Poprzednie częściMielenie jęzorem

Mielenie jęzorem – kontynuacja 7

Kilka godzin włóczyłem się po mieście rozmyślając o pechu, jaki mi stale towarzyszy. Gdybym miał usiąść w ławce życia z pewnością byłaby to ośla. Los postawił na mojej drodze Halszkę, a ja zamiast wykorzystać okazję i zatrzymać przy sobie wspaniałą kobietę, postąpiłem jak skończona dupa. Mój cholerny charakter nie pozwolił mi jej okłamać i powiedzieć, że ją kocham, chociaż tego nie czułem. Mój egoizm pragnął dalej odczuwać ciepło Halszki, dobroć i pokrewieństwo dusz, ale moja lepsza strona życzyła jej jak najlepiej.

Dopiero pod wieczór byłem w stanie wrócić do firmy po zostawioną tam teczkę z kluczami do domu. Wchodząc czułem się jak zbity pies, lecz zawartość koperty pozostawionej na moim biurku spowodowała, że poczułem się znacznie gorzej.

List od Halszki był krótki i zawierał słowa podziękowania oraz lakoniczne wyjaśnienie, iż postępuje tak dla dobra dzieci. Gdybym nie był w sądzie i nie słyszał jej rozmowy z panią mecenas łudziłbym się, lecz ona nigdy nie wróci. Jako osoba racjonalnie myśląca, za jaką się uważałem, zdawałem sobie sprawę, że tym razem jej domowy kat nie da jej żadnych szans, a jednego byłem pewny tacy ludzie się nie zmieniają.

Kiedy wróciłem do domu zdałem sobie sprawę, jaki jest on pusty bez Halszki i jej rzeczy. Kolejny rozdział w moim życiu dobiegł końca, tylko tym razem przez kilka miesięcy byłem naprawdę szczęśliwy, chociaż nie łączył mnie z moją lokatorką seks. Musiałem wyjść z domu, ponieważ byłem w tak podłym nastroju, że jeszcze chwila i wyłbym do czterech ścian niczym porzucony pies.

Najlepszym rozwiązaniem, żeby nie być samotnym, wydawało się pójście do klubu gdzie panuje gwar, ruch i głośna muzyka. Zawsze tam można było spotkać samotne dziewczyny, które szukały męskiego towarzystwa, albo chciały się tylko zabawić. Zaraz za drzwiami lokalu poczułem się przytłoczony panującym tłokiem i mnogością intensywnych zapachów. Widocznie starzeję się i to, co kiedyś mi się podobało zaczyna mi przeszkadzać. Skoro tutaj jestem, pomyślałem, to posiedzę sobie w kącie, wypiję ze dwa drinki i pójdę do siebie.

Barman nalał mi jakieś berbeluchy, której szanujący się faceci nigdy by w siebie nie wlali i ze szklanicą w dłoni poszedłem szukać wolnego miejsca. Dojrzałem krzesełko przy pustym, niewielkim stoliku niedaleko na pierwszym podwyższeniu i kiedy usiadłem zdałem sobie sprawę, że jestem jak na widelcu. Jedynym plusem zajętego miejsca był doskonały widok na wszystkich bawiących się. Głośna muzyka i tłum uniemożliwiał myślenie i koił moje nerwy. Sączyłem drugą i ostatnią szklaneczkę, na więcej nie mogłem sobie pozwolić, ponieważ upicie się w moim stanie byłoby najgorszym rozwiązaniem.

Patrzyłem na bar ponad głowami tańczących, przy którym barman coś kombinował, ponieważ robiąc drinki niepatrzącym mu na ręce schylał cię pod ladę. Zachowanie jego wzbudziło mój niepokój i zastanawiałem się czy przypadkiem nie dolewa on do szklaneczek jakiegoś rozpuszczalnika, lub wypełnia zawartość najtańszą nalewką zamiast markowym winem.

Do lady podeszła kobieta, powiedziała coś do barmana i skierowała się w stronę toalet. Kiedy indziej skierowałbym wzrok w inną stronę, lecz gdzieś ją widziałem tylko nie pamiętałem okoliczności. Do głowy przychodziły mi różne myśli i skojarzenia.

Barman robił kolejny drink, schylił się za barem i po chwili postawił kieliszek na ladzie. Mężczyzna stojący obok wyciągnął po niego rękę, jednak nie zabrał go tylko jakby coś do niego po kryjomu wrzucił. Początkowo pomyślałem, że mi się przewidziało i może myślał, że to jego zamówienie. Jednak im intensywniej się zastanawiałem, tym bardziej byłem pewny dokładki dodanej do drinka.

Kobieta wróciła z toalety, podeszła do baru i podniosła kieliszek do ust. Nagle przypomniałem sobie gdzie ją widziałem, była w todze i na korytarzu w sądzie rozmawiała z Halszką. Musiałem zainterweniować nie mogłem pozwolić by coś złego stało się przebojowej pani mecenas. Natychmiast odstawiam niedopitą szklaneczkę i przez tłum bawiących przeciskałem się do baru. Zanim dotarłem prawniczka kończyła drugiego drinka, widać było po niej, że jest wstawiona. Musiałem wyprowadzić ją z tego lokalu na świeże powietrze dla jej bezpieczeństwa, ponieważ jakieś ciemne typki już kręcą się koło niej.

- Pani mecenas, pani prokurator pragnie panią pilnie widzieć – mówię pierwsze, co mi do głowy wpadło, stając przed nią.

Spojrzała na mnie mętnym wzrokiem i bełkotliwym głosem powiedziała.

- Dobra, skoro ta pinda chce mnie widzieć, to idziemy.

Kiedy odstawiła kieliszek i chciała odejść, odezwał się barman.

- Ta pani nie zapłaciła.

- Zaraz to ureguluję – mówię i szukam w portfelu.

Jak to dobrze, że ja z ociąganiem pozbywam się śmieci i nie wyrzuciłem pieczątki prokuratury, którą przekreśloną na kawałku papieru dostałem w celu wystawienia przez naszą księgowość faktury. Przysługa zrobiona głównej księgowej opłaciła się i wyciągam kawałek kartki w stronę barmana, mówiąc.

- Proszę o fakturę i ile się należy za panią mecenas?

Barman zerka na pieczątkę, daje dyskretny znak zbirom stojącymi już za moimi plecami i oddaje.

- Zawsze chętnie współpracujemy z organami ścigania i doceniamy wysiłek wkładany dla poprawy bezpieczeństwa publicznego. Dlatego proszę poczęstunek uznać za gratis od firmy.

Pani mecenas idąc przede mną zaczyna się z każdym krokiem coraz bardziej zataczać i odbijać od tańczących. Bojąc się, że upadnie biorę ją pod rękę i ciągnę do wyjścia. Spacer w chłodnym powietrzu nie wpływa znacząco na poprawę jej samopoczucia i mam problem z dogadaniem się z nią. Na moje pytania o adres jej mieszkania, stale odpowiada, że nie pamięta i jedziemy do mnie. Początkowo bagatelizuję jej słowa oraz zachowanie i biorę ją na przeczekanie, lecz ona wyraźnie okazuje objawy pobudzenia seksualnego. Przechodnie zwracają coraz większą uwagę na nasze zachowanie i chcąc zniknąć im z oczu wzywam taksówkę i wiozę ją do siebie.

Prawie wniosłem ją do mojego mieszkania i położyłem na sofie. Zamiast leżeć spokojnie, ona chce się rozbierać, a na coś takiego nie mogę pozwolić. Trzymam jej ręce, lecz boję się pozostawić ślady w postaci siniaków i zadrapań. Zaledwie po chwili jest jej niedobrze i chce wymiotować. Zdałem sobie sprawę niosąc z kuchni największą miskę do sałatki, jaką posiadam, że czegoś podobnego jeszcze nie przeżyłem w wykonaniu kobiety. Sprawdzam między zmaganiami z panią mecenas w Internecie i szukam jakieś rady na taki stan. Opisuję objawy i zaledwie po chwil ktoś życzliwy informuje mnie „ Takie zachowanie występuje u kobiet po podaniu pigułki gwałtu i taki stan może trwać do ośmiu godzin” Jeszcze nie ochłonąłem po tej wiadomości, jak ten ktoś poniżej dopisuje „Nawet niewielka dawka może spowodować drgawki, wymioty, albo zatrzymanie oddechu i akcji serca. Skutki tabletki gwałtu są nieprzewidywalne i zależą od indywidualnej wrażliwości organizmu oraz od interakcji z innymi substancjami. Istnieją liczne udokumentowane przypadki osób, które pod wpływem specyfiku, zapadły w śpiączkę, lub śmiertelnie się zatruły”.

Rewelacje z sieci doprowadziły mnie w pobliże ataku serca albo wylewu i być może tak by się skończyło, lecz w końcu kobieta usnęła. Resztę nocy spędziłem na krześle i co chwilę sprawdzałem czy oddycha. Nad ranem usnąłem i krzyk.

- Gdzie ja jestem?! i Co tu robię?!

Spowodował, że mało nie spadłem z krzesła. Chwilę walczyłem z zachowaniem pozycji siedzącej i po opanowaniu zagrożenia, wyciągając dwie otwarte dłonie przed siebie powiedziałem.

- Proszę się uspokoić i pozwolić mi wyjaśnić tą niezwykłą sytuację.

Zacząłem od początku, czyli od wizyty w klubie i jak ja rozpoznałem w niej adwokatkę Halszki. Dodałem też, że może sprawdzić podanie jej pigułki gwałtu tylko musi zrobić to szybko, ponieważ we krwi substancja pozostaje osiem godzin, a w moczu dwanaście. Kobieta nie uwierzyła w moje wyjaśnienie i rzuciła oskarżenia. Jej słowa nie tylko mnie dotknęły do żywego, lecz doprowadziły na skraj furii. Wcisnąłem w jej ręce swój telefon, mówiąc przy tym.

- Proszę dzwonić na policję, ja na aresztowanie poczekam w kuchni.

Usiadłem na krześle przy kuchennym stole z butelką piwa w ręce i z ciężkim sercem. Pijąc zastanawiałem się jak to jest, że ja zawsze wdepnę w jakieś gówno i czy chociaż raz nie może być normalnie. Nagle zrobiło się w moim życiu za późno na pozytywną zmianę. Zaraz przyjadą ubezwłasnowolnieni swoja bryczką z kogutami i z ochotą wsadzą mnie do mamra. Dostaną w końcu za wzorową akcję upragnione awanse i pochwały, czyli tak jak lubią bez roboty.

Drzwi za moimi plecami otwarły się i zamiast spodziewanego smerfowego patrolu weszła pani mecenas. Podeszła naprzeciw mnie i powiedziała.

- Przepraszam za swoje zachowanie, lecz nic nie pamiętałam i poczułam się zagubiona. Jednak sprawdziłam nagranie na moim szpiegowskim sprzęcie i było dokładnie tak jak pan mówił.

Kiwnąłem głową na tak i ten gest dodał jej skrzydeł.

- Może przejdziemy na ty, Elwira jestem – powiedziała i wyciągnęła rękę.

- Konrad – odpowiedziałem.

- Zrobisz mi herbaty? – zapytała i nie czekając na odpowiedz dodała – Halszka mówiła mi dużo dobrego o tobie …..

Pani mecenas, mój gość, podczas robienia herbaty i późniejszych dodatków do niej, jak dla mnie za dużo mówiła. Płynnie przeskakiwała z tematu na temat i co chwilę poruszała nowe zagadnienie. Długo nie oczekiwała ode mnie odpowiedzi i kiedy to w końcu nastąpiło zaskoczyła mnie.

- I co pomożesz?

- Nie wiem nigdy nie byłem wywiadowcą ani szpiegiem i nie wiem czy potrafię.

- Marek i wasza paczka z ochotą się przyłączą do rozpracowania drani.

- Znasz Marka? – zapytałem.

- Tak znam razem chodziliśmy do podstawówki i dzwonił do ciebie jak zostawiłeś mi telefon. Początkowo mocno się zdziwił, że jestem u ciebie, lecz obiecał wpaść skoro to takie pilne.

Tylko to zdążyła powiedzieć i usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Jako gospodarz poszedłem otworzyć drzwi, przed którymi stał Marek. Kiedy się przywitaliśmy, on przytrzymał moją rękę i powiedział mi do ucha.

- Konrad jesteś wspaniałym kumplem i skoczyłbym za tobą w ogień, lecz jeżeli zrobisz jakąś krzywdę Elwirze to ci gardło własnymi zębami odgryzę. Chłopie ona mi życie uratowała, inaczej zgniłbym w greckim więzieniu za nielegalny przewóz imigrantów. Jeżeli nie pamiętasz to ci przypomnę, włamali mi się skurczybyki do naczepy i schowali w winogronach. Zgodnie z poleceniem bazy wezwałem policję, która po przeszukaniu wyciągnęła ich pochowanych za zniszczonymi skrzynkami, a mnie oskarżyła o nielegalny przewóz ludzi. Ładunek szlag trafił, auto trzymali trzy miesiące, a mnie w areszcie dzięki Elwirze tylko dwa dni.

Zanim pozostali koledzy zjawili się w moim domu na odprawie przed akcją, pani mecenas zdążyła ze swojego domu przywieźć trochę rzeczy osobistych, tak na dziesięć minut mojego noszenia, wprost do pokoju opuszczonego przez Halszkę.

Zaskoczyła mnie ochota, z jaką kumple mieli przystąpić z żonami i partnerkami do rozpracowania mafii z klubu, która za pomocą pigułki gwałtu okradała mężczyzn i kobiety z tym, że młode panie jeszcze seksualnie wykorzystywali. Będąc skołowany ich gorliwością i zapałem zapytałem wprost.

- Jak to właściwie jest, że w kampanii o krzywdzeniu kobiet nie chcieliście wziąć udziału, a do łapania bandziorów jesteście pierwsi?

- Konrad odpowiedź jest prosta. W kampanii społecznej walczylibyśmy z wiatrakami w postaci władz kościelnych, partii politycznych, organizacji społecznych, a w tym przypadku mamy szansę na sukces i zrobienie czegoś dobrego. Pamiętaj żeby zawsze liczyć siły na zamiary – powiedział Marian i dodał.

- Jeszcze nikt podczas mszy w żadnym kościele w kraju nie słyszał z ust kapłana, że są rodziny, które wychowują niepełnosprawne dzieci i potrzebna jest im bezpłatna pomoc. Czasem wystarczy przez godzinkę zająć się małym dzieckiem, albo pomóc przy czterdziestolatku schorowanym opiekunom. Natomiast zachęca się do wstępowania do grup modlitewnych, które przez dziewięć miesięcy po godzinie każdego dnia będą modlić się o poczęte życie zagrożone.

Elwira fascynowała mnie coraz bardziej, niczego nie pozostawiała przypadkowi, jak angażowała się w coś to robiła to całą sobą i żyła tym. Jeżeli ktoś myślał, że ma przed sobą głupią, tylko ładną blondynkę to, jako jej przeciwnik robił największy błąd. Potrafi ona kochać z wielką mocą i z taką też siłą nienawidzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pasja 07.04.2018
    Ciekawa i jak mi znajoma atmosfera. Barman i jego niecne sprawki. Zbieg okoliczności mówią, jeśli człowiek znajdzie się w takiej sytuacji.
    Czyżby Elwira zastąpiła Halszkę.
    Dałeś mi do światu przyjacielu, aby zakończyć barmana.
    Pozdrawiam cieplutko
  • Pasja 07.04.2018
    *Wiwatu
  • "Gdybym miał usiąść w ławce życia z pewnością byłaby to ośla." To świetne zdanie jest.
    Jeśli chodzi o Elwirę, to często ludzie oceniają innych po wyglądzie, stereotypowe postrzeganie, często prowadzi do poważnych konsekwencji.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania