Poprzednie częściDynastia Pustyni I cz.1

Dynastia Pustyni I cz.2

Moldvin szedł korytarzem ubrany w czarny wams obszywany srebrnymi nićmi. Ogień kołysał się łagodnie na pochodniach rzucając cienie pod nogi księciu. "Nawet istoty mroku mi się kłaniają." - pomyślał. Szedł dalej, a korytarz zdawał się nie mieć końca. Młody monarcha nie chciał iść na spotkanie rady królewskiej, lecz to był jeden z tych obowiązków, których nie można zaniedbać, tym bardziej, że się będzie niedługo koronowanym. Jako dziecko Moldvin uwielbiał, kiedy ojciec zabierał go na spotkania rady. Z nich wyniósł naukę, że polityka jest ważna dla państwa, a czasami trzeba grać nie fair, aby tylko wyjść z korzyścią dla królestwa. Jego brat Miln zawsze jednak wolał zaznawać przygody i uganiać się za dziewczynami, niż uczyć się co jest ważne dla państwa. Zawsze gdy trenowali szermierkę on skarżył się na byle siniak. Podstawowe przeszkolenie w walce zakończył w wieku ośmiu lat. Moldvin trenował cały czas, twierdził, że jeśli znajduje się czas na posiłek, to na tak naturalną rzecz jak nauka walki na miecze, zawsze jest czas. Kiedy Miln zapoznawał się z coraz to nowszymi dziewczynami oraz jeździł na bale i wydawał przyjęcia, starszy brat poznał zasady retoryki, strategii oraz inżynierii. Matka otoczyła kloszem Milna i trzy siostry książąt. Lecz ku szczęściu Moldvina nie zdołała tego zrobić z przyszłym następcą tronu. To za sprawą wuja, który wziął małego wówczas księcia na wychowanie. Wuj był surowy, za przewinienia karał rózgą, lecz za dobre zachowanie nagradzał chłopca. Moldvin uwielbiał swojego wuja dlatego też nie mógł uwierzyć, kiedy ojciec wybrał na stanowisko Wielkiego Namiestnika starego fujarę Folrtera, a nie swojego brata Arona. Dalszą część rozmyślań księcia przerwał widok drzwi wejściowych. Dwóch strażników pilnowało wejścia, zaś po korytarzową ścianą stał sługa. Moldvin podszedł do niego.

- Zapowiedz mnie. - polecił

- Tak jest książę.

Sługa wszedł do środka i powiedział:

- Nadchodzi Arcyksiążę Moldvin!

-Kto mu nadał tytuł arcyksięcia? - mruknął pod nosem Folrter.

Wszyscy wstali, kiedy do sali dumnym krokiem wszedł Moldvin. Zgromadzeni przywitali go skinieniem głowy. Książę usiadł, a wraz z nim reszta z rady. W jej skład wchodzili: Moldvin siedzący po lewej stronie pustego królewskiego tronu, po prawej od tronu siedział Wielki Namiestni Folrter, następnie dwoje z pośród pięciu wielkich generałów, w tym wuj Aron. Obok księcia zasiadł Wielki Mistrz Zakonu Palladynów. Czterech z ośmiu możnych tego królestwa i przedstawiciel Gildii Handlowo-rzemieślniczej nie pojawiło się - miejsca dla delegacji były puste. Pierwszy odezwał się Folrter.

- Książę, z całym szacunkiem dla ciebie, lecz pragnę zapytać - skąd tytuł arcyksięcia? Przecież aby nadać ten tytuł, trzeba mieć akt zatwierdzony przez króla, zaś jak wiemy, nasz miłościwy władca zmarł?

- Wcale nie musi być tylko akt, Namiestniku...

- Panie, z całym szacunkiem, mój tytuł to Wielki Namiestnik.

- Będziesz mi przerywać, Namiestniku? Czy będę mógł dokończyć?

- Oczywiście, mój książę, możesz kontynuować. - odpowiedział Folrter z udawaną pokorą.

- Także, jak już powiedziałem, nie potrzeba aktu. Zostałem oficjalnie wybrany przez naszego zmarłego władcę na dziedzica tronu, także to czyni mnie arcyksięciem. Polecam Ci o tym przeczytać, Namiestniku, w książce "Dziedziczenie w Naladeszu".

- Niestety, panie, jestem już starszy i oczy nie te co kiedyś... - odpowiedział sarkastycznym tonem.

- Jak dobrze wiem, miałeś czterdzieści lat, kiedy mój ojciec uczynił ci zaszczyt zostania Namiestnikiem. Miałeś dość czasu.

Folrter zmieszał się i siorbnął łyk wina ze srebrnego kielicha.

-Proszę cię, Namiestniku, byś nie pił alkoholu na spotkaniach rady.

Starzec uśmiechnął się tylko sztucznie do Moldvina, traktując go jak dziecko,które mało wie.

-Za miesiąc koronacja. - wtrącił przedstawiciel Gildii, chcąc przerwać niezręczną ciszę . - Oczywiście zagwarantujemy na tą uroczystość wszelkie dobra, jakie sobie zażyczysz.

-Trzeba stworzyć podwyższenie, na którym będzie stał stół rodziny królewskiej. -wtrącił się Folrter. - Będzie trzeba ustawić tam siedem powlekanych jedwabiem foteli i wielki tron dla nowego króla.

- Zaraz, zaraz... -Napomniał Moldvin. - Jeśli dobrze usłyszałem, chcesz, Namiestniku, osiem miejsc siedzących. Coś się nie zgadza. Policzmy: ja, mój brat, moje siostry, dwie mają mężów. To wynosi siedem, nie osiem, mój drogi Namiestniku.

- Ależ książę, moja córka za niedługo zaręczy się z twoim bratem. - wtrącił pewny swego

- Do tego nie dojdzie, Namiestniku, bo może i masz tytuł, który daje ci drugą pozycję w królestwie, ale wywodzisz się z gminu i nie pozwolę, by przenajświętsza linia krwi została skalana.

- Chyba się zapominasz, chłopczyku! Jestem Wielkim Namiestnikiem, prawą ręką króla, złotym okiem władcy, opiekunem stolicy, a ty masz czelność tak mnie poniżać, gówniarzu?! - uniósł się gniewnie starzec. Następnie wziął łyk z kielicha. Moldvin nie wytrzymał, wstał, wyrwał starcowi kielich i rzucił o ścianę.

- To TY się zapominasz, pijany staruchu! Jestem Arcyksiążę Moldvin, syn króla Meriona IV, przyszły król i powiernik królestwa Naladeszu, jestem przedstawicielem starożytnej Dynastii Pustyni, a ty spróchniały capie śmiesz mnie tak traktować?! Wydajesz pieniądze królestwa na alkohol i zabawy w burdelach. Taka jest prawda. Chcesz osadzić swoją tłustą dupę w mojej rodzinie, dlatego posłałeś tą swoją ladacznicę do mojego brata, by zrobiła mu z mózgu trociny. Jesteś hańbą dla Naldeszu. Wyjdź stąd, zgrzybiały pieńku i nie pokazuj mi się na oczy! - wyrzucił w wielkiej furii Moldvin.

- Nie, gnoju, ty stąd wyjdziesz! Straż! Książę jest przemęczony, odprowadźcie go do jego komnat i pilnujcie, by nie zrobił sobie krzywdy.

Straż weszła do pomieszczenia. Wielki Mistrz skinął na stojących Palladynów pod ścianą, by zastąpili straży drogę.

- Nie pozwolę nic zrobić Arcyksięciu. - Odezwał się Wielki Mistrz. - Palladyni będą bronić imienia rodziny królewskiej do ostatniej kropli krwi.

- Straże, proszę wyprowadzić księcia! - rozkazał Folrter.

- Nie możemy, Wielki Namiestniku, to Arcyksiążę. Poza tym naruszenie Palladyna jest grzechem.

- Myślę, że lepiej będzie się uspokoić, zakończyć na dzisiaj, jeśli Arcyksiążę i Wielki Namiestnik pozwolą. - Rzucił generał Aron. Folrter opuścił posiedzenie w asyście straży i skierował się do swych komnat. Moldvin skinieniem dłoni przywołał wuja i udali się razem na rozmowę.

 

DZIĘKUJE ''POMIOTOWI WAWRZOLA'' ZA KOREKTĘ. :-)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Lucjanek 25.02.2016
    Było kilka błędów, ale bardzo fajne opowiadanie. Nie mogę doczekać się kolejnych części. Daję 5!
  • Revollo 25.02.2016
    Dziękuje.
  • elenawest 25.02.2016
    "Moldvin szedł korytarzem ubrany w czarny wams(co to jest wams?) obszywany srebrnymi nićmi. Ogień kołysał(drgał) się łagodnie na pochodniach(,) rzucając cienie pod nogi księciu. "Nawet istoty mroku mi się kłaniają.(bez kropki)" - pomyślał. Szedł dalej, a korytarz zdawał się nie mieć końca. Młody monarcha nie chciał iść na spotkanie rady królewskiej, lecz to był jeden z tych obowiązków, których nie można zaniedbać, tym bardziej, że się będzie niedługo koronowanym. Jako dziecko Moldvin uwielbiał, kiedy ojciec zabierał go na spotkania rady. Z nich wyniósł naukę, że polityka jest ważna dla państwa, a czasami trzeba grać nie fair, aby tylko wyjść z korzyścią dla królestwa. Jego brat Miln zawsze jednak wolał zaznawać przygody i uganiać się za dziewczynami, niż uczyć się co jest ważne dla państwa. Zawsze(,) gdy trenowali szermierkę on skarżył się na byle siniak. Podstawowe przeszkolenie w walce zakończył w wieku ośmiu lat. Moldvin trenował cały czas, twierdził, że jeśli znajduje się czas na posiłek, to na tak naturalną rzecz(,) jak nauka walki na miecze, zawsze jest czas. Kiedy Miln zapoznawał się z coraz to nowszymi dziewczynami oraz jeździł na bale i wydawał przyjęcia, starszy brat poznał zasady retoryki, strategii oraz inżynierii. Matka otoczyła kloszem Milna i trzy siostry książąt. Lecz ku szczęściu Moldvina nie zdołała tego zrobić z przyszłym następcą tronu. To za sprawą wuja, który wziął małego wówczas księcia na wychowanie. Wuj był surowy, za przewinienia karał rózgą, lecz za dobre zachowanie nagradzał chłopca. Moldvin uwielbiał swojego wuja(,) dlatego też nie mógł uwierzyć, kiedy ojciec wybrał na stanowisko Wielkiego Namiestnika starego fujarę Folrtera, a nie swojego brata Arona. Dalszą część rozmyślań księcia przerwał widok drzwi wejściowych. Dwóch strażników pilnowało wejścia, zaś po(pod) korytarzową ścianą stał sługa. Moldvin podszedł do niego.
    - Zapowiedz mnie.(bez kropki) - polecił
    - Tak jest(,) książę.
    Sługa wszedł do środka i powiedział:
    - Nadchodzi Arcyksiążę Moldvin!
    -(spacja)Kto mu nadał tytuł arcyksięcia? - mruknął pod nosem Folrter.
    Wszyscy wstali, kiedy do sali dumnym krokiem wszedł Moldvin(młody książe). Zgromadzeni przywitali go skinieniem głowy. Książę usiadł, a wraz z nim reszta z rady. W jej skład wchodzili: Moldvin siedzący po lewej stronie pustego królewskiego tronu, po prawej od tronu siedział Wielki Namiestni Folrter, następnie dwoje z pośród pięciu wielkich generałów, w tym wuj Aron. Obok księcia zasiadł Wielki Mistrz Zakonu Palladynów. Czterech z ośmiu możnych tego królestwa i przedstawiciel Gildii Handlowo-rzemieślniczej (Gildii Handlowo-Rzemieślniczej)nie pojawiło się - miejsca dla delegacji były puste. Pierwszy odezwał się Folrter.(:)
    - Książę, z całym szacunkiem dla ciebie, lecz pragnę zapytać(bez tego myślnika, bo to jest całość wypowiedzi) - skąd tytuł arcyksięcia? Przecież(,) aby nadać ten tytuł, trzeba mieć akt zatwierdzony przez króla, zaś jak wiemy, nasz miłościwy władca zmarł?(.)
    - Wcale nie musi być tylko akt, Namiestniku...
    - Panie, z całym szacunkiem, mój tytuł to Wielki Namiestnik.
    - Będziesz mi przerywać, Namiestniku? Czy będę mógł dokończyć?
    - Oczywiście, mój książę, możesz kontynuować. - odpowiedział Folrter z udawaną pokorą.
    - Także, jak już powiedziałem, nie potrzeba aktu. Zostałem oficjalnie wybrany przez naszego zmarłego władcę na dziedzica tronu, także to czyni mnie arcyksięciem. Polecam Ci(ci-z wielkiej litery tylko w listach) o tym przeczytać, Namiestniku, w książce "Dziedziczenie w Naladeszu".
    - Niestety, panie, jestem już starszy i oczy nie te(,) co kiedyś... - odpowiedział sarkastycznym tonem.
    - Jak dobrze wiem, miałeś czterdzieści lat, kiedy mój ojciec uczynił ci zaszczyt zostania Namiestnikiem. Miałeś dość czasu.
    Folrter zmieszał się i siorbnął łyk wina ze srebrnego kielicha.
    -(spacja)Proszę cię, Namiestniku, byś nie pił alkoholu na spotkaniach rady.
    Starzec uśmiechnął się tylko sztucznie do Moldvina, traktując go jak dziecko,(spacja)które mało wie.
    -(spacja)Za miesiąc koronacja.(bez kropki) - wtrącił przedstawiciel Gildii, chcąc przerwać niezręczną ciszę . - Oczywiście zagwarantujemy na tą(tę) uroczystość wszelkie dobra, jakie sobie zażyczysz.
    -(spacja)Trzeba stworzyć podwyższenie, na którym będzie stał stół rodziny królewskiej. -(spacja)wtrącił się(bez się) Folrter. - Będzie trzeba ustawić tam siedem powlekanych jedwabiem foteli i wielki tron dla nowego króla.
    - Zaraz, zaraz... -(spacja i napomniał z małej)Napomniał Moldvin. - Jeśli dobrze usłyszałem, chcesz, Namiestniku, osiem miejsc siedzących. Coś się nie zgadza. Policzmy: ja, mój brat, moje siostry, dwie mają mężów. To wynosi siedem, nie osiem, mój drogi Namiestniku.
    - Ależ książę, moja córka za niedługo zaręczy się z twoim bratem.(bez kropki) - wtrącił pewny swego(.)
    - Do tego nie dojdzie, Namiestniku, bo może i masz tytuł, który daje ci drugą pozycję w królestwie, ale wywodzisz się z gminu(plebsu) i nie pozwolę, by przenajświętsza linia krwi została skalana.
    - Chyba się zapominasz, chłopczyku! Jestem Wielkim Namiestnikiem, prawą ręką króla, złotym okiem władcy, opiekunem stolicy, a ty masz czelność tak mnie poniżać, gówniarzu?! - uniósł się gniewnie starzec. Następnie wziął łyk z kielicha. Moldvin nie wytrzymał, wstał, wyrwał starcowi kielich i rzucił o ścianę.
    - To TY(ty-nie stosuj caps locka, bo to źle wygląda) się zapominasz, pijany staruchu! Jestem Arcyksiążę Moldvin, syn króla Meriona IV(Czwartego), przyszły król i powiernik królestwa Naladeszu, jestem przedstawicielem starożytnej Dynastii Pustyni, a ty spróchniały capie śmiesz mnie tak traktować?! Wydajesz pieniądze królestwa na alkohol i zabawy w burdelach. Taka jest prawda. Chcesz osadzić swoją tłustą dupę w mojej rodzinie, dlatego posłałeś tą swoją ladacznicę do mojego brata, by zrobiła mu z mózgu trociny. Jesteś hańbą dla Naldeszu. Wyjdź stąd, zgrzybiały pieńku i nie pokazuj mi się na oczy! - wyrzucił w wielkiej furii Moldvin.
    - Nie, gnoju, ty stąd wyjdziesz! Straż! Książę jest przemęczony, odprowadźcie go do jego komnat i pilnujcie, by nie zrobił sobie krzywdy.
    Straż weszła do pomieszczenia. Wielki Mistrz skinął na stojących Palladynów pod ścianą, by zastąpili straży drogę.
    - Nie pozwolę nic zrobić Arcyksięciu. - (odezwał)Odezwał się Wielki Mistrz. - Palladyni będą bronić imienia rodziny królewskiej do ostatniej kropli krwi.
    - Straże, proszę wyprowadzić księcia! - rozkazał Folrter.
    - Nie możemy, Wielki Namiestniku, to Arcyksiążę. Poza tym naruszenie Palladyna jest grzechem.
    - Myślę, że lepiej będzie się uspokoić,(i) zakończyć na dzisiaj(tę radę), jeśli Arcyksiążę i Wielki Namiestnik pozwolą.(bez kropki) - (rzucił)Rzucił generał Aron. Folrter opuścił posiedzenie w asyście straży i skierował się do swych komnat. Moldvin skinieniem dłoni przywołał wuja i udali się razem na rozmowę."

    Pomimo korekty wciąż są liczne błędy. Pozostawiam 3
  • Nazareth 25.02.2016
    elenawest wams - krótki męski kaftan wykonany z sukna, atłasu lub aksamitu, noszony w XVI – XVII w.
  • elenawest 25.02.2016
    Nazareth a patrz, nie znałam ;-)
  • Akwus 25.02.2016
    "Moldvin szedł korytarzem ubrany w czarny wams obszywany srebrnymi nićmi." - czy gdyby wams był obszyty złotą nicią, to Moldvin szedłby jakoś inaczej? Albo gdyby był ubrany w granatową kurtkę? Zakładam, że za mała rajtuzy faktycznie by jakoś zmieniły jego krok, ale jeśli ów krótki męski kaftan wykonany z sukna, atłasu lub aksamitu nie miał znaczenia dla przejścia korytarzem, to po co mi go pokazujesz w tym zdaniu?

    ...Próbowałem to przeczytać, poważenie. Dwa razy zaciskałem zęby. Chciałem pomóc. Musiałbym tu jednak wypisywać każde zdanie po kolei i pokazywać Ci czemu jest słabe :( Myślę, że wcale nie chcesz takiego czepialstwa. Jeśli jednak lubisz umartwiać się nad sobą, przysiądę i poznęcam się nad tym opowiadaniem - jednak wyłącznie na Twoją wyraźną prośbę :)

    Nie oceniam, by nie zaniżać Ci średniej :)
  • ArgentumMortem 06.03.2016
    A mi się bardzo podoba Twoja twórczość, zostawiam piąteczkę!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania