Poprzednie częściCYKL - O zwierzątkach - Kurczak

CYKL - O zwierzątkach - Bocian (powtórka)

Bocian nawalił się wczoraj jak nigdy. Impreza w Maroko była niesamowita. Zaspał na zaplanowany wspólny odlot z okolic Rabatu. Postanowił ruszyć sam. Zamknął drzwi, włączył alarm i opuścił swoją afrykańską rezydencję. Głowa napieprzała go tak, że pomylił się i początkowo zaczął lecieć na południe. Na szczęście zauważył, że coś nie gra i zawrócił.

– Szlag by trafił. Już nie wiadomo czy przylot czy odlot.

Przebył jakoś bez kłopotu odcinek do granic Polski.

– No, już niedaleko. Powinienem mieć coś na kaca w gnieździe.

Zadowolony, że za niecałą godzinkę będzie mógł zażyć jakieś proszki i odespać zarwaną nockę, zdekoncentrował się i rąbnął w wysokie drzewo. Spadł na ziemię. W pobliżu spacerował mężczyzna z małą dziewczynką.

– O pac, pac, tatusiu, bocianek psyleciał. Chyba złamał sksydełko.

– Spadaj gówniaro – mruknął bocian i wzbił się z powrotem w powietrze.

Od upadku głowa rozbolała go jeszcze bardziej, dotarcie na miejsce zabrało mu więc prawie dwie godziny. Kiedy w końcu ujrzał znajome zabudowania wsi, do której przylatywał od dwudziestu dziewięciu lat, zwątpił. Coś tu nie gra. Wylądował przed tablicą z nazwą miejscowości.

– No to tu. To gdzie do kurwy nędzy jest ten słup.

Nie chciało mu się lecieć, więc poczłapał w stronę miejsca gdzie powinno znajdować się jego gniazdo. Słupa nie było. Po prostu go nie było. Zauważył małe pudełeczko w trawie. Otworzył je. W środku był list. Bocian rozłożył kartkę i zaczął czytać. Z każdym sekundą jego zmęczone oczy robiły się coraz większe.

– No nie. To ta cholerna zdzira.

„ Mam dosyć życia z tobą, ty pijaku. Zabrałam wszystko i wyprowadziłam się do matki. Dzieci są ze mną. Nie waż się do nich zbliżać łachudro. Słup kazałam ściąć i przeznaczyć na opał. Bocianowa.”

Bocian usiadł zrezygnowany na poboczu drogi. Po paru minutach usłyszał jakiś szelest z tyłu. Odwrócił się i ujrzał czaplę siwą.

– Cześć stary, co tak siedzisz? – odezwał się ptak.

– Żona mnie rzuciła.

– O w mordę. Niedobrze.

– Mogę się u ciebie zamelinować na jedną nockę?

– Nie ma sprawy, stary.

– Nie mów do mnie stary.

– Dobra, nie ma sprawy, stary. Chodź, lecimy.

Czapla siwa miała nawet niezłą chatę. Parterówka, ale sześć pokoi, spora kuchnia, łazienka, taras.

– Chcesz coś do picia – spytała czapla otwierając barek.

– A idź mi. Łeb mnie napierdala po wczorajszym.

– Nie ma sprawy stary. Mam maślankę, chcesz.

– Dawaj.

Usiedli w salonie. Czapla włączyła telewizor. Leciał akurat jakiś talk show. Prowadząca rozmawiała z bocianowymi, które rozstały się ze swoimi partnerami.

 

P.S. - Ze starej półki

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Karawan 04.07.2017
    O "Ligrach" słyszałem, ale żeby Czadziany (albo Bople)... No nie wiem. Na wszelki wypadek zostawię pięcioraczki.:)
  • Nuncjusz 04.07.2017
    Bocian też człowiek...
  • Pasja 05.07.2017
    O zwierzętach można pisać i pisać. Nikt się nie obrazi, a coś zawsze znajdzie dla siebie. Bo charaktery ludzkie wychodzą z tego bocianowego życia. Pozdrawiam
  • Pan Buczybór 05.07.2017
    Polskie klimaty bardzo widoczne. Smutki trzeba opić. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania