Poprzednie częściElizabeth - prolog

Elizabeth - rozdział 6

- Co byś zrobił, gdyby okazało się, że kobieta, która cię wychowywała, nie jest twoją biologiczną matką? - spytała znienacka Elizabeth, obserwując dumnie przechadzające się dzikie konie.

Thomas spojrzał na nią z ukosa i podrapał się w brodę. Był zaskoczony tym nietypowym pytaniem.

- Jak już bym się o tym dowiedział, to przez pierwszą minutę z pewnością otwierałbym i zamykał usta jak ryba – zademonstrował to, po czym się roześmiał.

Elizabeth nie podchwyciła żartu. Chłopiec spoważniał.

- Na pewno poczułbym się oszukany i zdradzony. Myślę, że na początku byłyby to twardy orzech do zgryzienia, ale wraz z upływem czasu zaakceptowałbym prawdę – powiedział.

Dziewczyna spojrzała na niego i momentalnie zrozumiała, że miała do czynienia z kimś niezwykłym. Thomas był bardzo mądrym chłopcem i myślał racjonalnie.

- Chodzi o ciebie, prawda? - domyślił się, choć Elizabeth nie chciała, by to się stało.

Spuściła głowę i zagryzła wargę.

- Proszę, tylko nikomu nie mów – poprosiła cicho i podniosła się z trawy, otrzepując sukienkę. - Mam nadzieję, że nie wykorzystasz mojego sekretu przeciwko mnie. Do zobaczenia, Thomasie.

Nie czekając na jego odpowiedź, odeszła. Ufała Thomasowi. Dobrze się stało, że to właśnie on został powiernikiem jej sekretu. Nawet jeśli nie miała stuprocentowej pewności co do autentyczności tego sekretu.

Kiedy Elizabeth znalazła się w obrębie domu, usłyszała podniesiony głos ojca.

- Wynoś się stąd, inaczej cię zabiję! - wrzeszczał w opętańczej furii, wymachując wściekle rękoma. - Ty podła żmijo! - wypchnął jakąś kobietę z domu. Okazała się być nią Petra. - Żałuję, że nie zginęłaś tamtego dnia! - po tych słowach Andre chwycił walizki garderobianej i wyrzucił je za próg domu.

Pod wpływem uderzenia jedna z walizek otworzyła się i wypadły z niej rzeczy Petry. Kobieta rzuciła się, by je pozbierać.

Elizabeth, nie mogąc dłużej oglądać tej sceny, postanowiła zainterweniować.

- Co się tutaj dzieje? Co ty robisz, ojcze? Dlaczego wyrzucasz Petrę z domu?

Andre drgnął i z płonącymi oczami odwrócił się do córki.

- Przyłapałem ją na próbie kradzieży – wydyszał, z obrzydzeniem patrząc na Petrę. - Skąd to masz? - wskazał na szyję Elizabeth.

Dziewczyna odruchowo dotknęła palcami chusty, którą miała owiniętą wokół szyi.

- Dostałam od kobiety na rynku – powiedziała zgodnie z prawdą.

Petra, wciąż jeszcze zbierając swoje rozsypane rzeczy, podniosła głowę znad walizki i popatrzyła na Elizabeth.

Andre podszedł szybko do córki i zdjął chustę z jej szyi.

- Nie powinnaś przyjmować prezentów od obcych ludzi – warknął złośliwie i rozdarł chustę na pół.

Elizabeth wrzasnęła. Poczuła niepohamowaną złość i nienawiść do ojca. Miała ochotę podejść do niego i zwyczajnie uderzyć go prosto w twarz. Nie zrobiła jednak tego, za bardzo bojąc się konsekwencji tego czynu.

Zamiast tego, rzuciła Andre prowokujące spojrzenie i przykucnęła przy Petrze, by jej pomóc.

- Będzie mi ciebie brakować – powiedziała do kobiety. - Byłaś dla mnie jak matka. Kocham cię.

Petra objęła Elizabeth i przytuliła. Dziewczyna oparła głowę na ramieniu kobiety.

- Wiem o wszystkim – wyznała tak cicho, by tylko Petra to usłyszała. - Obiecuję ci, że zrobię wszystko, byś mogła się zemścić na moim ojcu.

Następne częściElizabeth - rozdział 7 - ostatni

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KainaBref 11.05.2015
    eehh czyli bez trupa, no trudno....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania