Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Ku zachodowi słońca 7. (Finał sezonu)
Arthur i Jason momentalnie po wybuchu ruszyli do ściany. Ilość kurzu była przeogromna, słyszeli zatem tylko nadjeżdżający powóz Maca, nie widzieli. Arthur wpadł do środka pierwszy. Zakaszlał ostro. Jason wszedł za nim i zatrzymał się na chwilę. Uśmiechnął się, i z poczuciem ulgi powiedział:
-Jest, Arthur. Jest ... złoto - Dalton uspokoił kaszel i spojrzał na widok przed nimi. W sejfie znajdowało się około sześćdziesięciu sztabek złota. "A więc jednak" pomyślał. Arthur pierwszy raz od dawna uwierzył. Poczuł to, o czym mówił Harvey. Zaufanie popłaciło.
-Shanon! Dalton! Jest tam coś? Gówno widzę przez ten kurz! - krzyknął Mac na powozie. Arthur równie głośno odpowiedział biorąc pierwsze sztabki w dłoń. Podszedł na tył powozu.
-Mamy to, Mac! - zapewnił - Złoto! - Mac zaśmiał się zwycięsko i zeskoczył z wozu z zamiarem pomocy kompanom załadowania kruszca.
-Jesteśmy bogaci, panowie. Obrzydliwie bogaci! - dodał Mac zauważając ilość sztabek.
-Ruchy, ruchy! - ponaglał Jason. Usłyszeli pierwsze strzały dobiegające zza ściany wewnętrznej sejfu. Jak słychać, Harveyowi nie udały się negocjacje. Mężczyźni przyspieszyli niespokojnie. Mieli mało czasu, zanim rozpęta się piekło. Arthur, odnosząc kolejne dwie sztabki do wozu, zauważył pierwszy oddział policji, pędzący na nich konno.
-Panowie! Do broni! - krzyknął Arthur przykucając za skrzynkami, ustawionymi wcześniej w roli osłon. Jason i Mac przystąpili obok niego. Dobyli do rąk karabiny i wycelowali. Cała trójka była znakomitymi strzelcami. Mundurowych było jednak znacznie więcej. Konie przy powozie przestraszone wystrzałami popędziły przed siebie, a przecież złoto nie zostało do końca załadowane.
-Kurwa mać! - krzyknął Mac przylegając do skrzynki. Policjanci z koni ostrzeliwali mężczyzn, jednak byli zbyt niecelni. Dalton trafiał za każdym razem gdy się wychylił - Pieprzone gliny - Mac wychylił się w tym momencie i strzelił prosto w głowę wroga.
-Gdzie jest Harvey i reszta do cholery? - krzyknął Jason - Jeszcze bawi się w środku?
-Znowu robi się z tego pieprzony bałagan! - wrzasnął Arthur trzymając głowę bardzo nisko.
-Może ruszyli za powozem - zasugerował Mac - Niech to cholera!
W tym czasie, strzały w mundurowych padły z lewej strony. "Harv" pomyślał Arthur. W istocie, był to oddział z banku. Wspólnie udało im się zastrzelić tych policjantów, ale mieli świadomość, że zaraz będzie ich tu jeszcze więcej.
-Gdzie jest powóz? - zapytał Harv podchodząc szybko do Arthura z karabinem w ręku.
-Konie przestraszyły się strzałów. Uciekły, na powozie było już trochę złota - powiedział Dalton ciężko oddychając.
-Niech to szlag! - krzyknął Harvey - Nie ma na co czekać, bierzcie to co zostało w torby, wszyscy! Mamy tu jeszcze ... dwadzieścia sztabek. Do roboty! - nakazał Harvey. Wszyscy wskoczyli do środka.
-Jesteście do niczego - wrzasnął gniewnie Michael - Prosiłem chyba, żebyście tego nie spieprzyli, co Dalton? Shanon? - patrzył na mężczyzn zły. Arthur miał już powiedzieć, lecz ...
-Michael - wtrącił się Harvey - Zamknij się wreszcie i bierz to złoto - Colt pobladł na twarzy. Jason nie ukrywał uśmiechu. Michael nie odpowiedział, tylko pakował sztabki w torbę.
-Zaraz, zaraz ... - popatrzył po reszcie Arthur - Gdzie jest Pinky? - nikt mu nie odpowiedział - Harv, gdzie jest Pinky? - spytał gniewniej tym razem.
-Dostał - przyznał Harvey - Nie mogliśmy nic zrobić.
-Jasna cholera - zaklął Dalton.
-Nie teraz, Arthur - zganił go Harv - Pogadamy o tym jeszcze. Dobra, mamy to! - powiedział gdy zebrali pozostałe sztabki. Mężczyźni rzucili się szybko na konie.
-Stać! - usłyszeli za plecami. Oprócz głosu, z tyłu dobiegał ich także huk karabinów i kopyt koni.
-Wio! - nakazał Harvey. Bandyci popędzili w stronę obozu. Nie mogli się na razie zatrzymać, musieli próbować unikać kul.
-Arthur! - krzyknął Mac - Pojadę w las, na wschód! Zwabię kilku za sobą! Zabijcie resz ... - nagle, głowę Maca praktycznie rozsadziło. Kula z karabinu trafiła go idealnie. Ciało wypadło z konia.
-Kurwa! - krzyknął Arthur.
-Mac, nie! - Harvey popadł w wściekłość. Wyjął rewoler i zaczął strzelać za siebie. Nie mógł przycelować, nie podczas ucieczki konno. Nie było zbyt wielkich szans, że kogoś trafi, ale próbował. Dalton popędził konia jeszcze bardziej.
Słońce zachodziło.
/
Następna część, po dłuższej przerwie
Komentarze (7)
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani, nie byli przewidywalni (czego prawdę mówiąc się spodziewałam). Zakochałam się dosłownie w postaci Arthura. Będę tęsknić, to z pewnością.
Poprawiłeś się jeśli chodzi o błędy.
Akcja trzyma w napięciu.
Potrafisz solidnie zaciekawić czytelnika.
Podsumowując:
Tworzysz świetnie prace i mocno trzymam kciuki, abyś miał jak najwięcej weny i inspiracji!
Bardzo serdecznie pozdrawiam :)
Arthur i reszta powróci ... spokojnie
Ale bardzo się cieszę, że jego postać aż tak cię zainteresowała! Pozdrawiam również
Pozdrawiam i wyczekuję dalszych przygód naszych rewolwerowców ;).
Wypatruj, a na pewno się pojawią :D
gliny - nie wiem czy w westernach używali takiego określenia?
Jeszcze bawią
Mundurowi zostali ostrzelani z prawej strony
Przybyłych już policjantów -nie tych
Obejrzał się na pozostałych
Pogadamy o tym później.
Noo emocje są! A ja nadal nienawidzę Colta :> oby przerwa była nie za długa bo będę wyczekiwała kolejnych udostępnień z wytęsknieniem. Świetny rozdział. Gratulacje! ;)
Przewiduję powrót z tą serią dopiero na koniec marca, ale postaram się publikować od czasu do czasu coś typu "Króla" ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania