Księga Cieni: Wstęp
Niektórzy twierdzą że wojny należy unikać, są też tacy dla których jest ona kontynuacją polityki. A dla mnie? Dla mnie wojna to całe me życie. Urodziłem się by walczyć, by zwyciężać. Ciekawy opis prawda? Kim jestem spytasz. Otóż: żołnierzem, strażnikiem, opiekunem. Jestem Serenidem. Wszyscy należymy do Zakonu, to nasze państwo, dom, rodzina bez niego bylibyśmy nikim. Pierwsze kłamstwo. Tak, od urodzenia piorą nasze umysły ślepym posłuszeństwem że nawet oddamy życie dla dobra sprawy. Kto by pomyślał że taka postawa sprawi że inne rasy będą o nas myśleć jak o bohaterach, że ich obronimy. Jeszcze jedno kłamstwo z pośród wielu. Wieczni Strażnicy - tak nas określają bo jesteśmy długowieczni, bo walczymy, nie patrzymy na inne rasy jak na śmieci? Coraz więcej kłamstw. Postanowiłem to zmienić otworzyć oczy innym, pokazać prawdę. Było ciężko nie zaprzeczę. Sam naginałem prawdę, oszukałem nawet rodzonego brata by tylko mi pomógł. Co za ironia losu, chcąc pokazać prawdę wpierw trzeba skłamać. Był jeden sposób by to zakończyć. Zabić największego kłamcę i manipulatora. Hierarchę, naszego opiekuna i nauczyciela. Mawiał że „Wierność wobec Zakonu jest naszym obowiązkiem". Skoczyłem z tym, zebrałem wraz z bratem innych o tych samych poglądach co ja i opuściliśmy naszą ojczyznę. Wyruszyliśmy na południe do Mrocznych Krain. W czasie podróży przez pustkowia krain natknęliśmy się na jedno z plemion Rishan, gadzich barbarzyńców zamieszkujących dawniej bagna Rishi. Ich szaman wspomniał o pewnej legendzie która okazała się prawdą. Księga Cieni potężny relikt sprzed wieków, na jego stronach spisano ówczesną wiedzę o czarnej magii, była ukryta w ruinach starej twierdzy. Odnalazłem twierdze i księgę. Miałem więc siedzibę oraz broń, zdolną obalić rządy Hierarchy. Nie czekając wróciłem wraz z wiernymi mi podwładnymi oraz Rishanami chcących nam pomóc pod warunkiem możliwości grabieży. Popełniłem błąd, nie uwzględniłem najoczywistszej rzeczy, ucieczki Rishan z pola bitwy. Brat przelał krew brata, na próżno. A chciałem temu zapobiec. Próbowałem zbiec lecz było za późno, złapali mnie. Wszystko poszło na marne. Teraz gnije w celi. Ja już wiem jaki będzie wyrok, śmierć, za zdradę. Zabawne jacy oni przewidywalni. Boją się mnie żywego, a co jeśli będę martwy? Będą się bać jeszcze bardziej. Pewnie sobie myślisz że to koniec. Mylisz się to zaledwie początek. Bo czym jest śmierć, jeżeli nie kolejną granicą do przekroczenia?
Komentarze (3)
Skoczyłem z tym,- skończyłem
wróciłem wraz z wiernymi mi podwładnymi oraz Rishanami chcących nam pomóc - chcącymi nam pomóc
oraz Rishanami chcących nam pomóc pod warunkiem możliwości grabieży. - pod warunkiem iż(że) przyzwolę na grabież, albo za udział w łupach (czyli w łupieniu lub grabieży)
Teraz gnije w celi. - gniję
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania