Poprzednie częściMielenie jęzorem

Mielenie jęzorem – kontynuacja 4

Mieszkaliśmy wspólnie w dwa tysiące piętnastym roku i od tamtych traumatycznych wydarzeń minęło pięć lat. Nieświadomy polskich realiów powiedziałem.

- Powinnaś zapomnieć o tych złych chwilach i niech ci pomoże to, że winni zostali dawno ukarani.

Efekt mojej wydawało się spokojnej wypowiedzi zamiast ją uspokoić, wywołał niekontrolowany atak agresji i darła się na cały głos.

- Kutasie jeden, jacy ukarani, zamiast mówić mi idiotyzmy zapoznaj się z faktami. Tej sadystycznej babie nawet włos z głowy nie spadł i pracuje, jako biegła w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, który ma ją sądzić. Natomiast poszkodowani zostali poddani badaniom, żeby biegli mogli wydać opinie psychologiczne i z nich wynika, że wszyscy mają różne zaburzenia skoro wyszli z psychiatryka. Zostałam zaznaczona do końca życia i kto pozna moją przeszłość mówi o mnie – wariatka.

Przypadkiem poznałem prawdę o niej i z tego powodu dla wspólnego dobra oraz późniejszych relacji musieliśmy się rozstać. Najbardziej trafne w tym przypadku byłoby określenie, uciekała od swojej przeszłości i od ludzi, którzy znali prawdę o niej.

Zamilkłem pod wpływem napływu wspomnień i myślami powróciłem do tamtych dni. Głos Halszki dobiegający z oddali przywrócił mnie do czasu teraźniejszego.

- Jeżeli próbowałeś pocieszyć mnie tą historią, to ci się nie udało. Natomiast nasze sądy prowadzą przewlekle sprawy i jeszcze długo to się nie zmieni. Jakiekolwiek podejmowanie decyzji trwa latami, widocznie z obawy przed pochopną decyzją.

- Akurat z wnikliwym rozpatrywaniem się nie zgodzę i podam przykład, jakie częściowo zostały nagłośnione. Niedługo po rozstaniu, o którym wcześniej opowiadałem, poznałem dziewczynę, która przelotnie poznała mężczyznę odbywającego długoletnią karę wiezienia, lecz ja o tym nie wiedziałem, a ona mi o tym nie powiedziała. Nie wypytywałem jej, co robiła i gdzie była, w ten sposób dawałem znać, że nie chcę mówić o własnych przeżyciach. Podobnie postępowaliśmy jak wiele par zostawiając za sobą wszelkie przykre doświadczenia oraz dobre, które mogły wpływać na nasze uczucia, liczyło się tylko tu i teraz. Właśnie z takim nastawieniem rozpoczęliśmy wspólne życie i moim zdaniem dawaliśmy z siebie wzajemnie dużo ciepła. Długo nie nacieszyliśmy się sobą i koniec naszej przygody nastąpił z chwilą mojego aresztowania. Początkowo nawet nie rozumiałem absurdalnego powodu zatrzymania mnie, ponieważ nie miałem najmniejszego powodu do zabicia, a tym bardziej do brutalnego zgwałcenia partnerki. Kilkakrotnie powtarzałem, że byliśmy ze sobą za krótko by kłócić się, a uzyskanie od sąsiada zeznanie o dochodzącym krzyku kobiety z mojego mieszkania dotyczyło innej osoby. Niestety kontaktu z byłą nie miałem, więc nie miał, kto potwierdzić moich słów. Śledztwo skupiło się na udowadnianiu mojej winy i nie brano pod uwagę innych sprawców. Widocznie stróżom prawa najlepiej i najwygodniej było postawienie mi zarzutów. Nawet nie jestem w stanie sobie w tej chwili przypomnieć ile dni przebywałem w areszcie i jak to się mogło zakończyć. Prawdopodobnie miałem szczęście, że prawdziwy sprawca sam się ujawnił. Prawnik reprezentujący mnie podczas zwalniana z aresztu, powiedział – On doskonale wie, co ma robić i jak.

Znajomość jej z późniejszym oprawcą, zaczęła się zupełnie przypadkowo na ulicy po tym jak sąd wypuścił go na warunkowe zwolnienie, chociaż odbywał wyrok za gwałt i zabójstwo. Uzyskanie w trakcie odbywania kary zwolnienia jak się okazało wcale nie było trudne. Wystarczyło tylko okazać skruchę i przyznać się do wcześniej popełnionej zbrodni. Najdziwniejsze jest to, że nikt nie badał, czy osoba wypowiadające te słowa wierzy w to, co mówi. Najwygodniejsze do usprawiedliwienia popełnionego błędu było tłumaczenie „ W zakładach karnych na dwustu skazanych przypada jeden psycholog, a wychowawca na, osiemdziesięciu”, czyli resocjalizacja więźnia to czysta fikcja. Kiedy media nagłośniły sprawę zaczęły się dalsze tłumaczenia i przerzucanie winy. Decyzja sądu była spowodowana bardzo dobrą opinią psychologa i wychowawcy z zakładu karnego. Natychmiast za tą wypowiedzią poszła riposta „warunkowe przedterminowe zwolnienie skazanego poprzedzone jest opinią dyrektora zakładu karnego i prognozą społeczno-kryminologiczną, lecz to sąd podejmuje decyzję.

- A sprawca? – zapytała Halszka.

- Sprawcą okazał się człowiek, który dzieciństwo spędził w ośrodku wychowawczym sióstr zakonnych gdzie dyrektorem była siostra Bernadetta. Kobieta nie reagowała na zgłaszane przypadki molestowania i gwałtów. Jedynie dopuszczających się tych czynów nazywała zboczeńcami, pedałami i karała biciem po twarzy. Dzieci były karane za najmniejsze przewinienia, zaczynając od klapsów na gołą pupę, bicie wieszakami, chochlami, pasem, trzepaczkami, kluczami, krzesłami, menażką po głowie, nawet prętami po szyi. Dziewczynkom wkładano mydło do ust, przywiązywano je do kaloryfera albo słupa, bito pięściami po twarzy oraz kręgosłupie, wyrywano im włosy z głowy, były myte w zimnej wodzie. Kiedy dzieci dostawały w darze owoce, siostry nie pozwalały im jeść dopóki ksiądz nie poświęci, a ten zwykle nie miał czasu, więc gniły. Każdy dzień zaczynał się pobudką o piątej trzydzieści, od osiemnastej nie wolno było nic pić, a o dwudziestej trzeciej były budzone na siku. Katowanie w ośrodku trwało nieprzerwalnie od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku do dwa tysiące dziesiątego roku.

Zaledwie jedna nauczycielka zareagowała na skargę ucznia, że jest gwałcony i dzięki temu został zabrany z ośrodka. Pozostali nauczyciele nie reagowali i najciekawszym usprawiedliwieniem była wypowiedź „To konflikt wiary. Jestem katoliczką i nie będę donosić na siostry zakonne. Innym też odradzam”.

Wszystkie krzywdy, które doznawały dzieci były niezauważane nie tylko w lokalnym społeczeństwie, a przeżycia z tego ośrodka nigdy nie wymażą się z ich pamięci. Pobyt w nim nie tylko pozostawił ślady na ich ciele, lecz poszarpał na kawałki duszę. Natomiast sama oprawczyni została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a podczas procesu mówiła, że dzieci są złe, upośledzone i nie należy im wierzyć.

Brakło mi słów, jakimi mógłbym opisać psychiczne zmiany we mnie, jakie się dokonały podczas czytania wspomnień osób dorosłych przebywających w tamtym ośrodku w wieku dziecięcym. Żadne słowa zapisane nie są w stanie dostarczyć emocji, które się słyszy i widzi w trakcie opowiadania. Pomimo upływu lat wszystko jest żywe i świeże jakby było wczoraj.

Może nie powinienem rozgrzebywać ran – dodałem na zakończenie.

- Uciekanie od tragicznych wspomnień nic nie daje, ponieważ one wracają jak bumerang nawet nocą – powiedziała Halszka i dodała – bardzo się staram wymazać z pamięci moje własne, lecz stale ponoszę porażkę.

Musieliśmy przerwać naszą dyskusję, ponieważ wprowadzała tylko wisielczy nastrój, na minione wydarzenia nie mieliśmy najmniejszego wpływu. Postanowiłem jeszcze przed pójściem spać poruszyć inny ważny temat, więc powiedziałem.

- Musimy uporządkować twój pobyt w moim mieszkaniu, ponieważ niedługo rozpoczniesz batalię o dzieci i nie możemy dać stronie przeciwnej żadnych argumentów, które by ci zaszkodziły. Jutro, a właściwie dziś w porze drugiego śniadania powieszę na tablicy przeznaczonej na informacje dla pracowników, ofertę wynajmu pokoju. Chciałbym żebyś na nią w obecności wszystkich odpowiedziała i targowała się o każdą złotówkę. Pieniądze za wynajem na dzień przed terminem płatności dam tobie gotówką do ręki w domu, natomiast ty zapłacisz mi przelewem.

- Czy musi być aż tak oficjalnie i do tego przy świadkach?

- Niestety tak, ponieważ w świadomości ludzi staniesz się zwykłą lokatorką, a nie konkubiną czy moją kochanką.

Zastanawiała mnie zawsze polska niechęć do wszelkich umów, a zwłaszcza do płacenia podatków. Stale z premedytacją w ten sposób dostarczają argumentów na siebie, swoim przeciwnikom nawet po wielu latach i narażają się skarbówce. Niestety systemy informatyczne służb państwowych we wszystkich krajach są tak silne, że pozwalają z pomocą liberalnych ustaw o uszanowaniu prywatności, penetrować wszystkie informacje o każdym obywatelu dostępne w sieci, jego stanie konta, dochodów i wydatków.

Zgodnie z umową z Halską, na drugie śniadanie zjawiłem się w kolejności czwarty. Pozdrowiłem obecnych i życzyłem smacznego. Położyłem na stole posiłek i przypiąłem do tablicy ogłoszenie o wynajęciu części mieszkania.

- O widzę, że u ciebie też cieniutko – powiedział analityk rynku siedzący na wprost tablicy.

- Niestety kredyt wzięty we frankach mnie zżera i nie stać mnie na utrzymanie dużego mieszkania. Jednak bardzo je lubię, ma wspaniałą lokalizację i w przyszłości może się okazać potrzebne.

Kierownik do spraw promocji siedzący nieopodal na wieść o frankach pokiwał ze zrozumieniem głową, widocznie i on ma trudności ze spłatą kredytu. Powoli wszyscy zaczęli się schodzić i po przeczytaniu zadawali różne pytania. Hasło pożyczka walutowa rozwiało wszelkie wątpliwości i nawet szef nabrał wody w usta, jak dowiedział się, że jego długoletniego pracownika nie stać na utrzymanie mieszkania.

Halszka weszła, jako jedna z ostatnich osób, pozdrowiła wszystkich i zmuszona była zająć miejsce w pobliżu Trendsettera, który w ocenie szefa słabo ostatnio kreuje nowe trendy w modzie i w innych dziedzinach. Gdyby usiadła ogłoszenie miałaby za plecami, więc musiała szybko zareagować.

- Kto umieścił ogłoszenie o podnajmie części mieszkania? – zapytała.

- Ja – powiedziałem i uniosłem rękę chcąc bardziej zasygnalizować.

- Masz na imię Konrad – powiedziała i podeszła naprzeciw mnie, wyciągnęła rękę ponad stałem – Halszka jestem.

Kontem oka zobaczyłem jak wiele osób z zaskoczeniem i zainteresowaniem zareagowało na jej wypowiedź, już po tej reakcji widać, że się prawie nie znamy. Polityka anonimowości prowadzona przez szefa zbierała w tym momencie swoje żniwo. Dlatego i ja postanowiłem dorzucić swój kamyk do tego ogródka.

- Halszka to imię czy nazwisko?

- Imię – odpowiedziała i dodała – twoje ogłoszenie to poważna propozycja.

- Jak najbardziej poważna, mam duże mieszkanie składające się z trzech pokoi, z których jeden jest w miarę umeblowany, a pozostałe nie. Natomiast kuchnia jest wyposażona w zlewozmywak i mikrofalę oraz czajnik elektryczny, dochodzi jeszcze łazienka.

Specjalnie mówiłem o niekompletnym umeblowaniu, pomijając przy tym porzuconą przez byłą graciarnię. Musiałem ugryźć się w język, żeby nie mówić za wiele i nie przedstawić własnego mieszkania, jako melinę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 17.03.2018
    Niestety opisujesz prawdę o tym w jaki sposób traktuje się wychowanków w zakładach. Rany nigdy się nie goją. Zabliźniają się, by po jakimś czasie otworzyć się. Skazywanie przez sąd niewinnych za czyny też się zdarza. Temida jest ślepa. Można powiedzieć, że tekst jest na czasie w związku z ostatnim przypadkiem. Po 18 latach wychodzi na wolność człowiek skazany za niewinność.
    Dobre rozegranie z wynajmem mieszkania
    Pozdrawiam serdecznie
  • Dlaczego ośrodki wychowawcze kojarzą się tak bardzo z więzieniem? Przeszłość ta, która wydawałoby się nie mająca wstępy do teraźniejszości, zawsze gdzieś przebije się przez mroki podświadomości, nawet nie zdając sobie sprawy, ludzie są pod jej wpływem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania