Elizabeth - rozdział 3
Ledwie Elizabeth przekroczyła próg domu, dopadł ją rozwścieczony krzyk ojca. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku. Wiedziała, że czeka ją bardzo nieprzyjemna sytuacja. Jej ojciec potrafił być bardzo gwałtowny, jeżeli coś nie szło po jego myśli.
Drzwi gabinetu na parterze otworzyły się; Andre Lawson wkroczył dumnym krokiem do salonu. Był to czterdziestoletni, przystojny mężczyzna o smukłej, ale umięśnionej sylwetce. Miał czekoladowo-brązowe oczy i gęste czarne włosy, gdzieniegdzie przyprószone siwizną.
- Gdzie byłaś, Elizabeth?
Dziewczyna spuściła wzrok. Nie chciała prowokować ojca spojrzeniem.
- Odpowiesz na moje pytanie? - nalegał Andre.
Elizabeth podniosła wzrok.
- Byłam na... - zawahała się przez chwilę. Dla jej ojca spacery były tylko stratą cennego czasu, więc postanowiła mu nic nie mówić. - Wybrałam się na rynek.
Andre chrząknął lekceważąco i skrzyżował ramiona na piersi. Tą postawą chciał pokazać, że nie wierzy córce.
- Za dwie godziny będzie tutaj twój narzeczony i jego rodzice. Ubierz się odpowiednio – popatrzył wymownie na brudną sukienkę, bose stopy Elizabeth oraz na pantofelki, które trzymała w ręku. Dziewczyna poczuła, że ogarnia ją rozpacz.
- Zadam ci jedno pytanie, ojcze. Zastanów się chwilę i odpowiedz na nie szczerze. Czy chcesz żebym była w życiu szczęśliwa?
Oczy Andre wypełniły się miłością i troską.
- Oczywiście, kochanie. Jesteś moim umiłowanym dzieckiem – kiedy to mówił, wyciągnął ręce w stronę córki, jakby chciał ją objąć i przytulić.
- W takim razie odwołaj przyjazd mojego narzeczonego, póki jeszcze możesz. Zrób, to jeśli mnie kochasz.
Słowa Elizabeth sprawiły że jej ojciec zamarł. Jego twarz stężała. Andre wyglądał jak rozjuszony byk, gotowy w każdej chwili do ataku.
- To jest szantaż – powiedział ze stoickim spokojem.
- Wiedziałam! - krzyknęła Elizabeth, pełna goryczy. - Dla ciebie liczy się tylko pozycja w społeczeństwie, a nie moje szczęście! Zależy ci na pieniądzach, a nie na własnej córce! - ruszyła w stronę drzwi. - Odwołaj wszystko! Nie będę miała narzeczonego i nie będzie żadnego ślubu! A jeśli tak zależy ci na tym chłopaku, to sam wyjdź za niego za mąż! - po tych słowach wybiegła z domu, zostawiając ojca oniemiałego jej wybuchem.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania