Żywi albo martwi cz. 1
Kiedyś, kilka lat przed całą erą technologii, na świecie istniała pewna wyspa. Na niej dom miała kobieta, która zajmowała się hodowlą zombie i przeprowadzaniem na nich eksperymentów. Żyła w bezpiecznej odległości od hordy na wpół żywych ciał, a podziemiach mieszkania posiadała laboratorium.
Od kilku miesięcy pracowała nad serum, które miało pomóc im stać się ludźmi na nowo, narodzić z tzw. ‘’czystą kartą’’. Pracowała nad nim codziennie przynajmniej po kilka godzin, aż w końcu stworzyła początkowe, dzięki któremu powstały inne jego wersje. Jednak ulegały one ciągłej modyfikacji.
Postanowiła ostatecznie sprawdzić, jak różne płyny zadziałają na hodowane przez nią obiekty. Podała im co prawda podstawowe serum, ale na nikim nie wypróbowała tych ulepszonych. Wszystkie były sobie równe, żaden z nich nie miał bardziej rozwiniętego mózgu ani więcej empatii.
Wzięła ze spiżarni żywy mózg i ustawiła go w małej windzie, która miała przywieź jej jednego zombie. Spojrzała z pokoju obserwacyjnego na zamknięty obszar, w którym ich trzymała i ujrzała, że jeden obiekt stojący najbliżej zaczyna iść w stronę mózgu. Zatrzymał się jednak po chwili i zaczął wpatrywać w przedmiot, który leżał w otwartej windzie. Kobieta położyła w miejscu mózgu zwykłą, pszenną bułkę i zdziwiła się, gdy zombie wznowił marsz w jej stronę.
- Czyżby zmiany zachodziły tak szybko? – myślała na głos i wpatrywała się zawzięcie na postacie znajdujące się na zamkniętym obszarze. Od kilku dni zdawały się być jakoś bardziej obecne. Chodziły w różnych kierunkach i odróżniały bezpieczne miejsca oraz te, w których znajdowały się przeszkody. Zdawały się mamrotać z sensem – kobieta potrafiła świetnie odróżnić ich zachowania.
Usłyszała jakiś cichutki dzwonek i spojrzała, że zombie stoi w windzie. Schylił się po bułkę i przystawił ją do nosa, powąchał. Nie skrzywił się ani nie wyrzucił jej w dal. Ugryzł.
Komentarze (6)
"tzw. ‘’czystą kartą’’ - bez "tzw." w opowiadaniach unikamy skrótów, wstawiłaś niego cudzysłów i tyle wystarczy :)
"Wszystkie były sobie równe, żaden z nich nie miał bardziej rozwiniętego mózgu ani więcej empatii." - to zdanie należałoby przerobić, bo się nie klei. Mówisz raz o zombie, raz o serum i chwilę zajęło mi, żeby ogarnąć, co odnosi się do czego, bo nie jest to zbyt klarowne. Rozdzieliłabym te myśli ;)
"która miała przywieź jej" - przywieźć*
"zamknięty obszar, w którym ich trzymała i ujrzała" - tutaj przecinek musi wyjątkowo występować przed "i", bo akurat przed tym spójnikiem kończy się wtrącenie
"stojący najbliżej zaczyna" - przecinek po "najbliżej"
"zaczął wpatrywać w przedmiot" - też kiedyś eliminowałam jedno "się" przy dwóch czasownikach, które tego wymagają, ale to nie brzmi najlepiej. Więc "wpatrywać się"*
"wpatrywała się zawzięcie na postacie" - patrzyła się na, wpatrywała się w*
"Od kilku dni zdawały się być jakoś bardziej obecne." - bez "być"
No troszkę błędów było, ale zapowiada się całkiem nieźle. Nie orientuję się jednak w całym tym laboratorium, pomieszczeniach i ogólnie samej akcji, ale mam nadzieję, że jakoś fajnie to rozwiniesz. Na razie takie 4 z minusem i mam nadzieję, że przekonasz mnie do tego opowiadania, powodzenia :)
Pozdrawiam
Intryguje mnie też ten żywy mózg ze spiżarni, o jaką chodzi spiżarnię? Taką ze słoikami przetworów?
Poszła, zamieniła. Tak, takiego, gdzie są przetwory domowej roboty i dżemy babci :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania