LBnP 4 - 20 baniek - Jesteśmy folderami w komórkach marki Nokia

Pewnego dnia na moim koncie bankowym pojawiło się dwadzieścia milionów nowych cyferek.

 

- Jak pan się czuje po zdobyciu tak dużej sumy pieniędzy? - pyta namolny dziennikarz w szarym prochowcu.

 

- Nie wiem. Nigdy nie miałem tylu pieniędzy.

 

- Jak pan się dowiedział o wygranej? Co pan wtedy czuł? - pyta czerwona labadziara z wytrzeszczem.

 

- Wy mi powiedzieliście. Byłem zaskoczony teraz - odpowiadam wycofując się do tyłu. Na szczęście namolników było tylko dwoje, więc miałem czas i miejsce, aby się oddalić. Wycofywanie skończyło się na betonowej, szarej ścianie.

 

- A pan co kombinuje? - pyta babcia z okna za moją głową. Jak nakazuje kultura odwracam się w stronę staruszki. Za moimi plecami są teraz dziennikarze. Staję więc bokiem, żeby nie stać do nikogo tyłem. Odwracam głowę, a ona wytrzeszcz.

 

- Wycofuję się - stwierdzam.

 

- W moje okno? - odpowiada babcia podnosząc brwi.

 

- Nie planowałem tego.

 

- To niech pan wycofuje się do przodu - mówi babka znikając za zamykającym się z trzaskiem oknem.

 

- Spróbuję - odpowiadam powietrzu. Zwrot w stronę dziennikarstwa i krok do przodu, i następny, i następny.

 

- Witam ponownie - kłaniam się labadziarze i prochowcowi, których zastałem na drodze ucieczki.

 

- Próbował pan uciec? - zapytuje czerwona.

 

- Próbowałem, ale wpadłem na ścianę.

 

- Niech pan idzie - odzywa się prochowiec patrząc z kąta oka - Porozmawiamy jutro. W pana domu.

 

- Zgadzam się - odpowiadam sztywno. Labadziara i ten drugi rozchodzą się, a ja mogę w końcu się wycofać.

 

***

 

Jestem już w domu i myślę. Dwadzieścia milionów - to dużo. Przydałoby się wydać je na coś mądrego. Organizacje charytatywne, UNICEF, PETA, rząd, u-rząd, e-rząd - jest dużo szczytnych celów. Myślę jednak - nie. Nie chcę być bohaterem, bo jeszcze się spalę z wrażenia i będą mówić, że jak Szczęsny. Może zadzwonię do kogoś. Telefon do przyjaciela, ale już po milionerach. Chwytam komórkę marki NOKIA i wchodzę w niebieską ikonkę, która figuruje razem z czarnym napisem CONTACTS. Jest lista, a na niej ludzie. Wybieram numer przyjaciela Janka i uderzam palcem serdecznym w zieloną słuchawkę, którą podpisali w instrukcji terminem CALL.

 

- Wygrałem dwadzieścia milionów - zaczynam rozmowę telefoniczną - Masz może pomysł, co...

 

- WYGRAŁEŚ DWADZIEŚCIA MILIONÓW ZŁOTYCH!? - krzyk Janka przerywa mą wypowiedź. Poczułem te wszystkie decybele na swoim uchu i nie czułem ich za dobrze.

 

- Tak, wygrałem dwadzieścia milionów - odpowiadam trzymając komórkę w bezpiecznej odległości.

 

- Słuchaj - głos Janka zdaje się poważnieć wśród szumów komunikacji bezprzewodowej - Słuchaj uważnie. Mam matkę...

 

- Tak, masz matkę - stwierdzam z przerwaniem.

 

- Mam chorą córkę na granicy śmierci...

 

- Tak, masz córkę na studniówce z śmiercią.

 

- I wiesz czego potrzebuję? - głos Janka się ścisza. Zwabiony cichotą przykładam komórkę bliżej ucha - PIENIĘDZY! - ogromna ilość decybeli uderza w zraniony już narząd. Mam dość. Komórka odchodzi od ucha, a mój palec wskazujący wędruje na czerwonej słuchawce, która nie została opisana w instrukcji. No nic. Janek nie pomógł. Pora na kolejny kontakt z telefonicznej listy.

 

- Witaj - zaczynam komunikację bezprzewodową, a adresatką mych słów jest ciocia, której imienia nie pamiętam.

 

- O, zadzwoniłeś w końcu kochaniutki - odpowiada mi starczy głos z wonią papierosów.

 

- Jak pewnie wiesz wygrałem dwadzieścia milionów.

 

- Ależ wiem kochaniutki! - głos podskakuje o kilka decybeli, a przez głośnik czuję woń cygańskich perfum - W gazetach już pisali. No powiedz, na co wydasz kasiorkę - usta cioci zbliżyły się do słuchawki jej telefonu.

 

- Właśnie dlatego się do ciebie zwracam. Nie wiem co zrobić z pieniędzmi - mimo, że mój głos jest spokojny coraz dziwniej się czuję wypowiadając słowo na "p".

 

- A więc o to ci chodziło! - głos ciotki podniósł się z pewną dozą pewności - Słuchaj kochane. Ja tam nie wiem co z taką kasiorą zrobić. Jakoś nigdy do pieniędzy mnie nie ciągnęło... - wyczułem w tym zdaniu dobrze ukryte kłamstwo - Rób co chcesz kochane, tylko pamiętaj o cioci czasem...

 

Po tym zdaniu usłyszałem dobrze mi znany dźwięk zakończonej rozmowy. Podejrzewałem, że tak będzie. Przeglądanie i prześwietlanie kolejnych nazwisk na liście kontaktów telefonicznych straciło już sens. Zapewne każda rozmowa brzmiała by tak samo, więc mój czas zostałby stracony. Było już dość późno, więc postanowiłem, że pójdę spać. Może noc przyniesie rozwiązania...

 

***

 

Następny dzień zaczął się od wywiadu. Namolna labadziara i szary prochowiec cierpliwie czekali pod moimi drzwiami. Czekali pewnie całą noc, bo byli oszronieni i nieźle zmarznięci.

 

- Dzięki za herbatę - powiedział szary prochowiec popijając zieloną herbatę LIPTON. Siedzieliśmy w trójkę w domu i się ogrzewaliśmy. Dziennikarze, bo noc robi swoje, a ja, bo straciłem kołdrę na rzecz upierdliwego jamnika. Gdy pozbyli się szronu i wypili swoje zielone herbatki LIPTON, zaczęły się formalności.

 

- Dobra, możemy zaczynać. Możemy? - niebieskie oczy czerwonej labadziary patrzyły na mnie całym swym kształtem.

 

- Możemy - odpowiadam potrząsając lekko głową.

 

- Pytanie pierwsze. Co zamierza pan zrobić z pieniędzmi? - zapytuje pan prochowiec.

 

- Wydać.

 

- Ok... - odpowiada bazgrząc w swoim żółtym notesie nieokreślonej marki - Następne pytanie. Ma pan jakieś plany na przyszłość?

 

- Chciałbym zniknąć - moje oczy zatrzymują się na czerwonej twarzy prochowca - Pieniądze ciążą i będą ciążyć dopóki będę stąpać po ziemi.

 

Czerwona labadziara patrzy lekko dziwnie, a prochowiec nie patrzy dziwnie, ale widać błysk na jego piwnych źrenicach.

 

- Ma pan na myśli jakąś podróż, tak? - wędruje do mnie pytanie ze strony labadziary.

 

- Nie. Chcę zniknąć. Po prostu - odpowiadam, a moje oczy zatapiają się w błękicie jej oczu.

 

- Dobrze - głos prochowca przerywa strumień wzroku - Przejdźmy do ostatniego pytania... Wie pan, skąd się wzięły pańskie pieniądze?

 

Pytanie we mnie uderza. Mój wzrok spada na podłogę tak samo jak moje myśli.

 

- Wie pan... - podnoszę głowę, która chwilę temu tkwiła w brązowych deskach - Myślę, że te pieniądze nie wzięły się znikąd. Miały mi coś uświadomić i nadal uświadamiają - ręka prochowca zginęła w żółtych kartkach notesu - Myślę, że są metaforą. Nie ma ich tak samo jak nie ma mnie i nie ma was. Ludzie są folderami w komórkach marki NOKIA i ich zawartość jest ciągle uboga. Moja się wypełniła, więc następuje podział plików. Jak wirus. Wirus, który wypełnia każdego z nas i roznosi się przez spojrzenia w oczy...

 

Moje słowa zostały uwiecznione w notatniku dziennikarza. Podaliśmy sobie ręce, a potem wyszli zostawiając puste kubki po zielonej herbacie LIPTON. Myślę, że chyba im pomogłem. Wywiad okazał się sukcesem i już wkrótce wszyscy widzieli w swoich gazetach czarny nagłówek:

 

JESTEŚMY FOLDERAMI W KOMÓRKACH MARKI NOKIA

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Brawo! Następne opowiadanie staje do IV LBnP
  • Szudracz 23.11.2017
    Wirtualny materializm, chcesz zniknąć, wyłącz prąd. ;)
  • Pan Buczybór 23.11.2017
    Albo wyjmij baterię
  • Felicjanna 24.11.2017
    przybyłam, zobaczyłam i stwierdziłam- capsy. Wyglądają, jak lokowanie produktu. Pozdrawiam
  • illibro 24.11.2017
    Piąteczka ode mnie. Superanckie:) wiem na co wydaj- dziś blackfriday :)
  • illibro 24.11.2017
    A i podoba mi się Twoja nonszalancja w stylu "labadziara z wytrzeszczem":)
  • Adam T 24.11.2017
    Osbiście nie lubię eksponowania marek, nawet tak przerysowanego. Tekst jest w sumie fajny, dość niepokojący i groteskowy. W zasadzie o niczym, bo nawet te 20 baniek wydają się nijakie, bohater obojętny, jakby spał. Ja teź czułem się jak w cudzym snie.
    Nie mniej jest sporo humoru, który mi się spodobał.
    Pozdrawiam ;)
  • Adam T 24.11.2017
    A, zwrociłbym uwagę na:
    "...odpowiadam wycofując się do tytuły."
  • Pan Buczybór 24.11.2017
    Adam T Ta, dzięki za komentarz. Błąd też poprawię.
  • illibro 24.11.2017
    Ja wiem czy o niczym?;)
  • Elorence 30.11.2017
    A mówią, że bez pieniędzy człowiek jest nieszczęśliwy... No nie sądzę :)
    Im więcej człowiek ma pieniędzy, tym bardziej ludzie zwracają na niego uwagę, więc lepiej zniknąć.
  • Pan Buczybór 30.11.2017
    No, prawda
  • Otwarte już głosowanie na Forum.
    Zapraszamy
  • Drogi autorze zapraszamy do zagłosowania na swojego faworyta.
    Czas do jutra do godz, 20.00
  • Autorze bierzesz udział w bitwie zagłosuj!
    Czas do jutra do godz, 20.00

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania