Poprzednie częściNikomu ani słowa (cz. I)

Nikomu ani słowa (cz.2)

Słońce w pełnej klasie zawisło nad miastem. Poranna mgła oraz puszyste chmury rozpierzchły się znad smukłych, zadbanych kamieniczek starówki. I chociaż ciepłe promienie uporczywie atakowały twarze przechodniów, na dworze panował chłód.

Delikatny mróz, który szczypał odzianych w płaszcze i kurtki ludzi, wcale nie zniechęcał ich do wychodzenia z domu. Centrum miasta jak zwykle rządził tłum. Eleganckie kobiety, poważni mężczyźni, roześmiane dzieciaki, zamyślone nastolatki. Nie brakowało również drobnych sprzedawców, którzy krążyli pośród różnorodnej, ludzkiej masy i czekali na swoje pięć minut.

Aby wypędzić kwiaciarzy oraz handlarzy misterną biżuterią z ze starówki, trzeba było czegoś więcej niż złych warunków atmosferycznych. Miasto mógłby zasypać śnieg, a oni i tak nadal wychodziliby na ulicę. Podobnie jak pewien mężczyzna, który od samego rana trudził się malowaniem portretów, karykatur oraz krajobrazów.

Artysta właśnie miał klientkę. Dostojna pani w białym futrze z gronostaja, szerokim kapeluszu na głowie, bordowych, skórzanych rękawiczkach prezentowała się imponująco. Przyglądała jej się niewielka grupka ludzi, którzy dysponowali tego dnia odrobiną wolnego czasu oraz jej równie majestatyczny mąż z czarnym cylindrem na głowie.

Malarzowi brakowało już tchu. Chociaż temperatura powietrza była zdecydowanie na minusie, jego czole pokryło się słonymi stróżkami potu. Wpadł w szał. Wymachiwał pędzlem bez wytchnienia aż czuł jak łomocze mu serce, jak zaczyna boleć go całe ciało, jak zakwasy na rękach

i nogach sprawiają, że traci nad sobą kontrolę.

Momentalnie przestał. Wypuścił z dłoni pędzle, które upadły na bruk. Sam cofnął się od malowanego płótna o kilka kroków. Ciężko dyszał, z jego ust leciała para.

Zaintrygowana modelka spojrzała na swego męża. Mężczyzna skinął głową po czym podszedł do portretu żony. Otworzył usta ze zdziwienia i poczerwieniał ze złości kiedy jego oczom ukazało się coś zupełnie innego niż dostojna twarz jego małżonki.

Ty oszuście! - chwycił oszołomionego artystę za płaszcz – Co to niby ma być? Czy to jakiś żart?! - Malarz nie potrafił nic odpowiedzieć. Wpatrywał się za to namiętnie w stworzone przez siebie dzieło i wyglądał na równie skonsternowanego co mąż jego klientki w pierwszej chwili. - Wiesz ile zmarnowaliśmy czasu?! Ty-ty... ty łajzo! - mężczyzna w cylindrze nie wiedział jakich użyć słów, aby obrazić zatrudnionego artystę, a jednocześnie nie wyjść na chama. Tarmosił bezbronnego malarza aż ten stracił równowagę i wpadł na swoją teczkę, w której trzymał niektóre prace. Po starówce rozsypały się dziesiątki jednakowych dzieł.

Rozejść się, spokój. Inspektor żandarmerii, Cecylia Colline. Mówię rozejść się! - przez grupkę nielicznych gapiów przedostała się niewysoka kobieta o wielkich zielonych oczach. Wyglądała na nieco roztrzęsioną - Co tu się dzieje? Co to za zbiegowisko? - wodziła wzrokiem z pięknej modelki w białym futrze na mężczyznę w cylindrze. Dopiero po sekundzie dostrzegła schowanego za płótnem malarza o gęstej, czarnej brodzie, który wyglądał jakby zaraz miał zemdleć.

Ja nic nie wiem, pani inspektor – zapewniła błagalnie elegantka. Colline podeszła więc do jej męża i sama rozwarła szerzej oczy kiedy zobaczyła rozsypane rysunki oraz ich zrozpaczonego właściciela.

Na każdej kartce, każdym najmniejszym skrawku papieru, widniało dokładnie to samo. Wąska, ciemna ulica. Kamienice, strzeliste, wysokie do nieba, pochylające się ku brukowanej kostce. Jedna postać. Kobiety. Wystraszonej, w dynamicznej pozie jakby zrywała się do biegu.

A tuż obok niej jedno ciało.

Wielkie, złociste i martwe.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Dimitria 11.11.2016
    Trochę krótka ta część ;) i zastanawia mnie jedna rzecz, czemu nie ma myślnika, gdy jest dialog? Zostawiam 5 :)
  • Miss Grey 11.11.2016
    Faktycznie z myślnikiem! Coś mi zjada jak przeklejam z Worda i czasem czegoś nie wyłapię. Dzięki :)
  • katharina182 11.11.2016
    Jak na razie bardzo mi się podoba; ) widzę że jest jeszcze jeden rozdział to potem go przeczytam. Zostawiam 5
  • Karawan 13.11.2016
    w pełnej klasie - chyba krasie?
    Centrum miasta jak zwykle rządził tłum. - zmieniłbym; Tłum, jak zwykle, rządził(przelewał się) w centrum miasta. , albo Centrum miasta było, jak zwykle, pełne ludzi. Po ulicach przetaczał się tłum.
    z ze starówki, - literówka (proszę nie mylić z litrówką!). ;)
    Bardzom ciekaw dalszego ciągu, zwłaszcza smoczego wątku. Biegnę do trójki.
  • Miss Grey 14.11.2016
    Dzięki za krasę, bo serio musiałam przeoczyć :) a literówki to moje życie <3 zawsze jakaś musi się trafić. Dziękuję za komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania