Poprzednie częściArleta! Rozdział 1

Arleta! Rozdział 7

- No Arleta, uśmiechnij się w końcu! - powiedziała do mnie mama, która była teraz niesamowicie podekscytowana.

Wybraliśmy się do teatru, zresztą tata nam to zasugerował. Mamie bardzo się ten pomysł podobał, Natalii już trochę mniej, a mi? Mi to było obojętne.

Usiedliśmy na swoich miejscach. Wszyscy byli tacy eleganccy i poważni, że aż zaczęło mi się tu podobać. Zapadła cisza. Światło zgasło i spektakl się rozpoczął. Mama bardzo wczuła się w klimat tego miejsca i z upływem czasu, zaczęło to śmiesznie wyglądać. Przedstawienie mi się nawet podobało, chociaż jak to się mówi; szału nie było.

Tylko tydzień do upragnionych ferii, koniec chodzenia do szkoły przez ponad dwa tygodnie! Coś pięknego. Chociaż pewnie spędzę je godzinami w pokoju, czytając książki. Teraz one stały się moim uzależnieniem, ale czy to dobrze? Żadne uzależnienie nie jest dobre. Nie lubię fantasty ani żadnych wymyślonych historyjek, uwielbiam dokumentalne, biografie, naukowe i tym podobne, są stokroć lepsze. Nie ma fikcji, są fakty i to jest świetne.

-Idziesz ze mną na miasto? - zapytała Natalia.

Popatrzyłam na nią błagalnie, ja i miasto? Coś tu nie pasuje.

-Przecież mnie znasz - odpowiedziałam.

-Chcę cię uspołecznić, czy to źle?

-Nie wiem, ale idź sama.

-Nie idę sama, bo z koleżankami.

-To po co ci jestem jeszcze ja potrzebna?

Zaczęła się zastanawiać, a po chwili wzruszyła ramionami. Tym razem nie wiedziała co odpowiedzieć. Uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju, cicho zamykając drzwi. Kontynuowałam pisanie, miałam niesamowitą wenę. Jednak nie dane było mi zaznać ani chwili spokoju, bo parę minut później Natalia wróciła, z hukiem otwierając drzwi do mojego pokoju. Ciężko oddychała, zgięła się w pół i w końcu powiedziała.

-Proszę chodź ze mną! - krzyknęła.

Ze zdziwieniem patrzyłam na nią, co ona wyrabia?

-O co ci chodzi? - zapytałam.

-Jak to o co? O ciebie! Chyba nie masz zamiaru znowu, przesiedzieć cały dzień w domu, jak ci się to nie nudzi?

-Powiedzmy, że się przyzwyczaiłam.

Tym razem to ja się uśmiechnęłam, jednak widać było na mojej twarzy ironię. Na chwilę zapadła między nami cisza, każda myślała o tym, co odpowiedzieć, aby ,,zagiąć'' drugą, mimo wszystko żadna nic nie mogła wymyślić.

-Idziesz? - przerwała ciszę.

-Natalia, znasz moją odpowiedź, więc po co się tak idiotycznie, ciągle pytasz?

To nią ruszyło, oburzona, odwróciła się i ponownie z hukiem zamknęła za sobą drzwi. Słychać było, głośne tupanie. Zachowywała się jak dziecko, a mną to nawet nie ruszyło i nadal pisałam. Kolejny raz obojętnieje?

Trzecia w nocy, a ja zamiast spać, myślę. Nie mogę usnąć, wszędzie widzę potwory, a moja wyobraźnia zaczyna działać. Coraz bardziej się boję, ale przecież nie wstanę i nie pójdę do rodziców, chociaż momentami mam taką ochotę. Legnąć obok mamy i przytulić się do niej, powiedzieć co mi siedzi na sercu, opowiedzieć co się ze mną działo albo co się nadal ze mną dzieje, ale nie! Arleta przecież woli udawać, że jest naprawdę silna psychicznie, kiedyś tak było. KIEDYŚ.

Następne częściArleta! Rozdział 8

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 05.03.2015
    Miłe słowa są motywujące, ale tęsknota za przeszłością jest silna. I co dalej? Będę śledzić :)
  • NataliaO 05.03.2015
    Szkoda, że takie krótkie, podoba mi się ta część o " zagięciu " się nawzajem. 4:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania