Arleta! Rozdział 1

Cześć, mam na imię Arleta (oryginalnie, prawda?) i mam już 16 lat. Jestem ciemną blondynką, moje włosy są bardzo długie, mam też zielone oczy i lubię mocny, ciemny makijaż. Nie jestem jedną z dziewczyn, które straciły rodziców, moja rodzina jest w całkowitym komplecie. Mam wszystko czego chcę (chodzi tu konkretnie o materialne rzeczy). Jestem osobą z ciężkim charakterem, nie ufam nikomu i nie lubię ludzi (w każdym bądź razie większości), nie boję się ich. Czy jestem wredna? Może czasami, ale nie robię tego specjalnie, przysięgam! Jestem uzależniona od komputera, ale ty zresztą pewnie też, także to nic nadzwyczajnego, czym można byłoby się pochwalić. Moja mama jak na razie pracuje w Niemczech jako pielęgniarka, tata zaś jest lekarzem, dlatego rzadko bywa w domu, ale to nie znaczy, że zostaję sama. Jest jeszcze moja najukochańsza (sarkazm, jakby ktoś nie wyczuł) siostra, Natalia. Ma 15 lat (czyli jest młodsza ode mnie o rok), ona także jest blondynką, ale taką typową. Jej włosy są jasne oraz docierają tylko do ramion, ma niebieskie jak niebo oczy i mimo że jest młodsza to wyższa ode mnie. Uwielbia szpilki, obcisłe ciuchy i bardzo krótkie spódniczki/sukienki. Ja osobiście lubię się wyróżniać w tłumie, bo takich dziewczyn jak moja siostra są miliony.Słucham Macklemore, Nicki Minaj i Iggy Azalea, tylko ich muzykę uznaję, a rzadko słucham muzyki to mnie jedynie rozprasza i nie potrafię pozbierać myśli. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest geografia i język niemiecki, jakoś najbardziej mnie tematy na tych właśnie lekcjach obchodzą.

Co myślą o mnie ludzie?

Wredna, zarozumiała egoistka, typ samotnika, osoba, która odpowiada niezrozumiale albo bezczelnie, ale POMOCNA. Cóż, ludzie widzą w człowieku (czytaj we mnie) najgorsze rzeczy, lecz zawsze jest chociaż najmniejsza zaleta, którą nawet ja posiadam, dziwne. Nie wiem jak ludziom pomagam, ale domyślam się, że nie czynami, a słowami. Jak słowami można pomagać?

Dlaczego nie potrafię funkcjonować normalnie?

Jak potrafię z łatwością upokorzyć człowieka?

Dlaczego nie boję się niczego i jestem gotowa na wszystko?

 

Siedziałam w pokoju i czytałam książkę ,,W sidłach anoreksji''. Nagle ktoś otworzył drzwi, a w nich stał Jasiu, jedyny chłopak, który ze mną rozmawia, a nawet więcej, okazuje chęć rozmowy! Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się i usiadł obok mnie.

-Źle się ostatnio czuję - powiedział.

-Boli cię coś?

-Nie, czemu pytasz?

Wyprostowałam się i uderzyłam go w tył głowy.

-Eeeej, co ty robisz?!

-A teraz cię coś boli?

-Głowa!

-To może być migrena.

-Co?!

-No nieźle, widzę, że też robisz się głuchy, uważaj żebyś jeszcze nie oślepnął.

Zaśmiał się i z uwagą przyjrzał się mi, patrzył i patrzył, ale nic nie mówił. Denerwowała mnie ta cisza, dlatego ją przerwałam i puściłam piosenkę Iggy Azalea ,,Work''.

***

 

Drugi września, SZKOŁA się zaczęła i zaczęło się piekło każdego nastolatka. Zaczynam ekonomik, nieźle. Musiałam wstać o szóstej i ładnie iść na autobus oraz grzecznie dojść do szkoły. Czułam się nieswojo, każdy się gapił na każdego i niektórzy (w tym ja) baliśmy się, nowe towarzystwo, nowa szkoła, nowi nauczyciele. Ja wolałam spędzać przerwy samotnie, czytając książkę bądź grając w durne gierki na komórce. Lekcje był nudne, bo wiadomo czytane kryteria i tak dalej.

Dwaj chłopcy przysiedli się do mnie i kłócili się oto, który pierwszy się odezwie. Byli przekonani, że tego nie słyszę, miałam bowiem słuchawki na uszach i nie patrzyłam na nich. W końcu chłopak z ciemną karnacją, brązowymi oczami i włosami, ściągnął mi słuchawki z uszu, uśmiechną się szeroko i powiedział.

-Cześć, jestem Wiktor - wyciągnął dłoń.

-A ja Arleta - odezwałam się tak od niechcenia.

Wtedy ten drugi chłopak poszedł, a my siedzieliśmy w ciszy dobre 10 minut. Byliśmy niedaleko łazienki, gdzieś w kącie, a tam mało kto chodził.

Nic nie robiliśmy, tylko przyglądaliśmy się sobie. Aż on w końcu chwycił mnie za dłoń. Serce waliło mi jak bęben.

-Mam problem - wziął głęboki oddech - mam dziewczynę, którą kocham, ale ostatnio zakochałem się też w innej. Nie mam pojęcia co robić. Obie są piękne i po prostu cudowne. Znajomi radzą mi, abym zrezygnował z obu, ale ja nie mogę!

Uważnie mu się przyjrzała, zastanowiłam i odpowiedziałam:

-Gdybyś naprawdę kochał tę pierwsza to nie zakochałbyś się w drugiej.

Na moje szczęście zadzwonił dzwonek. Pomachałam mu i szybko odeszłam od chłopaka. Serce nadal waliło mi jak dzwon i trudno było je uspokoić.

Po lekcjach Wiktor zaczepił mnie i powiedział:

-Dziękuję za tamtą odpowiedź, dała mi dużo do myślenia, ty na pewno masz 16 lat?

-Nie, mam 10 lat, bo na tyle się czuję.

Uśmiechnęłam się i ruszyłam o wiele szybciej. Chciałam mieć już spokój do końca powrotu. Wieczorem jak zwykle odrobiłam zadania, czułam się padnięta psychicznie i fizycznie, ale musiałam to zrobić. Kiedy już to wykonałam, momentalnie do pokoju wszedł Jasiu, chyba najbliższa mi osoba. Od razu po wejściu zaczął ,,bić mi brawo'' i uśmiechał się jak małpa do banana.

-Co? - zapytałam, nie było to słowo, które chciałam wypowiedzieć, raczej wolałabym coś bardziej wybitniejszego niż to, cóż.

-Jajco - znowu głupio się uśmiechnął - zaimponowałaś mu.

-Komu?

-Nie udawaj.

-Temu brunetowi?

-To Wiktor, ośle!

Krzywo na niego spojrzałam, a potem wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać, chciałam go tym tylko i wyłączenie zdenerwować, kocham to robić.

-Naprawdę cię to nie interesuje?

-O widzisz w końcu mnie rozumiałeś - odpowiedziałam.

-A idź ty! - machnął ręką i wyszedł zamykając z hukiem drzwi, a ja się tylko uśmiechnęłam pod nosem.

 

***

-Zacznij się uspołeczniać dziewczyno! - powiedział Jasiu.

Przewróciłam tylko oczami. Każdy mi to w kółko powtarzał, a w szczególności mój kochany Jasiek. Potrafił mnie obudzić nawet koło piątej rano by mi to powiedzieć.

-Wystarczysz mi ty!

Położyłam rękę na jego ramieniu i starałam się uśmiechnąć w miarę, aby nie wyglądało to sztucznie. On tylko zmrużył oczy, dając mi do zrozumienia, że oczekiwał innej odpowiedzi. W ogóle to szliśmy do mojej szkoły, Jasiu był na tyle dobry, że wyraził chęć aby mnie tam odprowadzić, dotrzymać mi towarzystwa.

-Ja sam nie dam rady cię ogarnąć, Arletko - uśmiechnął się.

Wyczułam sarkazm w sumie był człowiekiem, który często wypowiadał sarkazmy i to sprawiało, że nie wiadomo było czy żartuje czy jednak mówi na poważnie. Znamy się od ponad przedszkola, a przyjaźnimy się od koło trzeciej klasy szkoły podstawowej. Musiał wtedy ze mną siedzieć za karę tydzień, ale siedem dni całkowicie wystarczyło, abyśmy się do siebie zbliżyli.

-Ledwo co znajduję czas na ciebie, a co dopiero na większość ilość osób. Jestem zapracowanym człowiekiem! - odpowiedziałam.

Rozczochrał mi włosy i zaczął się śmiać.

-Zapewne - rzekł.

Uwielbiam, gdy się uśmiecha, jeszcze w moim towarzystwie świadczy to o tym, że się nie nudzi przy mnie.

Jasiu to wysoki, bardzo wysoki, blondyn z zielonymi oczami i paroma tatuażami. Do tego jest chudy, gra w piłkę nożną, chyba jak każdy normalny i/lub mało oryginalny chłopak. Cieszyło mnie zawsze to, iż jako jedyny z moich znajomych NIE JEST OBOJĘTNY. Jest też wkurzający, ale u niego to zaleta.

-Nie wierzysz mi? A jak myślisz dlaczego od ciebie czasami nie odbieram telefonów? - powiedziałam przy tym cicho się śmiejąc.

Kiwnął jedynie głową, następnie uderzył mnie w ramię. Czuliśmy się w swoim towarzystwie świetnie, mimo że często się kłóciliśmy nawet o byle głupotę (z czego potem się śmialiśmy). Jednak nie zawsze mam wrażenie, że mnie rozumie. Często wyraża swoją opinię, nie boi się tego. Czasem jednak najpierw powie później pomyśli, ale niestety też tak mam, ale on odczuwa potem konsekwencje, a ja staram się jakoś z tego wybrnąć.

Stanęliśmy przed schodami szkoły i wzajemnie się do siebie uśmiechaliśmy.

-Przyjść po ciebie jak skończysz lekcje?

-Nie musisz, wolę abyś przyszedł do mnie wieczorem to sobie jakąś komedie obejrzymy - powiedziałam

-A jak nie przyjdę?

-To wystarczy mi towarzystwo kota.

Wtedy pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do szkoły (czytaj; piekła).

Średnia ocena: 3.6  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Sileth 17.01.2015
    Co mnie zawsze denerwuje... albo 'W każdym razie' albo 'Bądź co bądź' ! xD Początek jest strasznie pamiętnikowy, ale mi to w sumie nie przeszkadza ;) Rozdział dość ciekawy i fajnie napisany, więc zerknę na następne ;) Ale ogranicz te nawiasy, bo tak trochę dziwnie wyglądają... Daje 4 na zachętę :)
  • wolfie 17.01.2015
    Przepraszam, że będę okrutna, ale mi nie przypadło do gustu Twoje opowiadanie. Moim zdaniem opowieść głównej bohaterki jest strasznie dziecinna. Popracuj nad tym i postaraj się zmienić nieco swój styl. Ode mnie masz 3 na początek. Pozdrawiam :)
  • Prue 17.01.2015
    A ja powiem, że mam mieszane uczucia. Początek fakt pamiętnikowy lub dziennikowy, nie ważne taki wydawał się oklepany ale fajnie przedstawiony. Potem kolega, który pomaga, jakieś rozmowy, które wydały mi się może nie tyle co dziecinne co zbyt durnie przedstawione. Opowieść jest nawet ciekawe ale ma takie niedociągnięcia, trzeba może trochę popracować nad przekazem. Ale nie źle jest. Zerknę co będzie dalej. Dam 3
  • NataliaO 17.01.2015
    Dziewczyny mają może rację na swój sposób. Opowiadanie wzbudza mieszane emocje. Pozytywne i negatywne ale to dobrze. Opowiadanie kojarzy mi się z nastolatka, która chce co nie co opowiedzieć o sobie. I dobrze jej nawet idzie. Prostota też jest fajna ale tak bym powiedziała, że przydało by się trochę w tym wszystkim emocji i treści. 4 :)
  • kingahihi 17.01.2015
    Moim zdaniem jest naprawdę dobre! :) czekam na dalsze części c;
  • Amy 22.01.2015
    Właśnie. Czy główna bohaterka naprawdę ma 16 lat? Jeśli tak, to jest moją rówieśniczką, a ja nie mam żadnego znajomego, który zachowywałby się w ten sposób. Sama też raczej nie przypominam Arlety. Trochę zbyt sztuczne jest to opowiadanie.
  • Megi :3 23.02.2015
    Zgadzam się z przedmówczyniami. Szesnastolatki Atleta nie przypomina. Jest parę błędów, ale podoba mi się Twój styl pisania. Na początek 3 :).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania