Numi w stogu siana
Nota: Dzięki wam za to, że przetrzymaliście z Numim aż do tego momentu. Jesteście wielcy ludziska! Everything has its time and everything ends…
Stoję na krawędzi. Porywisty wiatr mierzwi mi włosy, ale ja sam jestem skupiony jak nigdy. Mój wzrok doskonały jak u orła. Widzę wszystko. Cały świat rysuje się przed moimi oczami. Panorama miasta w oddali urzeka mnie swoją malowniczą niezwykłością, a za nią jest już tylko nieskończoność. Nieskończoność możliwości i nieskończoność przygód. Ja znajduję się tu jednak w konkretnym celu, a tak się składa, że mój cel właśnie ucieka. Daleko jednak nie zajdzie. Nie ma ucieczki. Nie przede mną. Wystarczy jeden mały krok. Jeden skok wiary i będę mógł kontynuować pościg. Robię to przecież już od setek lat. Moje umiejętności są niezrównane, wola nieugięta, a wiara w kredo niezachwiana. Dlatego wystarczy jeden skok. Tuż pode mną widnieje wóz z sianem, do którego wystarczy jedynie trafić… Czymże to jest dla najlepszego spośród członków zakonu.
- Nie rób tego chłopcze! – Za mną niespodziewanie rozlega się stanowczy, męski głos. Obracam lekko głowę, ani na ułamek sekundy nie tracąc jednak równowagi. Parę metrów ode mnie stoi Cop, znajomy policjant z miasta. Jego twarz pozostaje kamienna, lecz oczy zdradzają przerażenie. Dostrzegam to doskonale, choć nie rozumiem dlaczego. Skok wiary… Robiłem to setki razy…
- Dam radę – mówię.
- Numi błagam! Dlaczego? Chłopcze, całe życie przed tobą – ponownie słyszę jego błagalny głos, ale zamiast odpowiedzieć mu, mruczę tylko pod nosem:
- Jestę Assassynę!
Jeden, niewielki krok… Skok wiary… Powietrze uderza mnie w twarz. Ciało wypełnia adrenalina. Nie spadam. Frunę… Niczym orzeł… Nad sobą słyszę jego dumny skrzek. Lecę prosto w wóz z sianem. Ląduję. Krzyczę. Odpływam…
***
- Co się stało na boga?! – nad sobą słyszę jakieś poruszone głosy. Jestem ledwo przytomny. Wszystko mnie boli.
- Wasz przyjaciel ma szczęście, że żyje i nie połamał sobie wszystkich kości w ciele, ale tylko zdecydowaną ich większość – odpowiada inny, nieco rozeźlony głos. – Wiecie co mu strzeliło do łba?
- Chyba się domyślamy… - tym razem odzywa się już ktoś jak najbardziej dla mnie znajomy. Ktoś z kim nie rozmawiałem od…
Otwieram powoli oczy. Leżę na łóżku. W szpitalu. Wszystkie kończyny i prawie całą resztę ciała mam uwięzioną w gipsie. Wokół mnie znajduje się jednak zgromadzony niewielki tłum. Wszyscy stali i pochylali się nade mną z bladymi twarzami i zmartwionymi minami. Derp, Guy, Bloke, Mate… Nawet Lass… nawet ona… Wszyscy tu byli. Teraz… przy mnie… zdjęci strachem o mój los. Moje oczy robią się wilgotne a łzy spływają po obdrapanych policzkach.
- Nigdy więcej… - ledwo jestem w stanie wydusić z siebie.
- I będziemy trzymać cię za to słowo Numi – mówi Derp, delikatnie kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Witamy z powrotem w świecie żywych kumplu – odzywa się Guy z szerokim uśmiechem. Kolejne łzy płyną po moich policzkach.
- A więc byłeś Assassynem, hę? – pyta Bloke, mrugając do mnie okiem.
- Byłem, ale już nie jestem – odpowiadam.
- I nie będziesz się już więcej zachowywał jak idiota? – ciągnie.
- Nie będę.
Lass siada na krawędzi łóżka i swoimi ciepłymi dłońmi łapie mnie za policzki.
- Jak mogłeś nam to zrobić Numi?! – pyta poprzez szloch. Nie odpowiadam. Zamiast tego obejmuję jej wargi swoimi. Słyszę bicie jej serca i jest to jedyny dźwięk, jaki kiedykolwiek chcę słyszeć.
- Przepraszam was…
***
Parę lat później.
Wolno przechadzam się po pokoju, z rozrzewnieniem spoglądając na swoje stare pudełka po grach. Pochłonięty w melancholii oraz wspomnieniach dawnych czasów, delikatnie przesuwam po nich dłonią, zgarniając zalegający kurz. Moje oczy wilgotnieją. Tyle historii…
Nagle słyszę, jak ktoś się zbliża. Odwracam się, a chwilę później podbiega do mnie Kid.
- Co słychać mały? – pytam go i z radosnym uśmiechem mierzwię mu i tak już rozczochraną czuprynę.
- Dobrze… Ej, a pograłbyś ze mną w Fifę? – pyta Kid, również cały roześmiany. Jego błyszczące oczy robią się przy tym duże niczym spodki.
- Z tobą zawsze synu – odpowiadam mu.
- Ale na pewno tato? – pyta. – Nie jesteś już za stary na gry? Mama mówi, że jesteś.
Kucam przed chłopcem i obejmuję go ramieniem, patrząc prosto w jego stalowe tęczówki.
- Jaki jest sens w byciu dorosłym, skoro raz na jakiś czas nie można zachowywać się dziecinnie? – mówię z powagą, po czym biorę Kida na barana i odchodzimy w stronę kanapy i telewizora.
ΘΣ
Komentarze (30)
,,Moje oczy robią się wilgotne a łzy spływają po obdrapanych policzkach'' - przed ''a'' przecinek ;)
Zostawiam 5 i ogromnie się cieszę, że jeszcze ktoś potrafi wplatać takie wątki do opowiadań *w*
"Wiecie co mu strzeliło" - przecinek przed "co"
O jakie urocze zakończenie :D Może część mniej śmieszna od reszty, ale miała w sobie taki sentymentalny urok. Podoba mi się, zostawiam 5 :)
Błędy i pseudo błędy.
1) Everything has its time and everything ends… ~ My chyba inaczej pojmujemy pisanie... czemu angielski? To przecież opowiadanie po polsku.
2) Mój wzrok doskonały jak u orła. ~ Zjadłeś "jest".
3) Czymże to jest dla najlepszego spośród członków zakonu. ~ Pytajnik, a nie kropka.
4) Obracam lekko głowę, ani na ułamek sekundy nie tracąc jednak równowagi. ~ Bez przecinka.
5) - Jestę Assassynę! ~ No i tu znowu mnie zjecie... mnie te wszystkie "jestę kimstą..." wkurzają.
6) Wiecie(,) co mu strzeliło do łba?
7) Derp, Guy, Bloke, Mate… ~ Analogicznie do piątki. Do oceny nie wliczam, po prostu mówię.
8) Assassynem = Asasynem.
9) Zamiast tego obejmuję jej wargi swoimi. ~ Czy ona pochyliła się nad nim, bo nie bardzo rozumiem tego zdania
Całokształt:
Mam nadzieję, że dobrze pamiętam, że to historyjki niezależne od siebie nawzajem? No, powiem co tu widzę. Numi na początku tekstu jest uzależniony od gier i ostrzega swego syna przed tym, bo ten też ma sporo gier. Niby z tego wyszedł, ale w głowie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka. Nawet nie wiem czemu, może to przez słowo "gry"? A może jestem przewrażliwiony?
Co się tyczy początku, to mam pewne zastrzeżenie. "[...] a za nią jest już tylko nieskończoność" ~ rozumiem to zdanie tak, jakby dla niego istniało jedynie miasto. Poza jego granicami nie ma już nic, łącznie z granicami, stąd nieskończoność.
Jednak nie kojarzę, by było tak w grze. Aczkolwiek w żadnego Asasyna nie grałem, więc mogę się mylić.
Całość wydawała mi się nieco za krótka, ale bez przesady. Porządna robota, chyba najlepsze, co u Ciebie czytałem.
Tylko ten wątek romantyczny... no cóż. To, że jest znikąd to pewnie wina tego, że czytam od końca, więc się nie czepiam.
Pomysł:
Widok z oczu wariata, skoki wiary, piłka nożna, wypadki, wielka-mała miłość, relacja ojca z synem i życiowe prawdy. Sporo tego i pewnie stąd me wrażenie, że tekst jest za krótki.
Błędy: 7
Całokształt: 8
Pomysł: 9
Średnia w skali 1-5: 4 i taką też daję ocenę.
W odpowiedzi na komentarz:
1. Jest to nota a nie jeszcze samo opowiadanie, więc uznałem, że mogę sobie na to pozwolić. Poza tym lubię ten cytat, znam go w oryginale i tak go będę pisał.
2. Generalnie nie zjadłem. Tak miało być.
3.ok
4. Zawsze mam problem z tymi imiesłowami, ale wydaje mi się, że przecinek jest ok, bo w końcu oddziela dwa zdania z wyrażeniami czasownikowymi.
5. No spoko, ale historie o Numim to po prostu taka konwencja. Nie są na serio i z reguły nie są specjalnie realne. Nie należy tego odnosić do zwykłe rzeczywistości. Generalnie te ę zazwyczaj też mnie denerwują.
6.ok
7. Wiem, że nie przepadasz za angielskim, ale ja osobiście lubię. I nadanie kumplom Numiego anonimowych imion będących synonimem 'kumpla' wydawało mi się dobrym pomysłem.
8. No racja. Podwójne s z przyzwyczajenia od tytułu gry.
9. Numi obejmuje jej wargi swoimi wargami
Części są od siebie trochę zależne, tzn stanowią pewną chronologiczną i uporządkowaną całość wydarzeń.
" a za nią jest już tylko nieskończoność" - to po prostu moje wyobrażenie świata za horyzontem.
"Porządna robota, chyba najlepsze, co u Ciebie czytałem". - no pozostaje mi tylko podziękować, choć historyjki o Numim pisałem z nudów i podobnie jak apogeum dla żartu. Absolutnie nie traktuje tego poważnie i nie staram się, jak to piszę. No ale najwyraźniej gdzie się nie staram i co robię dla śmiechu, to właśnie to zbiera największe laury, zamiast tego, nad czym na serio pracuję. No ale chyba taki mój żywot...
Za te historie należy Ci się wielkie pięć :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania