Poprzednie częściJeden krok 1

Jeden krok 5

Zalążek Energii

 

Dziś czuł że będzie jak przez ostatnie dwa tygodnie, jednak i tak spanie było dla niego jak narkotyk.

 

Odkąd zaczął pić herbatki Bogaja nie miał żadnego koszmaru, spał jak dziecko w powijakach. Raz spróbował zasnąć bez niej, bardzo się bał że koszmary wrócą, trochę mu zajęło zanim zasnął ale ku swojemu pozytywnemu zdziwieniu udało się, rano obudził się szczęśliwy, dopóki się nie zaczęło.

 

Nie wiedział czy te herbatki tak uleczyły jego umysł że koszmary przepadły, zresztą nadal nie wiedział z czego były, i na to czego się już nauczył nie chciał, czy to może był zbawienny wpływ tego miejsca i jego przyjaciół, bo tych też miał coraz więcej.

 

Ale rozważaniom przyszedł kres gdy nastąpiło to czego się obawiał.

 

Odkąd Noah zaczął trenować, żeby się przygotować na zostanie Naczyniem, Bogaj co rano przychodził do jeszcze niewybudzonego Noah, łapał go za kostkę i z całej siły wywalał go za Bramę prosto na trawę.

 

Za pierwszym razem Noah był tak zaskoczony że obudził się dopiero w trawie, Bogaj mówił że to miało ćwiczyć jego wykrywanie zagrożenia, Noah wiedział że skrzata to cholernie bawi, cholernik zawsze ukradkiem wstrzymywał śmiech, a jak raz tak wylądował że spodenki mu spadły miał nadzieje że Bogaj się udusi.

 

Jednak Noah nigdy nie chciał przyznać przyjacielowi racji, ale to rzucanie nim codziennie o różnych godzinach, zależnie jak wstał miało rezultaty.

Noah już po wypadku nabrał słabej zdolności wyczuwania różnych rzeczy, jak coś się miało stać jakoś zawsze pierwszy wiedział o tym, a teraz mógł dokładnie powiedzieć kiedy Bogaj podchodził.

 

Nie widział go ani nie słyszał, a szukanie Bogaja było jak znalezienie konkretnego liścia jesienią, no bo cóż, on cały był z liści ! Kolejnym plusem bycia tu było, że coraz mniej go dziwiło.

 

W każdym razie tym częściej Bogaj nim rzucał, tym częściej Noah podświadomie wiedział że tamten jest gdzieś w pobliżu, już przed samym złapaniem, instynktownie wiedział z której strony nadciągał Bogaj.

 

Problemem było tylko to że nie spał tyle miesięcy ! Żal mu było zmarnować jakąkolwiek sekundę leżenia w łózko, dlatego mimo że wiedział, dawał sobą rzucać żeby dłużej poleżeć.

 

Dziś było tak samo, Bogaj był dwa kroki od niego po prawej, już miał chwytać go za kostkę, wtedy Noah cały się naprężał i pozwalał sobą rzucić.

W locie był już w pełni pobudzony i szykował się do lądowania za Bramą, wprost w piękny słoneczny poranek.

 

Wysunął bark naprzód i używając pędu lotu odbił się od ziem, zrobił obrót i wylądował bez zbędnych ruchów na jednym kolanie, gotowy do kolejnego treningu.

 

*****

 

Od czasu podjętej przez Noah decyzji o zostaniu Naczyniem, i życiu w tym świecie minął miesiąc, podczas którego Bogaj cały czas go trenował. Codziennie od rana do wieczora Noah przechodził przez plan jaki Bogaj mu wymyślił, a Ele mu świadkiem łatwo nie miał, bo już od pierwszego dnia Bogaj wrzucił największe obroty.

 

- Żeby Noah Energie ciała przyjąć swego do mógł, ciało Noah silne być musi, Bogaja jak !

 

- Po pierwsze gdybym był tak silny jak ty to bym mógł kruszyć kamienie prawym prostym niczym wafelki.

Po drugie byłem najszybszym biegaczem w całym stanie, od siódmego roku życia trenuje biegi, mam od cholery nagród, więc chyba moje ciało nie jest w takiej złej kondycji co ?

 

- Noah naiwny ! - wykrzyczał mu to, prawię wsadzając palec w oko, jeszcze nie widział tak zdeterminowanego Bogaja.

 

Nie było innej opcji żeby trenował go ktokolwiek inny niż Bogaj, to było pewne od początku, a że Noah mu bezsprzecznie ufał czuł że z Bogajem wszystko pójdzie gładko, ale zaczynał się go trochę bać

– Noah jak w ludzi tych no ! No tych no... – znowu zapomniał słowa, aż machał rękoma jakby się paliło, nawet Kora patrzyła przerażona, schowana za Noah.

 

- Nie wiem o co ci chodzi tym razem, hmm realiach ? Ograniczeniach ? Standardach ?

 

- HA !! Dokładnie ! Noah teraz mądry ! A więc jak Noah w sardach ludzi myśleć, będzie starczy nie ! Energia sardów nie ma !

Ona wszechpotężna i ludzkie słabe ciało jest za ! Noah dlatego ponad wznieść musi się je !! - Tu Bogaj tak wysoko wzniósł ręce do nieba i się przejął, że aż upadł na plecy, Kora poszła go obwąchać czy jest z nim wszystko okej, a Noah pojął że wariat jak wariat ale rację ma.

 

Jeżeli chciał przyjąć do siebie moc która jest wszędzie, cóż od prawie zawsze, i sama dała życie całej populacji istot przewyższających ludzi we wszystkim.

To parę lat biegania tam i z powrotem i parę złotych pierdółek na szafce, jest niczym w porównaniu z tym co oni potrafią.

 

- W porządku rozumiem - Bogaj podniósł się i spojrzał czule na Noah – jestem na to o wiele za słaby, nie ma co się oszukiwać, ale zrobię wszystko aby to zmienić, więc rzuć na mnie wszystko żebym odkrył prawdziwą siłę !

 

- Noah pewny ? - nad tą odpowiedzią nawet się zastanawiać nie musiał – Oczywiście że pewny ! Pokaż co tam dla mnie masz !!

 

I tu Noah pierwszy raz zobaczył u Bogaja ten wyraz oczu, to był uśmiech na pewno, ale bardzo, oj bardzo podejrzany.

Wtedy zaczął się trening ciała, i Bogaj rzucił naprawdę wszystko co miał na Noah, a Noah żałował że nie powiedział wtedy po prostu tak.

 

Spodziewał się że będzie trudno, ale znowu pewność siebie że po ćwiczeniach które przeszedł jako biegacz, będzie mu łatwiej.

Ale czy siedem lat biegania i diety przygotowały go na codzienne przepływanie rzeki w tą i nazad ? Na przenoszenie ogromnych kamieni z miejsca na miejsce ?

 

Nie, na to trener w szkole ich nie przygotował, ale i tak najgorszym, chociaż mającym najwięcej plusów ćwiczeniem, było gonienie Pomniejszych po całym parku i pobliskich lasach.

Samo ich dogonienie nie było jedynym problemem, bo Noah nie łapał tylko jednego na raz o nie.

 

Gonienie polegało na tym, że co któryś dzień Bogaj zbierał tylu przeróżnych Pomniejszych Elów ilu się dało, na podstawie ich ilości Noah musiał złapać paru.

Na przykład jeżeli zebrało się sześciu przynajmniej jednego, jeżeli czternastu to dwóch albo trzech.

 

Zaczynali gdzieś w głębi lasu, Noah w środku, Ele wokół niego, na gwizd Bogaja wszystkie się rozbiegały a Noah tuż za nimi.

 

Biegał tak przez cały dzień aż do jego końca, na początku biegł za jakimkolwiek, ściągał go dopóki nie uznał że nie ma szans, gdy tylko zobaczył innego leciał za nowym celem.

Niestety pierwsze starty kończyły się omdleniem Noah na koniec dnia, zanim ten cokolwiek mógł złapać, potem było parę normalnych dni musztry fizycznej i znowu wyścig, i znowu padał.

 

Po trzecim takim wyścigu wiedział że jego strategia jest do dupy, więc zaczął przed startem ich obserwować i szukać najsłabszych ogniw, niczym stado lwic które po spłoszeniu gazell, biegło za tą najwolniejszą i najsłabszą.

 

A to korjeleń utykał, a tam jeżtyk się cały trząsł, a tu patrzcie orłoliść z lekko wyłamanym skrzydłem, prawdziwy kąsek.

Dopiero drugi wyścig z nową strategią dał mu zwycięstwo, biedny bóbrtam którego gonił bite dwie godziny był jego pierwszą ofiarą. Biedaczek próbował uciec wodą z bolącym ogonem, który tak w ogóle był płaską kłodą, ale Noah wykorzystał sytuację, wspiął się na drzewo i skoczył na niego zanim ten odpłynął.

 

Na jeden miesiąc było dziesięć wyścigów, Noah wygrał pięć co było według Saa i Bogaja bardzo dobrym wynikiem, jak na człowieka oczywiście.

 

Po drugim już tygodniu zauważył że idzie mu coraz łatwiej, dziwiło go to i to bardzo, bo tak, nabrał widocznej, większej muskulatury, co też było nie do końca normalne, uważał że zdecydowanie za szybko, ale też nie było tego tyle żeby tak mu ułatwić ćwiczenia.

 

Ale liczyło się że morderczy plan Bogaja aby usprawnić Noah poszedł bardzo dobrze.

Ale dla samego Noah nie to że stał się silniejszy się liczyło, ale to jak więzi między nim a Bogajem, Korą i Saa się zacieśniły.

 

Z Bogajem ćwiczył codziennie, mimo trudności jakie miał nie narzekał, cieszył się że dobrze mu idzie i że spędza tyle czasu z Elem.

Zawsze sporo rozmawiali, bardzo często się śmiali mimo wysiłku, opowiadali sobie przeróżne historie, Noah o rodzinie, Bogaj osobie.

Tak się dowiedział że El ma ponad tysiąc lat, jak dokładnie został Strażnikiem, i że poznał każdą historyczną postać z Oregonu. Polubili się jeszcze bardziej, co tylko dodało Noah zapału do treningów.

 

Z Saa mimo ich pierwszego spotkania też naprawdę się zżył, wąż zgodził się na prośbę Bogaja, że gdy tylko Noah będzie miał czas pomiędzy ćwiczeniami, zrobią sobie sparingi. Na początku powiedzieć że to była porażka to pieszczotliwe określenie, tak jak Bogaj załatwił go jednym ciosem, tak Saa ruchem ogona, tak skończyła się pierwsza walka, strzałem jak z bicza drewnianym ogonem Ela.

 

Noah ocknął się 10 metrów dalej, będąc nieprzytomnym przez dłużej nieokreślony czas, na to Noah jednak też znalazł sposób, oczywiście nie wygrywał, taki silny jeszcze nie był, choć Bogaj i Saa mówili że kiedyś będzie.

Ale przynajmniej na razie wychodził z tych walk z twarzą, pomogło mu to na czym głównie skupiali się na treningach, czyli na jego ukochanym bieganiu.

 

Skoro już był najszybszy w stanie, całą trójką zgodzili się że najlepiej na tym się skupić, między innymi po to były wyścigi z Elami, oraz inne ćwiczenia, jak skakanie po drzewach, czy kopanie ich aż do ich pęknięcia, chodziło o to by uczynić go najszybszym wśród Eli.

 

I tak używał biegania do wykiwania Saa, najpierw szło tak sobie, bardzo się w ten sposób poturbował, ale z czasem udawało się, także dzięki pobudkom jego zmysłów.

Kiedy Saa atakował, on instynktownie omijał cios i już dawno był za nim, raz udało mu się wygrać walkowerem, ganiali się przez osiem godzin i Saa po prostu miał już dosyć.

 

Po walkach albo nawet w ich trakcie rozmawiali, Saa dawał mu wskazówki co robić i jak, a także rozmawiali głównie o nim.

Noah zauważył że Saa lubi o sobie rozmawiać, nie o bardzo osobistych ckliwych rzeczach, raczej o tym jaki jest wspaniały.

Ale jemu to nie przeszkadzało, tym więcej uczył się o tym świecie, i przyznał w sobie z przestrachem jak polubił tego gada i jego wredny humor.

 

Z Korą spotykał się na wyścigach, zawsze była pierwsza żeby brać w nich udział, ale chyba tylko po to żeby robić jaja z Noah.

Ze wszystkich Pomniejszych była najszybsza, dlatego już po drugim wyścigu przestał ją sobie brać za cel bo to nie miało sensu, gdy zaczęła cwałować między krzakami, przeskakując je o całe metry było pozamiatane.

 

Dlatego właśnie obiecał sobie że w ostatnim wyścigu miesiąca ją dorwie, i wiecie co ? Przegrał.

 

Ale to dzięki Korze właśnie poznał tylu nowych przyjaciół, zawsze po zawodach podchodziła do niego, trącała go lekko głową, on ją drapał a ona skinieniem kazała za sobą iść. Wiedział że Pomniejsi za bardzo boją się Saa żeby brał w tym udział, ale Bogaja każdy lubił.

To że Strażnik zawsze czekał na niego w domu znaczyło że chciał żeby Noah samemu nauczył się żyć z Elami, i co jak co ale to Noah odkrył od razu.

 

Tak więc z Korą wybiegali z parku przez Bramę do głębszego lasu, tam na Noah zawsze czekało ognisko, z Elami które brały udział w wyścigu, albo po prostu były z okolicy.

Właśnie tą część treningu najbardziej lubił, mimo że Pomniejsi nieumieli mówić tak jak zwykłe zwierzęta, to Noah czuł że każdy z nich jest równie ważny co osobny człowiek.

 

Tak więc rozsiadał się między nimi i bez rozmów spędzał z nimi czas, na początku większość się go bała, odsuwali się na drugi koniec ogniska, a on zostawał sam z Korą.

 

Ale z czasem otwierali się przed nim, zaczęło się od tego, że jeden mchurik, jak można się domyśleć był to królik z miękkiego mchu, upuścił jagodę wprost pod Noah, biedak trząsł się od samego patrzenia na niego.

Jednak Noah po prostu sięgnął po jagodę i z uśmiechem mu ją podał, wdzięczny mchurik wziął ją i od razu zjadł, chwilę patrzył na Noah, potem posłał mu szczery uśmiech i odbiegał szczęśliwy do reszty.

 

Mniej więcej po tym reszta zaczęła się do niego zbliżać, zaczęli siadać koło niego, on dzielił się z nimi jedzeniem, i w końcu z każdym się poznał, i mimo braku słów rozumiał ich i im pomagał.

A to pomógł dokończyć tamę bóbrtamą, a to nazbierał orzechów dla młodych orzewiórek, zbudował szałas dla korjeleni, gdy ludzie w prawdziwym świecie zniszczyli ich dom.

 

I tak zdobył wielu cennych przyjaciół z wielu miejsc, wtedy wyścigi nie przypominały już ciężkiego treningu, tylko jak w dzieciństwie zabawę w berka ze znajomymi.

 

Noah mimo ciężkich ćwiczeń po których był cały pobijany i poraniony, pomimo długich godzin biegania, i bycia obijanym przez Saa, czuł się szczęśliwy.

 

Nie wiedział skąd to się bierze, ale Noah Ambrose właśnie podczas tego morderczego rytuału, który miał sprawić że stanie się Naczyniem, był najszczęśliwszy.

 

Tam gdzie większość ludzi powiedziała by że pierdoli nie robi, on mówił tak, mówił tak bo pragnął tego życia, właśnie po tym treningu czuł się wspaniale, silny, szybki i wytrwały jak nigdy.

 

Ze wspaniałymi przyjaciółmi u boku, nawet lepszymi bo nie byli ludźmi, przyjmował ten świat, i miał szczerą nadzieje że i on jego.

 

I tak najszczęśliwszy od wypadku jaki był, przeżył miesiąc morderczego treningu.

 

*******

 

I z powrotem wracamy do pięknego lądowania Noah.

 

Wiedząc już co się stanie rano, nie rozbierał się, stał już gotowy przed Bramą, ubrany w krótkie spodenki z niskim korkiem, podobne do dłuższych Bogaja, cały zabandażowany od ran doznanych podczas treningów.

Po tych z wypadku nie było już śladu, jego skarby były na swoich miejscach, Bogaj obawiał się że Noah je zgubi, Noah jednak wiedział że nie i miał rację.

 

Bogaj już wyszedł zadowolony z Bramy - Bogaj ćwiczenia poranne działają widzi że !

 

- Działać działają ! Ale żeby człowiekowi po insomnii zakłócać sen, to jest bandytyzm Bogaj - zaśmiał się głośno i życzliwie El – może jest i, pomaga ale jak !

 

Tu niestety miał Noah, bo pomagało – No niech ci będzie mistrzu –zaśmiali się razem, głośno jak zawsze - Więc co dziś dla mnie masz Bogaju ? Znowu skakanie po drzewach ? Czy może bieganie po lesie ? Uważaj bo idzie mi coraz lepiej.

 

Znowu się zaśmiali, Noah słyszał także inne śmiechy, to przyszli Pomniejsi z lasu gotowi na koniec treningu, aby się z nim bawić, bądź żeby w czymś im pomógł, Noah z uśmiechem odmachał wszystkim, nie widząc zadowolonych z tego oczu Bogaja.

 

- Nie nie ! Noah wiedzieć musi coś dziś, trening zacznie zanim – zdziwił się o co może chodzić, ale dał skończyć przyjacielowi – Noah mądry zrobił się ! Silniejszym kończyć daje !

 

- Jakbym ci nie dał, przez tydzień bym leżał na wyciągu, więc o co dziś chodzi ? Będzie coś wyjątkowego ?

 

- Dokładnie !! Noah oj dokładnie ! Bo Bogaj widzi zauważyłeś że nie ! - Myślał przez chwilę naprawdę intensywnie, ale naprawdę nie wiedział o co mu chodzi.

 

- Teraz Noah głupi, no nie wiem o co ci chodzi.

 

- Oj Noah głupi głupi !! Naprawdę zaważył nie ?! - Specjalnie popatrzył po innych i wszyscy się uśmiechali, tylko on nie wiedział dlaczego.

 

- Bogaju serio o co ci chodzi ? Bo jak znowu mam kopać coś aż pęknie, to mi powiedz teraz bo to jest najgorsze.

 

- Noah zauważył nie Energia w nim że zagościła już ?!

 

Na początku nawet nic mu do głowy nie przyszło, potem jednak kiedy mózg i świadomość zaczęły łączyć dwa plus dwa, o mało co nie wyskoczył z siebie z radości.

 

- Chcesz powiedzieć, że już mam w sobie cud ? Po miesiącu Energia jest już we mnie ?!

 

- Hola hola, Noah podnieca się tak nie niech ! Tak Noah Energie w sobie ma, nie znaczy to jeszcze ale nic !

 

- Mówiąc to, masz na myśli ?? - zrobił błagalną minę, bo przez czas treningu nauczył się dużo, ale w sprawach Energii nikt nic mu nie powiedział, a on nie czuł się gotowy pytać, więc w ten sposób nie wiedział dużo, właściwie to nic.

 

- Dobrze dobrze ! Noah nie nic wie, Bogaj powie więc, Noah brawa dopóki my o Energii mówić zaczęliśmy nie, nie pytał poza tym że ! - Czuł się szczęśliwy że Bogaj go pochwalił, w duchu bardziej go to radowało niż to że jest w nim Energia, bo to dlatego chciał ją mieć.

Nie żeby być jakiś super i w ogóle niczym Superman, ale po to żeby być z nowymi cennymi dla niego ludźmi, znaczy nie ludźmi, no ale wiadomo.

 

- Więc a !! Noah ćwiczeń swoich podczas, myśli tylko ćwiczył się że ?! - jak to z Bogajem i jego mową, na szczęście tłumaczenie jego mowy na angielski już tyle nie trwało, ale i tak było nadal dziwne.

Pokiwał że myślał że tak, w końcu sam Bogaj powiedział że najpierw musi się skupić na przygotowaniu ciała.

I chyba się domyślił o co chodzi, cholerny skrzat nie powiedział mu wszystkiego - To Noah myślał źle !

 

- Tyle to sssię domyśsslił pewnie już geniussszu – powiedział Saa który pojawił się bez uprzedzenia wraz z Korą, Noah poczuł że skoro nigdy razem się nie zbierali dziś będzie poważna rozmowa.

 

- Saa nie psuje ! Bogaj tłumaczyć i basta będzie ! - zrezygnowany wąż popełzał za Bogaja i położył się, obojętny na jego krzyki, a obok niego rozbawiona Kora – Niech ci będzie, jessstem śsswiadom jak ssseplenie, a i tak bym to lepiej wytłumaczył – Noah pojął z rozbawieniem, że Saa po prostu się boczył, bo to on chciał mu to wytłumaczyć.

Trochę go przerażało takie zachowanie u tego urodzonego mordercy, ale i dodawało komedii do i tak już zabawnej sytuacji, fochów się po gigantycznym wężu nie spodziewał.

 

-Dobra !! Możecie mi to już wytłumaczyć, bo jako główny zainteresowany zaczynam się martwić – spojrzeli oboje na niego, na szczęście wrócili na właściwe tory tej rozmowy.

 

- Ok ok ! Tematu wracając do, Noah ciało ćwiczył prawda miesiąc ?! - przytaknął że tak, chyba że dzisiejsze zakwasy mu się przyśniły – Noah silny, szybki, zwinny, czujny jak nie stary Noah jest, prawda był nie i ? - też potwierdził zadowolony z siebie ile osiągnął w tak krótkim czasie – ale Noah zmiany największej prawda zauważył nie ? Noah Energię przyjął że !!

 

Nadal przyjmował informacje, ale największym zaskoczeniem było jak. Noah był przygotowany na proces który by trwał lata, a ten mu mówi że po jednym miesiącu, jednym !!

 

Znaczy powiedział że to jeszcze nic, i tak jest na pewno, ale niech do cholery mu to wytłumaczy do końca, bo dzisiejsze rzucanie będzie ćwiczyć na Bogaju, nowa konkurencja rzut Elem, brzmi pięknie ale niewykonalne niestety

 

– Noah już niech tak denerwuje się nie !! -zaczął uspokajać Noah, czując po jego wnętrzu że jest wkurzony – Bogaj tłumaczy !

Chodzi to o Noah wraz z treningiem świecie tym że w, świat ciebie reagować zaczął na ! Cię przyjął już.

 

- Moment – musiał to sobie poukładać, bo każda myśl była wybijana falą szczęścia – przyjął mnie ?! - powiedział to przez najszczerszy uśmiech jaki mógł z siebie wydobyć – ale jestem człowiekiem więc jakim cudem tak szybko ?!

 

- Ssszczerze powiedziawssszy to zrobił to już wcześniej – dodał od niechcenia Saa, trochę niepewnie - Bogaj odwrócił się wściekle do węża – mówić miałeś mu nie, Saa głupi, Bogaj mówić miał !

 

- Zanim ty byśss mu powiedział, zmienił bym sssię w prawdziwe drzewo – odpyskował do Bogaja kłapiąc paszczą – chodzi o to że cośss już w tobie było podczasss nassszej walki Noah – spojrzał poważnie na chłopaka, który zaczynał coraz wolniej nadążać.

Jak to była ? To po co ten trening ? Czy mu to ktoś wytłumaczy, nie po Elowemu ?!

 

- Słuchajcie, nie to że jestem marudny czy coś, ale mącicie jak cholera ! Najbardziej pomocna jest tu Kora bo nic nie mówi - łania na ten komentarz pokiwała wesoło głową – niech mi to proszę wytłumaczy ktoś prosto i spokojnie.

 

- Noah ma rację, tylko miessszamy biednemu w głowię Sasasasa – Saa śmiał się jak po dobrym żarcie, ale to Bogaj pierwszy śmieszek lasu się nie śmiał, tylko popatrzył poważnie na węża – już przessstaje – znowu się zwinął w kłębek, tym razem skruszony - Noah dobrze, Bogaj powie dokładnie wszystko cacy tak będzie i ?

 

- Oby, bo mi się robi na przemian słabo i wesoło, rozumiem że mam już ją w sobie, ale o co chodziło w walce z tym obrażalskim ?!

 

- Że walki waszej podczas o to, Noah Energię miał w już sobie ! Bogaj jak wie nie, była już ale, Noah gdy Saa głupiego uderzył, go bolało bo to !

 

- I co z tego że bolało, w końcu walnąłem to powinno – Saa nie wytrzymał i musiał się zaśmiać, tym razem wraz z Bogajem – Noah, zapewniam cię że nawet gdyby najsssilniejszy człowiek na wassszej Ziemi by mnie uderzył, mnie by to nawet nie połassskotało, a góra mięśssni miała by z kośssci mączkę, Sasasasa.

 

- Saa zabawny – Bogaj też się z tego śmiał – prawdę mówi ale, ludzie z nami szans mają prawda taka nie ! Noah jednak tak bolało Saa uderzył że ! Co znaczy ? - Zastanawiał się chwilę nad tym co się wtedy stało, tak uderzył Saa, ale ręka tak go po tym bolała że myślał że jest złamana, ale na szczęście bardzo szybko przestała.

 

- Znaczy że w tamtym momencie Energia mi pomogła i była we mnie, w takim razie jaki miało sens to ćwiczenie ciała skoro już jest ?

 

- Noah oj oj ! Energia pragnienia w momencie tamtym wysłuchała twego, siłę Saa trzepnąć dała aby, Noah szybkość dała i też, żeby Saa Noah capnęła paszcza nie.

I wtedy w tobie miejsce znalazła, pomóc ci aby ona, znaczy że już w tobie jest nie, już cię zna ale.

 

Trening po to ciało Noah na całą moc jej żeby gotowy, aby był ! Bo Noah wtedy poczuł nawet co było jak Energii kichniecie, a psik nie !! Nic prostszego !!

 

- Rozumiem, byłem w potrzebie i mi pomogła – spojrzał na Saa podejrzliwie – zauważyłeś to prawda ? - wąż odpowiedział bez wstawania – a normalnie jak ludzie biegają to zbiera sssię wokół nich wiatr ? Oraz liśsscie wirują dla nich ? Nie sssądze, moc ledwie cię sssmyrła, na tyle żeby mnie zdziwić i uwierz mi, gdybyśss wtedy biegał jak normalny człowiek, już byśss był przetrawiony – oblizał wargi z zadowoleniem, długim gadzim jęzorem – więc – wrócił do tematu Noah – w tamtym momencie mnie uratowała, ale po co ? A teraz co z nią ? Mówisz że jest mała ilość jej we mnie, ale co z nią się dzieje ?

 

- Noah spokojny, Bogaj powie wszystko ! Trening Noah wzmocnić miał to udało się i, miał też ale, Noah ciało dużą ilość jej przygotować na, to też stało się i, jedno jeszcze zrobić miał i.

Noah do w świecie naszym przygotować życia miał, Noah ćwiczył się i męczył nie tylko, ale życia tu gotował się do, żeby w świecie naszym żyć, silne mieć ciało musiał, silne serce ale i.

 

Noah oddychał tlenem naszym, nam pomagał, dla nas dobry był, Energia widzi to i, wszystko widzi ona, Noah godny okazał się i, więc Noah jest w ! Nic prostszego !!

 

- Mhm daj mi chwilę – musiał poukładać wszystkie informacje w głowie, nie było łatwo, ale dał sobie radę na szczęście – w bardzo dużym skrócie, samo bycie tutaj, bycie z wami tam gdzie właśnie chce być, pomogło mi w stawaniu się Naczyniem ?

I dodatkowo jestem teraz silniejszy ? - pokiwała mu cała trójka – a on ze szczęścia nie wytrzymał.

 

Podbiegł i wziął w ręce Bogaja, zakręcił nim parę razy, odstawił go. nadal kręcącego się na ziemi.

 

Potem to samo zrobił z Korą, nawet Saa dostał żółwika w nos i mocny uścisk, podekscytowany krzyknął na całe gardło, gotowy na więcej – już nie mogę się doczekać na więcej ! To po to się dziś wszyscy zebrali prawda ?

Dziś będzie coś nowego, więc na co czekamy ? Bogaju zaczynaj, może nawet boleć, i tak nie poczuje – El patrzył jak radosny Noah jest jeszcze szczęśliwszy niż był wczoraj.

 

Na ten widok w Bogaju odzywało się uczucie którego w sumie nigdy nie czuł, pierwszy raz je poznał właśnie dzięki temu chłopakowi, i przez cały ten czas czuł je kiedy cokolwiek udawało się Noah.

Pierwszy raz kiedy sam poszedł na ognisko, a Bogaj specjalnie z nim nie szedł, gdy złamał pierwszy konar.

Sądził że największe czuł podczas wyścigu, gdy Noah po raz pierwszy kogoś złapał na gonitwie.

 

I dziś też to czuł, w momencie gdy powiedział mu że Energia, klucz do jego szczęścia, przyjęła go do siebie, Boscy mu świadkiem że cudem się nie wygadał, Bogaj wiedział że Strażnikiem jest dobrym, ale paplą straszną.

 

Patrząc na szczęśliwego Noah, Bogaj czuł miłość, nie wiedział jak to nazwać dokładniej, ale właśnie to czuł, ale oczywiście nie taką miłość miłość, co to to nie.

To była raczej miłość rodzicielska albo braterska.

 

Przez dwa tygodnie pokochał tego chłopaka jak własnego członka rodziny, dla Bogaja to porównanie było o tyle trudne że Ele nie mieli rodziców ani rodzeństwa.

Energia była ich matką, ojcem, babcią, dziadkiem, rodzeństwem, ich wszystkim, rodzili się pełni miłości, ale teoretycznie sami.

 

Ale to właśnie teraz czuł, nie znał tego ale to było dokładnie to, w ludzkich standardach można było by to porównać do uczucia rodzica, kiedy jego dziecko mówi pierwsze słowo, albo robi pierwszy krok.

To właśnie czuł Bogaj do Noah i to uczucie było wspaniałe !!!

 

Wiedział że było mu trudno, taki trening dla człowieka to nic przyjemnego, wielu już na tym etapie poddawało się albo umierało, często sam ten etap trwał też o wiele dłużej, to było właśnie niezwykłego w Noah.

Że to co normalnie ludziom zajmuje od paru miesięcy do maksymalnie, w skrajnych przypadkach nawet roku, on zrobił w niecały miesiąc.

 

Zarówno dla Bogaja jak i Saa było to nie pojęte, nigdy człowiek tak szybko nie nabierał siły i zdolności, i co najdziwniejsze nigdy Energia tak szybko, nawet jeszcze przed treningiem, nie połączyła się z człowiekiem, nawet na chwilę, a teraz jest w nim, mała jeszcze niedojrzała, ale jest.

 

To był właśnie cud który nazywał się Noah Ambrose, świat którego pragnął, lepszy świat który był jego nową nadzieją, zaczął go przyjmować z otwartymi ramionami, a Bogaja to cieszyło jak cholera.

 

Miał wątpliwości i bardzo bał się o życie i zdrowie Noah, ale z każdym dniem zyskiwał coraz większą pewność co do swojej decyzji, i dzisiaj miał być jeden z tych dni które miały ją potwierdzić.

 

- Dobrze ! Noah rację ma ! Dziś ćwiczenie specjalne być ma, powtarzać dwa w tygodniu razy będziemy to, ćwiczeń reszta kończy się a nie ! - spojrzał na Noah jak trener, który ze złości przygotował dla swoich wychowanków wycisk, ale Noah tylko szerzej się uśmiechnął.

 

– To super ! Na początku było ciężko, oj bardzo ciężko, ale chcę być silniejszy, więc nawet samemu bez ciebie, robiłbym wszystkie treningi – powiedziawszy to Noah uśmiechnął się łagodnie do Bogaja.

 

Na takie odważne postanowienie nawet Saa zwrócił uwagę lekko podnosząc głowę, Bogaj czuł że oboje myślą o tym samym.

Z czego jest ten dzieciak ? Bo jak na razie był nie do zdarcia, a teraz sam się o zdarcie prosił, też oboje pomyśleli ze smutkiem, że na razie.

A co będzie potem ? Woleli nie myśleć.

 

- A więc co dziś będziemy robić – spytał pełen optymizmu Noah, oby go nie stracił.

 

- Noah będzie liść trzymać dziś !!

 

Uśmiechał się dalej z przymkniętymi oczami, sądząc że się przesłyszał – Co będę robić ?

 

- Liściem operować Noah będzie !

 

Patrzcie jednak słyszał dobrze – Bogaju, co znaczy operować liściem ? Że co mam robić ?

 

- Bogaj Noah niepewny czuje jest że – podszedł do najbliższego drzewa, uderzył w nie z taką siłą, że zaczął spadać z niego deszcz liści.

 

Leciały leniwie bez celu, ale uwagę Noah przykuł jeden, nic go niewyróżniało od reszty, był zielony jak wszystkie, kształt też ten sam, tylko że ten zdawał się kierować prosto na Bogaja.

 

Bogaj wystawił rękę ku górze, i powoli bez pośpiechu liść na który patrzył Noah opadł dokładnie na dłoń Bogaja.

 

Z otwartą dłonią podszedł do Noah i stanął przed nim cały czas mając wyciągniętą rękę.

 

- Bogaj pokazując wytłumaczy dlatego, słucha i patrzy Noah.

 

Bogaj z całej siły podrzucił liść wznosząc go na wysokość oczu Noah, nic takiego gdyby nie to że liść nie opadał.

 

Po prostu bujał się w miejscu, tam gdzie Bogaj go podrzucił, a Noah patrzył na to jak na najlepszy pokaz w cyrku – Noah patrzy teraz, tak Energią włada się bo !

 

Na te słowa liść zaczął tańczyć w powietrzu, najpierw powoli, a z czasem zaczął przyśpieszać, teraz przypominał zielonego kolibra zamkniętego w pudełku i obijającego się o ściany.

Nagle się zatrzymał, Noah spojrzał na Bogaja, ten uśmiechał się, kiedy do niego mrugnął wtedy się zaczęło.

 

Liść zniknął przy dźwięku przeraźliwego świstu, brzmiało to jak bicz spadający na niewolnika, Bogaja zakryła smuga zieleni.

Wryło go bo nie wiedział za cholerę co się dzieje, najpierw po dźwięku widział ruch wokół Bogaja, coraz szybszy i szybszy, migał wszędzie wokół niego.

 

Wszystko to przy akompaniamencie dźwięku podobnego do tego jaki wydawałoby stado ważek, i nagle puff, nie było nic, tylko kolejny przeraźliwy świst i podmuch wiatru, który przeleciał obok Noah.

 

Bogaj zadowolony z siebie, taki radosny że aż oczy aż mu się świeciły, najgorsze że Noah nie wiedział dlaczego.

 

Odpowiedź spadła tuż za nim, usłyszał jak coś upadło na ziemie, obrócił się tylko po to żeby popaść w jeszcze większe zdziwienie.

 

Nie podobało mu się to, kiedy już szło mu tak dobrze, gdy przestawał się dziwić myśląc że jest przyzwyczajony do ciężaru absurdów które tu znajdował, ten świat rzucał na niego coś nowego.

 

Na ziemi leżała gruba gałąź z pobliskiego drzewa, niby normalna, jednak zakończona była bardzo gładkim cięciem, jakby coś bardzo ostrego przecięło ją u podstawy.

Odszukał drzewo z którego spadła, było jedno, z wystającą gałęzią tak samo czysto przeciętą jak ta leżąca na ziemi.

Wtedy uwagę Noah przykuło co innego, nie był pewny, ale myślał że ten sam liść który przed chwilą szalał w ręce Bogaja, i znikł, teraz opadał koło odciętej gałęzi.

 

- Noah podoba się jak !!

 

Odwrócił się do Bogaja, który na twarzy miał minę wartą sto tysięcy.

 

- Co to było !? - spytał Noah, to pokazując niemo na gałąź, to na drzewo – ten liść on, a potem nie ma, i gałąź na ziemi ?!

 

- Obawiam sssię że go popsssuliśmy – powiedział Saa z lekką paniką w oczach, Bogaj zaś tylko lekceważąco pomachał ręką – Saa gęba nie straszy tu mnie ! To liśćstrzał złamał go ! Noah po prostu zaskoczony tyle i Noah co ?!

 

Noah wziął kilka głębszych wdechów i się uspokoił, Bogaj ma rację. Leżał przed nim wąż gigant, wokół zwierzęta z kory i mchu, a jego dziwił tnący liść ??

 

Już spokojny przyznał przed sobą że to głupota, ze wstydu aż się zaczerwienił, szybko się pozbierał i jego mózg znów działał jak należy, chyba nawet wpadł co się stało.

 

- To była Energia prawda ? Użyłeś Energii do kontrolowania liścia – nie musiał mu odpowiadać, poznał po zadowolonych oczach Bogaja że ma rację. Przypomniał coś sobie, na co też podobnie zareagował – na tej samej zasadzie działała tamta bariera. Włożyłeś Energie w tamte patyki, tylko, ale... - tu znowu go zatkało, ale z innego powodu – tego chcesz mnie nauczyć ?

 

- Noah powoli, kolei Bogaj powie wszystko po. Noah rację ma Bogaj zadowolony jest tego z ! Tak dokładnie, tamto i to Bogaj Energii zrobił pomocą za, Noah o czymś zapomina ale ! Energii włożyć da się bo wszędzie jest nie ! Bogaj więc zrobił co ? - zapytał Noah przez całe zdanie podchodząc do Noah. Skończył mówić akurat centralnie przed nim.

 

Nie musiał zastanawiać się nawet chwili aby znaleźć błąd w swoim zdaniu.

 

- Racja, Energia jest wszędzie więc nie możesz jej gdzieś umieścić, ale możesz połączyć swoją z tą która jest, nie przejmując a przyjmując, i dzięki temu ją kontrolować.

 

- No !! Noah brawo ! Bogaj dziś o tym pogadać chciał właśnie, Noah skoro Energie ma, Saa, Bogaj i reszta jak, Noah treningu nie przerywa że, Energii i z Energią uczyć się obchodzić musi ale o !

 

Więc dziś tak, lekcja pierwsza być miała ! Ale Noah nietomny, Saa przeszkadza, łatwo nie jest !! - Uśmiechnął się przepraszająco drapiąc się po głowie, wiedząc że to jest trochę jego winna, no ale nie mógł nic poradzić że nie rozumiał.

 

Ale teraz to pojął i był gotowy na nowe wyzwanie, jednak martwiło go że tej mocy nie czuje w sobie, musiał widocznie spochmurnieć bo Bogaj poklepał go pokrzepiająco po udzie.

 

- Noah boi się nie, wytłumaczy Bogaj wszystko, śniadanie może najpierw ale co ? - Na to pytanie Noah zaburczało głośno w brzuchu, zażenowały przyznał Bogajowi rację i poszli coś zjeść.

 

Jedzenie tutaj składało się głównie z dzikich owoców, warzyw i różnych roślin, nie jedli tu mięsa, co na początku było straszne dla Noah ale z czasem odzwyczaił się, a nawet polubił kuchnie Eli.

 

Tak więc przeszli kawałek w głąb lasu, cały kordon Eli z wielkim Saa na czele, aż po małe robaczki na końcu, przeszli tak przez emanujący życiem las Eli. Zatrzymali się na otwartej polance, tuż pod niewielką skalną górką która przypomniała skarpę, każdy się rozbiegł szukając jedzenia.

 

Po znalezieniu jadalnych rzeczy jakie były w okolicy, Noah przysiadł koło skał które musiały oderwać się z górki, przypominałyakurat stół z krzesłem. Zjadł na spółkę z Bogajem, garść jagód wraz z orzechami i jakimiś ziołami.

 

Ele nie musiały jeść bo żywiły się Energią, ale Saa powiedział mu że mają zmysł smaku, i czasem robią to dla przyjemności, wtedy na słowa ludojada, na Noah wstąpiły ciarki.

 

Po śniadaniu większość przybyłych rozeszła się żegnając Noah i Bogaja, więc zostali oni, Saa i Kora. Bogaj uznał że tak będzie lepiej, bo Noah musiał się teraz skupić. Zaczęli trening Energii.

 

Bogaj jako że Noah jest taki głupi, wyjaśnił mu wszystko jeszcze raz żeby się upewnić, zirytowało go to, jednak dobrze że powtórzył było mu to potrzebne, to zirytowało go jeszcze bardziej.

 

- Noah zobaczy dziś co powtarzać będzie więc, Bogaj pokaże mu zgoda jak ?

 

- Zgoda zgoda, ale pokaż mi wreszcie co, bo tu uschnę – Saa zaśmiał się jak głupi na ten żart, ale został zignorowany.

 

- Dobrze !! Bogaj tłumaczy – podszedł do Noah i podał mu liść wierzby, taki sam jakiego użył poprzednio do rzutu – Noah słaby na razie, Bogaj więc podstawy wytłumaczy. Noah poprawił dobrze się, powiedział Energie kontrolujemy że, do końca prawda nie jest to ale.

 

Naprawdę tak w czymś Energie kontrolować trudno, Elom znaczy łatwo, Noah trudno będzie – śmiał się chwilę z Noah, ale jemu to już nie przeszkadzało – technika polega tym na, swoją Energie żeby naturalną Energią złączyć z, naturalna Energia przyjmie Energię twoją, ty działać możesz nią, nic prostszego !!

 

- Noo nic prostszego, niech ci na razie będzie.

 

- Może brzmi to dziwnie ale zaufaj Bogajowi, w tej chwili w tym lesssie, w sssprawie nauczania jessst najlepssszy.

 

- Czekaj, a ty nie możesz ?

 

Wąż zasępił się i ucichł jak nie on, za niego odpowiedział Bogaj – Saa Energie ma fakt, dużą i, kara była kontrolować nie może alei !

 

- Rozumiem – spojrzał na Saa smutno – przepraszam za to – Saa odwzajemnił spojrzenie Noah, i znowu miał ten niedowierzający wzrok, ten samo co po pierwszym ich spotkaniu – Nie ma problemu ! Daj sssobie ssspokój – Bogaj potem powiedział mu na ucho, że Saa się rumienił.

 

- Czyli Energię którą mam, mogę łączyć z tą natury, i jeśli pójdzie dobrze to mogę nią manipulować ? - Bogaj szczęśliwy pokiwał głową – a co z Energią we mnie ? Nią też mogę coś robić, bez ingerencji z naturą ? I czy pobieranie Energi z samej natury jest w ogóle możliwe ?

 

- Noah pytania mądre zadaje, kolej być musi ale ! Łączenia sukces ilości Energii w nas zależy od, Ele swoje pokłady mają, i limit mają ile od natury wziąć mogą ! Noah pokłady małe ma, brać natury nie może na razie od, Energii w Noah samym dotyczy co ? Bogaj Noah tego nauczy później. Bogaj od Noah nauki łączenia, kontroli chce teraz i !!

 

Noah jak na razie rozumiał wszystko, smutne było że zrozumiał także że mimo narażającego życia treningu jest jeszcze tak daleko od celu. Ale nie łamało go to, oznaczało jedynie że musi pracować jeszcze ciężej i więcej a taka wizja u większości ludzi budziła by rezygnację.

 

W nim zmieniała się w determinację, w istny ogień gotowości do działania, aby być coraz silniejszym, tak silnym aby to miejsce i jego stworzenia, uznali że wystarczy, osiągnąłeś to witamy cię !! Taka właśnie wizja go motywowała.

 

Zaczął mocno ściskać pięści, poczuł że w jednej coś jest, otworzył ją i zobaczył liść.

 

Notak liść od Bogaja, zbierając do kupy wszystkie wydarzenia z rana wiedział już co będzie robić z tym liściem.

 

- Chcesz żebym zrobił teraz to co ty ? Mam przelać to co mam w liść, połączyć się z nim i go kontrolować.

 

- Noah Bogaja zadziwiać przestaje nie ! To dokładnie Bogaj od Noah chce co, Bogaj przedtem zrobił co tnącym nazywa liściem się. Z liścia Energią swoją łączysz, połączenie jest ! Kontrola jest ! Noah zadanie na dziś jest to, Energię swoją z liściem połączyć aby, liściem manipulować potem ! Nic prostszego !!

 

I to było tyle, Bogaj wykrzyczał to swoje ulubione powiedzonko, i stał tak szczęśliwy. A głupi Noah stał i czekał, i się nie doczekał, bo chyba dobre pięć minut stali bez ruchu. Bogaj chyba uważał że on da sam radę to zrobić, kiedy popatrzył na skrzata z wyrzutem, ten tylko pokiwał głową.

 

A jednak ! On chce żebym sam to zrobił ?!

 

W sumie co w tym trudnego, jakieś tam czary mary, każdy dureń by to zrobił, a Noah nie wiedział jak, nic a nic, widział poprzednio jak to robił Bogaj ale co mu po tym, przecież nie jest jakimś cudownym stworzeniem ! Chciałby to zrobić, ale nie wiedział jak, sam może i by na to wpadł ale zajęło by to trochę.

 

Z błaganiem w oczach patrzył na Saa, mało brakowało a by złożył ręce jak do modlitwy, niestety, wąż pokiwał tylko głową z chytrym uśmieszkiem.

 

Noah pomyślał że jak już będzie Elowsko mocny, to walnie Saa w pysk. Normalnie nie miał takich myśli, zawszy był uprzejmy, grzeczny i ułożony, był taki po mamie, ale bardzo dobrze wiedział, że Anna Ambrose też miała charakterek.

 

I to ta część Noah którą także z nią dzielił, ta ze szponami, gotowa rzucić się na każdego i walczyć o swoje, tu w tym świecie dominowała.

 

Czyli zero pomocy, super, a więc trzeba po niemiłemu – Bogaj możemy tu stać cały miesiąc, ale ja tego do cholery nie wymyśle samemu jak mi nie pomożesz ! Widziałem to raz i nawet nie wiem jak zacząć, a ty oczekujesz pierdolonego cudu ?!

 

Patrzył na Noah jeszcze jakiś czas, tym głupawym wzrokiem, podświadomość Noah już rzucała się do skoku, ale Bogaj nagle potrząsnął głową, mrugnął parę razy i spojrzał nieobecnie na Noah.

 

- AAA !! Bogaj przeprasza ! Czy wszystko jest ok sprawdzić musiał ! Strażnika obowiązki, temat później na - Oczywiście że dlatego, skoro Bogaj powiedział że później to później, Noah ani myślał dokładać sobie dodatkowego obciążenia na mózg, na który coś czuł że zaraz zrzucą tonę gruzu.

 

- Do Noah wracamy już ! Noah oczywiście rady nie da sam że, Bogaj pokaże, początku dlatego robi się, to jak od, Noah minę taką zrobił że Bogajowi żal aż go !!

 

- To ty zamiast tłumaczyć myślisz o niebieskich drzewach –odpyskował mu Noah, słabo, ale miał lekką satysfakcje –pokażesz mi to, czy będziesz się ze mnie śmiał cały dzień ?

 

- Bogaj z Noah śmiać się dzień może cały, nic prostszego nie jest to ! - pokiwał lekko głową śmiejąc się, Noah miał kolejne marzenie, że kiedy będzie już super silny to skrzat dostanie pstryczka w nos, na swoim poziomie – Bogaj Noah nauczyć woli ale, silny i mądry był aby, Bogaj pokazuje więc tłumaczy i, Noah słucha a.

 

Noah pokiwał gwałtownie głową, nie mogąc się już doczekać, Bogaj w końcu zaczął pokaz z tłumaczeniem.

 

Wystawił rękę tak jak wtedy, mając w niej kolejny liść – Noah w jeden Energii skupiania punkt nauczyć musi się, liść wkłada ją w – stał nieruchomo przez parę sekund.

 

Noah pomyślał że umieszczał właśnie Energie w liściu, albo znowu mądrala był na patrolu – Bogaj Energię przelał liścia swą do, Bogaja Energia, liścia Energia, jedno teraz. Bogaj liść teraz kontrolować może więc – żeby to udowodnić powoli wzniósł liść, ten bujając się z gracją tancerki, wznosił się powoli w góre i w góre, aż zatrzymał się nad głową Noah. Powisiał chwilę bez ruchu, potem poleciał na Noah, ominął jego głowę trzy razy aż mu się w niej zakręciło, i wrócił na dłoń Bogaja

 

- I tak liść kontroluje się, nic prostszego !! Dla Noah nic prostszego będzie też, więc miny nie robi takiej Noah niech, Bogaj Noah nie boi pokaże się, gorzej Noah rady nie dał będzie jakby.

 

Nie musiał mu tego mówić, wiedział doskonale że jeżeli nie da rady tego zrobić, a czuł że to jest najprostsza rzecz jaką Ele potrafiły, to cały ten trud będzie na nic, musi to zrobić !

 

- A więc bierzmy się do roboty, bez żadnych min – posłał Bogajowi pełen optymizmu, zawadiacki uśmiech, przyjaciel odwzajemnił go z aurą ogromnej wiary. Noah zdał sobie sprawę, że jeżeli nie daj Boże nawali, to najgorsze będzie rozczarowanie Bogaja, nie mógł na to pozwolić !

 

Chciał najpierw spróbować samemu, szanse były nikłe ale jego powracająca duma tak mu kazała, i chyba nawet miał pomysł od czego zacząć.

 

W wieku jedenastu lat, po nocowaniu u kolegi, gdzie przez pół nocy oglądali stare filmy kung-fu, Bruce Lee, młody Jackie Chan, te sprawy. Uzależnił się od starych chińskich filmów, trwało to około czterech miesięcy, a skończyło się kiedy Sarah podkablowała go rodzicom.

 

Wtedy mieli jeszcze wspólny pokój, powiedziała im że nie śpi po nocy tylko coś ogląda. Rodzice wzięli go na rozmowę, zaczęli się dopytywać o to co oglądał, tata ciągle coś mówił o tym wieku, że to normalne i takie tam, mama wtedy bardzo się czerwieniła.

 

Nie wiedział o co chodzi, dopiero parę lat później mimo chodem ot tak, przypomniało mu się to i spytał się Johna o co im chodziło. Popluł się ze śmiechu i mu powiedział o co chodziło – Myśleli że zacząłeś oglądać pornosy, mi tak zrobili kiedy dorwałem się do paru książek taty, całe noce czytałem i ich budziłem.

 

Bałem się że tata będzie zły, to nic nie mówiłem, dopowiedzieli sobie swoje i proszę. Mama skończyła jako pół pomidor, a tata zaczął się jąkać – Noah zaśmiał się na tą wizję – w końcu powiedziałem o co chodziło. Po wszystkim mama wypiła sama połówkę wina, z tego całego przejęcia, tata był dumny jak cholera, ale powiedzieli że to niezdrowo czytać po nocach więc przestałem.

 

Prawie pomarli na swój pierwszy sex alarm dziecka, a kiedy naprawdę zacząłem oglądać nikt nie zauważył – John powiedział to bardzo zadowolony z siebie, jakby wygrał jakiś konkurs na zrobienie rodziców w konia, jeszcze mrugnął porozumiewawczo do Noah.

 

On zrozumiał, też był facetem, a kiedy pierwszy raz sam zaczął oglądać te rzeczy też nikt się nie zorientował, może dlatego że wtedy mały kapuś już miał oddzielny pokój. W każdym razie, kiedy odkryli jego nocne seanse, scenariusz był bardzopodobny do tego co opowiedział mu John. Jednak afera Johna wtedy, miała miejsce sześć lat temu, a wyglądało na to że wniosków nie wynieśli żadnych.

 

Mama była mniej czerwona i to było tyle, a tata nie jąkał się, ale jego zachowanie przypominało łobuziaka nakrytego drugi raz w tym samym sklepie, na kradzieży tej samej rzeczy. Jak się dowiedzieli, że znowu nie chodziło o to, z ulga odetchnęli, ale jednak mama uznała że dla dzieci w jego wieku jest to zbyt brutalne, tak skończył się epizod filmów kung-fu.

 

Ale chodziło o to co Noah zobaczył w tych filmach, było tam dużo gadania właśnie o koncentrowaniu mocy w różnych punktach ciała, i jak to zrobić, głównie chodziło o samokontrole czy coś takiego.

 

Cholera to było dawno i nie pamiętał dokładnie wszystkiego, ale przypomniała mu się akurat część o zbieraniu wewnętrznej siły, trzeba było ją sobie wyobrazić jako wodę która płynie do jednego punktu.

 

Właśnie to teraz robił, tylko że wyobrażał sobie Energie, nie jako płyn lecz liście, które były obecnie bliższe jego otoczeniu, spadały z drzewa mknąc na wietrze w jeden punkt.

 

Wystawił rękę i wyobraził to sobie, jak wszystko co miał spływa do liścia, na początku stał tak tylko wpatrzony w niego, spodziewając się raczej klapy, ale poczuł coś. Uczucie było podobne do tego, gdy resztki wody która spływa po tobie po prysznicu, tylko teraz wszystko spływało dokładnie gdzie chciał, prosto w stronę ręki.

 

Gdy było tam gdzie chciał zaczął mieszać, liście w jego głowie wirowały niczym podczas huraganu, kręcił nimi dopóki nie ukazał się klarowny obraz w jego umyśle, miał on piękną barwę malachitowego klejnotu.

 

Zajęło to dosłownie pięć sekund, dla niego trwało wieki, wnet poczuł zmęczenie jak po najdłuższym maratonie... i nagle nic.

 

Żadnego spływania, zmęczenia, jedynie dłoń z liściem wydawała się jakby cięższa. Spojrzał niepewny na Bogaja, i co najgorsze ten miał minę nie lepszą niż on, Saa to samo, Kora uspokoiła go, wesoło goniąc kwiatyla. Nie wytrzymał tego, sam pierwszy się odezwał.

 

- Co tak się gapicie ? Ej zielono głowy ?! - zero reakcji, krzyknął drugi raz i tym razem zatrybiło.

 

- Bogaj Noah przeprasza, Bogaj że pierwszy raz udało widzi się ale, niemożliwe normalnie to !! - O dziwo dla Bogaja było to większe zaskoczenie, niż jego słowa teraz dla Noah.

 

Żył ponad tysiąc lat, spotkał niemożliwą liczbę ludzi, w tym setki którzy chcieli zostać Naczyniami, jednak nigdy niewidział czegoś takiego, zdziwienia Noah tak go bawiły, a tu sam nie dowierza. Normalnie żadne ludzkie ciało, nie miało nawet biologicznego prawa przyswajać tak szybko Energii, ale Noah mogło. Żaden człowiek z taką łatwością nie godził się z istnieniem Eli i innego świata, Noah się z tego cieszył.

 

Bogaj w swoim życiu, i życiu Saa po którego minie, a który miał na karku tysiąc lat więcej niż Bogaj lekką ręką licząc, nie spotkali oni człowieka który po pierwszej próbie, po małej prezentacji zaledwie, udało by się przenieść całą Energie w skazany punkt, Noah to zrobił.

 

Bogaj co prawda spotkał paru utalentowanych ludzi którzy zostali Naczyniami, ale takiego talentu jaki ma Noah nie spotkał dawno, nie wierzył po prostu że to jest możliwe. Ele mają naturalną zdolność widzenia Energii, w końcu są nią więc to logiczne, dla Bogaja jest ona niczym zielonkawy obłok, jak zielona puchowa substancja podobna do chmur.

 

I gdy zobaczył że cała zieleń w Noah, w trymiga wpadła do jego dłoni, była tak skupiona aż pulsowała wściekle, niczym serce trzymane na rękach chirurga. Energia przeszła tak płynie i szybko do dłoni, że Bogaj nie wiedział jak Noah to zrobił, pewnie sam Noah nie wiedział.

 

Z zamyślenia wyrwał go głos Noah, cudotwórcy - bo mnie straszycie, rękę mam ciężka jakby mi słoń usiadł, a wy podziwiacie tu sobie drzewka ! Znowu patrol ?!

 

- Nie nie !! Noah zrobił wie co ?!

 

- Skąd mogę wiedzieć ! Pomyślałem o Jackiem Chanie, poczułem się źle, potem normalnie, i teraz mam ciężkiego liścia na łapie, więc nie nie wiem !! - miał dosyć tej ciuciubabki, on tu panikował że coś jest nie tak, a dwie najgłośniejsze gaduły w całym lesie zgubiły język, w końcu Saa zaczął z sensem seplenić.

 

- Udało sssię, zebrałeśss ją w liściu, po prossstu nie wierzymy że tak łatwo to possszło – udało mu się ? Zadawał sobie to pytanie parę razy nie dowierzając - Udało mi się !!? - jego entuzjazm wywalił ich z tego stanu osłupienia, ale nadal nie dowierzali, jakim cudem mu się to udało ?

 

Chłopak wybuchał radością, a oni pewni że nie do końca jest świadomy jak bardzo mu się udało, nadal ogarniali tą sytuację, szczególnie że przez całe jego skakanie, ani kawałeczek energii nie rozproszył się z liścia.

 

- Co tak stoicie jak stare drzewa ?! Co teraz mam robić !?

 

- Noah Bogajowi dzień poprawia każdy – El powiedział to z takim uśmiechem oraz łagodnością w głosie, że nie miał innego wyboru, jak się zaczerwienić lekko – Noah gotuje się, teraz trudniej będzie ! Noah liściem poruszyć musi teraz ! - z jeszcze większym zapałem niż na początku, niestety znowu nie wiedział co robić.

 

Kiedy on dwoił i troił pomysły, Saa przysunął się do Bogaja i zaczęli szeptać.

 

- A co jeżeli to tak sssamo łatwo mu pójdzie ?

 

- Mistrz Gario wiedział lepiej o tym żeby, cud Energi mamy prawdziwy tu bo, naszymi oczami on przed jest.

 

- Człowiek tak łassskawie obdarowany przez Energie ?Ssszanuje i lubię Noah, uwielbiam tego nieussstrassszonego sssmarka jak cholera, ale jakim prawem zasssłużył na taki zassszczyt ?!

 

Bogaj nie odpowiadał mu chwilę, urzeczony patrzył jak Noah macha ręką próbując wprawić liść w ruch – Noah umysł uspokoi, nie a małpa szalona nie szarżuje jak – Noah pokiwał głową i uspokoił się. Z zamkniętymi oczami koncentrował się wyobrażając że liść jest niczym mucha, wrednie wokół niego szybująca.

 

- Saa prawem jakim pyta ? Bogaj tyle powie, Noah człowiek niezwykły że. Zraniony, ludzki wręcz cień, ludzi tragedie spotykają okrutne, siłą ich prawdziwą przeżyć je niezłomną, i dalej iść jest.

 

Noah poddał nigdy się nie, walczył, walczył, walczył dalej i, aż nas trafił do, i walczy nadal, ze stali miecza złamanego, oręż wykuli nowy my, sam on hartował się a.

 

Wytrzymalszy, silniejszy, radośniejszy, prawdziwszy, życia dawniej pełny jak, Bogaj zakłada, Noah prawdziwego widzimy teraz że, takim być powinien jakim.

 

Saa ludzie niegodni rację ma że, ale godni są też, Bogaj Noah Czytał, Bogaj wie, przed nami człowiek że darów godny naszych jest nikt jak, Energia innego wybrała by nie, godny gdyby był nie, spojrzeć wystarczy prawda.

 

Pokazał palcem w stronę Noah, cieszył się przy tym jak dziecko, Saa skupiony na jego wypowiedzi, nie patrzył na Noah, teraz się odwrócił i zaczął pojmować słowa swego następcy.

 

Zrobił to ponieważ widział ruch, ruch liścia. Nie było to tak żwawe jak u Bogaja, bardziej przypominało ociężałego bąka. Jednak fakt faktem, liść był w powietrzu i poruszał się, Noah miał minę jakby miał zamiar się porzygać, ale to się nie liczyło.

 

Ponieważ liść latał, a Noah po miesiącu treningu ciała, i nawet nie godzinnej próbie kontroli, opanował łączenie się z Energią i manipulację.

 

- Masssz rację, on nie jessst jak inni – wąż sam się teraz uśmiechał bo zrozumiał to co Bogaj, że mieli przed sobą cud w ciele człowieka. Dowód że istnieją jeszcze ludzie godni tego co sami odrzucili, tysiące lat temu w taki brutalny sposób.

 

Saa uważał, że ludzie są ohydni i niegodni powrotu, a tutaj mia łstrzał w pysk dla swojej teorii, i nie posiadał się z radości że jest nim właśnie ten chłopak.

 

- Nie jest perfekcyjnie wiem, ale chociaż lata – powiedział Noah, bo gdy tak na niego patrzyli sądził że robi jakieś poważne błędy.

 

- Noah boi się nie, z Noah dumni my tyle i ! - usłyszawszy to zrobił szeroki uśmiech, taki jaki robił zawsze kiedy dostawał pochwałę od rodziców, a teraz od nich – skoro tak, to co mam teraz zrobić Mistrzu Bogaj !?

 

Te ostatnie słowa wywołały w oczach Bogaja małą łezkę szczęścia, Mistrz Bogaj, brzmiało to cudownie, nie dlatego że chciał się wywyższać. Dlatego że doskonale wiedział co czuł do Mistrza Gario, jaki podziw, niezłomną wiarę, i uczucie oddania.

 

A teraz jego przyjaciel, jego pierwszy ludzki przyjaciel uważał go za Mistrza, i to mu wystarczało.

 

- Jak co to ? Noah trening prawdziwy zaczyna !!

 

Noah nie wiedział jak się jeszcze namęczy i ile czasu zajmie mu opanowanie czegokolwiek, ale ten liść który kręcił się wokół niego, a raczej to co umieścił w nim.

 

Ta odrobina energii, która kiedyś osiągnie rozmiary jakich niespodziewał się nikt, a na pewno nie jej właściciel.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania