłuższym czasie Eryk przerwał ciszę mówiąc ze smutkiem - Prawdę mówisz. Nasza pamięć jest ulotna, a do tragicznych sytuacji szybko się przyzwyczajamy. - spojrzał na przyjaciela, który postarzał się o przynajmniej 5 lat. Wiktor siedział przygarbiony, na twarzy pojawiły się zmarszczki ze zmartwienia a w jego oczach zaszkliły się łzy.

- Wiktorze ja cię podziwiam. – powiedział cicho zegarmistrz jakby do siebie - Miałbyś świetną prace i dobre zarobki a ty wybrałeś życie tułacza i wędrownego lekarza. Opiekującego się tymi co nie mają pieniędzy.

- Drogi Eryku jakaś cząstka nadziei musi się ostać w tych mrocznych czasach. A dary, które dajesz mogą kiedyś zaowocować. – uśmiechnął się smutno. Czuł, że to co przeżył zmieniło go na zawsze. Zegarmistrz współczuł Wiktorowi, że tyle nieszczęścia widział i doświadczył w tak młodym wieku.

-Przyjacielu odpocznij jeszcze za nim wyruszysz do miejsca, w którym się zatrzymałeś. A ja obejrzę zegarek, który znalazłeś.

Wiktorowi nie trzeba było dwa razy powtarzać siedząc w fotelu, okrył się ciaśniej kocem, poranek nadal był chłodny.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • LBnDrabble 13.03.2022
    Zapraszamy do wzięcia udziału w zabawie zec "Stusłówkami" ?
    Liczymy Na Ciebie!!!
    Tematy to:
    1. Czarno-białe
    2. Świst
    Możesz pisać na pierwszy lub drugi, albo powiązać obydwa.

    Drabble piszemy do 20.03.2022 do godziny 23:59
    Więcej na naszym profilu:
    https://www.opowi.pl/profil/lbndrabble/
    lub w wątku konkursowym:
    https://www.opowi.pl/konkursy/

    Z życzeniami owocnych literackich chwil
    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania