Poprzednie częściŻywi albo martwi cz. 1

Żywi albo martwi cz. 10

- Aktualizacja – oznajmiła i poczuła, że kąciki jej ust idą powoli do góry. – Podałam dzisiaj pozostałym dwudziestu dziewięciu obiektom dodatkową porcję serum. Na każdym z nich wywołało to podobne zmiany, zarówno w wyglądzie jak i psychice, takie przynajmniej mam wrażenie. Każdy zombie patrzy teraz na świat o wiele przytomniej. Mogę nawet powiedzieć, że jest zaciekawiony wszystkim, co go otacza i pragnie to poznać – widzę to w ich oczach.

Wygląd mężczyzn oraz kobiet zmienił się nie do poznania, powyrastały im włosy, rany na ciele prawie całkowicie się zasklepiły, a blizny niemalże znikły.

Zrobiła krótką pauzę i nacisnęła przycisk Zapisz. Po chwili kontynuowała.

- Na razie planuję wstrzymać się z podaniem kolejnej dawki, ponieważ nie wiem, jak by na nich wpłynęła. Być może zaryzykuję sprawdzenie tej opcji na jednym z obiektów, ale na razie sama zastanawiam się nad tym, czy to rzeczywiście dobry pomysł. – Spojrzała nerwowo na godzinę. Dochodziła dwudziesta. – Koniec aktualizacji.

Zapisała plik i zamknęła laptopa, po czym schowała go do szafy. Poszła z powrotem do pokoju obserwacyjnego i przyjrzała się dokładniej terenowi strzeżonemu. Zeszła na niego z koszami jedzenia, które ustawiła na środku placu. Po chwili usłyszała ciche jęki i odwróciła się. W jej stronę szła grupa zombie.

Kobieta nie czuła żadnego strachu ani czegokolwiek, co kazałoby jej uciec. Przyjrzała się uważnie ich twarzom i zauważyła, że patrzą na nią z jakąś dziwną łagodnością, ich usta niemal układały się w zakrzywione do góry linie. Zamrugała kilka razy i powoli wyciągnęła ręce w ich stronę. Spojrzały na jej ramiona i jeden z zombie dotknął jej dłoni swoją. Po prostu delikatnie ją przyłożył.

W oczach Dominique powoli zaczęły zbierać się łzy, gdy jeszcze jeden z obiektów zrobił to samo. Każdy z nich na chwilę przykładał swoją dłoń do kobiety, a potem lekko się odsuwał, by zrobić miejsce kolejnym postaciom.

Kobieta poczuła przyjemną chmurę ciepła, która zaczęła rozlewać jej się po ciele. Miała wrażenie, że obiekty znajdujące się wokół niej są członkami rodziny, z którymi nie widziała się od dawna i pragnęła spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Oni również chcieli, by przy nich została. Nie miała zamiaru protestować.

Nagle ujrzała w małym tłumie swojego ulubionego zombie. Podszedł do niej i spojrzał głęboko w jej oczy. Ujrzała w jego jakąś maleńką iskrę, ale nie potrafiła określić, co oznaczała. Po chwili obiekt niewyraźnie skrzywił usta, prawie udało mu się uśmiechnąć. Dotknął dłonią jej klatki piersiowej w miejscu serca i zamknął oczy.

Kobieta oddychała spokojnie i miarowo. Obserwowała zachowanie zombie i wszystkich, którzy stali wokół. Oni również patrzyli na niego zaciekawieni, żaden nie odtrącił jego dłoni. Niektórzy cicho jęczeli, mrugali oczami i wiercili się w miejscu.

Dominique poczuła coś dziwnego. Gdy zombie zabrał dłoń z jej klatki piersiowej, jakaś mała, chłodna iskra pojawiła się w tamtym miejscu. Przełknęła ślinę i spojrzała na postać stojącą przed sobą. Przyciskała dłoń do swojego martwego serca.

Kobieta spojrzała mu głęboko w oczy i zamrugała porozumiewawczo. Uśmiechnęła się ciepło, a grymas, który wcześniej pojawił się na twarzy zombie, również przerodził się w najprawdziwszy, szczery uśmiech. Dominique zasłoniła usta dłonią, a z jej oczu pociekły drobne łzy. Nigdy nie sądziła, że ujrzy stojącego przed sobą uśmiechniętego zombie.

Nigdy nawet nie śniła o niczym podobnym. To było jak spełniające się marzenie, które pojawiło się po fakcie. Kobieta dopiero wtedy uświadomiła sobie, jak piękne było to, co działo się wokół. I jak cudowne będzie to, co nadejdzie.

Wyciągnęła dłoń w stronę klatki piersiowej obiektu i dotknęła miejsca jego serca. Nie poczuła kompletnie nic, ale nie myślała o tym w tamtej chwili. Liczył się dla niej magiczny moment i myśli, które szukały schronienia w jej rozbitym umyśle. Miała ochotę poskładać wszystko do kupy i odpowiedzieć sobie na nurtujące ją pytania, ale nie potrafiła.

Nagle poczuła, że w głowie ma całkowitą pustkę. Sposób, z jakim wpatrywał się w nią zombie przyprawiał ją o ciarki. Lekko otworzyła usta ze zdziwienia i zrobiła głęboki wdech. On cicho jęknął i zamrugał oczami. Spuścił smutno głowę na tors i odwrócił się.

Kobieta położyła mu dłoń na ramieniu, gdy chciał odejść. Zatrzymała go, a on z powrotem na nią spojrzał. Dotknęła szybko jego martwego serca i pomasowała to miejsce swoją ciepłą dłonią. Uśmiechała się przy tym ciepło.

- Kiedyś to poczujesz, obiecuję – oznajmiła i spojrzał na nią, jakby wyjawiła mu wszystkie swoje sekrety. Jego oczy zdawały się błyszczeć.

Znów lekko się skrzywił i położył swoją dłoń na jej. Poczuła coś, czego do końca nie potrafiła określić. Część ciała nie była ciepła, ale też nie całkiem zimna. Zombie pokiwał głową i powoli się odwrócił. Odszedł do swojego domku, a pozostałe obiekty za nim. W drodze powrotnej jeszcze cicho jęczały i chodziły niemal energicznie, nie szurały stopami po ziemi.

Kobieta jeszcze raz spojrzała na jedzenie i westchnęła z uśmiechem. Pokręciła głową z niedowierzaniem i wróciła do pokoju obserwacyjnego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Rasia 16.04.2016
    "mrugali oczami i wiercili się w miejscu." - w sumie bez "oczami", bo mruga się właśnie nimi, więc zbędne słowo ;)
    Ach, są te romanse, na jakie czekałam. To ja idę dalej zobaczyć, jak to się rozwinie :D Zostawiam tutaj 5 :)
  • comboometga 17.04.2016
    Rasia No tak, w sumie racja ;-; Hahaha, są ^^ Dziękuję :>

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania