Poprzednie częściElizabeth - prolog

Elizabeth - rozdział 4

Po kłótni z ojcem Elizabeth ponownie znalazła się na łące. Usiadła w trawie i przez chwilę rozmyślała o tym, co się stało. W końcu emocje które się w niej wezbrały, puściły i łzy pociekły z oczu dziewczyny. W tej chwili Elizabeth żałowała, że nie jest zwykłą, wiejską dziewczyną, od której nikt nie wymaga odpowiedniej kultury osobistej i ogłady. Miała dość swojego życia, podczas którego wiecznie słyszała wymagania i narzekania matki. Ojciec zresztą nie był lepszy. Ciągle czegoś żądał, nigdy prosił.

Nagle czyjś mokry nos trącił Elizabeth w ramię. Dziewczyna otarła szybko oczy.

Barrie, kochana psinko – wtuliła się w sierść psa. Ponad głową psa zobaczyła nadchodzącego pastuszka.

Co się stało? Czemu płaczesz? - spytał.

Elizabeth opowiedziała mu wszystko. Nie wiedzieć czemu, zaufała temu chłopcu, choć nie wiedziała nawet, jak on ma na imię.

Chłopiec słuchał jej bardzo uważnie, nie chcąc uronić ani słowa.

Myślę, że powinnaś pokazać ojcu różnice, jakie dzielą ciebie i tego chłopaka – powiedział, kiedy Elizabeth skończyła mówić.

Dziewczyna podniosła się z trawy. Czuła się już znacznie lepiej, jakby lżej na duchu.

Dziękuję – powiedziała do chłopca. - Jak masz na imię? - nagle przypomniało się jej, że wciąż tego nie wie.

Thomas – odpowiedział.

Elizabeth uśmiechnęła się serdecznie do niego. Wiedziała, że pomiędzy nią a Thomasem nawiązała się nić porozumienia.

Ja jestem... - zaczęła mówić, ale chłopiec przerwał jej w połowie zdania:

Wiem, kim jesteś. Elizabeth – popatrzył na dziewczynę zamyślony. - Będę cię nazywał Lizzie.

Elizabeth uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Podobało się jej nowe przezwisko. Nikt jeszcze jej tak nie nazywał.

Zatem, do zobaczenia Thomas.

Do zobaczenia, Lizzie.

 

***

Po niemal godzinnym kajaniu się przed ojcem, zdawało się, że Andre wreszcie wybaczył córce.

Masz wyjątkowe szczęście – powiedział miękko. - Dostałem telegram od Johna Mansfielda. Wypadło mu coś bardzo ważnego i dlatego zamiast na obiedzie, pojawi się z żoną i synem na kolacji.

Elizabeth się upiekło. Wolałaby nie pomyśleć, co stało by się, gdy Mansfieldowie zjawili się na obiedzie.

Kilka godzin później Elizabeth nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Nosiło ją po całym domu. W końcu matka upomniała ją, by przestała się kręcić, bo zniszczy sobie fryzurę, którą Petra przez godzinę układała.

W końcu zjawili się oczekiwani goście. Pierwszy w progu domu zjawił się John Mansfield, niski i tęgi jegomość z brązową, niesforną czupryną i brodą, ubrany w smoking. Za nim podążała Elena, żona Johna, kobieta o pięknej twarzy i dużych zielonych oczach, ubrana w wytworną czarną suknię. Na samym końcu do domu wszedł Ralf Mansfielda, chłopak równy wzrostem Elizabeth o jasnobrązowych włosach, wysokich kościach policzkowych i szklistych, niebieskich oczach.

Elizabeth nie spodobał się sposób, w jaki Ralf na nią patrzył. Zupełnie, jakby patrzył na kawałek mięsa na talerzu.

Goście zostali zaproszeni do stołu i podano duszoną jagnięcinę z kaszą. Elizabeth usiadła obok Rafla, naprzeciw niej miejsce zajął Andre, po jego lewej stronie siedziała jej matka, Victoria. Pani Mansfield zajęła miejsce obok syna, zaś pan Mansfield usiadł pomiędzy Elizabeth i Andre.

Powiedz mi, drogie dziecko, kim chciałabyś zostać w przyszłości? - spytał John.

Elizabeth wyprostowała się przy stole. Była pewna, że to, co za chwilę powie, nie spodoba się jej ojcu.

Pisarką – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Zawsze o tym skrycie marzyła, a wreszcie miała okazję ujawnić swoje pragnienie innym.

Andre popatrzył na nią groźnie, ale ona zignorowała to spojrzenie. John się zaśmiał.

Pisarką? - zdziwił się. - Przecież to taki mało dochodowy zawód, właściwie bardziej hobby niż praca.

Elizabeth miała już gotową odpowiedź na ten zarzut.

Uważam, że w obowiązku męża leży utrzymanie rodziny – odparła i zobaczyła, że jej ojciec czerwienieje.

Co, jeśli twój przyszły mąż nie będzie akceptował twojej pasji? - spytał Ralf, odzywając się po raz pierwszy tego wieczora.

Będzie musiał – prawie warknęła Elizabeth. - Inaczej się z nim rozwiodę.

Po skończonej kolacji zarówno Andre jak i Victoria przestali się odzywać się do córki, a ona pluła sobie w brodę, że posłuchała rady Thomasa.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • wolfie 04.10.2014
    Przepraszam Was bardzo za brak myslnikow w tekście. Przypomniałam sobie o tym tuż po dodaniu rozdziału :(
  • NataliaO 04.10.2014
    nie mogę się kolejnego działu doczekać 4 :)
  • Lajkować na Fb opowi. Takie przypomnienie. A opowiadanie nawet spoko.
  • KainaBref 11.05.2015
    "Pisarką? - zdziwił się. - Przecież to taki mało dochodowy zawód, właściwie bardziej hobby niż praca." - no w Polsce na pewno, lol.
    Końcówka dobra, właśnie wyobraziłam sobie, że ktoś w Dynastii oświadcza, że jak mężowi coś nie pasuję to się z nim rozwiedzie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania