Poprzednie częściArleta! Rozdział 1

Arleta! Rozdział 4

Otworzyłam oczy, wszędzie było ciemno. Unosił się w powietrzu zapach, który znałam bardzo dobrze. Wstałam, rozejrzałam się i wyszłam z piwnic, aby nabrać w płuca świeżego powietrza. Było koło szóstej rano, śnieg lekko kruszył. Była to moja pierwsza zima w Ameryce. Nie wyobrażałam sobie wrócić teraz do Polski. Do tego pogmatwanego życia, gdzie każdy jest niezadowolony. Tutaj było całkowicie inaczej albo mi się tak tylko wydawało. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc że ulice Nowego Jorku pokrywa biały puch. Kiedy nagle zobaczyłam znajomą twarz, która przechadzała się po parku. Przyjrzałam się uważniej, byłam za daleko, dlatego nie potrafiłam stwierdzić kto to może być. Normalnie bym odpuściła, ale jakaś siła ciągła mnie tam. Znajdowałam się coraz bliżej tej osoby, kiedy ona na mnie spojrzała. Otworzyła szeroko oczy. Chwyciła mnie za twarz i przytulała do siebie.

-O Boże, jak to dobrze, że jesteś cała.

-Przestań, proszę - byłam zła na siebie, że dałam się tej sile pokonać i podeszłam do niej.

-Nie poznajesz swojej mamy?

-Poznaję.

-To o co chodzi? - zapytała zaniepokojona - wyglądasz okropnie! Dlaczego nie pojawiasz się w domu?

W tamtym momencie zrozumiałam, że nie miała bladego pojęcia o tym, że spotkałam się z Natalią. Byłam jej wdzięczna, że nic nie powiedziała albo po prostu zapomniała.

-Daj mi spokój.

-Jutro kończysz 17 lat, może wrócisz na tę okazję do domu?

-To jest moje święto i będę je obchodzić z moimi znajomymi.

-Masz nowych znajomych? To dobrze, a gdzie się podziewasz?

-Mam nowe mieszkanie.

-Oooo! To może mi je pokażesz?

Wtedy wyrwałam się z jej uścisku. Podniosłam głowę do góry. Uśmiech z jej twarzy zniknął, zesztywniała i chyba coś w końcu do niej dotarło. Wydawała się być przerażona. Omal nie płakała.

-Ty też będziesz płakać? - zapytałam.

Popatrzyła mi w oczy.

-Arleta, czy ty nadal....

-Tak - przerwałam jej.

Jak mogła o takiej istotnej sprawie zapomnieć? A może myślała, że się zmieniłam?

-Mamo....

Wtedy ona mi przerwała:

-Co? Jaka mamo?! Dlaczego ty mi to robisz? Dlaczego nam to robisz? Dziecko, spójrz na siebie! Wyglądasz jakbyś mieszkała na bagnach! Czy ty oszalałaś? Nie tego się po tobie spodziewaliśmy.

-Dobrze się zapowiadałam, nie? Oj, a tu taka niespodzianka. Byłam taką grzeczną dziewczynką - powiedziałam spokojnie, aż za spokojnie, bo moja mama wtedy wpadła w jeszcze większą złość. Ona była podobna do mnie, ale tylko tak trochę. Nie widziałam w jej oczach teraz ani jednej łzy, nawet smutku. Była zła, wściekła, chciała mnie uderzyć, czułam to. Zaczęłam się śmiać, a ona chwyciła mnie za ramiona. Zaczęłyśmy się szarpać. Nadal byśmy to robiły, gdyby nie podbiegł ktoś, kto nas rozdzielił. Wtedy uciekłam, odwróciłam się i spostrzegłam tatę, który przytulał mamę i patrzył na mnie z grozą, a ja mu pomachałam. Przestałam biec. Kiedy znikłam z pola widzenia moich rodziców, podszedł do mnie Jimmy.

-Niezła scenka, Arleta. Oklaski za nią chcesz?

-O co ci chodzi? - zapytałam oburzona.

Wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego podejrzliwie, odwróciłam się.

-To przecież twoja mama, a ty ją tak upokorzyłaś.

Wzięłam głęboki oddech i rzuciłam się na niego.

-Ja ją upokorzyłam? Powiedz jeszcze, że to moja wina, a cię uderzę! - wrzeszczałam, ale uspokoiłam się i poprawiłam jego ciuchy - po prostu tak nie mów, dobrze? - powiedziałam te słowa znacznie spokojniej i odeszłam od niego.

Był zaskoczony. Od tej strony mnie jeszcze nie znał.

 

,,Cześć Arleta,

tu Olga, nie wiem, czy mnie pamiętasz albo może nie chcesz pamiętać. Nie było z Tobą żadnego kontaktu, nie byłaś też on-line na internecie. Martwiłam się, teraz wiem, że potrzebnie. Arleta, powiedz mi; co ty wyprawiasz? Wszyscy są załamani Twoją postawą. Rozumiem alkohol, papierosy, bo to normalne w tym wieku, ale narkotyki? Życie Ci niemiłe? (to było pytanie retoryczne). Twój tata, dziadek, kot, Twoja siostra, babcia ciocia...mama, którą ostatnio tak mocno zraniłaś. Myślisz, że nie wiem? Wszyscy wiedzą, Arleta. I wszyscy chcą Ci pomóc, ale kurcze nikt nie wie jak. Każdy Cię zna i każdy wie, że z Ciebie jest niezłe ziółko. Natalia też opowiadała o waszym spotkaniu.

Co to za mężczyzna? On Cię w to wciągnął?

Obiecuję, że kiedyś polecę do Nowego Jorku, żeby Cię zobaczyć. Zresztą pewnie też na Ciebie nawrzeszczę, ale wiedz, że nie zrobię tego bez powodu.

Jeszcze jakieś 6 miesięcy temu śmiałyśmy się z ćpunów, jacy to oni są słabi. Arleta, nie bądź słaba. Nie pozwól, abym to ja sama Cię wyśmiewała. Założę się, że sama tego nie robisz. Spójrz na nich. Oni są UZALEŻNIENI, bo są nieudanym projektem świata. A my nie jesteśmy projektami, jesteśmy budowlami. Po za tym...czemu uciekłaś z domu? Brakowało Ci czegoś? Mam nadzieję, że wróci Twój zdrowy rozsądek i się ruszysz w końcu. Kiedyś będziemy się z tego śmiać, ale teraz nie ma do śmiechu, bo ty naprawdę masz problem. A problemy nie są śmieszne. Są żałosne. Tak samo jak żałosne jest teraz Twoje życie. Nie radzisz sobie z tym, ja to wiem, ale ty pewnie nie. I to jest właśnie najgorsze. Jesteśmy przyjaciółkami, no nie? Obiecuję, że za niedługo pojawię się przed Twoimi oczami. Wyciągnę Cię z tego. Zresztą nie tylko Ciebie. ''

Olga

 

Jednak na mnie ten list nie zrobił większego wrażenia, nawet nie dał mi do myślenia, po prostu po przeczytaniu, odrzuciłam go na bok. Nie oznaczało to jednak, że nie cieszyłam się. w końcu Olga o mnie pamięta i w ogóle się martwi, a to jest coś. Nadal wolałam żyć tym chorym sposobem. Może jednak jestem słaba? Jak to w liście napisała Olga. Nie jestem budowlą, najwyżej dobrym pomysłem. Z tego dobrego pomysłu miał być pożytek, a wyszło na odwrót. Dłuuugo jeszcze będę brała narkotyki, a z minuty na minutę potrzebuję ich coraz bardziej. Brakowało mi też wyrzutów sumienia ich również przez dłuższy czas nie czułam. We mnie była teraz tylko i wyłącznie pustka, którą trudno było czymkolwiek innym zapełnić niż narkotykami.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Sileth 20.01.2015
    Jest fajny. Sądzę, że opowieść się rozkręca ;)
  • NataliaO 20.01.2015
    Lekkie opowiadanie, które dobrze się czyta. 5:)
  • KarolaKorman 20.01.2015
    Ja też przeczytałam z przyjemnością. Bohaterka wiarygodnie opisana 5 :)
  • Megi :3 23.02.2015
    Widać poprawę pomiędzy pierwszym a trzecim rozdziałem. Słuchasz krytyki. Jedyne, co zauważyłam to ,,śnieg lekko kruszył" wydaję mi się, że powinno być śnieg lekko pruszył. 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania