Poprzednie częściKlątwa część 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Klątwa część 7

- Możecie próbować im uciekać, ale nie znam sposobu, żeby się ich całkiem pozbyć. To starożytna, zapomniana już dzisiaj magia. Tak zapomniana, jak istoty, które obudziliście. Jeśli chcecie mojej rady śpijcie za dnia i wędrujcie nocą. I tak do końca życia.

- Zdejmij klątwę z Kaevelt, błagam cię.

- To im nie przywróci życia, moja droga.

- Ale zdejmij…

- Klątwa została zdjęta, kiedy w mieście nie było już żywej duszy.

- Co w ogóle się tam stało? Kogo na nas nasłałeś?

- Cóż… was samych. Całe miasto popełniło samobójstwo. Ty też byłabyś martwa, gdyby nie pomógł ci ten jegomość.

- Tam żyli też dobrzy ludzie… tacy, którzy by cię przyjęli…

- I oni przeżyli, przyrzekam ci to. Wyprowadziłem ich z miasta wieczorem i klątwa ich nie dotknęła.

- Czy mój ojciec?

- On zginął. Posilcie się potrawką, którą przygotowałem i prześpijcie się w moim namiocie. I wstańcie przed zmierzchem, to bardzo ważne.

To powiedziawszy, starzec zniknął. W jednej chwili stał przed nimi, a w następnej już go nie było. Larga oddała Gunnarowi jego toporek, który ten włożył za pasek. Mężczyzna kazał jej zjeść i położyć się spać, a sam poszedł po konia. Kiedy wrócił, kobieta już spała.

- Ale się porobiło – powiedział do swojego konia, przywiązując go do pobliskiego młodego drzewka. W odpowiedzi usłyszał tylko ciche rżenie, po którym przyszedł błogi sen.

Obudziła go Larga, potrząsając ramię.

- Zaraz zachód. Musimy ruszać.

- Tak – odparł zaspany Gunnar.

- Spakowałam resztę potrawki. Nie wiemy jeszcze tylko dokąd iść.

- Do jarla Kanuta. Musi dowiedzieć się o Zarazie nawet, jeśli jesteśmy przeklęci.

- A później?

- Na razie dożyjmy tego dnia.

W nocy nie rozmawiali ze sobą dużo. Rozglądali się raczej dookoła, starając się dostrzec cokolwiek w ciemnym lesie. Gunnar co chwilę widział poruszające się cienie, które równie dobrze mogły być czymś niebezpiecznym. Na kilka godzin przed świtem, blisko ziemi pojawiła się mgła. Miała lekko zielone zabarwienie jak woda pełna wodorostów i zdawała się tętnić, jak serce.

- Bierz konia i jedź. Bez dyskusji. Nie zatrzymuj się przed wschodem słońca i nie wracaj tutaj. Musisz dotrzeć do jarla, rozumiesz?

- Ale… gdzie ty idziesz? Nie chcę cię zostawiać…

- Larga… nie mów. Nic nie mów, jedź. Zostaw mnie tutaj. Ruszaj i nie oglądaj się za siebie.

Gunnar zaczekał, aż Larga wsiądzie na konia i klepnął go w zad. Ruszyła galopem przez las, tak, jak jej przykazał - nie obracając się za siebie. Mężczyzna wyciągnął topór zza paska i odwrócił się w kierunku gęstniejącej mgły.

 

Lagra jechała jak na złamanie karku. Prosto przed siebie i nie odwracając się do tyłu. Zwolniła dopiero, kiedy pierwsze promienie słoneczne przebiły się przez gęsty las, rzucając nań światło poranka.

- Przynajmniej go pochowam… nie mogę przecież tak uciec - powiedziała cicho i zawróciła konia.

Podróż na miejsce, w którym zostawiła Gunnara zdawała się trwać godzinami. Im bliżej się znajdowała, tym trudniej było jej powstrzymać łzy, które uparcie cisnęły się do oczu.

Kiedy zobaczyła ciało mężczyzny zeskoczyła ze zmęczonego wierzchowca i podbiegła do niego. Padła przy nim na kolana i płakała, nie powstrzymując już łez.

- Oni… na bogów, co ja widziałem… czym oni są… - wyszeptał Gunnar, zapewne wyczuwszy Largę obok.

- Ty żyjesz! – krzyknęła kobieta.

- Oni… na bogów… - Odsunął rękę od ciała i pokazał tętniącą krwią, głęboką ranę.

- Zaraz… zaraz to zatamuję…

- Nie. Nawet jeśli zatamujesz to będę cię spowalniał i nas dopadną... Na bogów, i tak nie potrafiłbym zasnąć po tym, co widziałem. Niepotrzebnie tu wracałaś. Jarl. On. Musi. Wiedzieć. – Zakaszlał, skończywszy tę sprawiającą mu trudność mowę. – Obiecaj mi...

- Gunnarze…

- Obiecaj.

- Obiecuję ci.

- Dobrze… weź go. To dobry topór – powiedział tylko, wręczając w drżącą dłoń Largi trzonek. – Naprawdę dobry – dodał jeszcze tylko i zmarł.

Następne częściKlątwa część 8 (ostatnia)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Elizabeth Lies 26.08.2016
    Widzę, że Gunnar tak samo wylewny jest w okazywaniu uczuć jak jego ojciec. Hmm... tak podejrzewałam, że czeka ich śmierć. W końcu klątwa to klątwa. Najlepszy jest ten starzec. Przybiegli do jego obozu z toporem, on wybił prawie całe miasto, ale potrawki im nagotował. Fajna część 5
  • Bo to tak naprawdę był spoko gość, ten starzec, Zaszło tylko drobne nieporozumienie, noo :D
    Dzięki bardzo!
  • NataliaO 27.08.2016
    Brak mi słów, no zajebiscie się czyta; coś tak czułam, że zawróci... 5:)
  • A więc ktoś jeszcze, prócz Lies to czyta! Dziękuję bardzo! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania